niedziela, 5 kwietnia 2015

Ogłoszenia parafialne

Wataha od dawien dawna nie funkcjonowała, więc w końcu trzeba to skończyć. Tak więc blog jest oficjanie zamknięty i nie zapowiada się na jego reaktywację. Dziękuję wszystkim za to, że tyle tu wytrzymali... I to chyba wszystko.
Z poważaniem Administracja

wtorek, 2 września 2014

Od Moon CD. od Kaz'a

Gdy chłopak zaczął czochrać ją po włosach, ta szybkim i zdecydowanym ruchem przerwała mu zabawę.
- Nie mam ochoty ani humoru na droczenie się.- wymruczała- Za dużo się wczoraj działo.
Kaz usiadł obok niej i przytulił ją. Nigdy by nie podejrzewała go o to, że potrafi pocieszać, a nawet martwić się o kogoś, a jednak.
- To powiesz co dokładniej się stało? Dlaczego tak wczoraj uciekałaś?
Ta tylko kiwnęła głową i wtuliła się w niego.
- Wczoraj Elizabeth powiedziała, że mam zostać Alfą. Cóż, pogodziłam się z tym. Ale była też Noc Szkarłatnego Księżyca. I wtedy wszystkie wilki mojej rasy zaczynają tracić nad sobą kontrolę oraz tracą siły życiowe.- tłumaczyła- Dlatego właśnie tak biegłam, a potem padłam.
- Oj, moja biedna.- szepnął z troską
Milczała, nie miała siły nawet na odpowiedź. Po chwili znów zasnęła.

***

Przechadzali się na północnej granicy watahy. Ptaki śpiewały wesoło, minęli kilka stad jeleni. Dziewczyna czuła się o wiele lepiej.  Nagle Moon Zatrzymała się i uniosła łeb jakby chciała coś wypatrzeć. Warknęła i pomimo osłabienia pobiegła w stronę  Lasu Zapomnienia. Zjeżyła futro na karku widząc waderę mającą około siedemdziesięciu pięciu centymetrów w kłębie, futro fioletowo-białe z ciemniejszymi odznaczeniami oraz czarną grzywką. Na lewej, przedniej łapie widniał pająk. Bardzo dobrze wiedziała kto to jest... jej siostra, a raczej istota przez którą wyrzekła się własnej rodziny. W jej ślicznych, bursztynowych oczach zobaczyła ten sam błysk. Wiedziała, że Tristitia przynosi jedynie kłopoty i śmierć, a także chce zrujnować jej życie. Przybyszka widząc białą waderę o błękitnych odznaczeniach wstała i wolnym, śmiałym krokiem podeszła do niej.
- Hej! Moon, stara, co tu robisz?- zapytała z wrednym uśmiechem
- Mogę zapytać cię o to samo.- odmruknęła
- Ja wracam popatrzeć jak to wszystko funkcjonuje. Mam zamiar stworzyć własną watahę.
- Yhy i napaść na tą aby zdobyć teren, czyż nie?
- Och, tak. Jak ty mnie znasz.
- Odpuść sobie.- warknęła Moon
Odwróciła się słysząc znajomy głos.
- Moon!- krzyczał
- Tu!- odkrzyknęła
Po chwili podszedł do niej Kaz, widząc nieznajomą zwrócił się do przyjaciółki.
- A kto to?
- Tris...- urwała
- Hm... miło mi. Siostro kochana, pozwól, że sama się przedstawię. Mam na imię Tristitia.- rzekła miłym tonem do Kaz'a
- Witaj. Kaz.- odpowiedział
- Oh, wybaczcie  lecz muszę już zmykać. Później się zobaczymy. Do zobaczenia kochani.- powiedziała słodko mrugając przy tym jednym okiem do basiora
- Pa.- odpowiedzieli równo

***

Białowłosa dziewczyna wraz z brązowowłosym chłopakiem siedzieli pod drzewem gdy podeszła do nich wysoka dziewczyna, a na widok pary, a raczej samego Kaz'a rozpromieniła się. Była bardzo ładną kobietą o czarno-niebieskich włosach, jasnej skórze z delikatnymi rumieńcami. Zdecydowanie ładniejsza od swej siostry, a także wyższa. Na lewej ręce miała tatuaż w kształcie pająka, dzięki temu można było ją zawsze rozpoznać. Bez pytania dosiadła się do nich.
- Och, Kaz. Szukałam cię.
- Tak?- zdziwił się
- Oczywiście.
Przymilała się do niego, a także znacznie przybliżyła się. Chyba rzygnę. pomyślała Moon. W sercu zakuło ją. Była... zazdrosna? Tak, chyba tak nazywa się to uczucie. Wiedziała jaka jest jej siostra, toteż nie zostawiła ich samych tylko nadal siedziała oparta o drzewo. Milczała i słuchała jak Tristitia próbuje sprawić aby Kaz zapałał do niej ciepłym uczuciem. Zawsze tak jest, zawsze! krzyknęła w myślach. Wiedziała, że czarnowłosa prędzej czy później osiągnie swój cel. Miała do siebie żal, że nie wiedziała co zrobić. Nie chciała stracić kogoś tak bliskiego jak tamten chłopak.
~~~~~~~~~~
Kaz?

piątek, 29 sierpnia 2014

Od Kaz'a CD. od Moon

Popatrzyłem na Moon...
- Oj Moon Moon ... przed czym tak uciekasz ? - po tych słowach zamienił się w człowieka wziął Ją na ręce i powoli zaniósł do swojej groty ukrytej za wodospadem.
Położył Ją wygodnie na swoim łoży wyścielonym lekkim i gąbczastym mchem. Położył  rękę na  Jej czole po czym uśmiechnął się wstał i podszedł do wyjścia z groty opierając się o ścianę i patrząc w kropelki spadającej wody 

*po 4h* 

Wilczyca zaczęła się niepokojąco wiercić. Pewnie miała zły sen. Ciekawe o czym ? co Ją tak gnębi męczy ?  Z czym tak nie może sobie poradzić ? Trzeba było się upewnić. 
Kaz podszedł do Niej pochylił i ...
-Mooooon! obiad ! - wykrzyknął xD
Wilczyca zerwała się lada moment i panicznie rozejrzała gdzie jest po chwili zastanowienie miejsce zdało się  Jej znajome więc uspokoiła się i popatrzyła na Kaz'a 
-Kaziu ! - skoczyła na Niego i wtuliła się - Pomocy - wyszeptała 
-Moon spokojnie...  weź głęboki wdech i powiedz mi co się stało ? - popatrzył głęboko w Jej oczy 
-No.. bo ... bo ja ... mam zostać Alfą ! 
-To chyba dobrze - poczochrał Ją po włoskach 
Moon stanowczo odepchnęła jego rękę i z świeczkami w oczkach powiedziała 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon .. sorki że tak mało i tak długo czekałaś :/ 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kazika

Przytuliła się do niego. Może powinna bardziej sprecyzować swoje wyznanie? Ale jak? Przecież zszedłby na zawał! I nie wiedziała jak. Może... Kaz, kocham cię. Nie, to zbyt banalne. Już za dużo niespodzianek jak na jeden dzień  i to jeszcze młody. Ale to nieważne. Odrzuciła swe myśli na dalszy plan. Cieszyła się tą chwilą. Z uśmiechem tuliła się do mężczyzny, który przez tyle lat był jedynym w jej życiu i sercu. Był wyjątkowy, tak to dobre określenie... wyjątkowy. Roztopił lód pokrywający serce wojowniczki oraz bezwzględnej przywódczyni, potem łowcy, na końcu tej Moon, która kochała go najbardziej na całym świecie. Czuła jak chłopak co chwilę napina mięśnie aby unieść ją. Dokąd zmierzał? Hm... ciekawe. Jasnowłosa poczuła nagłe zmęczenie. Czy to normalne?  Pytała sama siebie. W końcu doszła do wniosku, że tak, to jest normalne. Poprawiła głowę wtulając się w ukochanego... a raczej przyjaciela... tak, przyjaciela.
- Dobranoc.- szepnął słysząc ciche ziewnięcie
- Tak, dobranoc.- wysiliła się na uśmiech
Zasnęła... zasnęła w ramionach najpiękniejszego mężczyzny jakiego znała. A śniła o nim, o przyszłości- kilkorgu dzieci biegających w te i we wte, o spokojnym życiu matki. Jednak wszystko niedługo miało wywrócić się do góry nogami.

***

Obudził ją słodki zapach kwiatów oraz delikatne głaskanie. Nadal był przy niej. Gdy zasnęła, gdy otworzyła oczy i popatrzyła jeszcze zaspanym wzrokiem.
- Hej.- ziewnęła
- Hej.- odpowiedział
Jednak nawet to, że była w pełni przytomna nie zniechęciło go i nadal głaskał ją to po włosach, to po policzku. Śmiały. Jak zawsze. przemknęła jej myśl.
- Jak się spało?- zapytał
- Świetnie. Wygodnie, miło, cieplutko.
- To bardzo się z tego powodu cieszę.
Uśmiechnęli się w tym samym momencie po czym wybuchli śmiechem. Widząc ich można by pomyśleć, że byli dla siebie stworzeni. Chwilę śmiechu przerwał niespodziewany gość. Wysoki basior o ciemnobrązowym futrze oraz bursztynowych oczach wyłonił się z mroku drzew. Podszedł do roześmianych przyjaciół po czym odchrząknął.
- Przepraszam, że przerywam tę miłą chwilę lecz Elizabeth chce rozmawiać z Moon.- powiedział to poważnym tonem
- Tak, jasne.- odpowiedziała- Już idę.
Wstała, cmoknęła Kaz'a w policzek po czym przybrała wilczą postać. Ruszyła wolnym biegiem, zdołała jedynie usłyszeć pytanie:
- Coście wyprawiali?
Które Kirito wypowiedział surowym tonem. Co go ugryzło? Zjadł coś nieświeżego czy jak? pomyślała przyspieszając. Po krótkiej chwili wbiegła na dobrze znaną jej część terenu watahy. Dzięki temu skrótowi, jeszcze jako młodzik, wracała do rodziców na czas. Biegła jeszcze przez kilka minut. Gruba, zimowa warstwa futra nie ułatwiała jej szybkiego przemieszczania się w ciepłym czasie wiosny. Jednak miała dość dobrą kondycję, dzięki temu nie męczyła się jak przeciętny wilk o tej porze roku. Z łatwością przeskoczyła wysokie zarośla i znalazła się tuż przed Padającym Drzewem. Bez wahania weszła do skupiska siedzib wszystkich wilków w watasze. Stanęła w wejściu jednej z nich. Alfa nakazała skinieniem głowy, aby wojowniczka weszła do środka. Ta posłusznie wykonała polecenie po czym usiadła przed leżącą na niedźwiedzich skórach Elizabeth.
- Moon, wiesz, że teraz mam głowę zapełnioną myślami o dzieciach oraz muszę się nimi zajmować jak i watahą. Do tego nie jestem już młodym wilczkiem, starzeję się, to widać. Mimo iż jestem nieśmiertelna to ten ciężki los przypada też mi. A nie mogę narażać się na niebezpieczeństwa, ponieważ nieśmiertelność nie oznacza tego, że nie można mnie zabić. Wręcz przeciwnie, można, a teraz dużo łatwiej. Doszłam do wniosku, że nie powinnam dłużej dowodzić watahą, ponieważ ta potrzebuje silnego, wytrwałego przywódcy, a ja delikatnie mówiąc wypaliłam się. Prawowitym następcą powinna być Ritta lecz ona chce ułożyć sobie życie według swych upodobań, pragnień oraz marzeń.
- Dobrze, że mała chce podążać swoimi ścieżkami.- przerwała jej Moon
- Tak, chce się usamodzielnić. To bardzo dobrze o niej świadczy. Lecz miałam problem, musiałam wytypować następcę spośród członków watahy. Był to trudny wybór, ale ostatecznie padło na ciebie...
- Ale dlaczego?! Dlaczego nie na Kirito, Amadeusa albo kogoś innego?!- spanikowała
- Kirito woli zostać na tym stanowisku, na którym aktualnie jest. Amadeus po prostu nie nadaje się, a jego powołaniem jest zbieractwo oraz leczenie. Ty jako jedyna wychowałaś się tu, wiesz wiele o watasze.
- Tak... racja... Mogę już iść?
- Oczywiście. Na odpowiedź czekam do jutrzejszego wieczoru.
- Dobrze.
Wilk nocy dźwignął się i wstał. Nadal oszołomiona wyszła wpadając po drodze na kilka wilków. W głowie miała tylko jedno słowo... Alfa. To ono prześladowało ją aż do czasu podjęcia decyzji. Przez cały dzień starała się unikać innych. Czy wiedzieli o decyzji Elizabeth? Zapewne nie.

***

Stała tak oparta o balustradę mostu wsłuchując się w szum wodospadu. Chłodny, lekki wiatr poruszał jej włosami, które tańcząc muskały delikatnie twarz dziewczyny. Myślała cały czas  o propozycji Alfy.
- Dlaczego ja?- pytała
Obserwowała odbicie księżyca w wodzie. Była pełnia. Lubiła takie noce. Bezchmurne niebo, księżyc w całej okazałości i ta moc. Tak, właśnie w te dni była silniejsza niż wszystkie wilki. Jednak dziś nie czuła się tak jak zawsze. Martwiła się? Bała się obowiązków przywódcy? Chyba tak. Lecz to nie było do niej podobne. Wyczuła znajomy zapach i mimowolnie uśmiechnęła się. Jeszcze chwila i ją znajdzie. Poczuła się dziwnie. Zacisnęła dłonie na balustradzie tak mocno, że jej palce stały się białe jak śnieg. Zakaszlała jakby była chora na zapalenie płuc. Żyły powoli stawały się czarne i mocno rzucały się w oczy. Źrenice stały się czarnymi niteczkami, natomiast tęczówki przybrały krwistoczerwoną barwę... barwę księżyca tej nocy. Spanikowała, zaczęła biec coraz bardziej słaba. Wpadła na kogoś.
- Moon!- wykrzyknął
- K-Kaz... pomóż...- wyjęczała coraz cichszym głosem
Po wypowiedzeniu tych dwóch słów upadła na zimną trawę. Próbowała walczyć z bezsilnością jednak przegrała. Straciła przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? Jaka reakcja? I sorki, że CD takie krótkie.

Ogłoszenie

Nastąpił 25 sierpnia, a więc wataha znów funkcjonuje. Jak widać został zmieniony ogólny wygląd watahy, a również nie ma już tłumacza. W ciągu kilku najbliższych dni Alfa watahy zostanie zmieniona. Elizabeth przechodzi na emeryturę, a Moon zostanie Alfą.
Elizabeth

piątek, 22 sierpnia 2014

Zawieszenie

Postanowiłam zawiesić bloga na dwa dni, w tym czasie zostanie zmieniony wygląd zewnętrzny jak i treści w niektórych zakładkach bloga. Tak więc do 25 sierpnia.
Elizabeth

środa, 20 sierpnia 2014

Od Kazika cd do Moonki :)

-M-M-Moon -  zrobił się meega czerwony
Dziewczyna  wtuliła się w niego i wsłuchała w bicie serca spodziewając się najgorszego
-Wiesz Moon... bo ja.. ja... Ciebie... też bardzo lubię. Ale tak lubię że lubię tak bardzo bardzo.. - wyjąkał i objął Ją
-N-n-naprawdę ? - wyszeptała nie odklejając się od Niego
Chłopak położył rękę pod Jej brodą podniósł  Jej buzię do góry i delikatnie pocałował.
-Naprawdę... jesteś dla mnie bardzo ważną osobą w moim życiu.. i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.. już nie chcę Cię stracić.. i pragnę być przy Tobie cały czas..
-Oj Kazik...
Moon zrobiła się czerwona jak truskaweczka, a Kazio jak buraczek... tuląc się tak do siebie wyglądali... bardzo szczęśliwie
- Wiesz.. chcę być dla Ciebie... nie.. ja pragnę być dla Ciebie... no.. ten... kimś więcej niż tylko Przyjacielem... - wyszeptał i spojrzał Jej głęboko w oczy
Piękna dziewczyna uśmiechnęła się tylko pod nosem i po czym pstryknęła palcami w nosek Kazia...
-To będziesz musiał się bardzo postarać - zachichotała
Chłopak wziął Ją niespodziewanie na ręce
- Oj... postaram się postaram.. jak zależy na kimś to już tak jest - odwzajemnił uśmiech
-To zależy Ci na mnie ?
-Bardzo. Najbardziej na świecie - pocałował Ją w czoło
Oboje byli bardzo szczęśliwi ... i bardziej czerwoni już chyba być nie mogli... no.. a ciekawe co by było jakby ktoś ich tak zobaczył? Chym.. kto wie może ktoś ich śledził ? Tego nikt nie wie. I tak oboje widzieli tylko siebie.. byli dla siebie największym oparciem i szczęściem zarazem.  A czy pasowali do siebie ? Ot to czas pokaże :3
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
Moon :3 Co było dalej ? :D

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Moonki CD. Kaz'a

-Dobranoc.- powiedział ze spokojem
Zaczął głaskać Moon. Ta uśmiechnęła się lekko czując jego dotyk. Był tak przyjemny. Wsłuchała się w miarowe bicie serca, które powinno nie wydawać żadnych dźwięków. Demon powoli powraca do życia, pomyślała.  Po chwili chłopak przestał ją głaskać po białych jak śnieg włosach i objął ją. Bardzo to polubiła. Wtuliła się w niego i zasnęła.

*Poranek. Klif obok wodospadu*

Chodź niebo było zachmurzone, wiał lekki, ciepły wiatr.Białowłosa dziewczyna stała na skraju klifu. Była wyraźnie zamyślona.O czym myślała? Tego nikt nie wiedział. Wpatrywała się w dal jakby próbowała odnaleźć kogoś wśród zieleni drzew oraz rozmaitych zbiorników wodnych. Westchnęła cicho gdy wysoki mężczyzna przytulił ją od tyłu. Lubiła jego dotyk. Wyglądali jak rodzeństwo, jednak przyglądając się im bliżej można było zobaczyć różnice nie tak bardzo rzucające się w oczy jak wzrost czy kolor włosów oraz oczu. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się lekko czując dobrze znany jej oddech i dotyk. Kaz Kazuto... ten którego znała od tak dawna, ten którego tyle razy traciła, którego jeszcze parę dni temu tak strasznie traktowała, przez którego tak wiele razy miała mętlik w głowie był przy niej, był dla niej najbliższą istotą. To jego i tylko jego szczerze kochała lecz nadal nie miała tyle odwagi aby mu o tym powiedzieć. Stali tak w milczeniu dłuższą chwilę. Ona- niegdyś nie znająca strachu Dara, teraz zakochana Moon bała się, że może go stracić. Wiec cieszyła się z każdej sekundy spędzonej z "diabłem", z tego uścisku, który mógł trwać dla niej wiecznie. Jednak nic nie jest tak jak ktoś chce. Kaz uwolnił ją z uścisku, a ta odwróciła się w jego stronę po czym złapała go delikatnie za dłonie patrząc mu głęboko w oczy. Był to nie lada wyczyn biorąc pod uwagę to, że  chłopak był w porównaniu do niej olbrzymem.
- Muszę ci o czymś powiedzieć...- urwała
- O czym takim?- zapytał widocznie zaciekawiony
- Bo ja... no od dłuższego czasu... ja...- z każdym wypowiedzianym słowem traciła odwagę
- Ty co?- dopytywał
- Ja... już nic...- ponownie zrezygnowała
Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech. Lubiła go za to, że był wobec niej tak bardzo cierpliwy... zresztą lubiła go za wszystko. Uważała, że był ideałem. Tylko skoro tak bardzo go lubiła to dlaczego była dla niego taka oschła? Może bała się uczuć wobec Kaz'a? Zapewne tak. To przez przeszłość, te niemiłe wspomnienia, tłumaczyła sobie, nie dam rady, przecież zawsze może mnie wyśmiać, nie dam rady. Rezygnowała już wiele razy na przestrzeni wieków. A jednak nadal chciała wyznać swe uczucia zanim zniknie po raz kolejny, a historia zawsze powracała. Westchnęła głęboko.
- Kaz...- znów zaczęła
- Tak?
Objęła jego twarz dłońmi. Stając na palcach złożyła długi pocałunek na ustach Kaz'a.
- Bardzo cię lubię.- wyszeptała
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kaz? W końcu Moon zebrała się na odwagę.

Od Kazimierza cd opowiadania Moon :)

Zarumienił  się lekko po czym usiadł obok Niej i przykrył Ją połową koca.
-Kocyk duży... więc... chyba nie masz mi tego za złe? - spojrzał na Nią i przybliżył się do Niej 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się jakże słodka pod noskiem. Zdało się dostrzec lekkie rumieńce na Jej policzkach.. Ale zaraz rumieńce i Moon ? Chym.. coś nowego :) 
- Cieplutko Ci ? - zapytał pół szeptem chłopak 
Moon oparła głowę o jego ramię i wtuliła się. 
-Teraz cieplutko- wyszeptała 
Kazio z zaskoczenia patrzył na Moon... pokręcił tylko głową i poprawił kocyk i objął dziewczynę. 
-Ale się pali, i jak cieplutko -ziewnęła Moonuś 
-Oj widzę że zmęczona jesteś. To idź spać, będę czuwał. 
-Nooooo. - dziewczyna odepchnęła Kazaia tak że ten wylądował na ziemi.Po czym położyła głowę na jego klatce. 
-To dobranoc- zachichotała niewinnie 
-Dobranoc - położył rękę na Jej główce i zaczął delikatnie głaskać 
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤ 
Moon :) co było dalej ? :) i wybacz że tak malutko :/

piątek, 15 sierpnia 2014

Od Moon CD. Kaz'a

- Dziękuję.- wyszeptała tak cicho, że nie usłyszał
Wstała po czym zrzuciła z siebie mokre ubrania. Wstydziła się? Ani trochę, dusza hartowana przez wieki nie znała tego rodzaju wstydu. Jednak ubrała się szybko. Popatrzyła na koc po czym zarzuciła go na ramiona. Zerknęła na Kaz'a. Lubiła go, ale nie miała odwagi aby mu o tym powiedzieć.
- Już.- mruknęła
- Tak szybko?- zdziwił się
Ona tylko kiwnęła głową. Mężczyzna wstał, podszedł do niej. Po raz kolejny zobaczyła jaki jest wysoki w porównaniu do niej. Jestem przy nim jak młodsza siostrzyczka, pomyślała, a pfe! Obserwowała jak Kaz wyciąga z kieszeni malutkie pudełeczko i plastry.
- Może zaboleć.- uśmiechnął się do niej
- Tak, tak, rozumiem.
Nie odwzajemniła uśmiechu choć chciała. Cóż natura zwycięża. Ten złapał ją delikatnie za brodę i uniósł jej głowę. Tak bardzo brakowało jej tego. Od razu powróciły wspomnienia. Rozsmarował białą maść na ranie, Moon syknęła.
- Ostrzegałem.- powiedział cicho
- A ostrzegałeś.- tym razem uśmiechnęła się
- Dobra, nic nie mów. Bądź jak mim.
Posłuchała się go, już bez zająknięcia stała kilka chwilek czekając aż chłopak skończy opatrywać rozciętą wargę. Poczuła ulgę gdy przylepił okrągły plaster na jej wargę.
- No, możesz mówić.- znów uśmiechnął się
- Uf... w końcu!
Przyjrzała się dokładniej wilkołakowi.
-Kaz, masz.
Ściągnęła koc po czym z delikatnością owinęła nim Kaz'a.
- Nie możesz mi marznąć.- obdarzyła go szczerym uśmiechem.
~~~~~~~~~~~~
Kaz?