piątek, 29 sierpnia 2014

Od Kaz'a CD. od Moon

Popatrzyłem na Moon...
- Oj Moon Moon ... przed czym tak uciekasz ? - po tych słowach zamienił się w człowieka wziął Ją na ręce i powoli zaniósł do swojej groty ukrytej za wodospadem.
Położył Ją wygodnie na swoim łoży wyścielonym lekkim i gąbczastym mchem. Położył  rękę na  Jej czole po czym uśmiechnął się wstał i podszedł do wyjścia z groty opierając się o ścianę i patrząc w kropelki spadającej wody 

*po 4h* 

Wilczyca zaczęła się niepokojąco wiercić. Pewnie miała zły sen. Ciekawe o czym ? co Ją tak gnębi męczy ?  Z czym tak nie może sobie poradzić ? Trzeba było się upewnić. 
Kaz podszedł do Niej pochylił i ...
-Mooooon! obiad ! - wykrzyknął xD
Wilczyca zerwała się lada moment i panicznie rozejrzała gdzie jest po chwili zastanowienie miejsce zdało się  Jej znajome więc uspokoiła się i popatrzyła na Kaz'a 
-Kaziu ! - skoczyła na Niego i wtuliła się - Pomocy - wyszeptała 
-Moon spokojnie...  weź głęboki wdech i powiedz mi co się stało ? - popatrzył głęboko w Jej oczy 
-No.. bo ... bo ja ... mam zostać Alfą ! 
-To chyba dobrze - poczochrał Ją po włoskach 
Moon stanowczo odepchnęła jego rękę i z świeczkami w oczkach powiedziała 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon .. sorki że tak mało i tak długo czekałaś :/ 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kazika

Przytuliła się do niego. Może powinna bardziej sprecyzować swoje wyznanie? Ale jak? Przecież zszedłby na zawał! I nie wiedziała jak. Może... Kaz, kocham cię. Nie, to zbyt banalne. Już za dużo niespodzianek jak na jeden dzień  i to jeszcze młody. Ale to nieważne. Odrzuciła swe myśli na dalszy plan. Cieszyła się tą chwilą. Z uśmiechem tuliła się do mężczyzny, który przez tyle lat był jedynym w jej życiu i sercu. Był wyjątkowy, tak to dobre określenie... wyjątkowy. Roztopił lód pokrywający serce wojowniczki oraz bezwzględnej przywódczyni, potem łowcy, na końcu tej Moon, która kochała go najbardziej na całym świecie. Czuła jak chłopak co chwilę napina mięśnie aby unieść ją. Dokąd zmierzał? Hm... ciekawe. Jasnowłosa poczuła nagłe zmęczenie. Czy to normalne?  Pytała sama siebie. W końcu doszła do wniosku, że tak, to jest normalne. Poprawiła głowę wtulając się w ukochanego... a raczej przyjaciela... tak, przyjaciela.
- Dobranoc.- szepnął słysząc ciche ziewnięcie
- Tak, dobranoc.- wysiliła się na uśmiech
Zasnęła... zasnęła w ramionach najpiękniejszego mężczyzny jakiego znała. A śniła o nim, o przyszłości- kilkorgu dzieci biegających w te i we wte, o spokojnym życiu matki. Jednak wszystko niedługo miało wywrócić się do góry nogami.

***

Obudził ją słodki zapach kwiatów oraz delikatne głaskanie. Nadal był przy niej. Gdy zasnęła, gdy otworzyła oczy i popatrzyła jeszcze zaspanym wzrokiem.
- Hej.- ziewnęła
- Hej.- odpowiedział
Jednak nawet to, że była w pełni przytomna nie zniechęciło go i nadal głaskał ją to po włosach, to po policzku. Śmiały. Jak zawsze. przemknęła jej myśl.
- Jak się spało?- zapytał
- Świetnie. Wygodnie, miło, cieplutko.
- To bardzo się z tego powodu cieszę.
Uśmiechnęli się w tym samym momencie po czym wybuchli śmiechem. Widząc ich można by pomyśleć, że byli dla siebie stworzeni. Chwilę śmiechu przerwał niespodziewany gość. Wysoki basior o ciemnobrązowym futrze oraz bursztynowych oczach wyłonił się z mroku drzew. Podszedł do roześmianych przyjaciół po czym odchrząknął.
- Przepraszam, że przerywam tę miłą chwilę lecz Elizabeth chce rozmawiać z Moon.- powiedział to poważnym tonem
- Tak, jasne.- odpowiedziała- Już idę.
Wstała, cmoknęła Kaz'a w policzek po czym przybrała wilczą postać. Ruszyła wolnym biegiem, zdołała jedynie usłyszeć pytanie:
- Coście wyprawiali?
Które Kirito wypowiedział surowym tonem. Co go ugryzło? Zjadł coś nieświeżego czy jak? pomyślała przyspieszając. Po krótkiej chwili wbiegła na dobrze znaną jej część terenu watahy. Dzięki temu skrótowi, jeszcze jako młodzik, wracała do rodziców na czas. Biegła jeszcze przez kilka minut. Gruba, zimowa warstwa futra nie ułatwiała jej szybkiego przemieszczania się w ciepłym czasie wiosny. Jednak miała dość dobrą kondycję, dzięki temu nie męczyła się jak przeciętny wilk o tej porze roku. Z łatwością przeskoczyła wysokie zarośla i znalazła się tuż przed Padającym Drzewem. Bez wahania weszła do skupiska siedzib wszystkich wilków w watasze. Stanęła w wejściu jednej z nich. Alfa nakazała skinieniem głowy, aby wojowniczka weszła do środka. Ta posłusznie wykonała polecenie po czym usiadła przed leżącą na niedźwiedzich skórach Elizabeth.
- Moon, wiesz, że teraz mam głowę zapełnioną myślami o dzieciach oraz muszę się nimi zajmować jak i watahą. Do tego nie jestem już młodym wilczkiem, starzeję się, to widać. Mimo iż jestem nieśmiertelna to ten ciężki los przypada też mi. A nie mogę narażać się na niebezpieczeństwa, ponieważ nieśmiertelność nie oznacza tego, że nie można mnie zabić. Wręcz przeciwnie, można, a teraz dużo łatwiej. Doszłam do wniosku, że nie powinnam dłużej dowodzić watahą, ponieważ ta potrzebuje silnego, wytrwałego przywódcy, a ja delikatnie mówiąc wypaliłam się. Prawowitym następcą powinna być Ritta lecz ona chce ułożyć sobie życie według swych upodobań, pragnień oraz marzeń.
- Dobrze, że mała chce podążać swoimi ścieżkami.- przerwała jej Moon
- Tak, chce się usamodzielnić. To bardzo dobrze o niej świadczy. Lecz miałam problem, musiałam wytypować następcę spośród członków watahy. Był to trudny wybór, ale ostatecznie padło na ciebie...
- Ale dlaczego?! Dlaczego nie na Kirito, Amadeusa albo kogoś innego?!- spanikowała
- Kirito woli zostać na tym stanowisku, na którym aktualnie jest. Amadeus po prostu nie nadaje się, a jego powołaniem jest zbieractwo oraz leczenie. Ty jako jedyna wychowałaś się tu, wiesz wiele o watasze.
- Tak... racja... Mogę już iść?
- Oczywiście. Na odpowiedź czekam do jutrzejszego wieczoru.
- Dobrze.
Wilk nocy dźwignął się i wstał. Nadal oszołomiona wyszła wpadając po drodze na kilka wilków. W głowie miała tylko jedno słowo... Alfa. To ono prześladowało ją aż do czasu podjęcia decyzji. Przez cały dzień starała się unikać innych. Czy wiedzieli o decyzji Elizabeth? Zapewne nie.

***

Stała tak oparta o balustradę mostu wsłuchując się w szum wodospadu. Chłodny, lekki wiatr poruszał jej włosami, które tańcząc muskały delikatnie twarz dziewczyny. Myślała cały czas  o propozycji Alfy.
- Dlaczego ja?- pytała
Obserwowała odbicie księżyca w wodzie. Była pełnia. Lubiła takie noce. Bezchmurne niebo, księżyc w całej okazałości i ta moc. Tak, właśnie w te dni była silniejsza niż wszystkie wilki. Jednak dziś nie czuła się tak jak zawsze. Martwiła się? Bała się obowiązków przywódcy? Chyba tak. Lecz to nie było do niej podobne. Wyczuła znajomy zapach i mimowolnie uśmiechnęła się. Jeszcze chwila i ją znajdzie. Poczuła się dziwnie. Zacisnęła dłonie na balustradzie tak mocno, że jej palce stały się białe jak śnieg. Zakaszlała jakby była chora na zapalenie płuc. Żyły powoli stawały się czarne i mocno rzucały się w oczy. Źrenice stały się czarnymi niteczkami, natomiast tęczówki przybrały krwistoczerwoną barwę... barwę księżyca tej nocy. Spanikowała, zaczęła biec coraz bardziej słaba. Wpadła na kogoś.
- Moon!- wykrzyknął
- K-Kaz... pomóż...- wyjęczała coraz cichszym głosem
Po wypowiedzeniu tych dwóch słów upadła na zimną trawę. Próbowała walczyć z bezsilnością jednak przegrała. Straciła przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? Jaka reakcja? I sorki, że CD takie krótkie.

Ogłoszenie

Nastąpił 25 sierpnia, a więc wataha znów funkcjonuje. Jak widać został zmieniony ogólny wygląd watahy, a również nie ma już tłumacza. W ciągu kilku najbliższych dni Alfa watahy zostanie zmieniona. Elizabeth przechodzi na emeryturę, a Moon zostanie Alfą.
Elizabeth

piątek, 22 sierpnia 2014

Zawieszenie

Postanowiłam zawiesić bloga na dwa dni, w tym czasie zostanie zmieniony wygląd zewnętrzny jak i treści w niektórych zakładkach bloga. Tak więc do 25 sierpnia.
Elizabeth

środa, 20 sierpnia 2014

Od Kazika cd do Moonki :)

-M-M-Moon -  zrobił się meega czerwony
Dziewczyna  wtuliła się w niego i wsłuchała w bicie serca spodziewając się najgorszego
-Wiesz Moon... bo ja.. ja... Ciebie... też bardzo lubię. Ale tak lubię że lubię tak bardzo bardzo.. - wyjąkał i objął Ją
-N-n-naprawdę ? - wyszeptała nie odklejając się od Niego
Chłopak położył rękę pod Jej brodą podniósł  Jej buzię do góry i delikatnie pocałował.
-Naprawdę... jesteś dla mnie bardzo ważną osobą w moim życiu.. i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.. już nie chcę Cię stracić.. i pragnę być przy Tobie cały czas..
-Oj Kazik...
Moon zrobiła się czerwona jak truskaweczka, a Kazio jak buraczek... tuląc się tak do siebie wyglądali... bardzo szczęśliwie
- Wiesz.. chcę być dla Ciebie... nie.. ja pragnę być dla Ciebie... no.. ten... kimś więcej niż tylko Przyjacielem... - wyszeptał i spojrzał Jej głęboko w oczy
Piękna dziewczyna uśmiechnęła się tylko pod nosem i po czym pstryknęła palcami w nosek Kazia...
-To będziesz musiał się bardzo postarać - zachichotała
Chłopak wziął Ją niespodziewanie na ręce
- Oj... postaram się postaram.. jak zależy na kimś to już tak jest - odwzajemnił uśmiech
-To zależy Ci na mnie ?
-Bardzo. Najbardziej na świecie - pocałował Ją w czoło
Oboje byli bardzo szczęśliwi ... i bardziej czerwoni już chyba być nie mogli... no.. a ciekawe co by było jakby ktoś ich tak zobaczył? Chym.. kto wie może ktoś ich śledził ? Tego nikt nie wie. I tak oboje widzieli tylko siebie.. byli dla siebie największym oparciem i szczęściem zarazem.  A czy pasowali do siebie ? Ot to czas pokaże :3
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon :3 Co było dalej ? :D

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kaz'a

-Dobranoc.- powiedział ze spokojem
Zaczął głaskać Moon. Ta uśmiechnęła się lekko czując jego dotyk. Był tak przyjemny. Wsłuchała się w miarowe bicie serca, które powinno nie wydawać żadnych dźwięków. Demon powoli powraca do życia, pomyślała.  Po chwili chłopak przestał ją głaskać po białych jak śnieg włosach i objął ją. Bardzo to polubiła. Wtuliła się w niego i zasnęła.

*Poranek. Klif obok wodospadu*

Chodź niebo było zachmurzone, wiał lekki, ciepły wiatr.Białowłosa dziewczyna stała na skraju klifu. Była wyraźnie zamyślona.O czym myślała? Tego nikt nie wiedział. Wpatrywała się w dal jakby próbowała odnaleźć kogoś wśród zieleni drzew oraz rozmaitych zbiorników wodnych. Westchnęła cicho gdy wysoki mężczyzna przytulił ją od tyłu. Lubiła jego dotyk. Wyglądali jak rodzeństwo, jednak przyglądając się im bliżej można było zobaczyć różnice nie tak bardzo rzucające się w oczy jak wzrost czy kolor włosów oraz oczu. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się lekko czując dobrze znany jej oddech i dotyk. Kaz Kazuto... ten którego znała od tak dawna, ten którego tyle razy traciła, którego jeszcze parę dni temu tak strasznie traktowała, przez którego tak wiele razy miała mętlik w głowie był przy niej, był dla niej najbliższą istotą. To jego i tylko jego szczerze kochała lecz nadal nie miała tyle odwagi aby mu o tym powiedzieć. Stali tak w milczeniu dłuższą chwilę. Ona- niegdyś nie znająca strachu Dara, teraz zakochana Moon bała się, że może go stracić. Wiec cieszyła się z każdej sekundy spędzonej z "diabłem", z tego uścisku, który mógł trwać dla niej wiecznie. Jednak nic nie jest tak jak ktoś chce. Kaz uwolnił ją z uścisku, a ta odwróciła się w jego stronę po czym złapała go delikatnie za dłonie patrząc mu głęboko w oczy. Był to nie lada wyczyn biorąc pod uwagę to, że  chłopak był w porównaniu do niej olbrzymem.
- Muszę ci o czymś powiedzieć...- urwała
- O czym takim?- zapytał widocznie zaciekawiony
- Bo ja... no od dłuższego czasu... ja...- z każdym wypowiedzianym słowem traciła odwagę
- Ty co?- dopytywał
- Ja... już nic...- ponownie zrezygnowała
Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech. Lubiła go za to, że był wobec niej tak bardzo cierpliwy... zresztą lubiła go za wszystko. Uważała, że był ideałem. Tylko skoro tak bardzo go lubiła to dlaczego była dla niego taka oschła? Może bała się uczuć wobec Kaz'a? Zapewne tak. To przez przeszłość, te niemiłe wspomnienia, tłumaczyła sobie, nie dam rady, przecież zawsze może mnie wyśmiać, nie dam rady. Rezygnowała już wiele razy na przestrzeni wieków. A jednak nadal chciała wyznać swe uczucia zanim zniknie po raz kolejny, a historia zawsze powracała. Westchnęła głęboko.
- Kaz...- znów zaczęła
- Tak?
Objęła jego twarz dłońmi. Stając na palcach złożyła długi pocałunek na ustach Kaz'a.
- Bardzo cię lubię.- wyszeptała
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? W końcu Moon zebrała się na odwagę.

Od Kazimierza cd opowiadania Moon :)

Zarumienił  się lekko po czym usiadł obok Niej i przykrył Ją połową koca.
-Kocyk duży... więc... chyba nie masz mi tego za złe? - spojrzał na Nią i przybliżył się do Niej 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się jakże słodka pod noskiem. Zdało się dostrzec lekkie rumieńce na Jej policzkach.. Ale zaraz rumieńce i Moon ? Chym.. coś nowego :) 
- Cieplutko Ci ? - zapytał pół szeptem chłopak 
Moon oparła głowę o jego ramię i wtuliła się. 
-Teraz cieplutko- wyszeptała 
Kazio z zaskoczenia patrzył na Moon... pokręcił tylko głową i poprawił kocyk i objął dziewczynę. 
-Ale się pali, i jak cieplutko -ziewnęła Moonuś 
-Oj widzę że zmęczona jesteś. To idź spać, będę czuwał. 
-Nooooo. - dziewczyna odepchnęła Kazaia tak że ten wylądował na ziemi.Po czym położyła głowę na jego klatce. 
-To dobranoc- zachichotała niewinnie 
-Dobranoc - położył rękę na Jej główce i zaczął delikatnie głaskać 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon :) co było dalej ? :) i wybacz że tak malutko :/

piątek, 15 sierpnia 2014

Od Moon CD. Kaz'a

- Dziękuję.- wyszeptała tak cicho, że nie usłyszał
Wstała po czym zrzuciła z siebie mokre ubrania. Wstydziła się? Ani trochę, dusza hartowana przez wieki nie znała tego rodzaju wstydu. Jednak ubrała się szybko. Popatrzyła na koc po czym zarzuciła go na ramiona. Zerknęła na Kaz'a. Lubiła go, ale nie miała odwagi aby mu o tym powiedzieć.
- Już.- mruknęła
- Tak szybko?- zdziwił się
Ona tylko kiwnęła głową. Mężczyzna wstał, podszedł do niej. Po raz kolejny zobaczyła jaki jest wysoki w porównaniu do niej. Jestem przy nim jak młodsza siostrzyczka, pomyślała, a pfe! Obserwowała jak Kaz wyciąga z kieszeni malutkie pudełeczko i plastry.
- Może zaboleć.- uśmiechnął się do niej
- Tak, tak, rozumiem.
Nie odwzajemniła uśmiechu choć chciała. Cóż natura zwycięża. Ten złapał ją delikatnie za brodę i uniósł jej głowę. Tak bardzo brakowało jej tego. Od razu powróciły wspomnienia. Rozsmarował białą maść na ranie, Moon syknęła.
- Ostrzegałem.- powiedział cicho
- A ostrzegałeś.- tym razem uśmiechnęła się
- Dobra, nic nie mów. Bądź jak mim.
Posłuchała się go, już bez zająknięcia stała kilka chwilek czekając aż chłopak skończy opatrywać rozciętą wargę. Poczuła ulgę gdy przylepił okrągły plaster na jej wargę.
- No, możesz mówić.- znów uśmiechnął się
- Uf... w końcu!
Przyjrzała się dokładniej wilkołakowi.
-Kaz, masz.
Ściągnęła koc po czym z delikatnością owinęła nim Kaz'a.
- Nie możesz mi marznąć.- obdarzyła go szczerym uśmiechem.
~~~~~~~~~~~~
Kaz?

środa, 13 sierpnia 2014

Od Kazika cd do Moon :3

-A tak sobie spaceruję z nudy... 
Kazio usiadł obok Niej i spojrzał w taflę wody 
-Wiesz co Monn ? 
-Tak ? - popatrzyła przez chwilę na Niego 
-Tak sobie pomyślałem, czy... - przerwał - Wszystko dobrze ? 
-Tak... dobrze - wymamrotała 
Nastała cisza... lecz nie było ona krępująca. Moon i Kaz siedzieli tak wsłuchując się w szum wody i śpiew ptaków. Nagle Kazio spojrzał na Moon. 
-Ojć... 
-Co "ojć" - zdziwiła się 
-Nadal krwawisz - zamienił się w człowieka po czym otarł delikatnie palcem jej ranę 
-To nic. Spokojnie nie umrę przez to - uśmiechnęła się 
-To co. Opatrzyć i tak trzeba. - wstał i złapał Ją za rękę - chodź ! 
-Ej.. gdzie ?! Nigdzie nie idę... - wyrwała się po czym wpadła do wody 
-Ooo i masz to swoje bycie upartą. 
-Milcz ! To było zamierzone - mamrotała pod noskiem 
Kazio uśmiechnął się tylko pod noskiem po czym wyciągnął do Niej pomocną dłoń. Moon złapała go za rękę i weszła na mostek 
-Noo i cała mokra jestem. Eh. 
-Spokojnie... coś poradzimy na to - ponownie złapał Ją za rękę 
Udali się w stronę drzewa . Moon oparła się o pień skulając się, a Kazio za ten czas rozpalił ognisko. 
- Poczekaj chwilkę.. zaraz wrócę. 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową.. zbliżał się zmierzch. Robiło się coraz chłodniej. Po chwili przyszedł Kaz z suchymi ubraniami i kocem. 
-Proszę załóż to... a potem przykryj się kocem. Jak skończysz to powiedz.. opatrzę Ci ranę. - położył przed Nią ubrania i koc po czym podszedł do ogniska i dołożył drewna.... 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon co było dalej ? :)

niedziela, 10 sierpnia 2014

Od Moon CD. od Kazika

- Dara trafiona strzałą złapała się na bok próbując określić głębokość rany. Szybko stwierdziła, że jest to śmiertelny cios. Popatrzyła z nienawiścią na łucznika, tracąc siły uklękła. Powoli traciła kontakt z rzeczywistością. Usłyszała odległe kroki, potem szczęk metalu uderzającego o ziemię i kamienie. Potem czyjś dotyk i kołysanie. Popatrzyła na rycerza. Rozmazany obraz ułożył się w postać Kaz'a.
- A...- kaszlnęła- a wiedziałam...- znów- wiedziałam, żeby ubrać grubszą...- tym razem z krwią- zbroję.
Ostatkiem sił uśmiechnęła się, zamknęła oczy. Ciało pozbawione duszy osunęło się na ramiona wojownika. Ten przytulił mocniej ciało powoli tracące temperaturę. Zaszlochał głośno.
- Oj Daro! Dlaczego Ty?
Podniósł ją i krzyknął.
- Zabiliście ją! Zabiliście kobietę!
Reszta jej oddziału zebrała się wokół zrozpaczonego mężczyzny. Jeden z rycerzy wziął miecz poległej i wbił go w ziemię. Darę przeniesiono do odległej o kilka kilometrów świątyni. Tam została pochowana.

Moon skończyła opowiadać i westchnęła ciężko. Na jej twarz wstąpił grymas smutku. Wstała.
- Ja... muszę już iść.- wymruczała
Oddaliła się szybko ledwo powstrzymując łzy. Jeszcze raz otarła zakrwawione usta. Zatrzymała się dopiero na moście, na terenie watahy. Usiadła patrząc na swe odbicie w wodzie. Usłyszała kroki. Obok niej usiadł wilk.
- Kaz... co ty tu...
Kaz przerwał jej.
~~~~~~~~~~~~~

Kaz? Weny brak.

Od Kaza .Cd do Moon :)

-A więc... - złapał głębszy wdech 
Spojrzał na Moon i dziewczynkę. Domyślał się o kim była ta historia. Uśmiechnął się tylko pod nosem i usiadł na ziemi. 
-Wiesz bardzo ładne imię wojowniczko 
-A Ciebie jak zwą ? - spojrzała na niego kontem oka 
-Mnie ? zależy ... - wyszeptał 
-Jak to... zależy ? - zdziwiła się 
-No, jakby to ? ma się już parę latek, a raczej wieków. Początkowo "dzikus" " potem " legionista" - zagłębiał się w odmęty swojej pamięci i krwawych wspomnień - Potem zdradzony przez lód i wydany pod oficerów na stracenie. Ostatecznie udało mi się uciec lecz trafiłem do niewoli jako wojownik- gladiator. Walczyłem na wielu arenach o kilka kolejnych dni życia. Miałem do wyboru, albo dać się zabić albo zabijać by żyć. Potem trafiłem do Rzymu do koloseum... tamtejsza ludność nazywała mnie " Hiszpanem ". Gardziłem nimi. Wychodziłem na arenę zabijałem i wracałem , a im się to podobało! WREDNE ZWIERZĘTA! Byłem w niewoli przez ładne 2lata, a potem... stoczyłem potyczkę z samym cesarzem uśmiercając go w krwawej bitwie. Ledwo wtedy uszedłem z życiem, ale los chciał bym żył dalej. 
- Się rozgadałeś a i tak nie wiem jak się nazywasz - uśmiechnęła się delikatnie 
-Oj wybacz. Jam Kaz Kazuto- najemnik. 
-Kaz chym... ładne imię. Postaram się zapamiętać może jeszcze się spotkamy. 
-Kto wie. 
Rozmawiali ze sobą jeszcze chwilkę. Potem podali sobie rękę i wojowniczka odeszła. Popatrzyłem tylko jak odwiązuje konia od drzewa po czym wsiada na niego i znika w mroku krwawej nocy. 
Kazio spojrzał na dziewczynkę po czym na Moon i jej zaskoczoną minę. 
-Jeszcze ! Jeszcze ! - krzyknęła dziewczynka 
-Chym.. jest jeszcze jedna taka opowieść... to ja zacznę, a Panienka Moonuś dokończy - uśmiechnął się 
-Dobrze - powiedziała za Moon dziewczynka 
-A więc.... był wczesny świt... wojska pod flagą Armenii atakują zamek Petra. 

Słynna wojowniczka Dara wraz ze swoją grupą starają się zdobyć twierdzę... znacząca liczebność sił broniących twierdzy uniemożliwiają podejście nawet do murów zamku. Dara jak zawsze niecierpliwa postanowiła zastosować stary manewr wojskowy... główne siły odciągnęły broniących pod bramę główną... zaś oddział Dara postanowiła zaatakować od bocznej bramy która była strzeżona tylko przez nielicznych wartowników... tak bynajmniej nam się zdawało.. Dara na czela podkradła się do bramy.... nagle jeden strażnik ją dostrzegł po czym chwycił łuk i strzałę naciągając cięciwę mierząc w Darę.. zerwałem się i jak najszybciej starałem się ją ostrzec... lecz za późno... strzała trafiła w Darę i przebiła zbroję trafiając Ją pod ramię. 
-Dara ! Dara ! - podbiegłem do Niej i zdjąłem hełm. 
============= 
Moon :P co było dalej.. sorki.. brak weny

sobota, 2 sierpnia 2014

Od Moon CD. Kazia

- Twoja strata.
Zeszła z niego i ruszyła brukowaną, parkową ścieżką do bramy. Zdołała jeszcze usłyszeć "Żadna strata... ciesz się, że nie wiesz jak wyglądam." jednak udała, że tego nie usłyszała. Przeszła przez bramę i znalazła się na ulicy. W oddali słyszała kroki wilka. Mijała sklepy, domy i bary. Weszła do jednego ze sklepów.
- Czas kupić nowe ubrania.- wymruczała
Przechodziła pomiędzy pułkami z najróżniejszymi ubraniami oraz obuwiem w poszukiwaniu konkretnego stroju. Jednak nie znalazła go. Po kilkunastu minutach przeglądania, szukania i przymierzania podeszła do ekspedientki.
- Przepraszam.
- Tak?
- Szukam konkretnego ubrania i butów.
Zaczęła wyjaśniać wysokiej czterdziestoletniej elficy i opisywać o jaki dokładnie strój jej chodziło. Kobieta zaprowadziła "zagubioną owieczkę" do odpowiedniego działu.
- Jeju!- wykrzyknęła Moon widząc te wszystkie rzeczy
Od razu wybrała te rzeczy, które chciała, zapłaciła i przebrała się w nie, a mokre schowała do torby, którą dostała na nowe ubrania. Wyszła ze sklepu, ominęła jakiegoś zagubionego psiaka po czym weszła do baru. Dziewczyna ubrana w dżinsy, białą bluzkę z krótkim rękawem, skórzaną kurtkę czarnego koloru oraz klasyczne glany. Jeden z nich, wampir... poznała to po oczach krwistego koloru i czarnych żyłach, podszedł do niej i chciał pogładzić po policzku jednak złapała go za rękę i wykręciła ją. Potem rzuciła go na ziemię.
- Nie dotykaj mnie.- wysyczała
Odwróciła się aby wyjść lecz ktoś złapał ją za rękę. Dała krok w tył i kopnęła napastnika lecz ten uderzył ją w twarz. Ta nie pozostała mu dłużna. Pchnęła go i wyszła. Na pożegnanie wycedziła.
- Żałosne kreatury.
Trzasnęła masywnymi drzwiami, wytarła krew sączącą się z górnej wargi po czym pobiegła do parku. Po chwili znalazła się w otoczeniu natury. Oparła się o jedno z wielu drzew i otarła czerwoną ciecz. Zamknęła oczy wracając do czasów kiedy była wolna, a ziemia niespokojna. Nie wiedziała ile upłynęło czasu na tych wspomnieniach. Jednak poczuła, że czas wracać. Wstała i ruszyła ścieżką. Na swej drodze spotkała małą dziewczynkę.
- Etna.- przystanęła
- Panna Moon. Opowie mi pani jakąś historię?
- Em... przykro mi, ale wracam do domu.
- Prooszę!
- No dobrze.
Obie usiadły na jednej z ławek.
- O czym dziś?- zapytała mała dziewczynka
- O kobiecie rycerzu.
- Ale fajnie!- pisnęła mała
- To było pod Gehwsti. Młoda kobieta prowadziła oddział rycerzy zwanych Endem. Była ona najlepszym wojownikiem w całym królestwie, jednak wolała ukrywać się pod męską zbroją aby nie obrażać dominującej płci. Pędziła na masywnym, wielkim, karym ogierze imieniem Amore-Tor. Był on okryty grubą zbroją, która na czole konia była kształtu długiego rogu. Koń mknął, a za nim wiele innych, które wiozły rycerzy na bój. Na czele przeciwnego oddziału jechał rycerz w czarnej zbroi. Mocniej złapała miecz po czym wyciągnęła go z pochwy. Ostrze koloru głębokiej czerni było wykonane z nietypowego materiału- meteoru. Rękojeść wykonana z kutego żelaza ozdobiona była diamentami oraz złotem. Gdy dwa oddziały dotarły do siebie zaczęła się bitwa. Hałas bijących o siebie mieczy oraz pisk, rżenie koni zmąciły spokój okolicy. Wojowniczka celowała precyzyjnie i raz za razem powalała rosłych mężczyzn jednak sama nie została dotknięta bronią w żadnej postaci. Ogier, widocznie przyzwyczajony do uczestniczenia w rzeziach, taranował pieszych rycerzy, a tych z tyłu kopał używając do tego całej siły. Niespodziewanie została zaatakowana przez rycerza w czarnej zbroi, schyliła się dzięki czemu uniknęła obrażeń, jednak na chwilę zesztywniała pod wpływem potężnej siły przeciwnika. Jej hełm wylądował pod kopytami konia napastnika. Ta szybko pozbierała się i ciosem z wolnej ręki strąciła czarnego z konia. Ten wylądował przy najbliższym drzewie, z głowy uwolnionej od stalowej osłony sączyła się krew. Rycerz-kobieta podjechała do niego po czym przystawiła mu miecz do gardła.
- Wycofaj swe oddziały- rzekła- a oszczędzisz życie.
Mężczyzna jeszcze w szoku wywołanym zdolnościami przeciwniczki wydusił "Tak.". Odsunęła miecz i zlustrowała go wzrokiem. 
- Śliczna buźka.- mruknęła do niego na "pożegnanie"
Zawróciła konia lecz jeszcze raz odwróciła się aby spojrzeć na nieznajomego po czym udała się do swego zastępcy. Napawała się widokiem pięknisia wycofującego swą drużynę. Poczuła lekkie ukłucie w sercu przyjmując do wiadomości fakt, że nigdy więcej go nie zobaczy. Powoli doszło do niej, że zakochała się w wrogu jej króla. Czy aby na pewno jest wrogiem? pomyślała. W istocie, nie był jej wrogiem, służył tylko swemu władcy. Gdy wrogi oddział zniknął z miejsca bitwy wykrzyknęła dwa słowa.
- Wygrana! Wygrana!
Spokojnie pokierowała karego konia w stronę siedziby władcy. Wróciła do tymczasowego domu jednak przed tym zatrzymała się w kościele, w nieznanej wiosce, która była jednym z przystanków jej oddziału. Uklękła przed ołtarzem, oparła czoło o rękojeść miecza i wyrecytowała modlitwę w łacinie. Usłyszała ciężkie kroki. Wstała, schowała miecz do pochwy. Wychodząc wpadła na mężczyznę w czarnej jak noc zbroi. Rozpoznała w nim swego "wroga". Speszona opuściła głowę.
- Witaj.- mimo panującego w jej kraju prawa przywitała się z rycerzem
- Witaj.- wycedził
Podniósł jej głowę i popatrzył jej w oczy. Śmiały, pomyślała. Próbowała gniewnie popatrzeć na niego lecz nie udało jej się to. Odepchnęła jego rękę i miała zamiar wyjść lecz ten złapał ją za rękę.
- Poczekaj diablico.- rzekł spokojnym tonem- Spotkajmy się, na polu bitwy. Bez broni. Nie mam złych zamiarów.- zapewnił
Wyrwała się, wyszła pospiesznym krokiem. Nie miała zamiaru tam wrócić, jednak to zrobiła. Pod osłoną nocy wjechała na pole bitwy. Teraz pozbawione ciał lecz krew pozostała. Przywiązała konia do drzewa i ruszyła spokojnym krokiem w stronę mężczyzny.
- Czego chciałeś?
- Poznać twe imię. 
- Dara.- powiedziała ze spokojem
Moon przerwała opowiadanie widząc Kaza, który słuchał opowieści patrząc na nią z niedowierzeniem.
- Dara...- szepnął
- Znałeś m... ją?- zapytała zaskoczona
- Tak... znam też tą historię.
- Opowiedz co było dalej.- poprosiła Moon
- Dobrze.
- Dziękuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? Co tam dalej było z Darą i rycerzem w czarnej zbroi?

piątek, 1 sierpnia 2014

Od Kaza cd opowiadana Moonuś

- Tak pogrywasz ....to może opowiem Ci co mówisz przez sen - dziwnie sie uśmiecha 
-Wiem, że będziesz kłamał. 
- "Kaziku...to bardzo mile ze mnie przytuliłeś...wiesz bardzo Cię lubię....fajny jesteś ....masz takie mięciutkie futerko ...." 
-Niczego innego nie mogłeś wymyśleć ?- Zaczyna się śmiać. 
*Wchodzą do parku* 
-Ja nic nie zmyśliłem....pamiętasz jak się obudziłaś obok mnie....jaka czerwoniutka byłaś - chichocze 
-Daj se siana. I tak nie uwierzę -Przewraca oczami 
-grrr....- skacze na Nią i Moon wpada do fontanny. 

Zaczyna się śmiać i w miedzy czasie łapami zdejmuje obrażę.
-Kaz!- rzuca się na Niego 
- Aaaa! Mokra jesteś ! - zaczyna się szamotać 
-Nie zejdę. Chyba, że... - przerwała 
- Chyba ze co - zaczyna się obawiać najgorszego 
-Wiesz czego chcę 
-Ooo nie ! Nie wrócę na dół! 
-Nie to.- mruczy 
-To co Ty innego ode mnie chcesz ?- robi zaskoczona minę 
-Eh... Zamień się w człowieka, proszę.- uśmiecha się niewinnie 
-Nie ! Wykluczone ! - pokazuje kiełki 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon.. nie tylko Ciebie leń dopadł xD