Nadeszła zima, świat był spowity w białym puchu. Wilczki bawiły się w śniegu, brakowało jedzenia. Postanowiłam zacząć szkolić moją małą Ritte, w końcu ma już 10 miesięcy. Podeszłam do niej.
-Ritta skarbie, pora na pierwszą lekcje.
-Dobrze mamo!
Poszłam z małą nad staw, tam było trochę więcej zwierzyny łownej. Niestety tego dnia nie było jeleni i łani. Nagle poczułam miły zapach... Poszłam za nim, córka pobiegła przodem. Zobaczyłam ranną łanie, leżała i wzywała resztę stada, które odeszło dalej. Ritta podbiegła do zwierzyny, poczułam niepokój, odwróciłam się w stronę Ritty... Zobaczyłam myśliwego celującego w jej stronę, zanim zareagowałam usłyszałam strzał i pisk małej. Następna kula leciała w moją stronę, zraniła mnie w łapę. Ludzie uciekli. Podbiegłam do małej, już nie żyła. Zaczęłam płakać, przytuliłam martwe ciało. Czułam nienawiść Najpierw odebrali mi Triuma, teraz jedyną córke. Tego już za wiele! Mam tego dość! Ostatni raz odebrali mi to co najważniejsze! myślałam. Nie mogłam się ruszyć, mym oczom ukazał się duch Trium'a i Ritty.
-Nie martw się, zaopiekuje się nią.-powiedział i znikneli
Przytulona do martwego ciałka wyłam z całej siły. Wzywałam pomocy. Usłyszałam kroki...
~~~~~
Kuu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz