Wyszłam z zamku. Szlam koło granic terenów watahy, aż nagle usłyszałam
czyjeś kroki. Okazało się, że był to wilk. Wyglądał mniej, więcej tak:
Postanowiłam wypróbować na nim mój czar. Zamrugałam oczami i podeszłam doniego.
-Jak się nazywasz przystojniaku?- Zagadałam.
- Lucke.- Powiedział. Coraz bardziej z nim rozmawiałam i używałam
mojego czaru. W końcu całkiem był po mojej stronie. Gdy gdzieś szłam, on
szedł za mną. Był moim sługą.
- Jeszcze kilku i zrealizuję mój plan...- Zaśmiałam się szyderczo do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz