Wstałam razem z Owenem. Zjadłam śniadanie, dałam szczurkowi malutki plecaczek, a sobie wzięłam inny plecak. Powiedziałam tacie, że idę na wycieczkę z Owenem. Wybiegłam, ale zatrzymałam się przy jeziorku. Napełniłam wodą swoją butelkę i buteleczkę Owena. Pobiegłam z nim do lasu. Powiedziałam:
- Owen więc czego uciekłeś?
- Nie uciekłem wybrałem się w podróż.
- Aha, to dobrze, ale mogłeś powiedzieć.
- Byś mnie nie puściła.
- Puściłabym tylko nic nie mówiłeś.
- A z resztą pobawimy się?
- Tak! Gonisz!
Biegałam z Owenem, aż nagle wpadłam na jakiegoś wilka:
- Kelly!
- Kim ty jesteś i skąd znasz moje imię?!
- Jestem twoim dziadkiem.
- Mój dziadek nie żyje.
- Nie żył, wróciłem, aby cię ze mną zabrać. Nie będziesz tu tolerowana, jak każdy z naszej rodziny.
- Kłamiesz mój tata jest tolerowany!
- Ja mówię o rodzinie matki, więc pójdziesz ze mną.
- Ja nigdzie nie idę! Ja zostanę w watasze!
- Zmienisz zdanie, jeśli pokaże ci kogo tu mam.
Pokazywał na jakiegoś czerwonego wilka, ale się przypatrzyłam i wyglądał jak mój tata.
- Zostaw mojego tatę!
- To chodź ze mną.
- Nigdy!
W tym samym czasie Lavi przybiegł krzycząc:
- Kelly to zasadzka! Uciekaj!
- Nie zostawię cię tato!
- Kelly przynajmniej się schowaj.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz