Basior kiwną głową na "tak" i znikną pośród drzew. Wolnym krokiem ruszyłam do drzewa, które jest przez Kuu nazywane "padającym". Weszłam do Ruin. Przed oczami mignęło mi coś czarnego, mojego wzrostu. Przed mnie wyskoczyły dwa czarne, jak smoła, wychudzone wili.
Oni tylko uśmiechnęli się szyderczo i zaczęli zataczać krąg. Stałam w środku patrząc na nich. Szczerzyli zęby w dziwnym uśmiechu. Patrząc w ich oczy, widziałam nienawiść. W jednej chwili okrążały mnie, a w drugiej rozpoczęły atak. Broniłam się wszystkimi mocami, lecz były odporne na ataki. Co jest? Dlaczego one... usłyszałam warknięcie, ten głos był mi dobrze znany.
-Saranema!- warknęłam
Znikąd pojawiła się skrzydlata wadera.
-Widzę, że przez te kilka lat zdążyłaś ukraść duszę i ciało wilka.- warknęłam
-A coś ty myślała? Z moją mocą, moimi korzeniami, moją rasą! Przecież jestem Upadłą Boginią!- zaśmiała się szyderczo
W tej samej chwili poczułam straszny ból, upadłam na ziemię. Z oczu popłynęły mi łzy... pochłonęła mnie ciemność... straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Jakiś czas później~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy, powoli odzyskiwałam świadomość. Zaczęłam rozglądać się, miejsce było mi nieznane. Leżałam w jaskini, nie widziałam wyjścia. Było ciemno i strasznie zimno. Wstałam, chciałam, chciałam wyjść... poczułam uścisk na szyi.
-Łańcuchy...- szepnęłam do siebie
~~~~~~~~~~~~~~
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz