-Kraina Lwów...-szepnęłam
Niestety, nie wiedziałam gdzie znajduje się Klejnot Życia. Wrota otworzyły się, z nich wyszedł lew.
-Szukamy Klejnotu Życia, tu chodzi o wskrzeszenie waderki.
-A więc wejdźcie.-lew otworzył szerzej wrota.
Weszłam, to miasto było piękne, nie wiedziałam, że lwy aż tak dbają o wystrój miast. Wszyscy mieszkańcy patrzyli się na mnie ze ździwieniem i pogardą. Czułam ię nieswojo, miałam wrażenie jakby wszyscy chcieli się mnie jak najszybciej pozbyć. Z resztą ja też chciałam wskrzesić córke i wrócić do watahy. Biały lew prowadził mnie w stronę pałacu, to raczej mnie nie zdziwiło. Jednak zdziwiło mnie to, że chłopcy gdzieś znikneli. Elizabeth nie bój się o nich, pewnie szlajają się po stoiskach i szukają jakiejś broni czy czegoś tam. wcale się nie przejmowałam brakiem zbędnej eskorty, miałam nadzieje, że lew zaprowadzi mnie do króla, lub szamanki i pomogą mi zdobyć klejnot, lub dadzą mapę, na której jest zaznaczona trasa do miejsca, w którym znajduje się skarb życia. Im bliżej byłam pałacu, tym większą czułam ulgę, ponieważ coraz mniej lwów patrzyło na mnie z nienawiścią. Chciałam być opanowana, więc nie zwracałam na to uwagi. Po dość długim marszu, dotarłam do zamku. Basiory już tam były i rozmawiali z lwem wyglądającym na króla, obok niego siedziała lwica i lwiątko. Tak to na pewno była rodzina królewska. Podeszłam do przywódcy, ukłoniłam się i rzekłam w lwim języku.
-Echmet zan Zahabah.-w tłumaczeniu "Witaj Wodzu"
-Możesz mówić ojczystym językiem, mówię w wilczym języku i mów mi Lexus Elizabeth tak? Twoi przyjaciele wszystko mi opowiedzieli. Jednak aby zdobyć Klejnot Życia, musisz przejść trzy próby, które pokarzą czy jesteś godna, aby wskrzesić córkę i powrócić do watahy. Na czas pobytu w naszym kraju, będziesz mieszkać w jednej z komnat zamku królewskiego. Przecież jesteś szlachetnie urodzona i przysługują ci pewne przywileje. Ehmetusie zaprowadź gości do ich komnat i dopilnuj aby im niczego nie brakowało.
-Tak panie.-ukłonił się-Chodźcie.
-Przepraszam, mam jedno pytanie. Królu mogłabym dostać pióro, kartkę i smoka? Chciałabym wysłać list do siostry.
-Oczywiście. Ehmetusie spełnij prośbę wadery.
-Tak panie.
Biały lew zaprowadził nas do pokoi, przyniusł mi pióro, papirus i małego smoka. Od razu zaczęłam pisać.
Kraina Lwów, 18.03.2013r.
Droga Gosiakuu
Dotarłam do Krainy Lwów, chodź to nie było łatwe.Na początku podróż była przyjemna, potem dołączyli do mnie Desto, Damien i Gryfin. Dalsza część była cięższa, głodna i zmęczona, lecz nie poddawałam się.
W połowie drogi zaatakowały mnie dwa basiory, nie znałam ich, ale miałam wrażenie jakbym ich znała. Prawie zginęłam, ale moi towarzysze na gapę uratowali mnie. Kto by pomyślał, jednak się przydali. Prawie całą noc spędziłam na wędrówce. Około trzeciej zasnęłam. Mieli mnie obudzić, ale ich też dopadło zmęczenie. Przespałam cztery godziny, a mogłam być już dawno w mieście. Głupia ja. No nic, mam dobre i złe wieści. Dobre jest to, że jestem w mieście lwów. Zła to to, że muszę przejść trzy pruby, przez które mogę zginąć. Jeżeli przeżyje i okarze się, że mam czyste serce, dostanę Klejnot Życia i Ritta powróci do życia. Ciekawe co dalej mnie czeka.
Niech Orion i Rejna mają mnie w opiece.
Twoja jedyna siostra...
Elizabeth
Zwinęłam list w rulonik, przywiązałam do łapy smoka, powiedziałam mu gdzie ma polecieć i komu go dostarczyć. Zwierz poleciał. Robiło się ciemno, zawołano mnie na kolacje. Była całkiem smaczna, miałam przyjemność skosztować nowego mięsa-zebry. Po posiłku, weszłam do pokoju i zasnęłam. Znów miałam ten sam koszmar...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz