- Wrócisz ze mna do watahy ??? - spytałem pełen nadzieji
- Nie - odrzekł niespokojnie - Moje miejsce jest tu i nidy go nie opuszcze...
- Masz zamiar zmarnować sobie życie ?!?! - spytałem poirytowany
- Życie sobie zmarnuje jeśli z tąd odejde... To Jaskinia Cudu, a raczej jeden z jej ,,korytarzy" wyjściowych...
- Jak to jeden z ,,korytarzy" ???
- Jaskinia Cudu jest wszędzie... To największa na świecie i wszechświecie jaskinia. Jak z nazwy wynika jest tu wile cudów, tu możesz znaleść wszystko i nic...
- Pokażesz mi te jaskinie ???
- Zeszło by się bardzo długo... Dobra mały wracaj już do domu, gdzie twoje miejsce...
- Czemu ??? Albo idziesz ze mna, albo nie ide wcale - postawiłem się
- Jak chcesz...
- Czemu jesteś na wszystko taki obojętny ???
- Straciłem wszystko, matke, ojca, cała rodzine. Pewnie spytasz ,,Czemu ???". To przez to, że jestem tym przekletym Wilkem Istnienia...
- Nie przejmuj się... Ja jestem tylko zwykłym szczeniakem owczarka niemieckiego... - posmutnaiłem
- Przestań, każdy jest ważny... Każdy ma jakąs misje do wypełnienia... Każdy ma przeznaczenie...
- A powiesz mi jake jest moje przeznaczenie ???
- Przyszłosć jest krucha. Wystarczy tylko jeden bładny krok i zmienisz wszystko.
- Ciekawie czy sie o mnie martwią...
- Napewno się martwią, jak to w rodzinie
- Ale moja rodzina się rozpada...
- Wcale się nie rozpada, tylko ty tak sadzisz
- Wiem swoje...
- Ja też wiem swoje, a życie znam i to bardzo dobrze
- Wiesz co... Może i masz racje i powinienem wrócić do watahy gdzie moje miejsce...
- Jak chcesz to moge cie odprowadzic, nic wiecej
- Naprawde ??? - spytałem z niedowierzeniem
- Tak... Nie warto marnować sobie życia przez błedy innych - Fanatic wstał
- A może jednak dołączysz do Watahy Wilczych Serc i ułożysz sobie życie na nowo ???
- Nie kombinuj - rozesmiał się - Przemyśle to, a teraz chodz...
~~Tereny niedaleko watahy~~
Po dość długej wędrówce dotarliśmy na tereny Watahy Wilczych Serc. Przez cała droge rozmyslaełm jak Qpa mogła to zrobić i odejść od rodziny. Skoro ona moze to ja też. Niech teraz żałuje pochopnych decyzji.
- Fanatic...
- Tak, Monty ????
- Pomożesz mi w czyms ???
- Tak, tylko powiedz o co chodzi
- No bo ja...
- Wiem juz o co ci chodzi i ci nie pomoge. Mówiłem ci już żebyś nie ranił innych swoją urazą
- No tak, ale... Ja bym chciał być dorosły, nie chce być taki jaki jestem chce sie zmienić ale nie umiem... Juz zawsze bede taki sam...
- Mógłbym ci pomóc ale to będzie jeszcze gorsza decyzja...
- Jestem gotowy na wszytsko
- No dobrze, ale sam tego chciałeś...
Fanatic wyją jakiś mały flakonik:
- Wypij to a odmienisz swpje całe życie... Jeśli pożałujesz tej decyzji wypijesz to a wrócisz do prawdziwego ciała
Fanatic wyja drugi flakonik i podła mi oba.
- Dziękuje
- Pamiętaj zawsze możesz się zmienić...
Wypiłem czewony płyn. Zaczeło mi sie kręcić w głowie. Obraz zaczał sie rozmazywać. Niedługo po tem ogarnełą mnie pustka...
~~Troche później~~
Przerażony ocknowłem się. Byłem nad strumieniem WWS. Strasznie bolała mnie gółowa. Podeszłem do wody aby sie napić. W odbicu zobaczyłem swoje całkiem odmienione ciało...
Przestraszyłem sie i odskoczyłem do tyłu. Podknołem sie o kamień i upadłem na ziemie. Zobaczyłęm nad soba znajomego wilka. Był to Boorei.
- Kim jesteś ??? - warkną
Najwidoczniej mikstura zadziałała teraz nie mogął mnie poznać...
- Jestem... - zawachałem się, musiałem wymyślić sobie nowe imie - Jestem Calan
- Co tu robisz ??? - był już nieco spokojniejszy
- Szukam watahy do, którj mógłbym dołączyć...
- Znam jedną chodz za mną...
Podzłem za basiorem, który zaprowadził mnie do Elizabeth.
- Alfo czy ten basior mógłby dołączyć do naszej watahy ??? - spytał
Elizabeth spojrzała na mnie i przytakneła mówiąc
- Tak, witaj w watasze... - przerwała
- Calan, jestem Calan
- Miło mi, ja jestem Elizabeth, a to Boorei
- Mi też jest niezmiernie miło - nie poznawałem sam siebie
- Boorei może pokazesz nowemu tereny watahy ??? - spytała
- Dobrze - odpowiedział
Basior oprowadził mnie po znanych mi juz terenach. Na szczęscie nikt mnie jeszcze nie rozpoznał i raczej nie rozpozna... Odetchnołem z ulgą.
~~Noc~~
Nadeszła ciemna noc (bo się ocknołem nastepnego dnia). Leżałem i nie mogłem zasnać. Coś mnie dręczyło. Postanowiłem się przejśc na spacer. Dotarłem do Lasu Zapomnienia. Usiadłem na ,,skalnej półce" i rozmyślałem. Usłyszałem czyjś głos za soba
- Brawo nikt cie jeszcze nie rozpoznał i nie rozpozna...
Odwróciłem się, za mną stał Fanatic
- To chyba dobrze, tak ???
- Zależy dla kogo... Ta mikstura postarzyła cie do wieku w którym obecnie jest twoja siostra jeśli wypijesz tę drugą bedziesz w wilku Letera, moce dosyć szybko zaczna sie ujawniać więc uwarzaj...
- Dobrze... Ale Orion mówił że jak dorosne to dostane od niego moce i...
- Nie martw sie jak juz ci mówiłem po wypiciu błękitnej mikstury staniesz się taki jaki powinieneś być i bedziesz miał moce, które Orion ci powinien podarować. Nie bój sie wszystko ejst pod kontrolą...
- Ulrzyło mi...
- Zawsze kiedy przyjdziesz do Lasu zapomnienia to sie spodkamy tylko musisz byc koniecznie sam i nikt nie moze nas widzieć...
Basior znikł a ja juz zmęcozny wrócilem do mojego ,,pokoju".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz