Trzy wilki zaczęły mnie gonić.
-Opanujcie się! - Wrzasnęłam, lecz one ciągle mnie goniły. Miałam
już bardzo mało sił, a moje łapy ledwo trzymały się na ziemi. Oni ciągle
biegli. Tak jakby używali jakiś mocy. Wreszcie mnie dopadli. Zaczęłam
krzyczeć. Mój głos tłumiły coraz rzadziej padające płatki śnieżnobiałego
śniegu. Usłyszałam wycie. Wilki puściły mnie i uciekły, a ja bezwładnie
opadłam za śnieg. Ciepła krew roztopiła lód i ukazała się trawa.
-Pomocy...-Wyszeptałam. Nagle usłyszałam czyiś głos. Koło siebie
widziałam czarną plamę. Chyba był to inny wilk. Białym materiałem zabandażował mi bok i uciekł. Zemdlałam. Kiedy się obudziłam nikogo tam
nie było.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz