-Czas znaleźć jakąś watahę...-Powiedziałem.
-Racja...Nie możemy wciąż się ukrywać.
-Chodź ruszamy.
-Carindel nie mam już siły, dwa dni bez przerwy szliśmy muszę odpocząć.
Nie mogłem opóźniać marszu.Spojrzałem na Tamarę i powiedziałem.
-Wezmę cię na ręce i pójdziemy dalej.Dobra?
-Ok.
Wziąłem ją na ręce i poszedłem.Weszliśmy do gęstego lasu, ściemniało się już więc postanowiliśmy znaleźć coś w rodzaju jaskini.W końcu znaleźliśmy małą grotę.Zmieniliśmy się w wilki.Tamara weszła a ja zaczekałem na zewnątrz.
-Chyba nikt tu nie mieszka.
-Dobra idź spać ja będę na zewnątrz.
-Jak chcesz.
-Tamara to jest las.Ostrożności nigdy za wiele.
Było coś około 23.Usłyszałem szmer, zza krzaków wyskoczyła mała wadera.Podniosłem się i zacząłem warczeć.Tamara wyskoczyła z jaskini by zobaczyć co się dzieje.
-Carindel zostaw ją.Nie będziesz walczył z mniejszymi od siebie.A tak w ogóle to skąd ona tu się wzięła?
-A bo ja wiem?Jej się zapytaj.-Wskazałem łapą małą waderę.
-Cześć mam na imię Tamara, a to jest mój brat Carindel. Nie martw się on nic ci nie zrobi.
Tamara rzuciła mi ostre spojrzenie.Wiedziała że ten ruch zawsze mnie poskromi.Jednak tylko ona to potrafiła.Przestałem warczeć i czekałem zanim wadera się odezwie.
-Jestem FalVie. Należycie do jakiejś watahy?
-Nie a znasz jakąś?-Spytałem się z uśmiechem.
----FleVie?----
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz