Początek mojej historii jest taki sam ja mej siostry Elizabeth. W wieku trzech lat odeszłam z naszej rodzinnej watahy. Zaczynałam jako zwykła Wilczyca. Bez dachu nad głową. Aż w końcu znalazłam małą watahę. Był tam jeden samiec i wyszło tak, że zaszłam w ciążę. Byłam tam niecałe dwa lata. Wyrzucili mnie jak zbitego psa. Miałam dwójkę dzieci. Jedno zmarło. Niestety życie toczy się dalej... Najgorsze były pytania:
-Mamusiu, a kiedy wrócimy do naszej watahy ?
Nic nigdy nie odpowiadałam.
Pewnego dnia mój Szwagier ukazał mi się (jak mojej siostrze) i powiedział żebym się udała do Lindioli i że napotkam tam swoją siostrę. Tak dawno jej nie widziałam. Moja kochana siostrzyczka. Biegłam tak szybko, że sama się dziwiłam. Zobaczyłam moją siostrę.
-Kuu! Siostro, minęło tyle lat...- zaczęła płakać, mała Ritta schowała się za nią i bacznie mnie obserwowała.
-Elizabeth, to ty! Tyle cię szukałam!- zaczęłam płakać. - A ta mała tooo...
-Ritta, moja córka. - odpowiedziała.
-Ach witaj malutka. Jestem Gosiakuu, mów mi Kuu. A to jest moja nastoletnia córka Iris.
-Kuu... Te tereny są niczyje, może założymy watahę i te tereny będą nasze!-powiedziała.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
I taka była ma historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz