Zasnęłam... znalazłam się w miejscu dotąd mi nieznanym. Słyszałam przerażający śmiech, czułam jakby tysiące oczu obserwowało mnie... śledziło każdy mój ruch... każde słowo... bez namysłu brnęłam na przód szukając czegoś znajomego. Z każdym krokiem traciłam siły. Drogę przecinały mi dwa wielkie cienie należące do drapieżnej harpii i wygłodniałego gryfa. Zaczęłam biec, harpia zniżała lot i raniła mnie w grzbiet. Wycieńczona upadłam na ziemie. Nagle świat pogrążył się w mroku, z którego wyszła ona, podeszła do mnie i...
-Nie!- wrzasnęłam
Błądziłam przestraszonymi oczyma po pokoju. Kirito spał, obok mnie, oparty o ścianę. Zaczęłam lekko szturchać jego dłoń.
-Kirito... Kirito wstawaj.- mówiłam
Chłopak, wyrwany ze snu, gwałtownie wstał.
-Co się stało?!
-B-bo o-o-ona... b-była w moim śnie i-i to było straszne.
Ledwo powstrzymywałam falę łez, przyjaciel przytulił mnie mocno i głaszcząc po włosach szeptał...
-Nie bój się, to był tylko zły sen. Już wszystko jest dobrze, jestem tu.
-Ale boję się, że... że... że ona wróci...- kilka łez spłynęło mi po policzku
-Nie bój się, ona już nie wróci.- szeptał
-A-ale...- oparłam o niego głowę
-Ciii... spokojnie... spróbuj zasnąć...
Przytuliłam ciemnowłosego jak tylko najmocniej potrafiłam. Zamknęłam oczy i usilnie próbowałam zasnąć. W "pokoju" panowała cisza, przerywana rytmicznym biciem serca Kirito. Biło na prawdę szybko. Wtuliłam się w niego, zaczął padać deszcz. Niebo na przemian było biało-szare i całkowicie czarne. Co chwilę słychać było głośny huk. Popatrzyłam na basiora, nie zwracał uwago na burze za oknem, tylko czuwał, spoglądał raz po raz na mnie. Wsłuchałam się w bicie serca czuwającego i odgłosy burzy. Nie mogłam zasnąć.
~~~~~~~~~~~~~
Kirito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz