Wadery przytaknęły i ruszyliśmy, gdy nagle zaczął padać śnieg, nawet sypać. Oczy mnie piekły i nie tylko mnie, ale widząc Thisę, która próbowała, jak najszybciej odnaleźć brata, postanowiłem nie przerywać. Śnieg przestał sypać i byliśmy już na szczycie, aż tu nagle zza szczytu wyszedł Ryze:
- W końcu już jesteś, nie spodziewałem się, że będą te wadery.
- Też myślałem, że będę sam.
- Chodźcie do reszty, już czekają.
Pobiegliśmy dalej, ale z basiorem. Usłyszałem wycie i z daleka zobaczyłem gromadę wilków. Podbiegliśmy do nich i zobaczyłem wszystkich, ale kogoś brakowało i chciałem powiedzieć:
- Gdzie...
- Jest Lavi?!-przerwała mi Thisa
Wilki spuściły łby, a Draggy powiedziała:
- Lavi...nie...
- Co nie?
- Nie żyje-dokończyła Hecate.
Popatrzyłem na nie i na Thisę, która stała jak wryta. Nagle się odezwał Conor:
- Wiedziałem, że przybędzie siostra Laviego, więc specjalnie nie zakopywałem ciała, żeby Thisa zobaczyła.
- Zaprowadzisz mnie tam?-zapytała Thisa.
Po chwili wrócił Conor z Thisą. Wadera zaczęła płakać, a jej towarzyszki do niej podbiegły i zaczęły pocieszać. Ja postanowiłem porozmawiać z Hecate:
- Hecate, co się z nim stało?
- Myślisz, że byłam przy tym?
- Nie, ale jesteś wilkiem śmierci, może wiesz przez co umarł?
- Sprawdzę.
Hecate pobiegła w stronę ciała, chwilę później wróciła i powiedziała mi:
- Ojciec nie żyje przez...
CDN