Sean rozmawiał ze mną przez dłuższy czas, w końcu powiedział po co tu jest:
-Jestem tutaj bo za niedługo przybędzie jakaś grupka wilków.
Słyszałem jak rozmawiali o twojej matce i usłyszałem, że będą próbować
cię zabić.
-Aha, wiesz jak się nazywają?
-Wiem jak jeden się nazywa.
-Jak?
-Jaxom.
-Jesteś pewien?
-Tak, a coś nie tak?
-Zaskoczyło mnie to po prostu. Udawał mojego przyjaciela, a teraz
chcę mnie zabić. Pewnie udał się tam gdzie błąkają się dusze, a dusza
mojej matki go przekonała, żeby mnie zabił.
-Aha, szkoda Conor, ale wiesz jakie jest życie.
-Wiem.
Rozejrzałem się i zobaczyłem Qpę, która się chowała. Postanowiłem
udać, że jej nie zobaczyłem. Nagle usłyszałem wycie, wiedziałem co się
dzieje, ale nie myślałem, że to się stanie tak szybko. W końcu wilki
dotarły, a na ich czele był ten Jaxom:
-Conor...
-Jaxom...
-Wiesz już wiem jaki mam cel w życiu.
-Jaki?
-Doprowadzić cię do śmierci, jak mogłeś zabić własną matkę?!
-Normalnie.
-Jesteś bardzo podobny do ojca, tak i to bardzo. On też był zdrajcą!
-Ty niby nie jesteś zdrajcą?
-Nie, nie jestem...
-To teraz nim jesteś.
-To co, ale ty nie masz powodu by mnie zabić.
-Wiesz, śmierć za zdradę...
Warknął na mnie i kazał odejść swoim towarzyszom. Później powiedział:
-A tam ta suczka?-wskazał na ukrytą Qpę.
-Przyjaciółka...
-To wykończę ciebie i ją.
-Nie masz prawa!
Rzucił się na mnie, odepchnąłem go od siebie. Jaxom nie rzucił się
na mnie tylko na małego jeżyka, w końcu zrozumiałem, że ten jeżyk to
Red. Rzuciłem się na basiora próbując zadać mu cios, a równocześnie
odciągnąć go od jeżyka. Kiedy odciągnąłem go przeskoczyłem obok niego,
by powiedzieć Qpię, żeby uciekała. Niestety basior, nie został ogłuszony
przez mój atak i pazurami rozdarł mi bok, a równocześnie wszczepić
truciznę. Nie mogłem się poddać, ale nie mogłem dopuścić do zranienia
innych. Jednak miałem plan, więc zacząłem go realizować. Basior stanął i
zaczął się śmiać, więc zacząłem biegać szybko wokół niego. Jaxom nie
mógł się zorientować co robię i gdzie jestem. W końcu rzuciłem się na
niego i wgryzłem się w jego kark. Po chwili usłyszałem trzask,
wiedziałem, że już po nim. Kiedy Jaxom upadł martwy, ja upadłem zmęczony
i sparaliżowany. Na szczęście łapa nie była sparaliżowana i mogłem
powoli się leczyć. Z kryjówki wyszła Qpa i zaczęła się przyglądać.
Powiedziałem do niej:
-Możesz iść, jak chcesz...
-------------------------
Qpa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz