-Nie no jasne. Nie wygadam nic nikomu, będę milczał jak grób.
Eli uśmiechnęła się. Przybliżyłem się z lekka w jej stronę. Nagle rozległ się głośny huk!
,,Nie no jak zwykle coś musiało się wydarzyć!'' Pomyślałem.
Oboje pobiegliśmy zobaczyć co się stało. Było to Racoon ,ale to historie już wszyscy znacie.
Wieczorem wybiegłem na polowanie w góry. Gdy już tam dotarłem rozpętała się zamieć. Znalazłem jakąś jaskinie. ,, Oby tam nie było nieniedźwiedzia ... Uf czysto'' Rankiem pobiegłem nad pobliski strumień ugasić pragnienie. Na drugim brzegu zobaczyłem ,,starszego wilka''.
-To ty! - Krzyknąłem
-O... witaj młody samotniku.- powiedział starzec
-Już nie samotnik! (Uśmiechnąłem się) Znalazłem swoje miejsce w watasze.
-Skoro znalazłeś tam swoje miejsce, to co robisz na tym pustkowi?
-No bo ...nadal ciągnie mnie do samotnych wędrówek. Staruszku nie wiem dlaczego, ale jakoś kojarzę twoją twarz z dzieciństwa. Kim ty tak naprawdę jesteś?
-Ja nikim takim musiałeś mnie z kimś pomylić. Na mnie już czas . Szerokiej drogi.
-Znów znikł !?
Postanowiłem wracać już do watahy. Kiedy znajdowałem się już na terenie watahy usłyszałem krzyk:
-Gdzieś ty się podziewał! - krzyknęła Elizabeth
-Na polowaniu.
-Aż dwa dni!
-No miałem zamiar ci powiedzieć, ale nie chciałem zawracać tobie czasu i tak masz już wiele na głowie.
-..... Mogłeś mnie złapać w dowolnej chili i powiedzieć, a tak to się martwiłam, że mogło ci się coś stać. -spuściła głowę
*Położyłem łapę na jej głowie* Nic mi nie jest! Żyję. I wybacz następnym razem poinformuję kogoś albo ciebie, a teraz głowa do góry. O właśnie działo się tu coś przez te dwa dni?
=============================
Elizabeth?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz