czwartek, 21 marca 2013

Od Casydy- Pierwsze spotkanie z Duchami cz.1

Wstałam rano i jak zwykle szykowałam się na śniadanie. Poszłam do mojego "pokoju", gdzie leżało moje śniadanie. Była to wyśmienita sarna, ale jakoś straciłam apetyt. Bez apetytu nie będę jeść, więc postanowiłam wyruszyć na poszukiwanie ziół itp. do eliksirów. Na kamiennym stoliczku leżała torba, wzięłam ją i włożyłam tam większy kawał sarny oraz trochę wody, w specjalnym pojemniku. Z jaskini wyszłam po paru minutach, ale znów do niej wróciłam po książki. Szczerze mówiąc nie wiem po co one mi były, ale jednak coś mnie ciągnęło do wzięcia ich. W torbie zostało dużo miejsca, więc spokojnie zmieściły by mi się zioła. Więc w końcu wyszłam z jaskini. Na początek mojej wyprawy postanowiłam wybrać się na jakąś polanę. Po drodze jak zwykle musiało mnie coś rozproszyć, a to jakiś ptak, a jeszcze gorzej dziwne drzewa. Po paru długich godzinach dotarłam na polanę. Śnieg wszystko zakrył, ale znalazłam pod nim z cztery zioła oraz dwa kwiaty do różnych eliksirów. Zazwyczaj to one były podstawą, ale nie byłam jeszcze gotowa na różne eliksiry. Byłam dopiero na szkoleniu, więc nie wiele jeszcze wykonałam takich specjalnych czarów a ni rytuałów, ale zaczynałam powoli zbierać zapasy na przyszłość. Moją dalszą drogą był las, ale nie trafiłam do tego samego gdzie spotkałam Rikiego (basior ze wcześniejszego opowiadania). Ten teren był mi dotąd nie znany, ale od razu zorientowałam się że nikt tu mile nie powita. Zaczęłam biec w tą samą stronę co tu przybyłam, ale moją uwagę zwrócił młody wilk, który już leżał prawie martwy. Mam dobre serce i nie chciałam go tak po prostu zostawić na zimnie że by umarł w samotności. Podeszłam do niego. Ten otwarł lekko jedno oko. Widać że nie miał sił nawet otworzyć oczu. Wyciągnęłam więc z torby mały kawałek sarny i podałam mu go. Nie wiedziałam jak miał go pogryźć więc wzięłam pojemnik z wody oraz dwa kamienie. Z pojemnika wylałam wody na ziemię, a kamykami "roztrzaskałam" kawałek sarny, i zrobiłam z niego "papkę". Podałam ją wilkowi. Powiedziałam do niego że zaraz wrócę, nie wiedziałam czy mnie zrozumiał, ale pobiegłam poszukać jakiegoś kwiatu aby wilk poczuł się godny, że dostał przynajmniej najmniejszego kwiatka i że ja go zapamiętam na zawszę. Pobiegłam więc w głębie lasu. Tam jakimś nie znajomym mi dotąd zjawiska nie było śniegu tylko promienie słoneczne oświecały kwiat. Nie wahając się podbiegłam tam i zerwałam go. Nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka. Kwiat był cały czarny, miał jedynie białe plamy przypominające wilcze czaszki, a jego łodyga była łysa i ciemno zielona. Gdy już trzymałam roślinę w pyszczku zorientowałam się, że jest to kwiat potrzebny do rytuału spotkania z duchami. Nie wiedziałam co zrobić, ale było już za późno schowałam go do torby i przybiegłam do wilka. Który miał więcej sił niż wcześniej, ale i tak nie nadawał się do przebycia najkrótszej trasy. Postanowiłam zostać przy nim całą noc.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz