-Ja należę do tej watahy -odwarknąłem rejestrując ją wzrokiem- Gosiakuu, jak mniemam? -spytałem prostując się.
Wadera kiwnęła głową.
-Racoon. Miło mi -powiedziałem- A wiec siostra Uny... Czyli Alpha?
-Tak, a ty? -spytała
-Jedyny, który został i zostanie. Strażnik Alph.
Przez chwilę trwała niezręczna cisza.
-Czyli przyszliście nam pomóc? -spytałem cicho patrząc się jej w oczy
-Tak -uśmiechnęła się
Kiwnąłem głową.
-Może, ja już pójdę. Pewnie chcesz pospędzać trochę czasu z rodzicami.
Odszedłem nie czekając na odpowiedź.
Błąkałem się po lesie, aż usłyszałem szum wody. Wodzony instynktami dotarłem nad wodospad. Już z daleka słychać było czyjeś przyciszone głosy. Nie wychylając się zza krzaków przy których stałem, przyjrzałem się dwójce.
Pierwszy to chyba był basior. Miał brązową puszystą sierść i nie wyglądał groźnie. Obok niego siedziała szara wadera. Przyjrzałem się jej i zaniemówiłem.
-Elisabeth? -wyszeptałem i cofnąłem się o krok. Na nieszczęście trafiłem na jakąś suchą gałązkę. Załamała się pode mną i rozpadła z dość głośnym trzaskiem na dwie części. Wilki na pewno mnie usłyszały. Wyszedłem z zarośli i stanąłem przed nimi przyglądając się.
_______________________
Eli, Kirito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz