Była sobota wieczór.... wybiegłem z groty i pobiegłem w kierunku dżungli. Przedzierałem się bezszelestnie pomiędzy gałęziami. Nagle usłyszałem trzask pękającej gałęzi tuż za moimi plecami. Gdy starałem się odwrócić dostałem czyś twardym w głowę i zemdlałem. Obudziłem się nie wiem po jakim czasie na brzegu plaży. Ledwie co wstałem... rozejrzałem się..... w oddali zobaczyłem dwie postury wilczyc. Ledwie żywy starałem doczołgać się do nich... lecz po kilku metrach upadłem... oczy same mi się zamknęły... zanim ponownie straciłem przytomną usłyszałem ich rozmowę.
-Kto to ?
- Nie wiem?
-Wygląda na rannego. Chodź zabierzemy go do watahy.
Otworzyłem oczu... leżałem w jakiejś grocie. Rozejrzałem się było już ciemno nagle podszedła do mnie wilczyca.
-Witaj. Widzę, że już ci lepiej. - powiedziała jakże słodkim głosem wilczyca
-Witaj jestem Kaz. - powiedziałem niezręcznie
-A ja Lea, a to jest FalVie. - pokazała na drugą wilczycę siedząca w koncie.
-Gdzie ja jestem ? Co się stało ?
============
Która Pani dokończy ? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz