sobota, 16 marca 2013

Od Elizabeth-Moja historia

Sześć lat temu, odległymi terenami rządzili moi rodzice. Dla czego sześć lat temu? Bo w tedy zmarł mój dziadek-Szkarłatny Kieł. Zaraz po objęciu tronu przez mego ojca, urodziłam się ja i Kuu. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, szybko się uczyłam. W wieku trzech lat postanowiłam podąrzać własną drogą. Oeszłam z watahy... Dość szybko znalazłam następną, byłam omegą, po kilku latah znalazłam partnera.
Trium-Mój zmarły partner.
Urodziła się Ritta. Gdy mała miała zaledwie miesiąc, jej ojciec, a mój partner zginą. Jak to się stało? Pewnego deszczowego dnia Trium i jego rodzina wyruszyli na polowanie, ja i Ritta zostałyśmy w jaskini. Rozległ się strzał, usłyszałam przeraźliwy pisk. W oddali było słychać ujadanie gończych psów. Do jaskini wpadła matka Trium'a i kazała mi wziąć małą i jak najszybciej uciekać na południe. Podczas ucieczki wbiegłam w kałuże krwi, w tej chwili doszło do mnie, to, że mój ukochany zginą, że Ritta nie ma już ojca, że mój świat runą w jednej chwili. Przez człowieka...
-Potwór.-powiedziałam płacząc. Jednak szybko przestałam, bo wiedziałam, że dla mojej córki muszę być twarda. Zastąpić jej ojca. Być obojgiem rodziców w jednym wilku. Nauczyć ją tego co powinnam i tego co powinien nauczyć ją ojciec. I poprzysiądz sobie, że gdy zobacze pobrateńca tego potwora, od razu zabije. Nie będę patrzeć i bezczynnie czekać, aż zakończy życie jeszcze jednego z nas. Przez niego zostałam sama z małą. Myślałam w tedy o zemście i o tym, że zostałyśmy same. Myślałam, że nikt oprucz niej nie został mi na tym świecie... Okrutnym świecie. W czasie wędrówki Ritta pytała mnie:
-Mamusiu gdzie jest tatuś? Kiedy wlóci?
-Słoneczko tatuś odszedł, nie wróci.
Serce mi się krajało gdy córka ze smutkiem patrzyła w niebo i mówiła, że znajdzie tatusia. I, że będziemy znów szczęśliwą rodziną. Gdy ona spała, ja płakałam. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, moja nienawiść do ludzi rosła, Ritta była coraz odważniejsza, wy,yślała nowe rzeczy, ganiała za małymi zwierzętami i próbowała je złapać. Była takim samouczkiem. Nigdy nie mogłam znaleźć swojego miejsca, dalej brnęłam na południe. Nigdy się nie zatrzymywałam. Ritta chciała mieć stały dom, ale ja wiedziałam, że to niemożliwe. Dla czego? Bo wiedziałam, że ludzie są wszędzie i tylko czekają, aż złapiemy się w pułapki. Nie byłam taka głupia, z każdej sytuacji wychodziłam bez szwanku. Lecz jeden dzień wszystko zmienił. Dotarłam do tajemniczego terenu... Mym oczom ukazał się duch Trium'a i rzekł
-Elizabeth tu jest kres twej wędrówki, wiedz, że zawsze byłaś tą jedyną i to za ciebie oddałem życie. W twoje łapy oddaję tereny przodków.- i znikł
Usłyszałam znajomy głos, głos który należał do kogoś kogo znałam, lecz nie rozpoznawałam... Przypomniałam sobie...
-Kuu! Siostro, minęło tyle lat...- zaczęłam płakać, mała Rotta schowała się za mną i bacznie obserwowała moją siostrę.
-Elizabeth, to ty! Tyle cię szukałam! A ta mała tooo...
-Ritta, moja córka.
-Ach witaj malutka. Jestem Gosiakuu, mów mi Kuu. A to jest moja nastoletnia córka Iris.
-Kuu... Te tereny są niczyje, może założymy watahę i te tereny będą nasze!-powiedziałam
-Dobrze.-odpowiedziała
I taka była ma historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz