Przez chwile stałem oniemiały, kiedy patrzyła się w moje oczy.
Skąd mnie zna? Była tu kiedyś? –myśli mknęły mi przez głowę.
Potrząsając łbem przywróciłem się do porządku. Kuu.! Podbiegłem do niej.
-Derlich… on… chce…zabić… mnie… a później… was…! –wyszeptała tracąc siły i mdlejąc.
Elizabeth użyła swoich czarów, by ją uzdrowić. Nic z tego.
-Racoon…potrafisz uzdrawiać? –spytała ze zgrozą w oczach.
Spojrzałem na nią, a potem na Kuu.
-Jestem Strażnikiem Alf. Zrobię to co do mnie należy, nawet jeśli
musiałbym poświęcić, życie –powiedziałem, zamieniając się w człowieka.
Podszedłem do Kuu i przewróciłem ją delikatnie na bok. Syknąłem.
-Trucizna –przejechałem palcem po ranie i powąchałem substancję- I to nie byle jaka. Mamy mało czasu…
Znów zamieniłem się w wilka i wyrwałem kolec z trucizną. Rzuciłem go
w bok i zaraz trafił w niego piorun. Rozpętała się burza, a ja czułem
że przybiegam na sile.
Spojrzałem na Elizabeth, przybierając moją boską formę.
Znacznie urosłem, a czarne skrzydła emanowały szarym blaskiem, który
raził wilki. Oczy były białe i co chwila trzaskały w nich pioruny.
-Jeśli, nie dotrwam do końca uleczania…-zawahałem się grubym basem,
grzmiącym echem w głowach wilków- To wbij, kolec z trucizną w serce
twej siostry- mocą umysłu, przyciągnąłem do wadery, kolec wcześniej
trafiony piorunem.
Zacząłem wykrzykiwać słowa, których znaczenia znałem tylko ja. Wiatr
się wzmógł, a deszcz zaczął jeszcze bardziej padać. Niebo zrobiło się
prawie czarne, a pioruny trzaskały naokoło nas, tworząc duży okrąg.
Nagle końce skrzydeł zaczęły mi się palić, szarym płomieniem.
Wykrzykiwałem słowa, jeszcze szybciej, z powodu okropnego bólu. W końcu,
uniosłem wysoko pysk i zawyłem przeraźliwie.
Zielony piorun, uderzył naraz we mnie i Kuu. Zielona substancja,
zaczęła wylewać się z ciała wadery i trafiając w piorun, przelewała się
do mnie, otwierając szeroką ranę na karku. Wygiąłem ciało, jakby ktoś
mnie smagał biczem i w końcu upadłem bez sił na trawę.
Elisabeth złapała za kolec i wbiła go w serce siostry, zaraz wyciągając.
Burza ustała. Kropił teraz tylko lekki deszczyk. Klatka piersiowa
Kuu, zaczęła poruszać się powoli i miarowa w górę i w dół. Otworzyłem z
wysiłkiem oczy, by sprawdzić, czy się udało. Uśmiechnąłem się do siebie i
poczułem, z osuwam się w ciemne ostępy niemego snu.
_______________________
Kto teraz??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz