Mimo iż jestem wilkiem wody, urodziłem się na lądzie. Już jako mały, szczeniak musiałem zmieniać się w moją wodną formę i przepływać tysiące kilometrów z watahą. Niebardzo to lubiłem, ale woda dodawała mi sił. Pewnego dnia jeden ze strażników podniósł alarm. Na teren watahy Wody wkroczyły dwa wilki. Wadery chciały zatrzymać się na kilka dni. Nocowały w jaskini moich rodziców. Dorosła wilczyca była wieku mojej mamy, a waderka była w moim wieku. Podczas jej pobytu, nie za bardzo się polubiliśmy. Cóż wadery, to wadery. Z upływem czasu stawałemsię coraz bardziej niezależny. W końcu, w wieku dwóch lat, opuściłem rodzinną watahę. Wędrowałem po świecie, poznawałem wilki, konie, psy i inne zwierzęta.
Pewnego wietrznego dnia usłyszałem kroki. Powoli wyszedłem z wody zmieniając się w lądową formę. I po wielu miesiącach znów patrzyła tym wzrokiem. Ukłoniłem się lekko.
-Kim jesteś?-zapytała
-Jak to księżniczko nie poznajesz starego kumpla? Aż tak się zmieniłem? Nie pamiętasz jak gościłaś w mej rodzinnej watasze? Brązowooko Iris? Nie pamiętasz Kasal'a?-zaśmiałem się
~~~~~~~~~~
Iris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz