~Kilkadziesiąt dni później~
Wyszłam na spacer, powoli ruszyłam w stronę Lasu. Brzuch ciążył mi niemiłosiernie. W połowie drogi opadłam na trawę.
-Zaczęło się.- uśmiechnęłam się sama do siebie.
~Kilka godzin później~
Leżałam za krzakami. W moje futro wtulone były cztery malutkie istotki. Cichutko popiskiwały. Usłyszałam głos Misia...
-... Syberia!
-Tutaj!
Basior podszedł do mnie.
-Jesteś ojcem.- wyszeptałam patrząc na dzieci
Spod mojego futra wychyliły się cztery łebki...
Misiu?
Pokaż reszte pociech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz