Jego białe futro zaczęło błyszczeć. Wzięłam księgę z której się uczyłam, i zaczęłam szukać takiego zjawiska.
- Udało mi się znaleźć!- wykrzyczałam.
- Ale co znalazłaś?
- No to, to.....
- Wysłów się!- wykrzyknął basior.
- Nie krzycz!- odrzekłam mu także krzykiem.
- Przepraszam. Coś mnie napadło.
- Nic się nie stało.
- Ale powiedz mi w końcu co znalazłaś.
- Zjawisko.
- Jakie?
- Które widziałam w czasie drogi.
- Czyli?
- Zacząłeś się robić coraz bielszy, a za razem przezroczysty.
- I co ma jedno do drugiego?
- No to jest magia, specjalizuje się w tym. Mogę coś wykonać.
- Dobra tłumacz mi je.
- Ok, ale te słowa mogą cię zszokować.
- A w jaki sposób?
- W zły.
- No dobra i tak mniejsza z tym, opowiadaj.
- Ty w połowie nie żyjesz.
- Ale dokładniej.
- Jesteś w połowie duchem. Najwyraźniej coś cię nie chce wpuścić do zaświatów, lub coś nie chcę że byś tam był.
- A zaświaty to dla mnie teraz dobra rzecz czy zła?
- W tej chwili, to jest dobra rzecz. Jako martwy wilk powinieneś tam już być.
- Ale jak mogę się tam dostać?
- Trzeba wykonać rytuał.
- Jaki znów rytuał?
- Nie mam czasu na wyjaśnianie, trzeba jak najszybciej go wykonać.
- Ale dlaczego?
- Ponieważ jeżeli w ciągu siedmiu dni tam nie trafisz, to od zawsze będziesz błąkał się jak teraz. czyli między życiem, a śmiercią.
- Ale jak nie trafie tam w ciągu tego czasu, to co się stanie, będzie mnie każdy widział czy co?
- Nie liczni z tobą porozmawiają, inni natomiast będą cię spostrzegali ale nie na długo.
- Ale przecież zazwyczaj jest krótszy czas, a by trafić do zaświatów.
- Właśnie to jest najkrótszy.
- Ale już tego nie rozumiem.
- Że by cię tam wysłać, będziemy musieli przejść wiele dziwnych rozmów, zagadek i dziwnych drug. Nie wielu szamaną to się udawało, ale mam nadzieję że mi się uda.
- Miejmy nadzieję.
- Ale wiesz że będziemy musieli wtedy współpracować?
- No jasne, chyba taki głupi nie jestem.
- Nie jestem tego pewna.
- Może nie żartuj tylko przygotowuj ten rytuał.
- Jasne. Już patrze co trzeba zrobić.
Nagle przypomniało mi się że w torbie mam nie rozpakowywane rzeczy. Podeszłam do mojego kamiennego stoliczka, gdzie zazwyczaj leżała moja torba. Zaczęłam rozpakowywać rzeczy, nagle do pyszczka wzięłam kwiat (który wcześniej znalazłam w lesie). Nagle mnie coś zabolało, i kwiat "wchłonął" się w moje serce. Nie wiedziałam co to miało znaczyć, ale przez chwilę się dusiłam. Nagle złapałam głęboki wdech.
- Nic ci nie jest?- zapytał zdziwiony Shin.
- Nic, chyba.
- Co to znaczy to chyba?
- Coś mnie boli.
- Niestety nie mogę ci pomóc.
- Wiem nie wymagam od ciebie tego.- nie wiadomo czemu warknęłam na niego.
- Ok. Spokój Casydy.
- Jestem spokojna!
- Nie złość się.
- Przepraszam ale musiało się coś ze mną stać. Pozwolisz że zaraz dokończę przygotowywanie składników?
- Jasne.
Podeszłam do kamiennego regału z książkami i zaczęłam szukać książki o roślinności. Znalazłam, wystarczyło tylko teraz znaleźć stronę z tym kwiatem. Eureka znalazłam. Niestety były dwa wyjścia, jeden kwiat był po to by bezpiecznie znaleźć się w zaświatach i tak samo bezpiecznie z niego wyjść. Drugi taki sam kwiat służył do tego a by zniszczyć wilka od środka. Legenda głosiła, że jeden z bogów wyrobił taki kwiat, aby zniszczyć swojego rywala. Lecz czar zadziałał przeciwko jemu samemu. Nie widziałam czemu, ale najwidoczniej bogowie chyba chcieli mnie za coś ukarać. Zawsze mnie taki los spotyka. Wkurzona podeszłam do Shina.
- Ok wszystko gotowe. Wystarczy poczekać do wieczora, wtedy udamy się do zaświatów.
- Ok to ja się przygotuję.
- Rób co chcesz, ale wróć przed wieczorem.
- OK
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz