- Pełnia ??? -spytałam zaniepokojano i przestałam się cieszyć
- Tak zobacz...
Światło ksieżyca padło na moja twarz. Moje oczy znów stały sie znów białe. Zerwał sie wielki wiatr. Chmury całkowicie znikneły z nieba. Desto wycofał się. Poczułam przeszywajacy ból w środku. Zamknełam oczy. To było jak sen. Była w środku swojego umysłu, nie wiedizałam co robie ciałem... ,,Otaczała mnie ciemność. Zaniepokojonna zaczełam sie rozgladać. Nie było nic, tylko ja i ciemność. w oddali zobaczyłam światło. Chwilę później przedemna stała biała wilczyca.
- Qeentaly, witaj w Przeklęstwie Ksieżyca...
- Przeklęstwie ??? Ksiezyca ??? Wogóle z kad znasz moje imie ???
- Tak, a od teraz nie ejsteś juz Wilkem Księżyca...
- A kim ???
- Od teraz jesteś Wilkem Pełni Przeklętego Księżyca...
- Przeklątego ksieżyca ???
- Mogłabyś być Wilkem Pełni Księzyca Nowiu, ale los chciał inaczej...
- Ale... Czemu ja ???? Kim ty jesteś ???
- Spodkamy sie znów... A teraz, żegnaj Qeentaly...
Wadera znikła a ja byłam znów w swoim ciele. Jednak co dziwne byłąm w ruinach i nei było przy mnie Desto. Przerażona wróciłam do padajacego drzewa. Nadchodziła noc. Zastanawiałam sie ile czasu byłam nieobecna w swiom ciele... Kiedy byłam na miejscu jak gdyby nigdy nic położyłąm sie spać, próbujac zapomnieć o tym spodkaniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz