Wyszyłem z jaskini, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przez dłuższy czas myślałem o swojej rodzinie, mam nadzieję, że poradzą sobie beze mnie. Wciąż jestem z nimi bardzo związany. Niestety oni znajdowali się w innym wymiarze. Zostawiłem ich bez słowa, no i jeszcze w ogromnym chaosie. Żałowałem, że nie zdążyłem ich przeprosić. Na szczęście Daryl poszedł za mną. Teraz, gdy poznam okolice znajdę przejście do drugiego wymiaru.
Plątałem się pomiędzy jaskiniami, a jeziorkiem.
Tu było tak spokojnie, cicho... inaczej niż tam. Szedłem myśląc o wszystkim, a jednocześnie o niczym. Byłem strasznie zamyślony no i w jednej chwili wpadłem na waderę. Uderzyłem ja w głowę głową. Oboje upadliśmy na ziemię. Szybko się podniosłem i podbiegłem do wadery.
-Nic ci nie jest?
-Nic.
-Na pewno?
-Tak.
-Bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem.
-Ok, rozumiem.
-Przepraszam cię. Byłem zamyślony i nie wiedziałem gdzie idę.
-No dobra nic się nie stało.
-Ok,ale jest dobrze?
-Ile razy mam powtarzać, że tak?
-Dobra już dam sobie spokój, a tak po za to jestem Carl, a ty?
-Ja jestem FalVie, ale dla przyjaciół Faluś.
-Jesteś strasznie podobna do mojej przyjaciółki z innego wymiaru.
-A więc jesteś z innego wymiaru?
-No tak przed chwilą to powiedziałem.
-Nie należysz do mądrych prawda?
-Sam nie wiem, czasem jestem geniuszem.- uśmiechnąłem się do FalVie.
-Już ci wierzę.- zabrzmiało lekkim sarkazmem.
-Na serio przypominasz mi Sophię, więc od dziś mówię ci Sophia.
-No, ale ja mam na imię Faluś.
-O ile się nie mylę to dla przyjaciół. Znasz okolice prawda? Może mnie oprowadzisz?
-----------
Sophia (FalVie)????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz