Nadeszła zima... To bedzie pierwsza w moim życiu zima. Nie zmarnujej jej na siedzienie z grocie. Wszystke nasze teren są pokryte białym śniegem... Moze znajde jakeś zamarźniete jezioro i się nan nim pobawie ??? Dobra myśl... pomyślałam. Szybko pobiegłam do Persefony, żeby poprośić ja aby ze mna poszła. Natchmiats ją znalazłam
- Persefona... - powiediząłm zźajana
- Tak, Qeen ???
- Moge sie pobawić na zamarźniętym jeziorze ???
- Nie mozesz przecież isć sama
- Dlatego przychodzę z proźba abyś poszła ze mną
- Dobrze... Elizabeth sie o tym raczej nie dowie...
- Hura... To chodzmy nie traćmy czasu...
Persefona wstała (bo wczesniej leżała....) i podeszła do mnie. Odrazu zrozumiałam ze mam wejść na jej grzbiet... Wspiełam sie na grzbiet Persefony, a ona podeszłą do pierwszego lepszego wyjścia
- Gdzie lecimy ??? - spytała
- Eee... Może nad Wodospad, ten z mostem ????
- Jak sobie życzysz
Persefona szybko wzbiła sie w powietsze i poszybowała ponad chmury. Ja wtuliłam sie w jej grzywe aby nie zmarznąc o cierpliwe czekałam aż dolecimy. Mróz był ieznośny, a keidy Persefon azleciała nieco nipzej pod chmury, aby nie przegapić jeziora, snieg sypał nam prosto w oczy. Myślałam ze zamarźniemy ale nie, nagle Persefona zaceła szybko lecieć w duł. Myślałam ze uderzymy w ziemie, ale Persefona jakeś trzy metry od powierzchni ziemi zatrzymała sie i spokojne wylądowała, na pokrytej sniegem ziemi. Zeskoczyłam z jej grzbietu i pobiegła w strone zamarźnieętego jesziora. Persefana weszła na mostek i obserwowała mnie. Z rozpedu skoczyłam na lód. Zaczełam niekontrolowanie ,,jechać" po lodzie krecac sie w kółko. Nagle poczułam ze na kogos wpadłam (tyłem). Powoli odwróciłam sie. Za mna stała wadera
Oddaliłam sie od Persefony, nie wiedziałam co zrobic. Przeciez lód uniemożliwia mi ucieczke...
- Kim jestes mała Waderko ??? - spytała nieznajoma
- Ja... Ja jestem Qeen... A ty to kto ???
- Witaj Qeen, nie bój się mnie nic ci nie zrobie. Ja jestem Rascha (czyt. Rasza)
- Rascha ??? Kojaze z kądś to imie...
- Rascha trzecia ksieżniczka ksieżyca... Ty zapewne jestes Wilkem Ksieżycowym tak jak ja ???
- Tak - z trudem ukłoniłam się na lodzie
- Qeen przestań, nie musisz mnie traktowac jak ksieżniczke... Już nie musisz mnie tak traktować... - rascha posmutniała
- Czemu ??? Czy cos sie stało ???
- Cos ??? Stało sie wiecej niz cos, zostałam wygnana... Teraz jestem normalnym wilkem... Tak jak ty...
- Ale, Rascha...
- Zadno ale... Znasz jakąś watahe do której mogłabym dołaczyć ???
- Tak, Wataha Wilczych Serc. Należe do niej. Chod zaprowadze cie do Kuu
- Qeen, jesteś kochana
Ostrorznie szłysmy po lodzie w strone lądu. Kiedy byly już widoczne skały wodospadu na naszej drodze stanełam Persefona. Najwidoczniej poznała Rasche, ponieważ sie jej pokłoniła
- Persefona, nie kłaniej mi sie... Teraz jestm zwykłym wilkem... Tak jak inni - Rascha mówiła to jakby wszytko było jej obojętnie
- Ależ Rascha, dla mnie nadal jestes ksieżniczką...
- Dziękuje ci, ale nie musisz... Traktuje mnie tak jak wszytskich innych...Chodzmy do watahy bo Qeen zamarźnie...
We trojke poszłysmy dalej. Rascha miała racje, omal nie zamarzłam. Kiedy doszłysmy do drzewa, w którym sa nasze groty, ja i Persefona poszłyśmy przodem a Rascha za nami. Szybko znalazłysmy Kuu
- Kuu... Mam do ciebie proźbę
- Jaka, Qeen ???
- Czy Rascha mogłaby dołączyć do watahy ???
- Alez oczywiście, ze moze
- Dzieki, pokaże Rasche gzdie bedzie spać, a potem pujdziemy na polowanie, zeby zdobyć cos do jedzienia i zeby Rascha nauczyła mnie polowac na zwierzyne
- Dobrze Qeen
Pobiegłam do Raschy w dobra nowiną. potem oprowadziłam Rasche po grocie, a keidy sie ogrzałysmy poszłyśmy na małe polowanko. Szłuśmy zwawo i dosyc szybko. Mi prawie zamarzły łapy a Rascha nawet nie drgneła z zimna. Doszłyśmy nad staw. Tafla jeziora była skuta lodem a zwierzyny jak nie było tak nie ma... Rascha tkneła mnie abym spokrzała miedzy drzewa. Spojrzałam tam i ujżałam dwa dorodne zajączki przy małej norce. Rascha podkradła sie i dała mi znak, abym tez to zrobiła. Kiedy od zwierzyny dzieliło nas tylko półtowrej metra, Rascha dała znak do skoku. Ja skoczyłam na jednego kruliczka a Rascha na drugiego. Rascha szybko zabiła swoją zdobycz, ale za to ja mozna powiedzieć bawiłąm sie z zajaczkem... Rascha zaczeła sie smiac z tego zo robiłam. W końcu Rascha zabiła mmoja zdobycz. Poszłysmy w dogodne miejsce i zjadłysmy zajaczki. Potem wróciłysmy do groty, a ja poszłam spac...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz