Chodziłem sobie po terenach, widziałem jak inne wilki odpoczywały. Myślałem o Nissy, czy jest jej tam dobrze, czy źle. Nagle coś spostrzegłem, od razu pobiegłem. Kiedy byłem na miejscu zobaczyłem krew, nie była to jedna plama, wyglądało tak jak ślady. Ruszyłem kiedy skończył się trop, podniosłem to góry głowę i zobaczyłem pewnego wilka. Był bardzo zraniony, a wyglądał tak:
Zaczął on coś mówić:
- Musisz...pomóc...szczeniak...ukryty...uratuj...
- Nie rozumiem.
Wziął głęboki oddech i powtórzył:
- Musisz mi pomóc mój szczeniak jest ukryty w krzakach przed wrogami, proszę uratuj go.
- Postaram się.
Pobiegłem według opisu, chociaż nie był dokładny. Nagle znalazłem coś napisanego: Poszedłem na kamienną drogę. Wiedziałem gdzie to jest i pobiegłem. Byłem na miejscu, zobaczyłem jeża i wilka. Było to szczenię poznanego wilka, było smutne i najwidoczniej płakało. Był nawet daleko stanął i zaczął przychodzić do mnie. Widziałem go już bliżej, więc wyglądał tak:
Kiedy już był przy mnie powiedział:
- Wiem on już nie żyję...
- Jaki on?
- Mój ojciec.
- Przecież niedawno z nim rozmawiałem.
- To nic, kiedy szedłeś on w tedy, już nie żył. Czy możesz być moim opiekunem, Ivan?
- Skąd znasz moje imię, a tak w ogóle możesz, ale teraz ty się przedstaw.
- Jestem Conor.
- Więc chodź ruszamy do watahy.
- Dobrze.
Ruszyłem ku watasze i szukałem Kuu, spotkałem ją tam gdzie zwykle. Zacząłem mówić:
- Kuu to jest Conor, on chce zostać w watasze. Teraz pytanie czy może?
- Oczywiście, że może.
- Dzięki Kuu.
Uścisnąłem waderę i pobiegłem do jaskini z Conor' em.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz