-Więc, jak? Zaczynamy Draggy, wspominać?-zaśmiała się.
-Oczywiście.
-Więc jak odeszłyśmy z watahy, to tata nas zostawił, tak?
-Tak, to było chamskie z jego strony.
-To byłyśmy pod opieką Ivan'a, ale my mu uciekłyśmy do jakiejś biednej wioski wilków. Co najpierw mnie zobaczyły i zaczęli panikować. Potem pokazałaś się im i krzyczeli: "Ona nas uratuje! Ona nas uratuje przed tym złem, które tu przyszło!" Wiedziałam, że chodziło o mnie i ci uciekłam.
-No wtedy to byłaś szczególnie wrażliwa, więc poszłam cię szukać. A pamiętasz gdzie cię znalazłam?
-Nie.
-Znalazłam cię w śmietniku, a kiedy mnie zobaczyłaś powiedziałaś: "Czego mnie wrzuciłaś do śmietnika? To boli, wiesz?"
-A to, to były piękne czasy. Może pamiętasz Konohę?
-Tak.
-Jak chciałam już cię zostawić samą, to się wkurzyłaś i mnie zaatakowałaś. Każdy myślał, że przegrałam walkę, że odchodzę przegrana. Ale za to ty zyskałaś tam sławę i chwałę.
-Dziękuję ci...
Hecate się zdziwiła, ale później powiedziała:
-Za co dziękujesz?
-Za ten czas, za to, że przypomniałaś mi co znaczy rodzina, że przypomniałaś mi po co ona jest.
-Draggy, wiedziałaś co to rodzina i zawsze ją będziesz mieć.
-Jak umrę was nie będzie przy mnie, tata jest za chamski, żeby być przy mnie...-spuściłam łeb.
-Jak na razie potrafisz być pomiędzy życiem, a śmiercią...
-Po co to, żeby kontaktować się na razie ze zmarłymi...
-Draggy, zapamiętaj zawsze masz mnie.-podniosła mi głowę-Zapamiętaj, jestem wilkiem Hekate, wilkiem śmierci, zawsze mogę cię odwiedzić, ale dobrze, że jesteś ze mną. W sumie tylko ty walczyłaś o moje prawa.
-Dobrze mówisz, ale ja nie chcę tak żyć. Chcę być tylko żywym wilkiem, a nie...
-Czegoś nie wiem?
-Hecate, j-j-ja zostałam zabita! Ja jestem tutaj jako pół wilk i jako pół duch, nie rozumiesz, zawsze kiedy nie będę już nad sobą panować, obudzi się we mnie ten duch i kieruję mną...
Zaczęłam płakać, ale popatrzyłam na Hecate, z łzami w oczach i zobaczyłam coś dziwnego, coś co Hecate, zawsze ukrywała, zasmuciła się. Zdziwiłam się, zawsze była jak wilk z kamienia, bez uczuć... Otarłam łzy i powiedziałam:
-Hecate, ty płaczesz?
-Tak, przecież byłam ci najbliższa z całej rodziny i niczego prawie o tobie nie wiem...
-Hecate... Jednak masz serce i uczucia...
-Mam, bo zrozumiałam co to znaczy rodzina...
-Hecate, nie płacz już, nie smuć się z mojego powodu.
Wadera otarła oczy i powiedziała:
-Czego? Zawsze będę razem z tobą, będę czuć co ty czujesz. Chcę żebyś była tylko szczęśliwa.
-Hecate!
Krzyknęłam szczęśliwa i ją przytuliłam. Później powiedziałam:
-Jako siostry powinnyśmy się trzymać razem, chcę żebyś była szczęśliwa ze mną!
W oczach Hecate lśnienie, czułam, że chce mi coś powiedzieć. W końcu się odważyła i powiedziała:
-Draggy, jak to jest widzieć kolory świata?
Stanęłam jak wryta, ale odpowiedziałam:
-Przyjemnie, możesz zobaczyć wspaniałe kolory natury, a czego pytasz?
-Bo ci nie powiedziałam czegoś, ja nie widzę kolorów, widzę czarno-biały świat. Smutno mi kiedy ktoś mówi, na przykład:"Ale ładny kolor mają te kwiaty". Ja nie widzę ich naturalnego koloru.
-Hecate, ta wada wzroku czyni cię wyjątkową. Uwierzysz?
-Tak... Wiesz co?
-Co?
-Śpiąca jestem, jest już noc. Chodźmy spać.
-To dobranoc Hecate.
-Dobranoc Draggy.
Poszłyśmy do swoich "pokoi" i zasnęłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz