wtorek, 2 września 2014

Od Moon CD. od Kaz'a

Gdy chłopak zaczął czochrać ją po włosach, ta szybkim i zdecydowanym ruchem przerwała mu zabawę.
- Nie mam ochoty ani humoru na droczenie się.- wymruczała- Za dużo się wczoraj działo.
Kaz usiadł obok niej i przytulił ją. Nigdy by nie podejrzewała go o to, że potrafi pocieszać, a nawet martwić się o kogoś, a jednak.
- To powiesz co dokładniej się stało? Dlaczego tak wczoraj uciekałaś?
Ta tylko kiwnęła głową i wtuliła się w niego.
- Wczoraj Elizabeth powiedziała, że mam zostać Alfą. Cóż, pogodziłam się z tym. Ale była też Noc Szkarłatnego Księżyca. I wtedy wszystkie wilki mojej rasy zaczynają tracić nad sobą kontrolę oraz tracą siły życiowe.- tłumaczyła- Dlatego właśnie tak biegłam, a potem padłam.
- Oj, moja biedna.- szepnął z troską
Milczała, nie miała siły nawet na odpowiedź. Po chwili znów zasnęła.

***

Przechadzali się na północnej granicy watahy. Ptaki śpiewały wesoło, minęli kilka stad jeleni. Dziewczyna czuła się o wiele lepiej.  Nagle Moon Zatrzymała się i uniosła łeb jakby chciała coś wypatrzeć. Warknęła i pomimo osłabienia pobiegła w stronę  Lasu Zapomnienia. Zjeżyła futro na karku widząc waderę mającą około siedemdziesięciu pięciu centymetrów w kłębie, futro fioletowo-białe z ciemniejszymi odznaczeniami oraz czarną grzywką. Na lewej, przedniej łapie widniał pająk. Bardzo dobrze wiedziała kto to jest... jej siostra, a raczej istota przez którą wyrzekła się własnej rodziny. W jej ślicznych, bursztynowych oczach zobaczyła ten sam błysk. Wiedziała, że Tristitia przynosi jedynie kłopoty i śmierć, a także chce zrujnować jej życie. Przybyszka widząc białą waderę o błękitnych odznaczeniach wstała i wolnym, śmiałym krokiem podeszła do niej.
- Hej! Moon, stara, co tu robisz?- zapytała z wrednym uśmiechem
- Mogę zapytać cię o to samo.- odmruknęła
- Ja wracam popatrzeć jak to wszystko funkcjonuje. Mam zamiar stworzyć własną watahę.
- Yhy i napaść na tą aby zdobyć teren, czyż nie?
- Och, tak. Jak ty mnie znasz.
- Odpuść sobie.- warknęła Moon
Odwróciła się słysząc znajomy głos.
- Moon!- krzyczał
- Tu!- odkrzyknęła
Po chwili podszedł do niej Kaz, widząc nieznajomą zwrócił się do przyjaciółki.
- A kto to?
- Tris...- urwała
- Hm... miło mi. Siostro kochana, pozwól, że sama się przedstawię. Mam na imię Tristitia.- rzekła miłym tonem do Kaz'a
- Witaj. Kaz.- odpowiedział
- Oh, wybaczcie  lecz muszę już zmykać. Później się zobaczymy. Do zobaczenia kochani.- powiedziała słodko mrugając przy tym jednym okiem do basiora
- Pa.- odpowiedzieli równo

***

Białowłosa dziewczyna wraz z brązowowłosym chłopakiem siedzieli pod drzewem gdy podeszła do nich wysoka dziewczyna, a na widok pary, a raczej samego Kaz'a rozpromieniła się. Była bardzo ładną kobietą o czarno-niebieskich włosach, jasnej skórze z delikatnymi rumieńcami. Zdecydowanie ładniejsza od swej siostry, a także wyższa. Na lewej ręce miała tatuaż w kształcie pająka, dzięki temu można było ją zawsze rozpoznać. Bez pytania dosiadła się do nich.
- Och, Kaz. Szukałam cię.
- Tak?- zdziwił się
- Oczywiście.
Przymilała się do niego, a także znacznie przybliżyła się. Chyba rzygnę. pomyślała Moon. W sercu zakuło ją. Była... zazdrosna? Tak, chyba tak nazywa się to uczucie. Wiedziała jaka jest jej siostra, toteż nie zostawiła ich samych tylko nadal siedziała oparta o drzewo. Milczała i słuchała jak Tristitia próbuje sprawić aby Kaz zapałał do niej ciepłym uczuciem. Zawsze tak jest, zawsze! krzyknęła w myślach. Wiedziała, że czarnowłosa prędzej czy później osiągnie swój cel. Miała do siebie żal, że nie wiedziała co zrobić. Nie chciała stracić kogoś tak bliskiego jak tamten chłopak.
~~~~~~~~~~
Kaz?

piątek, 29 sierpnia 2014

Od Kaz'a CD. od Moon

Popatrzyłem na Moon...
- Oj Moon Moon ... przed czym tak uciekasz ? - po tych słowach zamienił się w człowieka wziął Ją na ręce i powoli zaniósł do swojej groty ukrytej za wodospadem.
Położył Ją wygodnie na swoim łoży wyścielonym lekkim i gąbczastym mchem. Położył  rękę na  Jej czole po czym uśmiechnął się wstał i podszedł do wyjścia z groty opierając się o ścianę i patrząc w kropelki spadającej wody 

*po 4h* 

Wilczyca zaczęła się niepokojąco wiercić. Pewnie miała zły sen. Ciekawe o czym ? co Ją tak gnębi męczy ?  Z czym tak nie może sobie poradzić ? Trzeba było się upewnić. 
Kaz podszedł do Niej pochylił i ...
-Mooooon! obiad ! - wykrzyknął xD
Wilczyca zerwała się lada moment i panicznie rozejrzała gdzie jest po chwili zastanowienie miejsce zdało się  Jej znajome więc uspokoiła się i popatrzyła na Kaz'a 
-Kaziu ! - skoczyła na Niego i wtuliła się - Pomocy - wyszeptała 
-Moon spokojnie...  weź głęboki wdech i powiedz mi co się stało ? - popatrzył głęboko w Jej oczy 
-No.. bo ... bo ja ... mam zostać Alfą ! 
-To chyba dobrze - poczochrał Ją po włoskach 
Moon stanowczo odepchnęła jego rękę i z świeczkami w oczkach powiedziała 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon .. sorki że tak mało i tak długo czekałaś :/ 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kazika

Przytuliła się do niego. Może powinna bardziej sprecyzować swoje wyznanie? Ale jak? Przecież zszedłby na zawał! I nie wiedziała jak. Może... Kaz, kocham cię. Nie, to zbyt banalne. Już za dużo niespodzianek jak na jeden dzień  i to jeszcze młody. Ale to nieważne. Odrzuciła swe myśli na dalszy plan. Cieszyła się tą chwilą. Z uśmiechem tuliła się do mężczyzny, który przez tyle lat był jedynym w jej życiu i sercu. Był wyjątkowy, tak to dobre określenie... wyjątkowy. Roztopił lód pokrywający serce wojowniczki oraz bezwzględnej przywódczyni, potem łowcy, na końcu tej Moon, która kochała go najbardziej na całym świecie. Czuła jak chłopak co chwilę napina mięśnie aby unieść ją. Dokąd zmierzał? Hm... ciekawe. Jasnowłosa poczuła nagłe zmęczenie. Czy to normalne?  Pytała sama siebie. W końcu doszła do wniosku, że tak, to jest normalne. Poprawiła głowę wtulając się w ukochanego... a raczej przyjaciela... tak, przyjaciela.
- Dobranoc.- szepnął słysząc ciche ziewnięcie
- Tak, dobranoc.- wysiliła się na uśmiech
Zasnęła... zasnęła w ramionach najpiękniejszego mężczyzny jakiego znała. A śniła o nim, o przyszłości- kilkorgu dzieci biegających w te i we wte, o spokojnym życiu matki. Jednak wszystko niedługo miało wywrócić się do góry nogami.

***

Obudził ją słodki zapach kwiatów oraz delikatne głaskanie. Nadal był przy niej. Gdy zasnęła, gdy otworzyła oczy i popatrzyła jeszcze zaspanym wzrokiem.
- Hej.- ziewnęła
- Hej.- odpowiedział
Jednak nawet to, że była w pełni przytomna nie zniechęciło go i nadal głaskał ją to po włosach, to po policzku. Śmiały. Jak zawsze. przemknęła jej myśl.
- Jak się spało?- zapytał
- Świetnie. Wygodnie, miło, cieplutko.
- To bardzo się z tego powodu cieszę.
Uśmiechnęli się w tym samym momencie po czym wybuchli śmiechem. Widząc ich można by pomyśleć, że byli dla siebie stworzeni. Chwilę śmiechu przerwał niespodziewany gość. Wysoki basior o ciemnobrązowym futrze oraz bursztynowych oczach wyłonił się z mroku drzew. Podszedł do roześmianych przyjaciół po czym odchrząknął.
- Przepraszam, że przerywam tę miłą chwilę lecz Elizabeth chce rozmawiać z Moon.- powiedział to poważnym tonem
- Tak, jasne.- odpowiedziała- Już idę.
Wstała, cmoknęła Kaz'a w policzek po czym przybrała wilczą postać. Ruszyła wolnym biegiem, zdołała jedynie usłyszeć pytanie:
- Coście wyprawiali?
Które Kirito wypowiedział surowym tonem. Co go ugryzło? Zjadł coś nieświeżego czy jak? pomyślała przyspieszając. Po krótkiej chwili wbiegła na dobrze znaną jej część terenu watahy. Dzięki temu skrótowi, jeszcze jako młodzik, wracała do rodziców na czas. Biegła jeszcze przez kilka minut. Gruba, zimowa warstwa futra nie ułatwiała jej szybkiego przemieszczania się w ciepłym czasie wiosny. Jednak miała dość dobrą kondycję, dzięki temu nie męczyła się jak przeciętny wilk o tej porze roku. Z łatwością przeskoczyła wysokie zarośla i znalazła się tuż przed Padającym Drzewem. Bez wahania weszła do skupiska siedzib wszystkich wilków w watasze. Stanęła w wejściu jednej z nich. Alfa nakazała skinieniem głowy, aby wojowniczka weszła do środka. Ta posłusznie wykonała polecenie po czym usiadła przed leżącą na niedźwiedzich skórach Elizabeth.
- Moon, wiesz, że teraz mam głowę zapełnioną myślami o dzieciach oraz muszę się nimi zajmować jak i watahą. Do tego nie jestem już młodym wilczkiem, starzeję się, to widać. Mimo iż jestem nieśmiertelna to ten ciężki los przypada też mi. A nie mogę narażać się na niebezpieczeństwa, ponieważ nieśmiertelność nie oznacza tego, że nie można mnie zabić. Wręcz przeciwnie, można, a teraz dużo łatwiej. Doszłam do wniosku, że nie powinnam dłużej dowodzić watahą, ponieważ ta potrzebuje silnego, wytrwałego przywódcy, a ja delikatnie mówiąc wypaliłam się. Prawowitym następcą powinna być Ritta lecz ona chce ułożyć sobie życie według swych upodobań, pragnień oraz marzeń.
- Dobrze, że mała chce podążać swoimi ścieżkami.- przerwała jej Moon
- Tak, chce się usamodzielnić. To bardzo dobrze o niej świadczy. Lecz miałam problem, musiałam wytypować następcę spośród członków watahy. Był to trudny wybór, ale ostatecznie padło na ciebie...
- Ale dlaczego?! Dlaczego nie na Kirito, Amadeusa albo kogoś innego?!- spanikowała
- Kirito woli zostać na tym stanowisku, na którym aktualnie jest. Amadeus po prostu nie nadaje się, a jego powołaniem jest zbieractwo oraz leczenie. Ty jako jedyna wychowałaś się tu, wiesz wiele o watasze.
- Tak... racja... Mogę już iść?
- Oczywiście. Na odpowiedź czekam do jutrzejszego wieczoru.
- Dobrze.
Wilk nocy dźwignął się i wstał. Nadal oszołomiona wyszła wpadając po drodze na kilka wilków. W głowie miała tylko jedno słowo... Alfa. To ono prześladowało ją aż do czasu podjęcia decyzji. Przez cały dzień starała się unikać innych. Czy wiedzieli o decyzji Elizabeth? Zapewne nie.

***

Stała tak oparta o balustradę mostu wsłuchując się w szum wodospadu. Chłodny, lekki wiatr poruszał jej włosami, które tańcząc muskały delikatnie twarz dziewczyny. Myślała cały czas  o propozycji Alfy.
- Dlaczego ja?- pytała
Obserwowała odbicie księżyca w wodzie. Była pełnia. Lubiła takie noce. Bezchmurne niebo, księżyc w całej okazałości i ta moc. Tak, właśnie w te dni była silniejsza niż wszystkie wilki. Jednak dziś nie czuła się tak jak zawsze. Martwiła się? Bała się obowiązków przywódcy? Chyba tak. Lecz to nie było do niej podobne. Wyczuła znajomy zapach i mimowolnie uśmiechnęła się. Jeszcze chwila i ją znajdzie. Poczuła się dziwnie. Zacisnęła dłonie na balustradzie tak mocno, że jej palce stały się białe jak śnieg. Zakaszlała jakby była chora na zapalenie płuc. Żyły powoli stawały się czarne i mocno rzucały się w oczy. Źrenice stały się czarnymi niteczkami, natomiast tęczówki przybrały krwistoczerwoną barwę... barwę księżyca tej nocy. Spanikowała, zaczęła biec coraz bardziej słaba. Wpadła na kogoś.
- Moon!- wykrzyknął
- K-Kaz... pomóż...- wyjęczała coraz cichszym głosem
Po wypowiedzeniu tych dwóch słów upadła na zimną trawę. Próbowała walczyć z bezsilnością jednak przegrała. Straciła przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? Jaka reakcja? I sorki, że CD takie krótkie.

Ogłoszenie

Nastąpił 25 sierpnia, a więc wataha znów funkcjonuje. Jak widać został zmieniony ogólny wygląd watahy, a również nie ma już tłumacza. W ciągu kilku najbliższych dni Alfa watahy zostanie zmieniona. Elizabeth przechodzi na emeryturę, a Moon zostanie Alfą.
Elizabeth

piątek, 22 sierpnia 2014

Zawieszenie

Postanowiłam zawiesić bloga na dwa dni, w tym czasie zostanie zmieniony wygląd zewnętrzny jak i treści w niektórych zakładkach bloga. Tak więc do 25 sierpnia.
Elizabeth

środa, 20 sierpnia 2014

Od Kazika cd do Moonki :)

-M-M-Moon -  zrobił się meega czerwony
Dziewczyna  wtuliła się w niego i wsłuchała w bicie serca spodziewając się najgorszego
-Wiesz Moon... bo ja.. ja... Ciebie... też bardzo lubię. Ale tak lubię że lubię tak bardzo bardzo.. - wyjąkał i objął Ją
-N-n-naprawdę ? - wyszeptała nie odklejając się od Niego
Chłopak położył rękę pod Jej brodą podniósł  Jej buzię do góry i delikatnie pocałował.
-Naprawdę... jesteś dla mnie bardzo ważną osobą w moim życiu.. i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.. już nie chcę Cię stracić.. i pragnę być przy Tobie cały czas..
-Oj Kazik...
Moon zrobiła się czerwona jak truskaweczka, a Kazio jak buraczek... tuląc się tak do siebie wyglądali... bardzo szczęśliwie
- Wiesz.. chcę być dla Ciebie... nie.. ja pragnę być dla Ciebie... no.. ten... kimś więcej niż tylko Przyjacielem... - wyszeptał i spojrzał Jej głęboko w oczy
Piękna dziewczyna uśmiechnęła się tylko pod nosem i po czym pstryknęła palcami w nosek Kazia...
-To będziesz musiał się bardzo postarać - zachichotała
Chłopak wziął Ją niespodziewanie na ręce
- Oj... postaram się postaram.. jak zależy na kimś to już tak jest - odwzajemnił uśmiech
-To zależy Ci na mnie ?
-Bardzo. Najbardziej na świecie - pocałował Ją w czoło
Oboje byli bardzo szczęśliwi ... i bardziej czerwoni już chyba być nie mogli... no.. a ciekawe co by było jakby ktoś ich tak zobaczył? Chym.. kto wie może ktoś ich śledził ? Tego nikt nie wie. I tak oboje widzieli tylko siebie.. byli dla siebie największym oparciem i szczęściem zarazem.  A czy pasowali do siebie ? Ot to czas pokaże :3
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon :3 Co było dalej ? :D

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kaz'a

-Dobranoc.- powiedział ze spokojem
Zaczął głaskać Moon. Ta uśmiechnęła się lekko czując jego dotyk. Był tak przyjemny. Wsłuchała się w miarowe bicie serca, które powinno nie wydawać żadnych dźwięków. Demon powoli powraca do życia, pomyślała.  Po chwili chłopak przestał ją głaskać po białych jak śnieg włosach i objął ją. Bardzo to polubiła. Wtuliła się w niego i zasnęła.

*Poranek. Klif obok wodospadu*

Chodź niebo było zachmurzone, wiał lekki, ciepły wiatr.Białowłosa dziewczyna stała na skraju klifu. Była wyraźnie zamyślona.O czym myślała? Tego nikt nie wiedział. Wpatrywała się w dal jakby próbowała odnaleźć kogoś wśród zieleni drzew oraz rozmaitych zbiorników wodnych. Westchnęła cicho gdy wysoki mężczyzna przytulił ją od tyłu. Lubiła jego dotyk. Wyglądali jak rodzeństwo, jednak przyglądając się im bliżej można było zobaczyć różnice nie tak bardzo rzucające się w oczy jak wzrost czy kolor włosów oraz oczu. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się lekko czując dobrze znany jej oddech i dotyk. Kaz Kazuto... ten którego znała od tak dawna, ten którego tyle razy traciła, którego jeszcze parę dni temu tak strasznie traktowała, przez którego tak wiele razy miała mętlik w głowie był przy niej, był dla niej najbliższą istotą. To jego i tylko jego szczerze kochała lecz nadal nie miała tyle odwagi aby mu o tym powiedzieć. Stali tak w milczeniu dłuższą chwilę. Ona- niegdyś nie znająca strachu Dara, teraz zakochana Moon bała się, że może go stracić. Wiec cieszyła się z każdej sekundy spędzonej z "diabłem", z tego uścisku, który mógł trwać dla niej wiecznie. Jednak nic nie jest tak jak ktoś chce. Kaz uwolnił ją z uścisku, a ta odwróciła się w jego stronę po czym złapała go delikatnie za dłonie patrząc mu głęboko w oczy. Był to nie lada wyczyn biorąc pod uwagę to, że  chłopak był w porównaniu do niej olbrzymem.
- Muszę ci o czymś powiedzieć...- urwała
- O czym takim?- zapytał widocznie zaciekawiony
- Bo ja... no od dłuższego czasu... ja...- z każdym wypowiedzianym słowem traciła odwagę
- Ty co?- dopytywał
- Ja... już nic...- ponownie zrezygnowała
Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech. Lubiła go za to, że był wobec niej tak bardzo cierpliwy... zresztą lubiła go za wszystko. Uważała, że był ideałem. Tylko skoro tak bardzo go lubiła to dlaczego była dla niego taka oschła? Może bała się uczuć wobec Kaz'a? Zapewne tak. To przez przeszłość, te niemiłe wspomnienia, tłumaczyła sobie, nie dam rady, przecież zawsze może mnie wyśmiać, nie dam rady. Rezygnowała już wiele razy na przestrzeni wieków. A jednak nadal chciała wyznać swe uczucia zanim zniknie po raz kolejny, a historia zawsze powracała. Westchnęła głęboko.
- Kaz...- znów zaczęła
- Tak?
Objęła jego twarz dłońmi. Stając na palcach złożyła długi pocałunek na ustach Kaz'a.
- Bardzo cię lubię.- wyszeptała
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? W końcu Moon zebrała się na odwagę.

Od Kazimierza cd opowiadania Moon :)

Zarumienił  się lekko po czym usiadł obok Niej i przykrył Ją połową koca.
-Kocyk duży... więc... chyba nie masz mi tego za złe? - spojrzał na Nią i przybliżył się do Niej 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się jakże słodka pod noskiem. Zdało się dostrzec lekkie rumieńce na Jej policzkach.. Ale zaraz rumieńce i Moon ? Chym.. coś nowego :) 
- Cieplutko Ci ? - zapytał pół szeptem chłopak 
Moon oparła głowę o jego ramię i wtuliła się. 
-Teraz cieplutko- wyszeptała 
Kazio z zaskoczenia patrzył na Moon... pokręcił tylko głową i poprawił kocyk i objął dziewczynę. 
-Ale się pali, i jak cieplutko -ziewnęła Moonuś 
-Oj widzę że zmęczona jesteś. To idź spać, będę czuwał. 
-Nooooo. - dziewczyna odepchnęła Kazaia tak że ten wylądował na ziemi.Po czym położyła głowę na jego klatce. 
-To dobranoc- zachichotała niewinnie 
-Dobranoc - położył rękę na Jej główce i zaczął delikatnie głaskać 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon :) co było dalej ? :) i wybacz że tak malutko :/

piątek, 15 sierpnia 2014

Od Moon CD. Kaz'a

- Dziękuję.- wyszeptała tak cicho, że nie usłyszał
Wstała po czym zrzuciła z siebie mokre ubrania. Wstydziła się? Ani trochę, dusza hartowana przez wieki nie znała tego rodzaju wstydu. Jednak ubrała się szybko. Popatrzyła na koc po czym zarzuciła go na ramiona. Zerknęła na Kaz'a. Lubiła go, ale nie miała odwagi aby mu o tym powiedzieć.
- Już.- mruknęła
- Tak szybko?- zdziwił się
Ona tylko kiwnęła głową. Mężczyzna wstał, podszedł do niej. Po raz kolejny zobaczyła jaki jest wysoki w porównaniu do niej. Jestem przy nim jak młodsza siostrzyczka, pomyślała, a pfe! Obserwowała jak Kaz wyciąga z kieszeni malutkie pudełeczko i plastry.
- Może zaboleć.- uśmiechnął się do niej
- Tak, tak, rozumiem.
Nie odwzajemniła uśmiechu choć chciała. Cóż natura zwycięża. Ten złapał ją delikatnie za brodę i uniósł jej głowę. Tak bardzo brakowało jej tego. Od razu powróciły wspomnienia. Rozsmarował białą maść na ranie, Moon syknęła.
- Ostrzegałem.- powiedział cicho
- A ostrzegałeś.- tym razem uśmiechnęła się
- Dobra, nic nie mów. Bądź jak mim.
Posłuchała się go, już bez zająknięcia stała kilka chwilek czekając aż chłopak skończy opatrywać rozciętą wargę. Poczuła ulgę gdy przylepił okrągły plaster na jej wargę.
- No, możesz mówić.- znów uśmiechnął się
- Uf... w końcu!
Przyjrzała się dokładniej wilkołakowi.
-Kaz, masz.
Ściągnęła koc po czym z delikatnością owinęła nim Kaz'a.
- Nie możesz mi marznąć.- obdarzyła go szczerym uśmiechem.
~~~~~~~~~~~~
Kaz?

środa, 13 sierpnia 2014

Od Kazika cd do Moon :3

-A tak sobie spaceruję z nudy... 
Kazio usiadł obok Niej i spojrzał w taflę wody 
-Wiesz co Monn ? 
-Tak ? - popatrzyła przez chwilę na Niego 
-Tak sobie pomyślałem, czy... - przerwał - Wszystko dobrze ? 
-Tak... dobrze - wymamrotała 
Nastała cisza... lecz nie było ona krępująca. Moon i Kaz siedzieli tak wsłuchując się w szum wody i śpiew ptaków. Nagle Kazio spojrzał na Moon. 
-Ojć... 
-Co "ojć" - zdziwiła się 
-Nadal krwawisz - zamienił się w człowieka po czym otarł delikatnie palcem jej ranę 
-To nic. Spokojnie nie umrę przez to - uśmiechnęła się 
-To co. Opatrzyć i tak trzeba. - wstał i złapał Ją za rękę - chodź ! 
-Ej.. gdzie ?! Nigdzie nie idę... - wyrwała się po czym wpadła do wody 
-Ooo i masz to swoje bycie upartą. 
-Milcz ! To było zamierzone - mamrotała pod noskiem 
Kazio uśmiechnął się tylko pod noskiem po czym wyciągnął do Niej pomocną dłoń. Moon złapała go za rękę i weszła na mostek 
-Noo i cała mokra jestem. Eh. 
-Spokojnie... coś poradzimy na to - ponownie złapał Ją za rękę 
Udali się w stronę drzewa . Moon oparła się o pień skulając się, a Kazio za ten czas rozpalił ognisko. 
- Poczekaj chwilkę.. zaraz wrócę. 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową.. zbliżał się zmierzch. Robiło się coraz chłodniej. Po chwili przyszedł Kaz z suchymi ubraniami i kocem. 
-Proszę załóż to... a potem przykryj się kocem. Jak skończysz to powiedz.. opatrzę Ci ranę. - położył przed Nią ubrania i koc po czym podszedł do ogniska i dołożył drewna.... 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon co było dalej ? :)

niedziela, 10 sierpnia 2014

Od Moon CD. od Kazika

- Dara trafiona strzałą złapała się na bok próbując określić głębokość rany. Szybko stwierdziła, że jest to śmiertelny cios. Popatrzyła z nienawiścią na łucznika, tracąc siły uklękła. Powoli traciła kontakt z rzeczywistością. Usłyszała odległe kroki, potem szczęk metalu uderzającego o ziemię i kamienie. Potem czyjś dotyk i kołysanie. Popatrzyła na rycerza. Rozmazany obraz ułożył się w postać Kaz'a.
- A...- kaszlnęła- a wiedziałam...- znów- wiedziałam, żeby ubrać grubszą...- tym razem z krwią- zbroję.
Ostatkiem sił uśmiechnęła się, zamknęła oczy. Ciało pozbawione duszy osunęło się na ramiona wojownika. Ten przytulił mocniej ciało powoli tracące temperaturę. Zaszlochał głośno.
- Oj Daro! Dlaczego Ty?
Podniósł ją i krzyknął.
- Zabiliście ją! Zabiliście kobietę!
Reszta jej oddziału zebrała się wokół zrozpaczonego mężczyzny. Jeden z rycerzy wziął miecz poległej i wbił go w ziemię. Darę przeniesiono do odległej o kilka kilometrów świątyni. Tam została pochowana.

Moon skończyła opowiadać i westchnęła ciężko. Na jej twarz wstąpił grymas smutku. Wstała.
- Ja... muszę już iść.- wymruczała
Oddaliła się szybko ledwo powstrzymując łzy. Jeszcze raz otarła zakrwawione usta. Zatrzymała się dopiero na moście, na terenie watahy. Usiadła patrząc na swe odbicie w wodzie. Usłyszała kroki. Obok niej usiadł wilk.
- Kaz... co ty tu...
Kaz przerwał jej.
~~~~~~~~~~~~~

Kaz? Weny brak.

Od Kaza .Cd do Moon :)

-A więc... - złapał głębszy wdech 
Spojrzał na Moon i dziewczynkę. Domyślał się o kim była ta historia. Uśmiechnął się tylko pod nosem i usiadł na ziemi. 
-Wiesz bardzo ładne imię wojowniczko 
-A Ciebie jak zwą ? - spojrzała na niego kontem oka 
-Mnie ? zależy ... - wyszeptał 
-Jak to... zależy ? - zdziwiła się 
-No, jakby to ? ma się już parę latek, a raczej wieków. Początkowo "dzikus" " potem " legionista" - zagłębiał się w odmęty swojej pamięci i krwawych wspomnień - Potem zdradzony przez lód i wydany pod oficerów na stracenie. Ostatecznie udało mi się uciec lecz trafiłem do niewoli jako wojownik- gladiator. Walczyłem na wielu arenach o kilka kolejnych dni życia. Miałem do wyboru, albo dać się zabić albo zabijać by żyć. Potem trafiłem do Rzymu do koloseum... tamtejsza ludność nazywała mnie " Hiszpanem ". Gardziłem nimi. Wychodziłem na arenę zabijałem i wracałem , a im się to podobało! WREDNE ZWIERZĘTA! Byłem w niewoli przez ładne 2lata, a potem... stoczyłem potyczkę z samym cesarzem uśmiercając go w krwawej bitwie. Ledwo wtedy uszedłem z życiem, ale los chciał bym żył dalej. 
- Się rozgadałeś a i tak nie wiem jak się nazywasz - uśmiechnęła się delikatnie 
-Oj wybacz. Jam Kaz Kazuto- najemnik. 
-Kaz chym... ładne imię. Postaram się zapamiętać może jeszcze się spotkamy. 
-Kto wie. 
Rozmawiali ze sobą jeszcze chwilkę. Potem podali sobie rękę i wojowniczka odeszła. Popatrzyłem tylko jak odwiązuje konia od drzewa po czym wsiada na niego i znika w mroku krwawej nocy. 
Kazio spojrzał na dziewczynkę po czym na Moon i jej zaskoczoną minę. 
-Jeszcze ! Jeszcze ! - krzyknęła dziewczynka 
-Chym.. jest jeszcze jedna taka opowieść... to ja zacznę, a Panienka Moonuś dokończy - uśmiechnął się 
-Dobrze - powiedziała za Moon dziewczynka 
-A więc.... był wczesny świt... wojska pod flagą Armenii atakują zamek Petra. 

Słynna wojowniczka Dara wraz ze swoją grupą starają się zdobyć twierdzę... znacząca liczebność sił broniących twierdzy uniemożliwiają podejście nawet do murów zamku. Dara jak zawsze niecierpliwa postanowiła zastosować stary manewr wojskowy... główne siły odciągnęły broniących pod bramę główną... zaś oddział Dara postanowiła zaatakować od bocznej bramy która była strzeżona tylko przez nielicznych wartowników... tak bynajmniej nam się zdawało.. Dara na czela podkradła się do bramy.... nagle jeden strażnik ją dostrzegł po czym chwycił łuk i strzałę naciągając cięciwę mierząc w Darę.. zerwałem się i jak najszybciej starałem się ją ostrzec... lecz za późno... strzała trafiła w Darę i przebiła zbroję trafiając Ją pod ramię. 
-Dara ! Dara ! - podbiegłem do Niej i zdjąłem hełm. 
============= 
Moon :P co było dalej.. sorki.. brak weny

sobota, 2 sierpnia 2014

Od Moon CD. Kazia

- Twoja strata.
Zeszła z niego i ruszyła brukowaną, parkową ścieżką do bramy. Zdołała jeszcze usłyszeć "Żadna strata... ciesz się, że nie wiesz jak wyglądam." jednak udała, że tego nie usłyszała. Przeszła przez bramę i znalazła się na ulicy. W oddali słyszała kroki wilka. Mijała sklepy, domy i bary. Weszła do jednego ze sklepów.
- Czas kupić nowe ubrania.- wymruczała
Przechodziła pomiędzy pułkami z najróżniejszymi ubraniami oraz obuwiem w poszukiwaniu konkretnego stroju. Jednak nie znalazła go. Po kilkunastu minutach przeglądania, szukania i przymierzania podeszła do ekspedientki.
- Przepraszam.
- Tak?
- Szukam konkretnego ubrania i butów.
Zaczęła wyjaśniać wysokiej czterdziestoletniej elficy i opisywać o jaki dokładnie strój jej chodziło. Kobieta zaprowadziła "zagubioną owieczkę" do odpowiedniego działu.
- Jeju!- wykrzyknęła Moon widząc te wszystkie rzeczy
Od razu wybrała te rzeczy, które chciała, zapłaciła i przebrała się w nie, a mokre schowała do torby, którą dostała na nowe ubrania. Wyszła ze sklepu, ominęła jakiegoś zagubionego psiaka po czym weszła do baru. Dziewczyna ubrana w dżinsy, białą bluzkę z krótkim rękawem, skórzaną kurtkę czarnego koloru oraz klasyczne glany. Jeden z nich, wampir... poznała to po oczach krwistego koloru i czarnych żyłach, podszedł do niej i chciał pogładzić po policzku jednak złapała go za rękę i wykręciła ją. Potem rzuciła go na ziemię.
- Nie dotykaj mnie.- wysyczała
Odwróciła się aby wyjść lecz ktoś złapał ją za rękę. Dała krok w tył i kopnęła napastnika lecz ten uderzył ją w twarz. Ta nie pozostała mu dłużna. Pchnęła go i wyszła. Na pożegnanie wycedziła.
- Żałosne kreatury.
Trzasnęła masywnymi drzwiami, wytarła krew sączącą się z górnej wargi po czym pobiegła do parku. Po chwili znalazła się w otoczeniu natury. Oparła się o jedno z wielu drzew i otarła czerwoną ciecz. Zamknęła oczy wracając do czasów kiedy była wolna, a ziemia niespokojna. Nie wiedziała ile upłynęło czasu na tych wspomnieniach. Jednak poczuła, że czas wracać. Wstała i ruszyła ścieżką. Na swej drodze spotkała małą dziewczynkę.
- Etna.- przystanęła
- Panna Moon. Opowie mi pani jakąś historię?
- Em... przykro mi, ale wracam do domu.
- Prooszę!
- No dobrze.
Obie usiadły na jednej z ławek.
- O czym dziś?- zapytała mała dziewczynka
- O kobiecie rycerzu.
- Ale fajnie!- pisnęła mała
- To było pod Gehwsti. Młoda kobieta prowadziła oddział rycerzy zwanych Endem. Była ona najlepszym wojownikiem w całym królestwie, jednak wolała ukrywać się pod męską zbroją aby nie obrażać dominującej płci. Pędziła na masywnym, wielkim, karym ogierze imieniem Amore-Tor. Był on okryty grubą zbroją, która na czole konia była kształtu długiego rogu. Koń mknął, a za nim wiele innych, które wiozły rycerzy na bój. Na czele przeciwnego oddziału jechał rycerz w czarnej zbroi. Mocniej złapała miecz po czym wyciągnęła go z pochwy. Ostrze koloru głębokiej czerni było wykonane z nietypowego materiału- meteoru. Rękojeść wykonana z kutego żelaza ozdobiona była diamentami oraz złotem. Gdy dwa oddziały dotarły do siebie zaczęła się bitwa. Hałas bijących o siebie mieczy oraz pisk, rżenie koni zmąciły spokój okolicy. Wojowniczka celowała precyzyjnie i raz za razem powalała rosłych mężczyzn jednak sama nie została dotknięta bronią w żadnej postaci. Ogier, widocznie przyzwyczajony do uczestniczenia w rzeziach, taranował pieszych rycerzy, a tych z tyłu kopał używając do tego całej siły. Niespodziewanie została zaatakowana przez rycerza w czarnej zbroi, schyliła się dzięki czemu uniknęła obrażeń, jednak na chwilę zesztywniała pod wpływem potężnej siły przeciwnika. Jej hełm wylądował pod kopytami konia napastnika. Ta szybko pozbierała się i ciosem z wolnej ręki strąciła czarnego z konia. Ten wylądował przy najbliższym drzewie, z głowy uwolnionej od stalowej osłony sączyła się krew. Rycerz-kobieta podjechała do niego po czym przystawiła mu miecz do gardła.
- Wycofaj swe oddziały- rzekła- a oszczędzisz życie.
Mężczyzna jeszcze w szoku wywołanym zdolnościami przeciwniczki wydusił "Tak.". Odsunęła miecz i zlustrowała go wzrokiem. 
- Śliczna buźka.- mruknęła do niego na "pożegnanie"
Zawróciła konia lecz jeszcze raz odwróciła się aby spojrzeć na nieznajomego po czym udała się do swego zastępcy. Napawała się widokiem pięknisia wycofującego swą drużynę. Poczuła lekkie ukłucie w sercu przyjmując do wiadomości fakt, że nigdy więcej go nie zobaczy. Powoli doszło do niej, że zakochała się w wrogu jej króla. Czy aby na pewno jest wrogiem? pomyślała. W istocie, nie był jej wrogiem, służył tylko swemu władcy. Gdy wrogi oddział zniknął z miejsca bitwy wykrzyknęła dwa słowa.
- Wygrana! Wygrana!
Spokojnie pokierowała karego konia w stronę siedziby władcy. Wróciła do tymczasowego domu jednak przed tym zatrzymała się w kościele, w nieznanej wiosce, która była jednym z przystanków jej oddziału. Uklękła przed ołtarzem, oparła czoło o rękojeść miecza i wyrecytowała modlitwę w łacinie. Usłyszała ciężkie kroki. Wstała, schowała miecz do pochwy. Wychodząc wpadła na mężczyznę w czarnej jak noc zbroi. Rozpoznała w nim swego "wroga". Speszona opuściła głowę.
- Witaj.- mimo panującego w jej kraju prawa przywitała się z rycerzem
- Witaj.- wycedził
Podniósł jej głowę i popatrzył jej w oczy. Śmiały, pomyślała. Próbowała gniewnie popatrzeć na niego lecz nie udało jej się to. Odepchnęła jego rękę i miała zamiar wyjść lecz ten złapał ją za rękę.
- Poczekaj diablico.- rzekł spokojnym tonem- Spotkajmy się, na polu bitwy. Bez broni. Nie mam złych zamiarów.- zapewnił
Wyrwała się, wyszła pospiesznym krokiem. Nie miała zamiaru tam wrócić, jednak to zrobiła. Pod osłoną nocy wjechała na pole bitwy. Teraz pozbawione ciał lecz krew pozostała. Przywiązała konia do drzewa i ruszyła spokojnym krokiem w stronę mężczyzny.
- Czego chciałeś?
- Poznać twe imię. 
- Dara.- powiedziała ze spokojem
Moon przerwała opowiadanie widząc Kaza, który słuchał opowieści patrząc na nią z niedowierzeniem.
- Dara...- szepnął
- Znałeś m... ją?- zapytała zaskoczona
- Tak... znam też tą historię.
- Opowiedz co było dalej.- poprosiła Moon
- Dobrze.
- Dziękuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? Co tam dalej było z Darą i rycerzem w czarnej zbroi?

piątek, 1 sierpnia 2014

Od Kaza cd opowiadana Moonuś

- Tak pogrywasz ....to może opowiem Ci co mówisz przez sen - dziwnie sie uśmiecha 
-Wiem, że będziesz kłamał. 
- "Kaziku...to bardzo mile ze mnie przytuliłeś...wiesz bardzo Cię lubię....fajny jesteś ....masz takie mięciutkie futerko ...." 
-Niczego innego nie mogłeś wymyśleć ?- Zaczyna się śmiać. 
*Wchodzą do parku* 
-Ja nic nie zmyśliłem....pamiętasz jak się obudziłaś obok mnie....jaka czerwoniutka byłaś - chichocze 
-Daj se siana. I tak nie uwierzę -Przewraca oczami 
-grrr....- skacze na Nią i Moon wpada do fontanny. 

Zaczyna się śmiać i w miedzy czasie łapami zdejmuje obrażę.
-Kaz!- rzuca się na Niego 
- Aaaa! Mokra jesteś ! - zaczyna się szamotać 
-Nie zejdę. Chyba, że... - przerwała 
- Chyba ze co - zaczyna się obawiać najgorszego 
-Wiesz czego chcę 
-Ooo nie ! Nie wrócę na dół! 
-Nie to.- mruczy 
-To co Ty innego ode mnie chcesz ?- robi zaskoczona minę 
-Eh... Zamień się w człowieka, proszę.- uśmiecha się niewinnie 
-Nie ! Wykluczone ! - pokazuje kiełki 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon.. nie tylko Ciebie leń dopadł xD

czwartek, 31 lipca 2014

Od diablicy Moon CD. opowiadania diabła Kazimierza



- Demony kłamią.- wymruczała
Pochyliła się nad wilkiem-psem i pomimo sprzeciwów ubrała mu różowy sweterek.
- Zdejmij to! To jest za ciasne!- wykrzyczał Kaz
- Nie zdejmę.- Moon uśmiechnęła się wrednie
- Mgrr! O Moon, mam pytanie.
- Jakie?
- Jak wyjaśnisz wszystkim ludziom ze rozmawiasz z gadającym wilkiem?- uśmiechnął się szatańsko
- A czy nie mówiłam, że tu to normalne?- zdziwiła się- Och ja głupia... zapomniałam powiedzieć ci, że tu mieszkają nadprzyrodzeni.
- Że co? To na terenie watahy WWS jest takie coś?- zdziwił się
- Pragnę przypomnieć, że jesteśmy poza terenem watahy. Nie pamiętasz jak cie tu przyprowadziłam? Do miasteczka?
- Po tych godzinach tortur jakie mi robiłaś za to, że polizałem cię po nosku przy Ricie... to ja już wielu rzeczy nie pamiętam.- wymruczał pod nosem
- Hm...- zamyśliła się- Straciłeś pamięć?
- Twoje słodkie mruczenie o mnie przez sen pamiętam.- zachichotał
Wyszedł ze sklepu. Kobieta zapłaciła i wybiegła za nim.
- Kaz!
- No co? Przypadkiem usłyszałem.
- Ładnie ci w różu, wiesz?- powiedziała zaczepnie
- A ty ładnie wyglądasz jako człowiek... wyższa jesteś.- zaśmiał się
- Ta, o wiele.
- Yyy... możemy zrobić tak, ty mi zdejmiesz smycz i obrożę, a sweterek będę nosić... odpowiada? Bo troszkę to nie wygodne jest.
- Nie.
- Ej! Dlaczego?- popatrzył na nią z wyrzutem
- Sam powiedziałeś, że jestem wredna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaziu? Leń mnie dopadł.

Od diabeloszka Kazimierza do diablicy Moon

Gdy to usłyszał z wrażenia opadła mu szczęka i wyszedł języczek.
-Kultury troszkę - odwróciła łeb i zachichotała 
-Yyyy wybacz, wybacz . I powiadasz rozejm ? - wstał i podszedł do Niej 
-Tak. A co taki zaskoczony jesteś? - popatrzyła na niego 
- No bo... jednak masz serduszku - uśmiechnął się i wyciągnął łapę w jej stronę - Rozejm 
Wadera również wyciągnęła łapę na znak zawieszenia "broni atomowej ". 
-To co teraz będę robił jak mamy pokój ? - popatrzył w niebo 
-Ja wiem co - skacze na niego i pokazuje kiełki - myślisz że nie będę Ci dogryzać od czasu do czasu ? TO jesteś w błędzie 
-Ha ha .. i taką Cię lubią - zaczął się szamotać po czym odskoczył i powalił Moon na ziemię siadając na Niej 
-Ale ciężki osiołek z ciebie... podnoś ze mnie tego zada - zaśmiała się 
-Masz mnie za grubaska ? Wypraszam sobie... jestem lżejszy od Ciebie - zachichotał 
-O nie ! Teraz to masz u mnie .... 
Nagle z groty wybiegła Ritta i postawiła oczka jak 5zł ---> O_O 
-T-t-to ja wam mnie przeszkadzam - powoli zaczęła się cofać 
Moon z wrażenia odepchnęła Kazika a ten wylądował 3m dalej 
-Ritta to nie tak jak myślisz ... mówiłam twojemu "wujaszkowi " że ma u mnie... 
Nagle wtrącił się Kaz liżąc Ją po nosku 
-Że mam u Niej przekichane - zaśmiał się po czym odskoczył od Niej 
- Z-z-zabije ! Uduszę ! przywiążę do drzewa !!! - zaczęła powoli kroczyć w jego stronę 
- Moon spokojnie - zaczął się powoli cofać 
* Gdzieś daleko poza watahą na pograniczu z cywilizacją po pgodzinach tortur tortur* 
Moon zamieniła się w człowieka i podeszła do Kaza zapinając mu obrażę z kolcami 
-A Ty mój piesek ! - przypięła smycz do obroży 
-Ej!!!- zaczął się szamotać - Różowa jeszcze ! No przesadziłaś ! 
-Ale kolce są -zaśmiała się - Siad piesek ! 
-Nie usiądę ! Nie jestem pieskiem - złapał w zęby smycz i zaczął gryźć 
-Jestes jesteś - nadal śmiała się i pochyliła nad Kazem - Jesteś moim psem !
-Grrr i tak nie zmienię się w człowieka ... nie zobaczysz jak wyglądam - usiadł ciężkim zadem na ziemi 
-To w takim razie... - zaczęła ciągnąć Go i idzie do sklepu - Idziemy Ci kupić śliczne , różowe ubranko dla psa ( diablica :( ) 
-Nieeeeee ! - zaparł się łapami - Żywcem mnie nie weźmiesz ! 
-Idziemy idziemy - wzięła Go na ręce 
-Nie !! Widocznie jestem do tego zmuszony - zaczął lizać Ją po buzi 
Moon nie zwracała na to uwagi i weszła do sklepu 
-Pani Moon tu nie można wchodzić psom - chichotał 
- Ubranko na miarę, Różowe. musisz przymierzyć. - popatrzyła na niego i uśmiechnęła się 
-Grrr ! Nie założę tego ! Podobno mamy rozejm ! 
========================= 
Moon xD Ha ha 

wtorek, 29 lipca 2014

Od Ritty CD. opowiadania Wujcia Kaz'a

- Wujek!- wrzasnęła Ritta- Nie podrywaj mi Moon!
- Ale ja nie...- już chciał się tłumaczyć- Moon, masz tu swoja uczennicę!
Biała wadera zeszła z niego i podeszła do córki Alfy.
- Ritta, miałaś być u mnie godzinę temu.- powiedziała spokojnie
- Tak wiem, wiem. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Idź do mamy, muszę porozmawiać z Kaz'em.
- Dobrze.
Ritta odeszła od nich. Po chwili zniknęła w  wąskim korytarzu prowadzącym do jednego z pomieszczeń w jaskini.

* Przed jaskinią *

Moon podeszła do Kaza i usiadła.
- Słuchaj. Prze... prze... przepraszam, że byłam taka niemiła.- wydusiła z trudem- Jesteśmy w jednej watasze, a więc skazani na swoją obecność. Rozejm?
~~~~~~~~~
Kaz? Brak weny.

sobota, 19 lipca 2014

Od Kaz'a Cd opowiadania Ritty

- No nie... znowu Ty?! Ani chwili wytchnienia - zatrzymał się i wbił wzrok w ziemię kiwając łbem.
-Hi hi - podbiegła do niego waderka - wiedzę że się cieszysz "wujeczku" -  cichutko zachichotała
-Taa... cieszę się tak.. aż zacznę płakać - popatrzył na Nią
-Oj... ze szczęścia ?
-Ze  smutku, że ponownie będę musiał się z Tobą użerać
Ritta  nic nie odpowiedziała za to uśmiechnął się .
-"Wujek" wiesz co ? - zamieniła się w człowieka
-No  co znów
Dziewczyna skoczyła na grzbiet wilka
-Wio mój pieseczku-wujeczku -  podniosła rękę i pokazała palcem  na przeciw siebie - Ku przygodzie !
-Ritta !! złaź.. nie jestem koniem ! - krzyknął
-Tak wiem wiem... mój osiołek
Kaz podbiegł do jeziorka ..
-Zjedziesz po dobroci czy mam Cię do tego zmusić? - zrobił szatański uśmiech
-Nie zejdę -dziewczyna wtuliła się w jego  futro
Kazio bez zastanowienia wskoczył do wody i szybko wypłynął
-Ej no.. a było tak milusio - powiedziała smutnym głosem wychodząc na brzeg - I cała mokra jestem !
-Hi hi  mówiłem byś zeszła - otrząsnął się by osuszyć
Ritta ze złości usiadła na ziemi.. splotła ręce
-No i focha strzeliłaś - usiadł obok
-Grrr.. nie prawda - spojrzała na niego - A tak właściwie to .... to jak wyglądasz jako człowiek?
- Nijak- odparł stanowczo
-Jak to nijak ? Dlaczego się nie przemieniasz.... nie umiesz nie chcesz ? -  zaczęła dopytywać się z ciekawości
-Nie lubię - zrobił poważną minę po czym wstał i odwrócił się
-Ej "wujciu" - wstała i dotrzymywała mu tępa
-Dlaczego ? brzyyydki jesteś ? - pokazała śmiesznie języczek
-Nie wiem.. może tak... nie lubię siebie oceniać .... a wygląd dla mnie i tak nie jest najważniejszy ...
-To co takiego się dla Ciebie liczy ?
-Może i jestem demonem ale ... ale liczy się dla mnie to kim jesteś dla innych...
-Czyli ? - dalej się  go męczyła
-Czyli .... nie umiem tego jaśniej powiedzieć... -  zatrzymał się przed grotą Alfy
-Oooo... Mama ! -wbiegła do groty i patrzyła na rodzeństwo i Mamę - Mamo... kiedy się pobawimy razem ? - usiadła obok Eli
-Już niedługo... - uśmiechnęła  się i polizała Ją po nosku - Twój braciszek i siostrzyczka muszą troszkę dorosnąć i usamodzielnić się
Nagle w progu stanął Kaz z upolowanym zającem
-"Wujek" kiedy ty go upolowałaś ?!?! - zdziwiła się Ri
Kaz podszedł do kąta i położył zdobycz po czym podszedł do Alfy
-Nabieraj sił Elizabeth - powiedział cicho
-Ooo to bardzo miłe, ale od kiedy tak o mnie się troszczysz ? - uśmiechnął się
-Od kiedy  nie mam już nerwów do Twojej córki -  uśmiechnął się skromnie i wyszedł
Ledwie co dał parę kroków...  natrafił na
-Gdzie jest moja uczennica !!!! - przyparła go do ziemi  Moon
-Spokojnie... z Alfa. Chyba ma prawo spotkać się z Matką ? - uśmiechnął się  i patrzył w jej oczy
Z groty wybiegła  Ritta i spojrzała na nich
¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤
Ri co powiedziałaś ? :D

środa, 16 lipca 2014

Od Ritty CD. od Kirito

- Nie... tylko smutno mi bez mamy...
- Ri, malutka. Mama niedługo będzie mogła znów chodzić z nami. Teraz ma na głowie opiekę nad maluszkami.- pocieszał ją ojciec
- Na pewno?- zapytała jakby chciała upewnić się, lecz dobrze wiedziała, że to co ojciec powiedział jest prawdą
- Tak. Na sto procent. A teraz połoz się i śpij. Jutro kolejny dzień treningów.- powiedział z troską
Wadera posłusznie położyła się obok Kirito poprzednio składając skrzydła. Ułożyła głowę na przednich, wyprostowanych łapach, zamknęła oczy i szybko zasnęła.

* Rano *

Obudziła się obok śpiącego, brązowego basiora. Wstała po czym przeciągnęła się wydając cichy jęk. Jeszcze zasypana potoczyła się do drzewa. W oddali zobaczyła zamazaną postać, która przybrała postać Kaz'a.
- ''Wujek''!- wykrzyknęła- Hej!
Zamerdała ogonem z radości i podbiegła do basiora.

----------
Kaz?

wtorek, 15 lipca 2014

Nowy wilk - Halt

Do watahy dołączył Halt!



Od Helen - CD od Suzuki

 Co... co to za pytanie? Helen stała w bezruchu, próbując zrozumieć nagłą wypowiedź wadery. Nie wyglądała jak normalny wilk? To... to nie było możliwe.
Spojrzała na siebie. Była wręcz nazbyt normalna. Nie miała niezwykłej barwy sierści, ani skrzydeł tak, jak Suzuki. Zwykłe brudnoszare futro, i cała reszta, która składała się na jej osobę. Helen nie była jakaś nadzwyczajna... Przeciętna, to było dobre słowo.
- Wyglądam... dziwnie? - powiedziała dosyć cicho
Wadera, która zadała to pytanie nie odpowiedziała, aczkolwiek możliwe również było, że Helen po prostu owej odpowiedzi nie usłyszała. Stały pogrążone w ciszy przez kilka minut.
 - C-chodźmy - wyszeptała Helen zauważając nadciągające chmury na niebie oraz wyczuwając ciężką wilgotność w powietrzu
Mogło to zwiastować deszcz, albo śnieg. Pogoda była brzydka, a temperatura, ani niska, ani wysoka, a teraz jeszcze to. Co prawda Helen nie miała nic przeciwko odrobinie wody na futrze, ale pomyślała, że Suzuki nie musi chcieć moknąć tak, jak ona i to skłoniło ją do podjęcia takiej decyzji. Ale... kiedy ona zaczęła się tak przejmować, chwilę temu jeszcze nieznajomą waderą?
Szły, powoli pokonując drogę, jedna za drugą. Przypuszczenia Helen okazaly się trafne i wkrótce spadły na nie pierwsze płatki śniegu. Szybko się roztapiały, sprawiając wrażenie, iż po prostu są deszczem. Wirowały na lekkim wietrze w różnych kierunkach. Jedna śnieżynka zakończyła swój lot na nosie szarej wadery, która zatrzymała się i jak urzeczona wpatrywała się zezując na to zimne coś. Płatek śniegu, napotykając jej ciepły oddech zamienił w kroplę wody. Spłynął powoli w dół drażniąc jej nozdża nieznanym zapachem. Czy właśnie tak pachnie zima? Śnieg? Ślicznie. Jak lód pokrywający wodę, jak stare, zamarznięte liście. Jak wiatr. To wszystko kojarzyło jej się z wolnością. Nie tą z którą się rodzi, ale taką, na którą pracuje się miesiącami i z niecierpliwością oczekuje. Na prawdę, w takim razie to śliczny zapach, jeśli zapach można określić słowem "śliczny".
 - H-helen? - spytała Su, przerywając ciszę - Czemu nie idziemy?
Zapytana wadera dopiero teraz spostrzegła ten niepokojący fakt. Tak, jak się wcześniej zatrzymała, tak do tej pory nie ruszyła z miejsca. Potrząsnęła głową. Ale właściwie, to dlaczego się zatrzymała?
 - J-już... idzie-my - wyjąkała - Ty... tesz... należysz do w-watahy?
Suzuki kiwnęła głową.
 - Gdzie my idziemy? - spytał znów, po chwili wadera
 - Do w-watahy... - mruknęła Helen cicho - Zanim... nim porządnie się rozpada... jeśli oczywiście tak b-będzie...
Nie miały zbyt wielu wspólnych tematów, więc najczęściej kończyły te krótkie rozmowy po wypowiedzeniu dwóch zdań. Mimo tej co chwilę następującej ciszy wadera nie czuła jakiejś w niej niezręczności. Wręcz przyjemnie jej się milczało z Suzuki.
_________________

Su, dokończysz to nędzne opowiadanie?

piątek, 11 lipca 2014

Od Suzuki - Ciąg dalszy ,,Od Helen"

- Naprawde ? - zapytała z niedowierzeniem Suzuki - A ty wiesz, że ja tez ? Mamy ze sobą wiele wspólnego ! - ucieszyła sie. 
- Jes-stem H-helen, a ty ? 
- H-helen, miło mi cię poznać, Suzuki. 
Wadera zmierzyła ,,W-ilka" wzrokiem. Zdaniem Su nie wyglądała na wilka... Bardzo róźniła się od niej. Nie miała skrzydeł, duzych uszu, długiego ogona, a przede wszyskim jej kolor futra był bardzo intrygujący. Miała jedną... Dwie... Trzy... Niezliczoną ilość odcieni ! ,,H-helen'' była dość niska i chuda... To zbyt dużo informacji jak na umysł Suzuki. Powiedziała, że jest wilkiem to jest i koniec, kropka ! 
- Czemu tak wyglądasz ? - zapytała tonem przepełnionym ciekawością robąc mine typu ,,:o" 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Dlaczego ? Helen, dlaczego ? :'(

środa, 9 lipca 2014

Od Moon CD. od Nezumi'ego

Widząc jak pewny jest przybysz mimowolnie zaśmiała się. Myślał, że wzbudzi w niej lęk? Oj co to, to nie. Nie była z tych strachliwych, nieraz spojrzała śmierci w oczy i wygrała. Widząc jak basior okrąża ją usiadła. Była znudzona, okazywała to. Po jego ruchach zauważyła coś bardzo pożytecznego... był ślepy lub półślepy. Tak, to bardzo ważne. To dawało jej minimalną przewagę. Jeszcze przez chwilę obserwowała jak intruz zatacza kręgi. Wstała po czym ziewnęła.
- Nudzisz mnie.- rzekła obojętnym tonem
Basior spojrzał na nią z pogardą, milczał. Poczuła narastające zmęczenie. Była osłabiona przez podtrzymywanie nocy, znów błysnęło słońce. Jej futro powróciło do pierwotnej barwy. Cała odwaga jakby prysnęła. Jednak wiedziała co robić, zostało jej na tyle sił. Wstała po czym zawyła głośno, wprost przerażająco. Tym razem to nie futro zmieniło kolor lecz jej charakter. Jednak powoli niebieskie odznaczenia na jej ciele przeobrażały się w neonowy błękit, a biel futra w głęboką czerń.
Co zrobiła? Tego nie wiedziała. Pierwszy raz przemieniła się w...
- Ciemność.- szepnęła
Basior spojrzał na nią z wyraźnym zainteresowaniem.
Zniżyła się na łapach w każdej chwili gotowa do ataku, obserwowała go.
~~~~~~~~~
Nezumi?

wtorek, 8 lipca 2014

Od Helen

Zamarznięta ziemia szybko przesuwała się pod jej łapami. Próbowała nie stracić równowagi biegnąc ostrożnie po śliskiej powierzchni. Starała się omijać wszelkie ostre kamienie, jednak spód jej łap i tak nie uniknął poranienia. Z lekka kulała na przednią prawą łapę, w którą wbił się jakiś odłamek skały, a ona nie chcą tracić czasu na wyciąganie go po prostu to zignorowała. Teraz stawał się coraz bardziej uciążliwy.
Pewnie zostawiała ślady, wyraźne dzięki pośpiechowi i tej ranie. Niepewność tylko ją ponagliła.
- Nadal... mam siłę... - wydusiła pomiędzy kolejnymi oddechami nie zwalniając tempa
Podążała za marzeniem o samotności, tak ulotnym jak myśl o piekącym bólu w łapie. Tak małej, nieistotnej myśli, że prawie nieistniejącej. Nawet nie wiedziała, kiedy zamknęła oczy i zaczęła kierować się instynktem. Brak wzroku dawał jej przewagę, brak jakiejś części słuchu też. Uwalniał od odpowiedzialności i strachu przed tym co mogłaby usłyszeć lub zobaczyć. Zawsze traktowała skutek tamtego wypadku jako dar. Wtedy zaczęła postrzegać świat inaczej. Nie był to świat fascynujących dźwięków, lecz świat intrygujących zapachów i woni. Nie polegała na oczach. Można je było zbyt łatwo oszukać. Iluzja. Nawet ona sama była iluzją, dziewczyną ukrywającą się pod grubym wilczym futrem. Tchórzliwym człowiekiem, który nie wiedząc jak się zachować po prostu wpasowuje się do tłumu i naśladuje go.
Była całkowicie pochłonięta przemyśleniami i nieświadomie odsunęła instynkt w kąt. I gdy on krzyczał w zakamarkach jej umysłu "uważaj", wadera po prostu wpadł w zaspę śnieżną. Przeturlała się i automatycznie straciła kontrolę nad postacią wilka, tym samy zmieniając się w człowieka.
- Co... jest? - wymamrotała siadając
Przemoczone ubranie, włosy, które od razu napotykając wilgoć w powietrzu poskręcały się i śnieg na całym ciele. Już się roztopił, dotykając ciepłej skóry.
Podciągnęła kolana pod brodę i spróbowała sobie przypomnieć co robiła. Zbyt gwałtownie została wyrwana z wilczej skóry, by zachować jakiekolwiek wspomnienia. Musiałaby się znowu przemienić, aby je odzyskać, jednakże nie miała stuprocentowej pewności, że tak się stanie. Była zmęczona, a kolejna przemiana tylko by pogorszyła jej stan. Z pewnością nie umiałaby jej też wtedy długo utrzymać, więc na nic pożytecznego nie zdałby się ona.
Ale mogła przynajmniej wyciągnąć ostry kamień, który wbił się jeszcze wtedy, gdy była wilkiem. Zamarła z wyciągniętą ręką, zastanawiając jak to zrobić. Nie nie mogła tracić czasu na rozmyślaniu o takich głupstwach. Szybki ruchem wyszarpnęła go. Kilka kropel krwi opadło na biały śnieg, zmieniając w kilku miejscach jego barwę na czerwień. Odłamek wcale nie tkwił tak głęboko, jakby się wydawało. Zacisnęła poranioną dłoń w pięść i wstała podpierając się drugą.
Ruszyła przed siebie. Gdzie się kierowała wtedy, jako wilk? Gdyby się trochę wysiliła może zdołałaby określić kierunek, w którym powinna podążać, by dotrzeć do reszty watahy. Ale po co miałaby tam iść? Czy nie woli odrobiny samotności? Tak, to było to. Pewnie taki był jej cel, jako wilka.
Zatrzymała się, a do jej nosa dotarł zapach wilka. Woń unosząc się w powietrzu była nadal świeża, co wskazywało na niedawną obecność nieznajomego. Nie, nieznajomej - wadery w jej wieku. Przynajmniej tyle umiała wywnioskować, mimo że w tej chwili nie miała tak wyostrzonych zmysłów, jak jako wilk.
- Co... zrobić? - szepnęła do siebie
Żaden genialny pomysł nie przyszedł jej do głowy, więc postanowiła zastosować najbardziej prymitywne rozwiązanie, czyli zmianę w wilka. Z niewiadomych powodów, bezpieczniej czuła się pod ludzką postacią, niż teraz. Ale przecież czym marne paznokcie i palce są w porównaniu z pazurami drapieżnika? No właśnie, odwieczne pytanie "I gdzie tu logika?"
Ruszyła tropem wadery, a po kilkunastu sekundach zobaczyła ją. Stała do niej tyłem, ale i tak wyczuła obecność Helen.
- Kim jesteś? - spytała wadera, odwracając się powoli w jej stronę
- W-ilkem... - odpowiedziała cicho, z jasnej przyczyny, czyli po prostu nic lepszego nie zdołała wymyślić
___________________
Su? =^.^=

poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Kirito

Późną nocą po cichutko wyszedłem z groty i usiadłem pod drzewkiem. Oparłem plecy o pień i patrzyłem jak delikatny i chłodny wiatr szeleści liśćmi. Przymrużyłem na chwilkę oko i wziąłem głęboki wdech. Nagle usłyszałem że ktoś po cichutku się do mnie zbliża. 
-Hej Tato można obok ? - wymamrotała Ritta 
-Nie pytaj tyko kładź się obok i coś Ty taka zmordowana ? 
Waderka położyła się obok. 
-No bo to przez Moon. Od Kiedy Mama jest zajęta to Moon się mną opiekuje. 
-No tak wiem o tym . 
-No i ona tak strasznie mnie męczy tymi treningami i polowaniem i treningami i polowanie w kółko to samo i mnie sprawdza czy jestem odważna ... i już sił nie mam na nic - położyła łeb na futerku Kirito 
-oj biedaczek - cichutko się zaśmiałem 
-No i jeszcze Kaz. Jak ja go kiedyś osobiście zaduszę tymi łapkami ! Tak mnie złości ... ciągle na niego trafiam .Grrrr 
-Ej Ri spokojnie spokojnie. Czym Cię tak złości ? 
-No tym że.... że.... no bo on jest.... jest... bo ciągle mnie złości tym.... no... no... bo... 
- Ritta Ritta Ritta - pokręciłem łbem - wy chyba z natury jesteście dla siebie wredni, albo że nie podoba Ci się to że " wujek" zadaje się z twoimi znajomymi? 
-Nieeee ! Niech się zadaje z kim tylko zechce, ale niech chociaż czasem znajdzie czas i dla mnie, a nie olewa. 
-To może zacznij jakoś inaczej spędzać z nim czas, a nie na kłótniach i bójkach. Nie wiem... pobaw się z nim... ale bez gryzienia. Idźcie na polowanie. Bo pewnie on sam też chce się rozerwać i rozluźnić 
-No... dobra. Postaram się - Ritta utuliła tatę po czym wstała i poszła do mamy 
Uśmiechnąłem się tylko i pokiwałem łbem " młodzież " wyszeptałem. 
Kilkanaście minut po tym ponownie usłyszałem jak ktoś idzie był to Kaz 
-Oj.. coś ruchliwa ta trasa pod drzewem - zaśmiałem się 
-Bardzo śmieszne! spacerować już nie mogę ? - warknął i podszedł bliżej 
-Nie no możesz możesz, nie zabraniam Ci przecież 
-Grrr co ty taki wiecznie happy ?- zdziwił się 
-Aaa bo ... popatrz Moon tam nad wodospadem ! - pokazałem łapą 
Kaz szybko się odwrócił i błądził wzrokiem szukając " kogoś " 
-Hahaha .. wiedziałem oj wiedziałem. 
- No co ! mogła się topić ! - szybko wbił spojrzenie we mnie - Grrr wredny to ty jesteś . 
-Nieee... raczej coś chciałem sprawdzić - powoli wstałem 
-Co "sprawdzić " - lekko się zdziwił 
-Aaaa tajemnica - poklepałem go łapą po ramieniu 
z wielkim uśmiechem na twarzy poszedłem nad jeziorko. " Eh w tej watasze wszyscy różnią się charakterem i to bardzo. Bynajmniej jest ciekawie... i czasem zabójczo " szeptałem sobie pod noskiem. Kiedy dotarłem do celu było już bardzo późno i ciemno. Tylko gwiazdy rozjaśniały niebo, dziwne że nie było widać księżyca. Przycupnąłem nad brzegiem i spojrzałem w taflę wody. 
-Hej Tatko ponownie... - powiedziała z zaskoczenia Ritta która stała nade mną 
-Ej!!! chcesz bym zawału dostał... 
-wybacz, ale zasnąć nie mogę - usiadła obok 
-Oj.. co się stało ? Złu Kazio Cię dręczy ? 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Ritta

Od Nezumi'ego -CD historii Moon

Obrócił głowę w stronę skąd dobiegł go głos, a to co usłyszał, rozbawiło go nieco. Wilk musiał być bardzo pewny, twierdząc na głos, ze pokona przeciwnika. Choć za pewne, kryjący się miał trochę racji i przewagi nad Nezumi'm. Na wszelki wypadek, opuścił się trochę na nogach, by w każdej chwili być gotowym na atak, czy obronę.
Wilk zrobił parę kroków i staną przed basiorem. Ten, chcąc nie chcąc, poczuł nutkę strachu błąkająca się po jego duszy. A raczej, jej duszy.
Ah, a więc wataha Wilczych Serc. Nigdy nie słyszałem.
Sam chciałbym to wiedzieć. Wiec ty nie musisz.
Bardzo chciałbym spożyć posiłek upolowany przez siebie, nic wielkiego.
Oczywiście nie odezwał się na głos. Myśli galopowały po jego głowie. Głos wadery był oschły, ale wyczuł także niego... zainteresowania? Oh, czyżby? Jest aż tak interesującą postacią, dla młodej waderki?
Już miał odezwać się na głos, kiedy przerwała mu groźba zawarta w głosie wilka.
-I co ze mną zrobisz? -zapytał cicho, jadowicie, jakby z kpiną.
Ruszył się powoli, receptorami na pysku i wszystkimi dostępnymi zmysłami rozpoznając otoczenie. Powoli okrążał waderę, luźno stawiając łapy; nie chciał zawierać tej samej groźby w ruchach co w głosie.
_____________
Moon?

niedziela, 6 lipca 2014

Od Moon CD. od Kaza

- Pierwszy i ostatni.- mruknęła, a uśmiech zniknął z jej pyska
- Dziewczyno, ty taka zawsze jesteś?
Cóż, na co dzień była oschła, co miała na to poradzić? Przecież nie da się zmienić natury... przynajmniej w jej przypadku. Wzięła głęboki wdech i odpowiedziała.
- Tak, zawsze. Bez wyj...- przerwała po czym gwałtownie uniosła łeb- Obcy...- wyszeptała
Rzeczywiście, poczuła obcego, zapach unosił się wysoko w powietrzu. Ta woń była taka... intrygująca. Nie wiedziała dlaczego, po prostu była. Zerwała się z ziemi i pobiegła. Śnieg chrzęścił pod jej łapami. Gdy była wystarczająco blisko- schowała się w krzakach. Lecz to już inna historia.

* Kilka dni po przybyciu obcego *
Szła ścieżką, śnieg powoli ustępował, lód uwalniał rzeki i jeziora. Kochała ten czas pomiędzy zimą, a wiosną. Dziwne było to, że przez ostatnie dni nie spotkała Kirito, Kaza czy nawet Nezumi'ego lub Ritty. Do watahy dołączyły dwie wadery. Weszła do jednej z grot.
Położyła się, ułożyła łeb na wyprostowanych łapach i cicho westchnęła. Tego właśnie potrzebowała... zimna i spo... Kroki, wyraźne.
- Czy chociaż raz mogę odpocząć?- zapytała~
W wejściu pojawiła się sylwetka wilka.
~~~~~~~~
Kto to był?

sobota, 5 lipca 2014

Od Kaz'a Cd - Do Moon

Przez chwilę wpatrywałem się w jej oczy.... widziałem w nich gniew i lęk zarazem.
-Moon, spokojnie.... 
-Jak mam być spokojna jak co chwilę trafiam na Ciebie !?! - krzyknęła 
-Ej.... no nie śledzę Cię. Nie tylko Ty lubisz to miejsce. Też tu często przychodzę by odpocząć i zastanowić się - powiedziałem cały czas patrzeć jej w oczy 
Wilczyca nic nie odpowiedziała. Zamknęła oczy i uspokoiła się. 
-No dobrze załóżmy że ci uwierzę w to, ale zaraz zaraz ... nad czym ty możesz tak rozmyślać ?? - lekko się zdziwiła 
-A no... no. Wszystko po troszku. O przeszłości, przyszłości i o paru osobach. 
-Osobach ??! 
-Nooo na przykład o jednej takiej która teraz na mnie leży. - uśmiechnąłem się 
Wilczyca w mgnieniu oka zerwała się i odskoczyła. 
-A-a-ale to...masz o tym zapomnieć! - lekko się zarumieniła 
Spokojnie wstałem i otrzepałem futerko. 
-Nooo nie wiem nie wiem. - spojrzałem na Nią i ponownie zobaczyłem te jej zabójcze spojrzenie - No dobra dobra.. zapomnę ale masz mi się nie złościć. 
-Jak ty lubisz mnie denerwować. - pokręciła łbem 
-A no lubię.. bo kto by inne odważył się Ciebie złościć? - powoli do niej podszedłem i usiadłem obok 
- A no.... dobra wygrałeś. - zacisnęła łapię i walnęła Kazika w ramię 
-Ej Moon grrr... 
-Nie warkuj. - uśmiechnęła się 
-Wow... pierwszy raz uśmiechnęłaś się do mnie.
¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon ? :)

czwartek, 3 lipca 2014

Od Moon CD. od Nezumi'ego

   Wlepiła swe oczy w nieznanego basiora.
- Rosły, potężny, nie będzie łatwo go przegonić.- pomyślała.
 Nie miała stuprocentowej pewności, że jest wrogo nastawiony i chce odbić watahę. A bo jak? W pojedynkę? Nie udałoby mu się... ona już by tego dopilnowała.Obserwowała go już dłuższą chwilę. Z każdą sekundą była coraz bardziej pewna, że jest bezbronny, że to będzie łatwa walka, że wygra bez problemu.
- Wygram.- powiedziała cicho lecz od razu skarciła się w myślach
Ty głupia, pewnie cię usłyszał!- pomyślała.
 W tej samej chwili basior stanął w pozycji obronnej.
- No i klapa. Brawo Moon.- karciła się
Jednak nadal na niego patrzyła, nie ruszyła się wiedząc, że krzaki choć nagie współgrają z nocą. Tak, noc! Użyła swej mocy, zapadła ciemna noc. Jej futro przybrało kolor nocnego nieba, znaki zmieniły kolor, zaczęły świecić.
 Powoli wyszła z krzaków jeżąc futro na grzbiecie. Stanęła przed basiorem lustrując go wzrokiem. Oj... popełniła błąd, była pewna, że zginie w tej walce.
- Co robisz na terenach watahy Wilczych Serc?- warknęła- Kim jesteś? Jakie masz zamiary?
Milczał.
- Mów albo pożałujesz, że milczysz.
___________
Nezumi?

wtorek, 1 lipca 2014

Od Nezumi'ego

Biegł. Przystawał. Znów biegł.
A przed nim łania. Na pierwszy rzut oka- dorodna, przepiękna- jednak kiedy przyjrzeć jej się bliżej- cała poraniona, z posklejaną sierścią i obłędem w oczach.
Nie wiedział ile już to trwało. Trzy dni? Tydzień? A może tylko kilka- na pierwszy rzut oka- nic nie znaczących sekund, które dla niego trwały wieczność.
Wołali go, próbowali zatrzymać, grozili. Jednak on nieustępliwie podążał za celem. Celem, od którego mogło zależeć jego życie i który w jakiś przedziwny sposób upewniał go, że idzie w dobrym kierunku, ku nowej przyszłości.
Nigdy nie polował sam- zawsze w stadzie. Jednak gdy zobaczył ją i rozkazali mu wybierać, nie mógł oprzeć się pokusie. Watahę zostawił daleko za sobą. Nieustępliwie dążył do celu, zasadzając się na łanie i po trochu zabierając jej zdrowie i wycieńczając jej możliwości fizyczne jak i psychiczne.
Teraz zwolnił do truchtu. Sam był wycieńczony, jednak zapach krwi, którą spuszczał z ofiary, przyjemniej drażnił jego nozdrza i nie pozwalał odpuścić.
Okrążył przestraszone zwierze raz, a potem drugi. Łania w obłędzie cofała się i kopała kopytami gdzie popadnie, co wilk choje wykorzystywał, podgryzając ją i okaleczając.
Eh, dość miał zabawy.
Kiedy zwierze, w kolejnym akcie desperacji przeszyło kopytem powietrze, ten uchwycił się pęciny i pociągną z całej siły, wykrzywiając nogę pod nienaturalnym kątem. Pociągnął jeszcze raz, zapierając się nogami i wydając głuche warknięcie, któremu towarzyszył trzask łamanej kości i po chwili ryk łani, przepełniony bólem.
Pociągnął znowu zwalając zwierze z nóg i wyrywając nogę ze stawu. Przyskoczył do szyi ofiary i przytrzymując ją z całej siły łapami zaczął dobierać się do tętnicy, uważając przy tym by nie zostać kopniętym, przez ostre kopyta, które niestety kilka razy dosięgnęły jego boku, czy zadu, zostawiając na nim krwawe rozcięcia.
Przecinając główną żyłę, został zalany sporą ilością ciepłej krwi łani, która jeszcze przez chwilę drgała, stykając się z bramami śmierci.
Jakaż energia wstąpiła w jego żyły. Uniósł wysoko łeb, ociekający krwią i wydał z siebie zwycięskie wycie.
Nagle, przestał. Do jego nozdrzy dotarło coś jeszcze. Nie był na neutralnym terenie.
Przeklął się w myślach i złapał zwierzynę za szyję, ciągnąc ją za sobą.
Jak mógł być taki głupi i nierozważny? Do tego zaczął wyć! Zaraz zleci się cała obca wataha i nici z jedzenia. Ba. Nici z jego marnego życia.
Taszczył za sobą martwe zwierzę charcząc i rozglądając się dookoła, by w razie niebezpieczeństwa mógł uciec. W końcu znalazł się pod jakimś większym drzewem i tam przystaną, oddychając cicho i wsłuchując się w odgłosy nocy, tak mu bliskie. Już miał  wyrwać kęs mięsa z ofiary, kiedy poczuł na sobie czyiś wzrok. Nawet nie usłyszał kiedy obcy się do niego zbliżył.
Nie cofną się jednak. Zaparł się pazurami o grunt i z wymuszonym spokojem odwrócił wzrok w stronę, skąd dobiegł go szelest i skąd wyczuł obecność obcego, czekając na jego reakcję.
_____________________________________
Ktoś dokończy?

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Nowy wilk- Suzuki

Do watahy dołączyła Suzuki!

Od Moon CD. opowiadania Kaz'a

Ta mała czasem ją wkurzała, ale była dobrą uczennicą. Ceniła ją za to, że z uwagą słuchała jej rad, opowieści o życiu po życiu... jej historii.
- Przepraszam "pana", ale mam swoje sprawy. Ri, idziemy.- powiedziała oschle
- Tak jest Moon.- uległa młoda wadera
- EJ! Gdzie mi szatana zabierasz?- zapytał Kaz
- Jak byś chciał wiedzieć, to na czas gdy Elizabeth jest niedysponowana, opiekę nad Ri sprawuje ja.- powiedziała z dumą biała wadera
Odwróciła się i z Rittą u boku ruszyła przed siebie.
* Późnym wieczorem *
Położyła się pod nagim drzewem, patrzyła w gwiazdy.
- Tam ukryta jest nasza historia.- wyszeptała
Ułożyła głowę na łapach, próbowała zasnąć. Jednak lekką drzemkę przerwał jej szelest gałęzi pobliskiego krążka. Zerwała się i skoczyła na podglądacza. Wylądowała na...
- Kaz!- warknęła- Szpiegujesz mnie? Co?
- Nie...- rzekł niepewnie
- Łżesz!- zdenerwowała się
Jej oczy błysnęły rażącym błękitem...
------
Kaz?

sobota, 28 czerwca 2014

Od Kaza CD. od Eli

-A Ty jak masz na imię ? - zapytał z zaciekawieniem 
-Już chciałbyś wiedzieć.. ciekawość pierwszym stopniem do piekła - wyrwała się z jego uścisku 
-A to dobrze się składa bo ja.... -przerywa - raz czy dwa tam byłem.
Całą rozmowę obserwowali Eli z Kirito... 
-Może.... - starał się coś powiedzieć mąż Alfy 
-Wybaczcie ale już wychodzę... słodkie te szczeniaczki. - wybiegła z groty przed siebie 
-Czy coś powiedziałem nie tak ? - zdziwił się Kaz 
-Nie... raczej nie. - odparła Elizabeth - Ona już taka jest dla nieznajomych. Bardzo się zawiodła na kilku osobach i teraz ciężko u niej z zaufaniem do obcych, ale spokojnie troszkę Cię poobserwuję i może kiedyś porozmawiacie. - uśmiechnęła się 
Kaz usiadł na ziemi i patrzył w sufit.... po chwili podszedł do niego Kiri.
-Nad czym tak myślisz "bracie"? 
-Aaaa.. nad niczym takim- zamknął oczy -albo nie.. mam jedno pytanie. 
-No słucham Cię. - uśmiechnął się brązowy wilk 
-Jak Ona ma na imię ? - powiedział z lekką krępacją 
Nagle Eli wraz z Kirim "wlepili " w niego oczy. Eli już miała powiedzieć jej imię, lecz Serka olśniło.
- Imię.. ładne ma imię.. ale Ci go nie podam... sam musisz ją nakłonić do tego by Ci je zdradziła. - odpowiedział z szatańskim uśmieszkiem 
- Osz TY.. - uderzył go w bark - jednak wredny to Ty czasem jesteś, ale dobra przyjmuję wyzwanie. - wstał i prędko wyszedł z groty 
Kirito podszedł do Eli która karmiła małe " kuleczki " i położył się obok.
-Oj... chyba ktoś do kogoś poczuł miętę. - zaśmiał się 
- Niee.. raczej nie... Moon i Kaz ? Niemożliwe. 
- Jeszcze się zdziwisz. Nie widziałaś jak na siebie patrzyli przez tą malutką chwilunię ? Dla nich to spojrzenie trwało wiecznie. - zaczął bujać w obłokach Serek 
-Kiri Kiri.... i za to Cię pokochałam. - delikatnie liznęła go po pyszczku 
Doradca Alfy zaczerwienił się i odwzajemnił czułość. 
* W tym samym czasie daleko na granicy watahy * 
Kaz z nosem przy ziemi biegł tropem Moon. Niespodziewanie wpadł na .... 
-Ał !! uważaj jak biegniesz.. ! - ktoś odwrócił się - No nie skaranie boskie czy co ? - wrzasnęła Ritta 
-Oj .. wybacz wybacz. Przepraszam Cię najmocniej. - wilk wstał i kontynuował " pościg " 
-Ejjjjjjjjj ! Olałeś mnie ?! Nawet na mnie nie krzyknąłeś... Kaziu.. stało się coś... chory jesteś ? - wredotka zaczęła za nim biec 
-Nie nie.. wszystko gra. Ritta Ty znasz wszystkich w tej watasze ? 
-Taaaaak, a co? szukasz kogoś ? 
-No można tak to nazwać. Jak ma na imię ta taka niska wilczyca i groźna zarazem ? 
-Chodzi Ci o .... 
Nagle Kaz się zatrzymał a Ritta w niego wbiegła.
-Mów jak się zatrzymujesz. - powiedziała lekko oszołomiona - Ooo... hejka Moon. Co tam u Ciebie ? 
-Cześć Ritta, a wszys... - odwróciła się i zobaczyła Kazika 
-A więc tak się nazywasz Moon, ładnie. - uśmiechnął się 
-Ritta po coś go tu sprowadziła ? - powiedziała donośnym głosem 
-Ale to nie ja .. ja nie jestem niczemu winna.. sam tu przybiegł.. jak nie widziałaś to ja biegłam za nim i przywaliłam w ten jego wielki zadek.
- Słuchaj Kaz nie wiem po co cię przysłali ale ja tam nie wracam ! - wrzasnęła 
-Ale o co Ci chodzi ? Nie rozumiem. - przekręcił łeb 
-Dobrze wiesz ! - spojrzała na Rittę - Ritta no bo Twoja Mama coś chciała od Ciebie idź do niej.
-Nic nie chciała. - również przekręciła łeb jak Kazio 
-Ritta ! 
-No dobra już dobra idę sprawdzić. - wstała i szybko pobiegła do watahy 
Nagle nastała cisza .. dorosłe wilki patrzyły sobie w oczy.. wiatr szeleścił liśćmi.
- Po co mnie chcą na dole , co ?! Nie idę tam ! ROZUMIESZ ! - krzyczała coraz głośniej po czym się na niego rzuciła 
-Ej.. spokój spokój.. nie wiem o co CI chodzi. 
-łżesz... przysłali cię byś mnie złapał.. ale ja wiem swoje... 
-Ale Moon ! Ja naprawdę nie wiem o co Ci chodzi.. przysięgam.. obiecuję na imię mojego " brata" Kirito.
-Jesteś bratem Kirito ? - powiedziała lekko zdziwionym głosem 
-Tak, a Ty myślałaś że kim jestem ? 
-No że jesteś ...
Rozmowę niespodziewanie przerwało im wejście Ritty.
-No jeeeestem już i jak wam idzie ro.... - spojrzała jak Moon siedzi na Kaziuku i lekko pochylona wpatruje w niego swoje piękne oczka - No no .. zostawić was tylko na chwilkę i już takie rzeczy. Mogliście powiedzieć bym sobie " poszła ' i dała wam troszkę prywatności. - zrobiła podejrzliwy uśmiech 
Kaz i Moon odwrócili głowy w stronę Ritty.
-T-t-t-to nie-e-e tak ... - zaczęła się jąkać Moon 
-No w-w-właśnie. - zaczerwienił się Kaziu 
-Taaak. - powiedziała to i odwróciła się z jakże wrednym uśmiechem 
Moon szybko zeskoczyła z Kaza, a ten wstał i usiadł.
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon, Ritta