- Kochanie gdzie Katee ? - powiedziała
- Nie mogła przyjść, ale powiedziałam jej. Katee jest w ciąży a podróż nie byłaby dla niej dobra.
- W ciąży ? Och pewnie jest taka szczęśliwa. Chciałabym być przy niej.
- Jest w ciąży drugi raz... - mruknęłam pod nosem
Zza krzaków wyłonił się jakiś wilk.
- Atheino czemu przyszła sama ? - spytał przyglądając mi się uważnie
- Bo moja siostra musiała pozostać na miejscu.
- Kochanie to jest Will - wskazała na wilka - Chciał mi towarzyszyć, jest moim doradcą.
Dyskretnie zlustrowałam wilka wzrokiem. Był wyższy i większy ode mnie. Cały czarny jedynie z małą szarą łatką na uchu i na ogonie. Z jego grzbietu wyrastały duże ciemne pierzaste skrzydła.
- Ostatnio cię widziałem jak miałaś dwa miesiące Chokolatte.
- Choko. - poprawiłam go
Nikt nie używał mojego prawdziwego imienia... od urodzenia.
- Przyszedłem z Atheiną, ponieważ miałem ciebie zaprowadzić również abyś przenocowała. Znam pewne miejsce w tym wymiarze, dosyć blisko. Czekaja tam na nas twoje rodzeństwo.
- Dobrze.
- Kochanie, ja dzisiaj do wieczora jeszcze zostanę, lecz potem muszę wracać. - odezwała się moja mama
- Dobrze. Prowadź Will.
~~Na miejscu~~
Gdy dotarliśmy na powitanie wybiegły dwa szczeniaczki.
Jedna waderka:

I jeden basior:

- Jilly i Vyer... - szepnęłam
- To jest wasza siostra Choko. Katee nie mogła przyjść.
Kiwnęły głową.
- Chodźcie na chwilę - powiedziałam - Mama wam mówiła, że za niedługo wracacie ze mną do mojej Watahy ?
- Tak. - odparła Jilly - A długo się idzie ?
- Nie musimy cały czas iść - uśmiechnęłam się i zawołałam Maghię.
Koń zjawił się w mgnieniu oka.
- Kto chce może jechać na moim towarzyszu.
Maluch się uśmiechnęły.
Weszliśmy. Grota była przytulna. Składała się z kilku mniejszych pomieszczeń. Puchate kulki pobiegły do jednego z dalszych pomieszczeń. Moja mama poszła do nich. Zostałam sama z Wil'em. Nastała trochę niezręczna cisza.
- Może pokażę ci okolicę ? - zaproponował
- Dzięki - odparłam - Chodźmy.
~~Wieczorem~~
Wróciliśmy ze zwiedzania. Było fajnie. W drodze powrotnej Will wciąż mi opowiadał o życiu w tamtym wymiarze. Polubiłam go. W jaskini mama żegnała się z maluchami.
- No nic ja już muszę wracać - powiedziała
- Dobrze. Pa - pożegnałam się z nią
Weszłam do groty. Usiadłam i zaczęłam patrzeć jak moje rodzeństwo się bawi. Nie wiem ile tak siedziałam. Wiem, że nie usłyszałam kroków, lecz dopiero słowa przy moim uchu. Doskonale rozpoznałam głos:
- Chodź. Pokażę ci coś.
Wstałam i poszłam za Willem. Skręciliśmy w jakieś pomieszczenie jaskini. Ku mojemu zdziwieniu tu było źródełko. Wpadający przez szczelinę w suficie księżycowy blask oświetlał je całe.
- Ale tu pięknie... - westchnęłam
- Wiem. Dlatego tu cię zaprowadziłem.
- Chodź. Chyba nie masz zamiaru teraz pływać ? - zaśmiał się
- Nie... ale - odwróciłam się i ruszyłam ku niemu - tu jest ślicznie. Czemu mi to pokazałeś ?
- Bo cię kocham. Chciałabyś zostać moją partnerką ?
- Will... ja cię znam od niedawna...
- Dobrze. Jak nie chcesz to ja cię nie zmuszam...
- Ale czy ja to powiedziałam ? Mimo, że cię znam od niedawna ale mimo to chcę być twoją partnerką. - powiedziałam
- Znamy się od bardzo dawna - zaśmiał się - Gdy miałaś dwa miesiące i byłaś w tamtym wymiarze ja miałem sześć i byłem przez ciebie szczerze nienawidzony.
- Jak ja mogłam ? - także się zaśmiałam.
~~Kilka dni potem~~
- Nie powinniśmy już wracać ? - spytałam Will'a
- Powinniśmy.
- Bo ja myślę, że powinniśmy bo ja wolałabym być już w domu... bo ja jestem w ciąży.
- W ciąży ? Tak się cieszę. - uśmiechnął się - Pójdę na polowanie. Ty zostań.
- Dobrze - zaśmiałam się
Rodzeństwo śmiejąc się na mnie wpadło.
- Gdzie tak prędko ? - zatrzymałam ich
- Nigdzie - Vyer zaśmiał się i popędził dalej.
Will już dosyć długo nie wracał. Poszłam zobaczyć co się dzieje. Szłam. Najpierw zobaczyłam ślady. Wielkie ślady jakiś kopytnych. Było ich wiele. Trochę dalej ślady krwi. A trochę dalej Will'a. Nie oddychał. Nie żył. Wyglądał okropnie. I wtedy zrozumiałam. Został stratowany przez to stado. Ze łzami w oczach wróciłam po rodzeństwo. Teraz już muszę wracać od watahy. Nie mogłam znieść myśli o tym ze go straciłam, a do tego ze straciłam ojca dla moich dzieci. Wróciłam wiec do Watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz