- Oczywiście. - po chwili ciszy dodałem - Co najpierw chciałabyś zobaczyć?
- Nie wiem. Ty prowadź.
Kiwnąłem głową i ruszyłem przed siebie. (...) Oprowadzanie wadery trochę zajęło. Gdy wreszcie stanęłliśmy przed Padającym Drzewem księżyc znikał już między szarymi chmurami.
~~~~~
Mirciu?
czwartek, 31 października 2013
Od Miry - Przemiana
Siedziałam w wodzie i wpatrywałam się w Księżyc. Była pełnia. Zaczęło mnie wszystko piec. Wyszłam szybko z wody. Czułam się trochę inaczej. Spojrzałam w wodę. Moje odbicie było czarno niebieskie. Nie byłam sobą. Zobaczyłam za sobą odbicie czarnego basiora.
- Kim jesteś? - Zapytał.
Rozpoznałam go. To był Elm. Niestety on mnie nie rozpoznał.
- Jestem Luna i jestem tu nowa. - Piwiedziałam uważając na słowa.
- Miło mi jestem Elm.
- Oprowadzisz mnie po terenach Watahy?
~~~~~~~~~
Elm?
Od FalVie - CD od Miry
- Nic się nie stało - powiedziałam i otrzepałam się z wody
- To co teraz robimy ???
- Nie wiem... Co proponujesz ???
- Chm... Popływamy ???
- No możemy...
Weszłyśmy do wody. Najpierw pływałyśmy, a potem zaczęłyśmy bawić się jak szczeniaki. Szybko zaczął zbliżać się wieczór... Wyszłam z wody i otrzepałam się.
- Idziesz już ??? - spytała Mira
- No raczej tak...
- Czemu ???
- Nie chce mi się już pływać.
- Aha...
- No to, Żegnaj - powiedziałam i odeszłam.
- To co teraz robimy ???
- Nie wiem... Co proponujesz ???
- Chm... Popływamy ???
- No możemy...
Weszłyśmy do wody. Najpierw pływałyśmy, a potem zaczęłyśmy bawić się jak szczeniaki. Szybko zaczął zbliżać się wieczór... Wyszłam z wody i otrzepałam się.
- Idziesz już ??? - spytała Mira
- No raczej tak...
- Czemu ???
- Nie chce mi się już pływać.
- Aha...
- No to, Żegnaj - powiedziałam i odeszłam.
Od Miry - CD od FalVie
- Chciałam spotkać się z towarzyszami zabaw - uśmiechnęłam się.
- Parę z nich odeszło.
- Słyszałaś, że wróciła Moon?
- Słyszałam.
- Tooo... Może chcesz się przejść nad wodospad?
- Możemy iść.
Poszłyśmy w stronę wodospadu, rozmawiając o wszystkim.
~~Gdy doszłyśmy~~
- Nie wiem jak ty, ale ja sobie popływam.
- Jak chcesz.
Wskoczyłam do wody. Była ciepła. Zanurkowałam. Pod wodą z moich skrzydeł wydobywa się tęcza, dotknęłam dna i wróciłam na powierzchnię. Zauważyłam, że moje skrzydła nie były już tak świetliste jak przedtem. Wytrzepałam się, ale nie zauważyłam że za mną stoi Faluś.
- Przepraszam...
~~~~~~
Faluś?
- Parę z nich odeszło.
- Słyszałaś, że wróciła Moon?
- Słyszałam.
- Tooo... Może chcesz się przejść nad wodospad?
- Możemy iść.
Poszłyśmy w stronę wodospadu, rozmawiając o wszystkim.
~~Gdy doszłyśmy~~
- Nie wiem jak ty, ale ja sobie popływam.
- Jak chcesz.
Wskoczyłam do wody. Była ciepła. Zanurkowałam. Pod wodą z moich skrzydeł wydobywa się tęcza, dotknęłam dna i wróciłam na powierzchnię. Zauważyłam, że moje skrzydła nie były już tak świetliste jak przedtem. Wytrzepałam się, ale nie zauważyłam że za mną stoi Faluś.
- Przepraszam...
~~~~~~
Faluś?
Od FalVie - CD od Miry
(...) Przechadzałam się po terenach watahy. Spostrzegłam Mirę. Podeszła do mnie.
- Hej FalVie - powiedziała
- No, Witaj...
- Szukałam Cię - oznajmiła
- Po co ??? - spytałam
~~~~~~~~~~~~
Mira ???
- Hej FalVie - powiedziała
- No, Witaj...
- Szukałam Cię - oznajmiła
- Po co ??? - spytałam
~~~~~~~~~~~~
Mira ???
środa, 30 października 2013
Od Miry
Ciągłe obowiązki nudziły i to bardzo. Potrzebowałam porozmawiać z kimś dobrze mi znanym, kimś kto nie jest z rodziny... Pomyślałam o FalVie. Szukałam jej i znalazłam.
- Hej FalVie.
~~~~~~
Faluś?
Ponieważ powiedziane jest: "Szukajcie a znajdziecie" xD
- Hej FalVie.
~~~~~~
Faluś?
Ponieważ powiedziane jest: "Szukajcie a znajdziecie" xD
poniedziałek, 28 października 2013
Od Kirito - Cd do Ritty i Eli
Popatrzyłem się na nią... Po chwili zastanowienia położyłem łapę na jej głowie.
-Cieszę się niezmiernie, że to do Ciebie usłyszałem.
-Aaa. Tato ?
-Tak?
-No, a mogę tą noc spędzić z wami ? - uśmiechnęła się
-No ależ oczywiście, ale bez żadnych psikusów. Mam się obudzić tam gidze się położyłem spać. Rozumiemy się. - uśmiechnąłem się do niej jednoczenie zadając sobie pytanie ,, Ciekawe co odpowie?''
Ritta chwilką się zastanowiła. Wstała i położyła się obok Eli.
-Nic nie obiecuję. - powiedziała cichutko
-Co tam wymamrotałaś?
-Nic takiego. Dobranoc. - uśmiechnęła się pod noskiem
Popatrzyłem jak Ritta zwija się w kłębek. Po chwili spojrzałem na Eli po czym znów na Ritte
,,Eh... jak ona słodko wygląda gdy śpi. Widocznie ma to po mamie ''
Oparłem się plecami o drzewo wpatrując się w niebo.
-Chym... ciekawe co by było gdyby.....
Nagle Eli wstała i oparła głowę o moje ramię.
-Hej kochanie. - powiedziałem cichutko by nie obudzić Ritty
-Hej misiu. Ciekawą rozmowę miałeś z naszą córeczką. - zachichotała
-Eli?! Nie ładnie podsłuchiwać.
==============
Eluś ? Sorki jak zwykle nic zrozumiałego z tego nie wyszło xD
-Cieszę się niezmiernie, że to do Ciebie usłyszałem.
-Aaa. Tato ?
-Tak?
-No, a mogę tą noc spędzić z wami ? - uśmiechnęła się
-No ależ oczywiście, ale bez żadnych psikusów. Mam się obudzić tam gidze się położyłem spać. Rozumiemy się. - uśmiechnąłem się do niej jednoczenie zadając sobie pytanie ,, Ciekawe co odpowie?''
Ritta chwilką się zastanowiła. Wstała i położyła się obok Eli.
-Nic nie obiecuję. - powiedziała cichutko
-Co tam wymamrotałaś?
-Nic takiego. Dobranoc. - uśmiechnęła się pod noskiem
Popatrzyłem jak Ritta zwija się w kłębek. Po chwili spojrzałem na Eli po czym znów na Ritte
,,Eh... jak ona słodko wygląda gdy śpi. Widocznie ma to po mamie ''
Oparłem się plecami o drzewo wpatrując się w niebo.
-Chym... ciekawe co by było gdyby.....
Nagle Eli wstała i oparła głowę o moje ramię.
-Hej kochanie. - powiedziałem cichutko by nie obudzić Ritty
-Hej misiu. Ciekawą rozmowę miałeś z naszą córeczką. - zachichotała
-Eli?! Nie ładnie podsłuchiwać.
==============
Eluś ? Sorki jak zwykle nic zrozumiałego z tego nie wyszło xD
czwartek, 24 października 2013
Od Ritty - CD opowiadania Kirito
- Nooo...bo cały czas po głowie chodzi mi to pytanie od ciebie. Ja.... - przerwałam
- Słucham.
- No... ten... tegooo... no... bo jeśli chodzi o rodzeństwo...
- Nie bój się i powiedz co ci leży na sercu.
Zaczęłam grzebać łapą w ziemi.
- Przepraszam za moją reakcje... to był taki lekki szok. I nie mam nic przeciwko temu. I chciałabym mieć rodzeństwo.
~~~~~~~~~~~~
Tatusiu?
- Słucham.
- No... ten... tegooo... no... bo jeśli chodzi o rodzeństwo...
- Nie bój się i powiedz co ci leży na sercu.
Zaczęłam grzebać łapą w ziemi.
- Przepraszam za moją reakcje... to był taki lekki szok. I nie mam nic przeciwko temu. I chciałabym mieć rodzeństwo.
~~~~~~~~~~~~
Tatusiu?
środa, 23 października 2013
WWS - Od Somethy cd. Dantona
-Nie znam, i z chęcią się przejdę.
-Proszę za mną.
Najpierw poszliśmy nad staw. Potem nad strumień i do czytelni. Danton opowiadał o wszystkim. Dla wygody zmieniliśmy się w wilki. W czytelni znalazłam ładnie oprawioną książkę o tytule "Demony i ich dobre odpowiedniki". Widać, że była stara. Już miałam ją otworzyć kiedy poczułam lekki skurcz. Po nim nastąpił drugi już mocniejszy. Zacisnęłam mocniej zęby, żeby nie dać po sobie poznać, że coś mnie boli.
-Muszę już iść. - powiedziałam.
-Dlaczego?
Nie odpowiedziałam. Poszłam najszybciej jak mogłam do swojej groty. Ledwo wytrzymywałam. Każdy kolejny skurcz niósł za sobą większy ból niż poprzedni. Położyłam się na legowisku. Byłam pewna, że to nie jest fałszywy alarm. Że właśnie rodzę... Nie wiem ile to trwało. Na pewno bardzo długo. Spojrzałam na szczenięta. Były 4. Dwa basiorki i dwie waderki. Nie zauważyłam nawet, że Danton stał przy wejściu jaskini.
Danton?
-Proszę za mną.
Najpierw poszliśmy nad staw. Potem nad strumień i do czytelni. Danton opowiadał o wszystkim. Dla wygody zmieniliśmy się w wilki. W czytelni znalazłam ładnie oprawioną książkę o tytule "Demony i ich dobre odpowiedniki". Widać, że była stara. Już miałam ją otworzyć kiedy poczułam lekki skurcz. Po nim nastąpił drugi już mocniejszy. Zacisnęłam mocniej zęby, żeby nie dać po sobie poznać, że coś mnie boli.
-Muszę już iść. - powiedziałam.
-Dlaczego?
Nie odpowiedziałam. Poszłam najszybciej jak mogłam do swojej groty. Ledwo wytrzymywałam. Każdy kolejny skurcz niósł za sobą większy ból niż poprzedni. Położyłam się na legowisku. Byłam pewna, że to nie jest fałszywy alarm. Że właśnie rodzę... Nie wiem ile to trwało. Na pewno bardzo długo. Spojrzałam na szczenięta. Były 4. Dwa basiorki i dwie waderki. Nie zauważyłam nawet, że Danton stał przy wejściu jaskini.
Danton?
wtorek, 22 października 2013
Ostatni..?
Nie wiem, czy ktoś się spostrzegł, czy też nie, ale od dawna tu nie wchodziłem, a jeśli już, to wpadałem i wychodziłem. I tak też podjąłem decyzję.
Usuwam Josepha i Ann.
Będę tu wchodził(a przynajmniej się starał) i próbował utrzymywać stały kontakt, bo mimo wszystko kilkoro z Was zajmuję sporą część mojego serca, jednakże nie będę w watasze(czyli stracę też administratorstwo).
Nie usuwam się z doggi, ponieważ muszę mieć z Wami kontakt, zajęcie na nudne dni, oraz kontakt z pewną osobą.
Dlaczego? Zmieniłem się. Blogi mnie tak nie bawią i magiczne wilki nie przyciągają mnie już tak do siebie. Wolę fora o ludziach(choć tam też się już opuszczam). Mój osobisty świat także się powoli wali, i miewam myśli samobójcze. Zmieniłem towarzystwo, nie tylko tutaj. Jestem zboczonym kosmitą z niską samooceną.
Nie pasuję do Was. Nie umiem już pisać tak jak wy.
Leo- Nigdy Ciebie nie zapomnę. Słooonej wody, wszytkach odpałów na pewno też.
FalVie- To samo co z Leą. +bitwy na Herd of Day and Night. Byłaś nieziemska.
Hecate- Poprztykaliśmy się. Przepraszam, mała.
Tamara- Tu też chyba powiedziałem coś niewłaściwszego. Szczerze żałuję i przepraszam.
Kirito- Nie ocenia się książki po okładce. Oceniłem i potem pożałowałem. Jednak teraz... Nie wiem co mam myśleć. Odpycha mnie twoja nieumiejętność pisania. Więcej nie powiem.
Senkhara- Byłaś moją pierwszą miłością. I dziękuję Ci za to i za wszystkie spędzone razem chwilę. Teraz nam się posypało. Zmieniłem się, może Ty też. Nie wiem. I w tym problem.
Po prostu- JA.
Od Daryl'a-CD od Carla
Szedłem dalej, zauważyłem drzewo, które widziałem z Carlem, na początku. Podszedłem i zacząłem "badać" drzewo. Już wiedziałem, że to jest przejście do naszego wymiaru. Odwróciłem się, zarzuciłem kuszę na plecy i zacząłem biec do watahy. Po chwili mieniłem się w wilka. W końcu dotarłem na miejsce. Zacząłem szukać Carla. Nie znalazłem chłopca w watasze. Trochę się wkurzyłem, ale zacząłem go szukać. Nie chciałem, za bardzo wchodzić do lasu. Jestem sam, a jeżeli będzie przechodzić "stado"? Sam nie dam rady, cała nasza grupa by nie dała rady. Apokalipsa zombie może zmienia człowieka. Zacząłem szukać, po kilku godzinach traciłem nadzieję, usłyszałem głos chłopca:
-Sophia , czy chcesz iść ze mną i Darylem do innego wymiaru?
Szybko podbiegłem do chłopca i odsunąłem go od wadery.
--------------
Carl??
-Sophia , czy chcesz iść ze mną i Darylem do innego wymiaru?
Szybko podbiegłem do chłopca i odsunąłem go od wadery.
--------------
Carl??
poniedziałek, 21 października 2013
Od Dantona - CD historii Somethy
Popatrzyłem dokładniej na dziewczynę. Wyglądała jakby bała się. Pewnie bardzo dużo przeszła.
- Widzę, że się boisz. Tu nie masz się czego bać, jesteś bezpieczna.
- Łatwo mówić.
- Twa przeszłość zniknęła, tu, pani, jesteś bezpieczna.
- Na prawdę?
Kiwnąłem głową na "Tak".
- Madame Sometho, znasz te tereny? Jeśli nie, to z chęcią oprowadzę panią.
~~~~~~~~~~~~~~
Sometho?
- Widzę, że się boisz. Tu nie masz się czego bać, jesteś bezpieczna.
- Łatwo mówić.
- Twa przeszłość zniknęła, tu, pani, jesteś bezpieczna.
- Na prawdę?
Kiwnąłem głową na "Tak".
- Madame Sometho, znasz te tereny? Jeśli nie, to z chęcią oprowadzę panią.
~~~~~~~~~~~~~~
Sometho?
Od Kiritusiowej podusi Cd do Eli ^^
Delikatnie ją objąłem.
-Wygodnie Ci ? - spytałem czule
-Tak. Jak zawsze. - jeszcze raz się uśmiechnęła
-To dobrze. Jak chcesz to idź spać.
Elizabeth nic nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i poszła spać z uśmieszkiem na twarzy.
-Kolorowych snów.
Po paru minutach Eli już twardo spała. Głaszcząc ją po głowie zastanawiałem się nad tym co będzie niebawem. Nad całą watahą. Nagle usłyszałem szelest liści. Powoli podniosłem głowę by nie obudzić śpiącej Królewny. Niespodziewanie zza krzaków wyszła Ritta.
- Dobry wieczór. Wybaczcie, że tak późno.
- Ritta jak możesz to mów troszkę ciszej. Twoja mama już śpiocha. - wyszeptałem
-Ojć. Przepraszam. - podeszła bliżej i siadała obok mnie.
-Coś się stało ?
-Niee, no w sumie to tak. Nie mogę spać. - opuściła głowę.
-Dlaczego. Coś cię trapi ?
-Nooo...bo cały czas po głowie chodzi mi to pytanie od ciebie. Ja....
===========
Ritta. Tatuś sucha :)
-Wygodnie Ci ? - spytałem czule
-Tak. Jak zawsze. - jeszcze raz się uśmiechnęła
-To dobrze. Jak chcesz to idź spać.
Elizabeth nic nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i poszła spać z uśmieszkiem na twarzy.
-Kolorowych snów.
Po paru minutach Eli już twardo spała. Głaszcząc ją po głowie zastanawiałem się nad tym co będzie niebawem. Nad całą watahą. Nagle usłyszałem szelest liści. Powoli podniosłem głowę by nie obudzić śpiącej Królewny. Niespodziewanie zza krzaków wyszła Ritta.
- Dobry wieczór. Wybaczcie, że tak późno.
- Ritta jak możesz to mów troszkę ciszej. Twoja mama już śpiocha. - wyszeptałem
-Ojć. Przepraszam. - podeszła bliżej i siadała obok mnie.
-Coś się stało ?
-Niee, no w sumie to tak. Nie mogę spać. - opuściła głowę.
-Dlaczego. Coś cię trapi ?
-Nooo...bo cały czas po głowie chodzi mi to pytanie od ciebie. Ja....
===========
Ritta. Tatuś sucha :)
Od Carl'a- CD. od Sophii
-No tak. Co to może znaczyć?
-Sama nie wiem.
-Może ustąpili.
-Nie to nie możliwe.
-Czemu?
-Tu tak to nie działa.
-Tylko jak?
-Nie ma czasu.
-To poszukajmy drogi do watahy.
-To nie jest takie łatwe!
-Wiem, ale ja muszę wrócić do mojego wymiaru!
-Uspokój się! I jeszcze jedno.
-Co?
-Oddaj mi broń.
-Po co?
-Bo tak.
-Nie oddam ci jej!
-Oddawaj to!
-Nie!
-Oddaj!
Nagle coś zaszeleściło. Oboje się odwróciliśmy.
-Jest tam kto?- zapytałem.
-Idioto, nawet gdyby coś tam było to by ci nie odpowiedziało.
-Nie ważne.
Przestaliśmy rozmawiać. Usłyszeliśmy łapanie gałązek.
-Sophia.
-Co?
-Nie ma czasu.
-Na co?
-Chodź ze mną do mojego wymiaru.
-Carl co ty wygadujesz?
-Prędzej do mojego wymiaru znajdziemy drogę niż do watahy.
-Carl.
-Sophia chcesz iść ze mną i Darylem do innego wymiaru?
--------------------
Daryl??
-Sama nie wiem.
-Może ustąpili.
-Nie to nie możliwe.
-Czemu?
-Tu tak to nie działa.
-Tylko jak?
-Nie ma czasu.
-To poszukajmy drogi do watahy.
-To nie jest takie łatwe!
-Wiem, ale ja muszę wrócić do mojego wymiaru!
-Uspokój się! I jeszcze jedno.
-Co?
-Oddaj mi broń.
-Po co?
-Bo tak.
-Nie oddam ci jej!
-Oddawaj to!
-Nie!
-Oddaj!
Nagle coś zaszeleściło. Oboje się odwróciliśmy.
-Jest tam kto?- zapytałem.
-Idioto, nawet gdyby coś tam było to by ci nie odpowiedziało.
-Nie ważne.
Przestaliśmy rozmawiać. Usłyszeliśmy łapanie gałązek.
-Sophia.
-Co?
-Nie ma czasu.
-Na co?
-Chodź ze mną do mojego wymiaru.
-Carl co ty wygadujesz?
-Prędzej do mojego wymiaru znajdziemy drogę niż do watahy.
-Carl.
-Sophia chcesz iść ze mną i Darylem do innego wymiaru?
--------------------
Daryl??
Od FalVie - CD od Carl'a
- ,,Od przeznaczenia nie uciekniesz...'' - szepnęłam do siebie
- Mówiłaś coś. ??? - spytał Carl
- Nie, nie... Nic ważnego...
- Aha. To co robimy ???
- Chm... - pomyślałam chwilę - Ale można ją zmienić - znów powiedziałam do siebie
- Saphia wszystko dobrze ???
- Tak, tylko myśle na głos... Przepraszam...
- Za co ??? Nie rozumiem Cię...
- Ech... Nie pytaj tylko myśl.
- Dobra...
Zapadła cisza. Biegliśmy dalej jednak nic się nie działo. Zatrzymałam się. Po chwili Carl także się zatrzymał.
- Co Ty robisz ??? - spytał
- A co nie widać ???
- Nie.
- Ech... Nie uważasz, że zrobiło się za spokojnie ???
~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ??
Koniec weny
- Mówiłaś coś. ??? - spytał Carl
- Nie, nie... Nic ważnego...
- Aha. To co robimy ???
- Chm... - pomyślałam chwilę - Ale można ją zmienić - znów powiedziałam do siebie
- Saphia wszystko dobrze ???
- Tak, tylko myśle na głos... Przepraszam...
- Za co ??? Nie rozumiem Cię...
- Ech... Nie pytaj tylko myśl.
- Dobra...
Zapadła cisza. Biegliśmy dalej jednak nic się nie działo. Zatrzymałam się. Po chwili Carl także się zatrzymał.
- Co Ty robisz ??? - spytał
- A co nie widać ???
- Nie.
- Ech... Nie uważasz, że zrobiło się za spokojnie ???
~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ??
Koniec weny
Od Carl'a- Cd od FalVie
-Sam nie wiem. U nas gdy brakowało możliwości smarowaliśmy się wnętrznościami zimnych. Czasem wypaliło. Tylko nie wiem jak u was jest, czy oni rozróżniają po wyglądzie lub zapachu. Najwyżej jest po nas. Gdy przetrwamy odejdę. Za dużo kłopotów sprawiam. Za każdym razem coś zepsuję. Dobra teraz trzeba coś wykombinujemy.
-Dobra myśl.
-Ale weź mi pomóż.
-Spoko.
-Na razie chodźmy w czasie drogi coś się wymyśli, a w razie czego gdzieś się schowamy.
-----------
Sophia (FalVie)???
-Dobra myśl.
-Ale weź mi pomóż.
-Spoko.
-Na razie chodźmy w czasie drogi coś się wymyśli, a w razie czego gdzieś się schowamy.
-----------
Sophia (FalVie)???
Od FalVie - C.D.od Carl'a
Na tym rozmowa się zakończyła. Przybrałam swoją prawdziwą, wilczą postać. Jak najszybciej pobiegliśmy w głąb lasu. Teraz mogło się wydarzyć wszystko. Może uda nam się uciec, a może nie. Teraz pewnie zgubimy się na dobre, chociaż... Mogłabym się w coś zmienić, np. w tego demona i Carl'a również. Może uznaliby nas za swoich i dali spokuj. Wątpie... To nawet sensu nie ma. No cóż, jeśli nic nie wymyślimy zostanie nam tylko ucieczka.
- Masz jakiś plan ??? - spytałam Carl'a
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
- Masz jakiś plan ??? - spytałam Carl'a
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Od Carl'a- CD od Sophii (FalVie)
Chwilę wpatrywałem się w Sophie. Przecież wyzywała mnie od tępaków, a teraz ratuje mi życie. Słyszałem tylko powiew wiatru. Stałem jak słup. Wpatrywałem się jak Sophia unika ciosów. Chwilę później spod bluzki wyciągnąłem pistolet. Sophia nie widziała tego. Nie miałem czasu, aby przyczepić tłumik. Czekałem, aż wadera lekko się odsunie, aby jej nie postrzelić. Stało się to tak szybko. Pociągnąłem za spust i kula wystrzeliła. Tajemnicza postać rozpłynęła się. Sophia szybko do mnie podbiegła i kazała mi biec za sobą. Między czasie niby rozmawialiśmy.
-Co ty zrobiłeś?!
-Zabiłem ją.
-Tu się tak nie zabija demonów.
-To co z nią zrobiłem?
-Pomogłeś jej wezwać kolegów.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nie gadaj już tylko biegnij.
------
Sophia(FalVie)???
-Co ty zrobiłeś?!
-Zabiłem ją.
-Tu się tak nie zabija demonów.
-To co z nią zrobiłem?
-Pomogłeś jej wezwać kolegów.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nie gadaj już tylko biegnij.
------
Sophia(FalVie)???
Od FalVie - C.D. od Carl'a
Po tych słowach nie chciałam go już wiecej słuchać. Odbiegłam, nie wiem gdzie, ale to zrobiłam, byle by być zdala od niego. Biegłam dość długo. Powoli zbliżał się wieczór. Las był co raz bęstrzy i robiło się co raz ciemniej. Teraz była pewna, ze sie zgubiłam i jestem daleko od watahy. Zwolniłam nieco. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie że może być tu niebezpiecznie, a nawet bardzo. Zmieniłam sie w człowieka. Panowała niczym nie zakłucona cisza. Szłam dalej. W końcu zapadł kompletny mrok. Nie widziałam gdzie ide. Chciałam sie zawrócić, ale nie wiedziałam, w którą strone iść. Musze przyznac, ze trochę się bałam. W pewnym momencie ciesz przerwał szelest lisci. Zatrzymałam się. Znów nastała cisza. To pewnie tylko wiatr... - pomyślałam i poszłam dalej. Miedzy drzewami mignęło błękitne śwaitło. Znów sie zatrzymałam. - Robi się coraz ciekawiej - powiedziałam do siebie. Powoli i ostrorznie zaczełam zbliżac sie do miejsca, w który ujrzałam światło. Znów błysnęło. Pojawiła się mgła. Zrobiło się bardzo chłodno. Korony drzew były nieco rzadsze. Udało mi się przez nie dostrzec niebo... I pełnie... Zdałam sobie sprawe, że wyszłam na jakąś małą polanke, na środku, której dostrzegłam księge. Podeszłam blizej i przykucnęłam przy niej. - ,,Kroniki Wilków''...  Z kądś kojarzyłam ten tytuł... Tak. Teraz juz pamiętam. To ta sama Kronika, którą znalazłam w księgarni watahy. Jednak jak ona sie tu znalazła... Wzięłam ksiażke. Dobrze pamiętałam co sie stało kiedy ją otworzyłam. Tym razem było inaczej. Księga jakby ,,ożyła". Wypadła mi z rąk na ziwmie. Sama  sie otworzyła. Odsunęłam się. Wtedy pojawiło się biało-błekitne światło i Duch Wadery.
- Sporo czasu minęło pd naszego pierwszego spotkania... - powiedziałam
- Nic nie dzieje sie przypadkiem - odrzekła- Jestes jakoś mnie uprzejma niż tamtym razem...- Mylisz się, Pani. A teraz czemu mnie wzywasz ??? Czego chciałabyś się dowiedzieć ???
Ja Cię wcale nie wezwałam, sama sie wezwałaś - powiedziałam z oburzeniem
- Dobrze wiem czemu. Przedemna nic nie ukryjesz...
- Wtedy powiedziałaś, że bedzie źle, a jednak nic się nie stało.- A czy powiedziałam kiedy to nastąpi.
- Ech... - przewróciłam oczami - Skoro jesteś taka wszechwiedząca, to powiesz mi jedno ???
- Słucham, Pani.
- Kim jesteś ???
- Jestem tym kim jestem
- Czyli kim ???
- Przeszłością lub przyszłąścia lub nawet teraźniejszoscią
- Prawie nic z tego nie rozumiem, ale dobra...
- Twój przyjaciel jest w niebezpieczeństwie... - powiedziała niespowiedzewanie
- Co ?! jaki znów przyjaciel !?
- Carl. Jeżeli mu nie pomozesz, moze sobie nie poradzić
- Przecież on jest niby taki potężny, a ja taka słaba - powiedziałam kpiaco
- Nie zna tego wymiaru i czjących się tu niebezpieczeństw...
- Poradzi sobie... Twierdzi, ze jest taki najlepszy to niej pokaże co potrafi...
- Uwierz mi. Idz tam i mu pomóż...- wadera znikła a Kronika sie zamknęła.
- Ech... - westchnęłam - Mam iść a nie wiem nawet gdzie... W sumie to mogę iść zobaczyć jaki to on nie jest...
Odwróciłam się i ruszyłam prze siebie. W mrok ku nieznanym. Wątpiłam, że znajdę Carl'a.
~~~~Jakiś czas później~~~~
Wokół było już w końcu normalnie, a ta wędrówka mnie wykańczała. Było mi ziomo, byłam zmęczona i głodna. Jadnak miomo to szłam dlej. Usłyszałam ciszy płacz i czyjś głos. Szłam za odgłosami. Były co raz wyraźniejsze. W pewnej chwili ujrzałam Carl'a i jakąś płaczącą dziewczyne. Chciało mi sie śmiac, ale się powstrzymałam. Ta dziweczyna ma być niby jakimś zagrożeniem... - pomyślałam. Zatrzymałam sie w niewielkim dystansie od nich, czekajac na rozwój wydarzeń.
-Wiem, że to ty. - powiedział Carl.
Dziewczyna nic nie odpowiedała, tylok płakała dalej. W końcu, jednak przestała płakać. Zrobiło sie dziwnie cicho, aż za cicho.
- W końcu, a teraz powiedz mi co się stało. - powiedział Carl
Nie wiedziałam o co chodzi. Dziewczyna bez słowa wstała. Przekrztałciła się w demona.
Teraz juz nie maiłam wątpliwości. Carl był w poważnym niebezpieczeństwie. Zmieniłam się w wilka. Postanowiłam mu pomóc. Moze ma jakies moce, albo i nie, ale lepiej to zrobić. Wyszłam z ukrycia. Carl był wyraźnie zaskoczony.
- Sophia ???? - spytał z niedowierzeniem
- Długa historia... - przewróciłam oczami
Demon niespodziewanie rozpoczął atak. Padło na mnie. Wykonałam szybki unik. Nie wiedziałam co następnie zrobic wiec postanowiłam zmienić postać. Przez chwilę zastanawisałm się w kogo sie zmienić, jednak nie było czasu. Szybko zmieniłam się w Rashe - swoją mame. Kiedy spojrzałam na Carl'a... Nigdy nie zapomne jego miny gdy to zrobiłam (xD). To wszystko trawało za długo i Demon zdążył znów zaatakować. Dzięki mocy super szybkości, w ostatniech chwili uciekłam przed ciosem. Następnie użyłam telekinezi i przytrzyłamam przeciwnika w powietrzu.
- Uciekaj - powiedziałam do Carl'a
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Twoja reakcja Carl ????
- Sporo czasu minęło pd naszego pierwszego spotkania... - powiedziałam
- Nic nie dzieje sie przypadkiem - odrzekła- Jestes jakoś mnie uprzejma niż tamtym razem...- Mylisz się, Pani. A teraz czemu mnie wzywasz ??? Czego chciałabyś się dowiedzieć ???
Ja Cię wcale nie wezwałam, sama sie wezwałaś - powiedziałam z oburzeniem
- Dobrze wiem czemu. Przedemna nic nie ukryjesz...
- Wtedy powiedziałaś, że bedzie źle, a jednak nic się nie stało.- A czy powiedziałam kiedy to nastąpi.
- Ech... - przewróciłam oczami - Skoro jesteś taka wszechwiedząca, to powiesz mi jedno ???
- Słucham, Pani.
- Kim jesteś ???
- Jestem tym kim jestem
- Czyli kim ???
- Przeszłością lub przyszłąścia lub nawet teraźniejszoscią
- Prawie nic z tego nie rozumiem, ale dobra...
- Twój przyjaciel jest w niebezpieczeństwie... - powiedziała niespowiedzewanie
- Co ?! jaki znów przyjaciel !?
- Carl. Jeżeli mu nie pomozesz, moze sobie nie poradzić
- Przecież on jest niby taki potężny, a ja taka słaba - powiedziałam kpiaco
- Nie zna tego wymiaru i czjących się tu niebezpieczeństw...
- Poradzi sobie... Twierdzi, ze jest taki najlepszy to niej pokaże co potrafi...
- Uwierz mi. Idz tam i mu pomóż...- wadera znikła a Kronika sie zamknęła.
- Ech... - westchnęłam - Mam iść a nie wiem nawet gdzie... W sumie to mogę iść zobaczyć jaki to on nie jest...
Odwróciłam się i ruszyłam prze siebie. W mrok ku nieznanym. Wątpiłam, że znajdę Carl'a.
~~~~Jakiś czas później~~~~
Wokół było już w końcu normalnie, a ta wędrówka mnie wykańczała. Było mi ziomo, byłam zmęczona i głodna. Jadnak miomo to szłam dlej. Usłyszałam ciszy płacz i czyjś głos. Szłam za odgłosami. Były co raz wyraźniejsze. W pewnej chwili ujrzałam Carl'a i jakąś płaczącą dziewczyne. Chciało mi sie śmiac, ale się powstrzymałam. Ta dziweczyna ma być niby jakimś zagrożeniem... - pomyślałam. Zatrzymałam sie w niewielkim dystansie od nich, czekajac na rozwój wydarzeń.
-Wiem, że to ty. - powiedział Carl.
Dziewczyna nic nie odpowiedała, tylok płakała dalej. W końcu, jednak przestała płakać. Zrobiło sie dziwnie cicho, aż za cicho.
- W końcu, a teraz powiedz mi co się stało. - powiedział Carl
Nie wiedziałam o co chodzi. Dziewczyna bez słowa wstała. Przekrztałciła się w demona.
- Sophia ???? - spytał z niedowierzeniem
- Długa historia... - przewróciłam oczami
Demon niespodziewanie rozpoczął atak. Padło na mnie. Wykonałam szybki unik. Nie wiedziałam co następnie zrobic wiec postanowiłam zmienić postać. Przez chwilę zastanawisałm się w kogo sie zmienić, jednak nie było czasu. Szybko zmieniłam się w Rashe - swoją mame. Kiedy spojrzałam na Carl'a... Nigdy nie zapomne jego miny gdy to zrobiłam (xD). To wszystko trawało za długo i Demon zdążył znów zaatakować. Dzięki mocy super szybkości, w ostatniech chwili uciekłam przed ciosem. Następnie użyłam telekinezi i przytrzyłamam przeciwnika w powietrzu.
- Uciekaj - powiedziałam do Carl'a
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Twoja reakcja Carl ????
Od Carl'a- CD od Sophii (FalVie)
-Nie potrafię tego opisać słowami.
-T to pokaż.- Wadera się zaśmiała.
-Hahaha, bardzo śmieszne.
-Wiem, ale powiedz to co chciałeś powiedzieć.
-Nie potrafię.
-Potrafisz.
-Nie.
-Jak się czegoś ni potrafi to się tego uczy.
-Niby czego?
-Ale ty jesteś tępy.
-A ty świrnięta.
-Mówi to ten, który uważa,bże zombie istnieją.
-Wiesz co......-Nie dokończyłem zdania i odbiegłem.
-Poczekaj chwilę. Przez ciebie zgubimy się jeszcze bardziej.
Wadera zaczęła biegnąć a mną. Zwolniłem i mnie dogoniła.
-Co teraz, będziesz mi dogryzać?
-Nie.
-Nowość.
-Może dla ciebie.
-Ty nigdy tam nie byłaś, nie wiesz jak tam jest.
-Przestań mówiłam to o tym wymiarze.
-Co?
-Myślisz, że tu są zombie.
-Gdybyś stamtąd pochodziła to byś też tak samo myślała. Nigdy byś tam nie przetrwała. Zabili by cię pierwszego dnia. Nawet nie zdążyłabyś pożegnać się z rodziną.
Wadera odbiegła. Nie pobiegłem za nią. Czułem się wkurzony, że mi to wygarnęła. Po chwili zastanowienia odkryłem, że ja się zachowałem jak świnia. Zmieniłem się w człowieka i poszedłem jej szukać. Usłyszałem cichy płacz. Ujrzałem dziewczynę, która płacze.
-Sophia to ty?
Cisza spróbowałem jeszcze raz, ale znów nie odpowiedziała. Podszedłem do niej.
-Wiem, że to ty.
Dziewczyna się nie odezwała.
----
Sophia (FalVie)???
-T to pokaż.- Wadera się zaśmiała.
-Hahaha, bardzo śmieszne.
-Wiem, ale powiedz to co chciałeś powiedzieć.
-Nie potrafię.
-Potrafisz.
-Nie.
-Jak się czegoś ni potrafi to się tego uczy.
-Niby czego?
-Ale ty jesteś tępy.
-A ty świrnięta.
-Mówi to ten, który uważa,bże zombie istnieją.
-Wiesz co......-Nie dokończyłem zdania i odbiegłem.
-Poczekaj chwilę. Przez ciebie zgubimy się jeszcze bardziej.
Wadera zaczęła biegnąć a mną. Zwolniłem i mnie dogoniła.
-Co teraz, będziesz mi dogryzać?
-Nie.
-Nowość.
-Może dla ciebie.
-Ty nigdy tam nie byłaś, nie wiesz jak tam jest.
-Przestań mówiłam to o tym wymiarze.
-Co?
-Myślisz, że tu są zombie.
-Gdybyś stamtąd pochodziła to byś też tak samo myślała. Nigdy byś tam nie przetrwała. Zabili by cię pierwszego dnia. Nawet nie zdążyłabyś pożegnać się z rodziną.
Wadera odbiegła. Nie pobiegłem za nią. Czułem się wkurzony, że mi to wygarnęła. Po chwili zastanowienia odkryłem, że ja się zachowałem jak świnia. Zmieniłem się w człowieka i poszedłem jej szukać. Usłyszałem cichy płacz. Ujrzałem dziewczynę, która płacze.
-Sophia to ty?
Cisza spróbowałem jeszcze raz, ale znów nie odpowiedziała. Podszedłem do niej.
-Wiem, że to ty.
Dziewczyna się nie odezwała.
----
Sophia (FalVie)???
Od FalVie - C.D. od Carl'a
- Nie mam jak Ci tego udowodnić
- Widzisz, to po co próbujesz mi to w mówić !
- Ech... Ty i tak niczego nie zrozumiesz, wiec po co sie wysilać... - przysieszyłam trochę aby oddalic sie od Carl'a, ten jednak nie chciał odpuścić. Podbiegł do mnie i powiedział...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ???
Wena mi siem wyczerpała xD
- Widzisz, to po co próbujesz mi to w mówić !
- Ech... Ty i tak niczego nie zrozumiesz, wiec po co sie wysilać... - przysieszyłam trochę aby oddalic sie od Carl'a, ten jednak nie chciał odpuścić. Podbiegł do mnie i powiedział...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ???
Wena mi siem wyczerpała xD
niedziela, 20 października 2013
Karta Wilka
Dnia 20.10.2013 r. do karty wilka został dodany nowy punkt " Inne Zdjęcia Wilka". Jeśli ktoś posiada zdjęcia wilka i chce je dodać do karty, to proszę wysłać je do:
Doggi-Game: Gosiakuu * | andzia888830 | ShinEEE
Howrse: Gosiakuu * | Korra10
E-mail: angelika-buchowska@wp.pl | moonwilczycaksiężyca@gmail.com
Howrse: Gosiakuu * | Korra10
E-mail: angelika-buchowska@wp.pl | moonwilczycaksiężyca@gmail.com
Tymczasowo proszę nie wysyłać zdjęć/opowiadań/ kart wilka/ kart towarzysza do osoby oznaczonej gwiazdką.
Elizabeth
Cd. od Carl'a- CD od FalVie
-Nieznajomym..... Aha spoko.-i ruszyłem przed siebie aby uniknąć kontaktu z Sophią. Niestety mnie dogoniła.
-Ej co się stało?
-Nic.
-Nie załapałeś żartu?
-Załapałem, ale brakuje mi mojej mamy.
-No weź ona gdzieś tam jest.
-Jest, ale sama. Zostałem jej tylko ja, już nie ma mojego taty.
-Carl nie przejmuj się.
-Jak tak możesz mówić?!
-Opanuj się!
-Przepraszam, ale ta niewiedza mnie wykańcza.
-Wiem.
-Wolałbym wiedzieć, że nie żyje, niż nie mieć pojęcia co z nią jest.
-Carl zawsze można mieć nadzieję.
-Nadzieja nic nie pomoże.
-Pomaga.
-Jak tak to udowodnij to.
----------
Sophia (FalVie)?????????????????????
-Ej co się stało?
-Nic.
-Nie załapałeś żartu?
-Załapałem, ale brakuje mi mojej mamy.
-No weź ona gdzieś tam jest.
-Jest, ale sama. Zostałem jej tylko ja, już nie ma mojego taty.
-Carl nie przejmuj się.
-Jak tak możesz mówić?!
-Opanuj się!
-Przepraszam, ale ta niewiedza mnie wykańcza.
-Wiem.
-Wolałbym wiedzieć, że nie żyje, niż nie mieć pojęcia co z nią jest.
-Carl zawsze można mieć nadzieję.
-Nadzieja nic nie pomoże.
-Pomaga.
-Jak tak to udowodnij to.
----------
Sophia (FalVie)?????????????????????
piątek, 18 października 2013
Od FalVie - C.D. od Carl'a
- Eee... Carl...Wszystko w pożądku ??? - spytałam zaskoczona
- Tak, a czemu ma być ze mną coś nie tak ???
- Ni wim...
- To odpowiesz na moje pytania ???
- Jak musze...
- To czekam...
- Ech... - westchnęłam - Możesz powtórzyć te pytania ??
- Tak. Uważałaś mnie za głupka ??? A jak tak to...
- Pojedynczo - przerwałam
- Dobrze...
- Więc... W pewnym sensie tak uwazałam, bo dziwnie się zachowywałeś...
- A nadal tak uważasz ???
- Chm... No jeszcze trochkę...
- A take małe ,,trochkę'' czy duże ???
- Średnie.
- Aha...
- Słucham kolejnego pytania...
- Myślisz że odnajdziemy drogę ???
- Chm... To mało prawdopodobne, ale bądźmy dobrej myśli
- Wybaczysz mi w końcu ???
- Zastanowię się nad tym jak już dojdziemy do watahy.
- Dobrze, a kim ja dla Ciebie jestem ??? Znajmoym czy kolegą lub czymś więcej ???
- Nieznajomym - zaśmiałam się
~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
- Tak, a czemu ma być ze mną coś nie tak ???
- Ni wim...
- To odpowiesz na moje pytania ???
- Jak musze...
- To czekam...
- Ech... - westchnęłam - Możesz powtórzyć te pytania ??
- Tak. Uważałaś mnie za głupka ??? A jak tak to...
- Pojedynczo - przerwałam
- Dobrze...
- Więc... W pewnym sensie tak uwazałam, bo dziwnie się zachowywałeś...
- A nadal tak uważasz ???
- Chm... No jeszcze trochkę...
- A take małe ,,trochkę'' czy duże ???
- Średnie.
- Aha...
- Słucham kolejnego pytania...
- Myślisz że odnajdziemy drogę ???
- Chm... To mało prawdopodobne, ale bądźmy dobrej myśli
- Wybaczysz mi w końcu ???
- Zastanowię się nad tym jak już dojdziemy do watahy.
- Dobrze, a kim ja dla Ciebie jestem ??? Znajmoym czy kolegą lub czymś więcej ???
- Nieznajomym - zaśmiałam się
~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Od Carl'a-CD od Sophii (FalVie)
-Raczej tak.
-Zazwyczaj inni chcą wiedzieć więcej.
-Ja należę do innej grupy.
-Zauważyłam.
-Zastanawiam się nad jedną rzeczą.
-Jaką?
-Nie ważne.
-Mówisz połowę i tyle? To bez sensu.
-Taki jestem.
-I zapewne się nie zmienisz.
-No właśnie.
Nasza rozmowa się skończył i znów szliśmy w kompletnej ciszy.
-Uważałaś mnie za głupka? A jak tak to nadal tak uważasz?
-Yyy...
-O i jeszcze parę rzeczy. Myślisz że odnajdziemy drogę? Czy w końcu mi wybaczysz? Kim dla ciebie jestem? Znajmoym czy kolegą lub czymś więcej?
----
Sophia (Falvie)??
-Zazwyczaj inni chcą wiedzieć więcej.
-Ja należę do innej grupy.
-Zauważyłam.
-Zastanawiam się nad jedną rzeczą.
-Jaką?
-Nie ważne.
-Mówisz połowę i tyle? To bez sensu.
-Taki jestem.
-I zapewne się nie zmienisz.
-No właśnie.
Nasza rozmowa się skończył i znów szliśmy w kompletnej ciszy.
-Uważałaś mnie za głupka? A jak tak to nadal tak uważasz?
-Yyy...
-O i jeszcze parę rzeczy. Myślisz że odnajdziemy drogę? Czy w końcu mi wybaczysz? Kim dla ciebie jestem? Znajmoym czy kolegą lub czymś więcej?
----
Sophia (Falvie)??
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
- Wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie więc na pierwsze pytanie powinieneś znać odpowiedź. A jeśli chodzi o "kiedy" to powinniśmy razem ustalić. - uśmiechnęłam się
Przytuliłam go i wtuliłam się w niego tak, że razem upadliśmy. Cicho zachichotałam. Wyraźnie słyszałam bicie jego serca. Niech nie wstaje, chcę leżeć na Kiritusiowej podusi.
~~~~~~~~~~~~
Kirito?
Przytuliłam go i wtuliłam się w niego tak, że razem upadliśmy. Cicho zachichotałam. Wyraźnie słyszałam bicie jego serca. Niech nie wstaje, chcę leżeć na Kiritusiowej podusi.
~~~~~~~~~~~~
Kirito?
Od Somethy cd. Dantona
Chodziłam sobie po lesie. W pewnej chwili naszła mnie ochota na zmianę postaci na ludzką. No i tak zrobiłam. Ruszyłam dalej. Starałam się zwiedzić jak największy skrawek ziem należących do watahy. Cały czas rozmyślałam o tym co stało się za nim tu trafiłam. Próbowałam wszystko poskładać w logiczną całość. Nawet nie zauważyłam kiedy z nad wodospadu dostałam się do diamentowego lasu. Wtedy usłyszałam odgłos kroków. Zauważyłam chłopaka na oko w moim wieku. Mimowolnie napięłam mięśnie. Doświadczenia z ostatnich dni robią swoje.
-Witaj, nazywam się Sometha.
//Danton?//
-Witaj, nazywam się Sometha.
//Danton?//
Od Dantona
Wróciłem na teren watahy. Zmieniło się wiele rzeczy... członkowie watahy, nastrój tu panujący, stworzenia, a przedewszystkim ja sam. Gdy odszedłem byłem dzieciakiem, niepoważny, ciekawy życia. Teraz? Życie dało mi w kość. Odnalazłem rodzinę i znów ją straciłem. myślałem. Zmieniłem się w człowieka, w tej postaci czułem się o wiele lepiej, swobodniej. Pokręciłem głową...
- Było, minęło. Teraz rozpoczyna się nowy rozdział w moim życiu. - wyszeptałej
Skrzydła zniknęły, pozwalając mi na swobodne poruszanie się pośród drzew i zarośli. Włożyłem ręce do kieszeni i ruszyłem przed siebie. Mimo tego, że było lato, to wiał zimny wiatr. Słońce tańczyło między drzewami. Zagwizdałem. Po chwili usłyszałem trzepot skrzydeł ptaka. Wystawiłem ręke. Usiadł na niej czarny jak smoła kruk. Zaskrzeczał i popatrzył na mnie zielonymi oczyna. Uśmiechnąłem się i dałem mu kawałek mięsa. Złabał go dziobem, podrzucił i połknął.
- Abyss.
Pogładzilem go po skrzydle. Raz po raz trafiałem na ciemnożółtą kość. Ptak śmierci. pomyślałem. Usłyszałem miarowe kroki. Ujrzałem dziewczynę. Była w moim wieku. Ptak zaskrzeczał i odleciał na najbliższą gałąź. Podszedłem do wadery.
- Witaj. Pozwoli pani, że się przedstawię. Danton, Akela Taka. A twoje imię, madame?
Ukłoniłem się lekko.
~~~~~~~~~~~~
Sometha?
- Było, minęło. Teraz rozpoczyna się nowy rozdział w moim życiu. - wyszeptałej
Skrzydła zniknęły, pozwalając mi na swobodne poruszanie się pośród drzew i zarośli. Włożyłem ręce do kieszeni i ruszyłem przed siebie. Mimo tego, że było lato, to wiał zimny wiatr. Słońce tańczyło między drzewami. Zagwizdałem. Po chwili usłyszałem trzepot skrzydeł ptaka. Wystawiłem ręke. Usiadł na niej czarny jak smoła kruk. Zaskrzeczał i popatrzył na mnie zielonymi oczyna. Uśmiechnąłem się i dałem mu kawałek mięsa. Złabał go dziobem, podrzucił i połknął.
- Abyss.
Pogładzilem go po skrzydle. Raz po raz trafiałem na ciemnożółtą kość. Ptak śmierci. pomyślałem. Usłyszałem miarowe kroki. Ujrzałem dziewczynę. Była w moim wieku. Ptak zaskrzeczał i odleciał na najbliższą gałąź. Podszedłem do wadery.
- Witaj. Pozwoli pani, że się przedstawię. Danton, Akela Taka. A twoje imię, madame?
Ukłoniłem się lekko.
~~~~~~~~~~~~
Sometha?
czwartek, 17 października 2013
Od Kirito Cd - do Elizabeth
-Dobrze postaram się. - uśmiechnąłem się.
-Kiiiriii ...
-Tak?
-Przytulisz? - uśmiechnęła się Eli
-Oczywiście. - podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem.
Nastała cisza. Bardzo głośno i wyraźnie słyszałem jakże słodkie bicie serca Eli.
-Wiesz to może teraz porozmawiamy o rodzinie.
-Teraz !? - zdziwiła się
-Tak. No wiesz. Byś nie była zaskoczona na przyszłym zebraniu rodzinnym. Więc..... czy na pewno chcesz mieć ze mną dzieci ? Jak tak to kiedy ?
Popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Przez głowę przelatywało mi 1000 myśli, Eluni pewnie też. W końcu złapała mnie za rękę i rzekła.....
==========
Eluś.... słucham ^^
-Kiiiriii ...
-Tak?
-Przytulisz? - uśmiechnęła się Eli
-Oczywiście. - podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem.
Nastała cisza. Bardzo głośno i wyraźnie słyszałem jakże słodkie bicie serca Eli.
-Wiesz to może teraz porozmawiamy o rodzinie.
-Teraz !? - zdziwiła się
-Tak. No wiesz. Byś nie była zaskoczona na przyszłym zebraniu rodzinnym. Więc..... czy na pewno chcesz mieć ze mną dzieci ? Jak tak to kiedy ?
Popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Przez głowę przelatywało mi 1000 myśli, Eluni pewnie też. W końcu złapała mnie za rękę i rzekła.....
==========
Eluś.... słucham ^^
środa, 16 października 2013
Od Somethy - moja historia
Biegłam jak szalona. Ledwo łapałam oddech. Gonił mnie... Ja to wiedziałam... Po długotrwałym biegu w końcu zwolniłam. Cała się trzęsłam i ciężko dyszałam. Zauważyłam norę. Z trudem się do niej wczołgałam. Zemdlałam. Nie wiem ile byłam nie przytomna. Kiedy się ocknęłam już wschodziło słońce.
"Może to był tylko sen" pomyślałam.
Ale jednak się myliłam. Moja sierść była gdzieniegdzie pozlepiania krwią. Zaszlochałam. Najpierw popłynęła jedna łza, potem druga. Dalej nie liczyłam. W takim stanie znalazła mnie Elizabeth, alfa watahy Wilczych Serc. Zdołałam tylko wykrztusić swoje imię. Pytała się dlaczego płaczę i co się stało... Nie odpowiedziałam... Nie mogłam... Po dłuższym zastanowieniu wzięła mnie ze sobą. W taki oto sposób dołączyłam do watahy Wilczych Serc.
"Może to był tylko sen" pomyślałam.
Ale jednak się myliłam. Moja sierść była gdzieniegdzie pozlepiania krwią. Zaszlochałam. Najpierw popłynęła jedna łza, potem druga. Dalej nie liczyłam. W takim stanie znalazła mnie Elizabeth, alfa watahy Wilczych Serc. Zdołałam tylko wykrztusić swoje imię. Pytała się dlaczego płaczę i co się stało... Nie odpowiedziałam... Nie mogłam... Po dłuższym zastanowieniu wzięła mnie ze sobą. W taki oto sposób dołączyłam do watahy Wilczych Serc.
wtorek, 15 października 2013
Nie mam pomysłu na nazwę postu, więc będzie tak, a nie inaczej.
Wróciłem.
To znaczy praktycznie cały czas tu jestem, tylko przez ostatnie dni (piątek-poniedziałek) mnie nie było, bo byłem w górach.
Ale jestem.
Choć...
I tak nikt do mnie opowiadań nie wysyła c:
Józef Wielki Wszechmocny . OuO
A niby nie lubisz jak się do ciebie mówi ,,Józef". Pani E.
Nie, po prostu tylko ja mogę tak na siebie mówić xD Pan J.
Ty mała wredotko! Pani E.
Nie, po prostu tylko ja mogę tak na siebie mówić xD Pan J.
Ty mała wredotko! Pani E.
poniedziałek, 14 października 2013
Od FalVie - C.D. od Carl'a
- Chm... O mnie to nie ma co opowiadać. Urodziłam się i wychowałam w Watasze Wilczych Serc. Moimi rodzicami byli Rascha i Desto. Miałam też rodzeństwo: Moon i FireFox'a, oraz młodsze: Chris'a. Esmeralde, Tanatos'a, Tristitie i Bleki. I to chyba wszystko na ten temat.
- Aha... Czemu powiedziałaś ,,byli" i ,,miałaś" ??? To oni juz nie żyją ???
- Nie wiem. Odeszli bez pożegnania.
- Czyli można powiedzieć, ze Cię porzucili...
- Nie, skąd, że. Byłam prawie dorosła kiedy to zrobili.
- Aha...
- Tyle informacji na mój temat Ci wystarczy ???
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Znów brak weny >,<
- Aha... Czemu powiedziałaś ,,byli" i ,,miałaś" ??? To oni juz nie żyją ???
- Nie wiem. Odeszli bez pożegnania.
- Czyli można powiedzieć, ze Cię porzucili...
- Nie, skąd, że. Byłam prawie dorosła kiedy to zrobili.
- Aha...
- Tyle informacji na mój temat Ci wystarczy ???
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Znów brak weny >,<
Małe Ogłoszenie
A więc pwenie wszyscy już zauważyli, że znów nie ma Kuu (Gosiakuu) i Josepha (ShinEEE). W związku z tym wszelkie opowiadania proszę przysyłać do mnie - Elizabeth :
Doggi-Game: andzia888830
Howrse: Korra10
E-mail: angelika-buchowska@wp.pl | moonwilczycaksiężyca@gmail.com
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
Popatrzyłam na niego, policzki strasznie piekły. Ech... ta moja tendencja do czerwienienia się. pomyślałam.
- Nic mi nie jest.
Chłopak zabrał rękę i uśmiechnął się.
- To dobrze. A więc dlaczego jesteś czerwoniutka?
- Bo... no zaskoczyłeś mnie... następnym razem najpierw rozmawiaj ze mną o rodzinie... dobrze?
~~~~~~~~~
Kirituś?
- Nic mi nie jest.
Chłopak zabrał rękę i uśmiechnął się.
- To dobrze. A więc dlaczego jesteś czerwoniutka?
- Bo... no zaskoczyłeś mnie... następnym razem najpierw rozmawiaj ze mną o rodzinie... dobrze?
~~~~~~~~~
Kirituś?
Od Carla- CD Sophii (FalVie)
Chwilę się zastanowiłem czy jej powiedzieć.
-Szczerze mówiąc nie wiem jak to się stało, opowiadając tak dokładniej.
-Ale czy coś się zdarzyło lub coś w tym stylu?
-No to tak. Była sobie moja grupa. Odłączyłem się, a Daryl pobiegł za mną. Wbiegłem do lasu. Nagle się zagapiłem i walnąłem w drzewo. Następnie Daryl przybiegł do mnie. I w magicznym cudem znaleźliśmy się tu. Teraz ty opowiedz mi coś o sobie.
Sophia (FalVie)???????
PS. Przewidziałem takie pytanie i już parę tygodni temu zrobiłem o tym komiks xD
-Szczerze mówiąc nie wiem jak to się stało, opowiadając tak dokładniej.
-Ale czy coś się zdarzyło lub coś w tym stylu?
-No to tak. Była sobie moja grupa. Odłączyłem się, a Daryl pobiegł za mną. Wbiegłem do lasu. Nagle się zagapiłem i walnąłem w drzewo. Następnie Daryl przybiegł do mnie. I w magicznym cudem znaleźliśmy się tu. Teraz ty opowiedz mi coś o sobie.
Sophia (FalVie)???????
PS. Przewidziałem takie pytanie i już parę tygodni temu zrobiłem o tym komiks xD
niedziela, 13 października 2013
Od FalVie - C.D. od Carl'a
- Chm... -zastanowiłam się chwile- Czy Ci wybacze... Nie wiem, teraz mamy poważniejszy problem -powiedziałam stanowczo
- No tak, ale...
- Żadno ,,ale'', musimy wrócić do watahy
Wyszłam z jaskini i ruszyłam na przód. Carl szedł przy mnie. Mogliśmy oddalać się od watahy, lub być ciraz bliżej, ale raczej to pierwsze. Szliśmy w zupełnej ciszy, od czasu do czasu przerwanej, szumem liści, świstem wiatru lub innym odgłosem jaki można usłyszeć w lesie.
- Jak to się stało, że jesteś wilkiem i znalazłeś się w tym wymarze ??? - przerwałam cisze...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Krótko bo weny ni mam :/
- No tak, ale...
- Żadno ,,ale'', musimy wrócić do watahy
Wyszłam z jaskini i ruszyłam na przód. Carl szedł przy mnie. Mogliśmy oddalać się od watahy, lub być ciraz bliżej, ale raczej to pierwsze. Szliśmy w zupełnej ciszy, od czasu do czasu przerwanej, szumem liści, świstem wiatru lub innym odgłosem jaki można usłyszeć w lesie.
- Jak to się stało, że jesteś wilkiem i znalazłeś się w tym wymarze ??? - przerwałam cisze...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Carl ????
Krótko bo weny ni mam :/
piątek, 11 października 2013
Od Kirito cd - do Elizabeth
-Zaraz zaraz.... Ritta czy ty nazwałaś mnie ,Tatą' ?! - zdziwiłem się
-Tak... to znaczy nieeee. Przejęzyczyłam się. Każdemu może się zdarzyć - jeszcze bardziej się oburzyła.
Spojrzałem na Eli a ona na na mnie. Po chwili oboje się zaśmialiśmy.
-Ej. Znów się śmiejecie, a ja nie wiem o co chodzi. Może przejdziemy już do sedna tych waszych,, Obrad rodzinnych ''?
-Tak, tak, Ritta ma rację. Kiri zaczynaj. - przytaknęła Eli.
-Czemu ja? - spojrzałem na Eli, a ta nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła - No dobra dobra.
Wstałem , kaszlnąłem i powiedziałem:
-Więc tak. Musimy ustalić parę zasad....
-Zasad!! - przerwała mi Ritta
-Ritta uspokój się daj mu dokończyć. - uspokajała Elizabeth
- Dziękuję Eli. Po pierwsze.. Masz nie wparowywać ze złością i krzyczeć na mnie kiedy jestem sam z Eli- pokazuje palcem na Ritte - nie musisz się bać o mamę. Ja jej nic złego nie zrobię.
Ritta z każdym moim słowem coraz bardziej się denerwowała, a Eli coraz głośniej zaczynała się chichotać.
-Po drugie. Masz nam o wszystkim mówić. O tym czy masz jakieś problemy lub czy jesteś smutna. Jesteśmy rodziną więc będziemy się wspierać. I jeszcze jedno pytanko.. Ritta chciała byś mieć rodzeństwo??
-Ż-ż-że co?! Ale to ty wcześniej będziecie musieli .... NIE !!! NIE!! I jeszcze raz Nie! Mamo powiedz coś tacie!
-K-Ki-Kirito! - zaczerwieniła się Eluś - Będę musiała z tobą porozmawiać w cztery oczy.
-Brawo mamo! Dostanie ci się.
-Hi hi. Dobra Ritta jak sama słyszysz koniec narady rodzinnej.
-Jej. W końcu wolna! - krzyknęła z radości - Że idę to nie znaczy, że się nie dowiem co wy tu robiliście.
-Ritta. - podszedłem do niej - Wiesz, że wcześniej po raz kolejny powiedziałaś do mnie ,Tato'.
-To też było przejęzyczenie. - zakłopotała się
-He he. Dobrze , uważaj na siebie córeczko.
Ritta spojrzała na mnie. Otworzyła buzie chcąc do mnie coś krzyknąć pewnie przez to że powiedziałem do niej ,córeczko'' lecz odwróciła głowę i uśmiechnęła się. Ruszyła przed siebie, a ja podszedłem do Eli, która cały czas była czerwona.
-Uf.... pierwszą naradę mamy już za sobą. Eluś? - położyłem rękę na jej czole- Ale masz gorące czoło i policzki. Coś się stało ?
=============
Eluś ..... rozmowę na ten temat czas zacząć. xD
-Tak... to znaczy nieeee. Przejęzyczyłam się. Każdemu może się zdarzyć - jeszcze bardziej się oburzyła.
Spojrzałem na Eli a ona na na mnie. Po chwili oboje się zaśmialiśmy.
-Ej. Znów się śmiejecie, a ja nie wiem o co chodzi. Może przejdziemy już do sedna tych waszych,, Obrad rodzinnych ''?
-Tak, tak, Ritta ma rację. Kiri zaczynaj. - przytaknęła Eli.
-Czemu ja? - spojrzałem na Eli, a ta nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła - No dobra dobra.
Wstałem , kaszlnąłem i powiedziałem:
-Więc tak. Musimy ustalić parę zasad....
-Zasad!! - przerwała mi Ritta
-Ritta uspokój się daj mu dokończyć. - uspokajała Elizabeth
- Dziękuję Eli. Po pierwsze.. Masz nie wparowywać ze złością i krzyczeć na mnie kiedy jestem sam z Eli- pokazuje palcem na Ritte - nie musisz się bać o mamę. Ja jej nic złego nie zrobię.
Ritta z każdym moim słowem coraz bardziej się denerwowała, a Eli coraz głośniej zaczynała się chichotać.
-Po drugie. Masz nam o wszystkim mówić. O tym czy masz jakieś problemy lub czy jesteś smutna. Jesteśmy rodziną więc będziemy się wspierać. I jeszcze jedno pytanko.. Ritta chciała byś mieć rodzeństwo??
-Ż-ż-że co?! Ale to ty wcześniej będziecie musieli .... NIE !!! NIE!! I jeszcze raz Nie! Mamo powiedz coś tacie!
-K-Ki-Kirito! - zaczerwieniła się Eluś - Będę musiała z tobą porozmawiać w cztery oczy.
-Brawo mamo! Dostanie ci się.
-Hi hi. Dobra Ritta jak sama słyszysz koniec narady rodzinnej.
-Jej. W końcu wolna! - krzyknęła z radości - Że idę to nie znaczy, że się nie dowiem co wy tu robiliście.
-Ritta. - podszedłem do niej - Wiesz, że wcześniej po raz kolejny powiedziałaś do mnie ,Tato'.
-To też było przejęzyczenie. - zakłopotała się
-He he. Dobrze , uważaj na siebie córeczko.
Ritta spojrzała na mnie. Otworzyła buzie chcąc do mnie coś krzyknąć pewnie przez to że powiedziałem do niej ,córeczko'' lecz odwróciła głowę i uśmiechnęła się. Ruszyła przed siebie, a ja podszedłem do Eli, która cały czas była czerwona.
-Uf.... pierwszą naradę mamy już za sobą. Eluś? - położyłem rękę na jej czole- Ale masz gorące czoło i policzki. Coś się stało ?
=============
Eluś ..... rozmowę na ten temat czas zacząć. xD
czwartek, 10 października 2013
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
- Tak, już czas. - uśmiechnęłam się
- To może ja już pójdę. - zakłopotała się Moon
- Ej! Nie zostawiaj mnie z nim! - oburzyła się Ritta
- A moim zdaniem Moon dobrze powiedziała. - popatrzyłam porozumiewawczo na białą
Wadera z niebieskimi odznaczeniami odwróciła się i rzuciła miłe "Do zobaczenia!". Znikła za krzakami. Usłyszałam dźwięk toczonego kamyczka, złapałam Rittę za ogon i pogroziłam jej palcem.
- Mamo! Puść!
- Rodzinna rozmowa, teraz. - uśmiechnął się Kirito
- Kirito ma racje. - przytaknęłam
- Ech... ale ja nie chcę!
- Zostajesz. - uśmiechnęłam się
- Tato! Powiedz coś mamie!
- Ale co mam powiedzieć? - spojrzał na mnie - Jest narada rodzinna i koniec.
Skrzydlata waderka zmieniła się w człowieka i, z fochniętą miną, usiadła na trawie. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał Kiri...
~~~~~~~~~~
Kirituś?
Bam bam bam! Ritta powiedziała do Kiriego "Tato".
- To może ja już pójdę. - zakłopotała się Moon
- Ej! Nie zostawiaj mnie z nim! - oburzyła się Ritta
- A moim zdaniem Moon dobrze powiedziała. - popatrzyłam porozumiewawczo na białą
Wadera z niebieskimi odznaczeniami odwróciła się i rzuciła miłe "Do zobaczenia!". Znikła za krzakami. Usłyszałam dźwięk toczonego kamyczka, złapałam Rittę za ogon i pogroziłam jej palcem.
- Mamo! Puść!
- Rodzinna rozmowa, teraz. - uśmiechnął się Kirito
- Kirito ma racje. - przytaknęłam
- Ech... ale ja nie chcę!
- Zostajesz. - uśmiechnęłam się
- Tato! Powiedz coś mamie!
- Ale co mam powiedzieć? - spojrzał na mnie - Jest narada rodzinna i koniec.
Skrzydlata waderka zmieniła się w człowieka i, z fochniętą miną, usiadła na trawie. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał Kiri...
~~~~~~~~~~
Kirituś?
Bam bam bam! Ritta powiedziała do Kiriego "Tato".
Od Kirito Cd- do Elizabeth
Lekko się wzdrygnąłem.
,,No nie kolejny raz musiało się coś stać'' pomyślałem
Popatrzyłem na Eli, uśmiechnąłem się i powiedziałem.
-Powiadasz, że ona mnie lubi . Jakoś nadal ciężko mi w to uwierzyć.
-Co ty tam mówisz! - wrzasnęła Ritta.
-Nic nic. - Popatrzyłem na Eli i zacząłem się z nią śmiać
-To nie jest śmieszne masz ją zostawić!
- No cóż Eli może czas na rodzinną rozmowę ?
=======
Eli
,,No nie kolejny raz musiało się coś stać'' pomyślałem
Popatrzyłem na Eli, uśmiechnąłem się i powiedziałem.
-Powiadasz, że ona mnie lubi . Jakoś nadal ciężko mi w to uwierzyć.
-Co ty tam mówisz! - wrzasnęła Ritta.
-Nic nic. - Popatrzyłem na Eli i zacząłem się z nią śmiać
-To nie jest śmieszne masz ją zostawić!
- No cóż Eli może czas na rodzinną rozmowę ?
=======
Eli
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
Popatrzyłam na Kirito, był cały czerwony. Ja zapewne też.W głowie miałam miliony myśli, nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu odważyłam się odpowiedzieć.
- Kirit... - urwałam
Zza drzew wyskoczyły Ritta i...
- Łapy precz od mamy! Mam wsparcie, nie podskoczysz! - wrzasnęła i popatrzyła na białą waderę
- Właśnie! - przytaknęła
Odruchowo wstałam. Spojrzałam karcącym wzrokiem raz na Moon, a raz na Ritte.
- Co wy wyprawiacie?! - krzyknęłam
- On ma cię nie tykać! - warknęła córka
~~~~~~~~~~
Kiri, co powiesz?
Łazaaa! Moon powraca!
- Kirit... - urwałam
Zza drzew wyskoczyły Ritta i...
- Łapy precz od mamy! Mam wsparcie, nie podskoczysz! - wrzasnęła i popatrzyła na białą waderę
- Właśnie! - przytaknęła
- Co wy wyprawiacie?! - krzyknęłam
- On ma cię nie tykać! - warknęła córka
~~~~~~~~~~
Kiri, co powiesz?
Łazaaa! Moon powraca!
Od Kirito Cd - do Elizabeth
-Ja też Cię kocham.
Objąłem ją mocno .
-Eluś, chodź przejdziemy się gdzieś.- uśmiechnąłem się
-Dobrze misiu. - wyszeptała i przytuliła się do mojej ręki
-Wiesz. Lubię jak do mnie tak mówisz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zaczerwieniła się tylko i uśmiechnęła.
,,Pewnie coś planuj? Ale co? '' pomyślałem
Oboje poszliśmy nad wodospad. Przeszliśmy przez most i usiedliśmy na trawie pod drzewkiem na wysepce.
-Pamiętasz kochanie ? To tu między nami coś zaiskrzyło. - rozmarzyłem się
-Pamięta.... pamiętam to tak jakby stało się to wczoraj.
-Ja też. - wziąłem ją na kolana.
- Misiu. Ale tu jest pięknie. Jeszcze jak jesteś tak blisko mnie to mi niczego więcej nie potrzeba.
-Mi też nie. - opuściłem głowę i namiętnie pocałowałem Elizabeth.
Czułem się jak w 7 niebie. Otworzyłem oczy i popatrzyłem na Eli. Wyglądała na bardzo szczęśliwą.
Przez głowę przewijało mi się tysiąc myśli. Wszystkie z nich były o Eli.
-Kochanie.
-Tak?
-Może zasugerujesz nasz kolejny krok? - gdy to powiedziałem zaczerwieniłem się jak burak.
===============
Eluniu :D
Objąłem ją mocno .
-Eluś, chodź przejdziemy się gdzieś.- uśmiechnąłem się
-Dobrze misiu. - wyszeptała i przytuliła się do mojej ręki
-Wiesz. Lubię jak do mnie tak mówisz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zaczerwieniła się tylko i uśmiechnęła.
,,Pewnie coś planuj? Ale co? '' pomyślałem
Oboje poszliśmy nad wodospad. Przeszliśmy przez most i usiedliśmy na trawie pod drzewkiem na wysepce.
-Pamiętasz kochanie ? To tu między nami coś zaiskrzyło. - rozmarzyłem się
-Pamięta.... pamiętam to tak jakby stało się to wczoraj.
-Ja też. - wziąłem ją na kolana.
- Misiu. Ale tu jest pięknie. Jeszcze jak jesteś tak blisko mnie to mi niczego więcej nie potrzeba.
-Mi też nie. - opuściłem głowę i namiętnie pocałowałem Elizabeth.
Czułem się jak w 7 niebie. Otworzyłem oczy i popatrzyłem na Eli. Wyglądała na bardzo szczęśliwą.
Przez głowę przewijało mi się tysiąc myśli. Wszystkie z nich były o Eli.
-Kochanie.
-Tak?
-Może zasugerujesz nasz kolejny krok? - gdy to powiedziałem zaczerwieniłem się jak burak.
===============
Eluniu :D
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
- Tak bardzo cieszę się, że jesteś przy mnie...
Przytuliłam chłopaka. Siedziałam tak przez chwilę, wtulona w niego, niewidząca swojej przyszłości bez Kirito. Wzięłam głębszy oddech i pocałowałam go. Poczułam, że pieką mnie policzki. Pewnie byłam cała czerwona.
- Kocham cię. - wyszeptałam
~~~~~~~~~~~
Kirito?
Przytuliłam chłopaka. Siedziałam tak przez chwilę, wtulona w niego, niewidząca swojej przyszłości bez Kirito. Wzięłam głębszy oddech i pocałowałam go. Poczułam, że pieką mnie policzki. Pewnie byłam cała czerwona.
- Kocham cię. - wyszeptałam
~~~~~~~~~~~
Kirito?
środa, 9 października 2013
Od Lei - CD od Josepha
- Chyba sam byś sobie lepiej poradził. - odrzekłam z posępną miną i odwróciłam się
Przeszłam kawałek po czym przystanęłam i zniecierpliwiona potrząsnęłam głową.
- Idziesz czy nie? - spytałam wzdychając
_________
Panie Josephie?
Przeszłam kawałek po czym przystanęłam i zniecierpliwiona potrząsnęłam głową.
- Idziesz czy nie? - spytałam wzdychając
_________
Panie Josephie?
Ok Kirito Cd - do Elizabeth
Spojrzałem na nią widziałem jak płacze. Podniosłem lewą rękę i podniosłem delikatnie jej głowę.
-No już Eli nie płacz. Nie masz powodu by płakać. - delikatnie otarłem jej łzy.
-No ale teraz znasz już prawdę o mnie i wiesz kim tak naprawdę jestem.
-Ja już od dawna wiedziałem kim jesteś. - uśmiechnąłem się
-Na-naprawdę ?!
-Tak. Jesteś wspaniałą, cudowną, wyrozumiałą, dowcipną, kochającą i najpiękniejszą Alfą na świecie. Moją gwiazdą na niebie. Moim największym i najcenniejszym skarbem. Eluś kocham Cię.
-K-Ki-Kirito. Dziękuję. - uśmiechnęła się i zarumieniła
-Oooo i taką Elizabeth lubię. Uśmiechniętą i zarumienioną na policzkach. I tak na serio, to ja Ci zawszę będę ufał tak samo jak zawszę będę Cię wspierał.
Nachyliłem się nad Nią i spojrzałem głęboko w oczy. Patrzeliśmy się tak na siebie kilka minut. Nagle Eli cała czerwoniutka powiedziała......
========
Eli ?
-No już Eli nie płacz. Nie masz powodu by płakać. - delikatnie otarłem jej łzy.
-No ale teraz znasz już prawdę o mnie i wiesz kim tak naprawdę jestem.
-Ja już od dawna wiedziałem kim jesteś. - uśmiechnąłem się
-Na-naprawdę ?!
-Tak. Jesteś wspaniałą, cudowną, wyrozumiałą, dowcipną, kochającą i najpiękniejszą Alfą na świecie. Moją gwiazdą na niebie. Moim największym i najcenniejszym skarbem. Eluś kocham Cię.
-K-Ki-Kirito. Dziękuję. - uśmiechnęła się i zarumieniła
-Oooo i taką Elizabeth lubię. Uśmiechniętą i zarumienioną na policzkach. I tak na serio, to ja Ci zawszę będę ufał tak samo jak zawszę będę Cię wspierał.
Nachyliłem się nad Nią i spojrzałem głęboko w oczy. Patrzeliśmy się tak na siebie kilka minut. Nagle Eli cała czerwoniutka powiedziała......
========
Eli ?
Od Josepha -CD historii Lei
-Joseph -odrzekł po chwili i przyjrzał się waderze. Była mniej więcej w jego wieku. Rozejrzał się- dookoła panowała cisza.
-Powinnaś popracować nad równowagą -rzekł kąśliwie.
-Równowagę mam w porządku, tylko się przestraszyłam -odwarknęła i się obróciła.
Prychnął cicho śmiechem.
-A więc Leo... Od jak dawna tu jesteś? I czy była byś skłonna oprowadzić mnie po ternach? -zapytał po chwili.
___________
Leo? c:
-Powinnaś popracować nad równowagą -rzekł kąśliwie.
-Równowagę mam w porządku, tylko się przestraszyłam -odwarknęła i się obróciła.
Prychnął cicho śmiechem.
-A więc Leo... Od jak dawna tu jesteś? I czy była byś skłonna oprowadzić mnie po ternach? -zapytał po chwili.
___________
Leo? c:
Od Lei - CD od Josepha
Spuściłam wzrok. Po chwili jednak spojrzałam na basiora i ruszyłam w jego stronę. Przystanęłam przed wilkiem. Przez chwilę zastanawiałam się nad tym czy widział jak wpadłam do wody. Czekałam aż się odezwie, ale nic nie powiedział.
- Lea, jestem - zaczęłam niechętnie mówić
Po chwili milczenia rzuciłam basiorowi spojrzenie mówiące: "A może teraz Ty się byś odezwał?"
__________
Pan Joseph teraz się grzecznie odezwie ^^
- Lea, jestem - zaczęłam niechętnie mówić
Po chwili milczenia rzuciłam basiorowi spojrzenie mówiące: "A może teraz Ty się byś odezwał?"
__________
Pan Joseph teraz się grzecznie odezwie ^^
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
- N-nie mogę ci tego powiedzieć. Znienawidzisz mnie... - wyszeptałam
- Nie znienawidzę cię, obiecuję.
Przytuliłam go tak jakbym miała go więcej nie zobaczyć. Westchnęłam...
- Nie jestem zwykłym wilkiem... moja matka nie była wilkiem tylko zmiennokształtną, ojciec był wilkiem żywiołów... a ja... ja jestem jednocześnie zmiennokształtną i wilkiem żywiołów... nigdy o tym nie mówiłam, nawet Kuu. I wiem, że masz mi za złe, że nie powiedziałam ci o tym wcześniej, i wiem, że już mi nie ufasz i znienawidzisz mnie przez moje pochodzenie...
Opuściłam głowę, kilka błękitnych łez spłynęło po policzku i spadło na ziemię.
~~~~~~~~~~
Kirito?
- Nie znienawidzę cię, obiecuję.
Przytuliłam go tak jakbym miała go więcej nie zobaczyć. Westchnęłam...
- Nie jestem zwykłym wilkiem... moja matka nie była wilkiem tylko zmiennokształtną, ojciec był wilkiem żywiołów... a ja... ja jestem jednocześnie zmiennokształtną i wilkiem żywiołów... nigdy o tym nie mówiłam, nawet Kuu. I wiem, że masz mi za złe, że nie powiedziałam ci o tym wcześniej, i wiem, że już mi nie ufasz i znienawidzisz mnie przez moje pochodzenie...
Opuściłam głowę, kilka błękitnych łez spłynęło po policzku i spadło na ziemię.
~~~~~~~~~~
Kirito?
wtorek, 8 października 2013
Od Josepha
Zahaczyłem o jakąś gałązkę i upadając, usłyszałem plusk. Podniosłem się i zobaczyłem tą samą waderę co w jaskini. Wychodziła z wody i siadała w plamie słońca, aby się osuszyć. Podszedłem bezszelestnie bliżej. Po chwili wader odwróciła się i skierowała na mnie wzrok.
Przyglądaliśmy się sobie chwilę, po czym wadera wstała i podeszła do mnie.
____________
Lea? ^^
Zasada nr. 1: Nigdy dobrowolnie nie kończ opowiadania ShinEEE. Nigdy. xD
Przyglądaliśmy się sobie chwilę, po czym wadera wstała i podeszła do mnie.
____________
Lea? ^^
Zasada nr. 1: Nigdy dobrowolnie nie kończ opowiadania ShinEEE. Nigdy. xD
niedziela, 6 października 2013
Od Kirito Cd - do Elizabeth
-Eli... całe szczęście. W końcu się ocknęłaś. Tak się o Ciebie bałem. - łzy pociekły mi po policzkach
-Powiedz mi, że to tylko sen. Powiedz, że nie zrobiłeś niczego głupiego. - zasmuciła się Eli
-To nie sen. I wybacz nie dotrzymałem słowa. Lecz nie mogłem żyć z tom myślą, że dzieje Ci się coś strasznego. Moje życie straciło by sens, gdybyś nie stała obok mnie. Eli ja .... kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham, aż zawsze chce być przy tobie. - przytuliłem się do Niej i uśmiechnąłem
-Kiri , ty głuptasie. Wisz, że teraz będzie ci groziło to samo co mi, że.....
-Ciiii ... nic nie mów. Twoje problemy są moimi problemami.
-No ale...
-Żadnego ale. Jesteśmy małżeństwem.
Podniosłem głowę i czule ją pocałowałem.
-Eluś, Skarbie o czym jeszcze nie wiem ?
=============
Eli jak na spowiedzi proszę ^^
-Powiedz mi, że to tylko sen. Powiedz, że nie zrobiłeś niczego głupiego. - zasmuciła się Eli
-To nie sen. I wybacz nie dotrzymałem słowa. Lecz nie mogłem żyć z tom myślą, że dzieje Ci się coś strasznego. Moje życie straciło by sens, gdybyś nie stała obok mnie. Eli ja .... kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham, aż zawsze chce być przy tobie. - przytuliłem się do Niej i uśmiechnąłem
-Kiri , ty głuptasie. Wisz, że teraz będzie ci groziło to samo co mi, że.....
-Ciiii ... nic nie mów. Twoje problemy są moimi problemami.
-No ale...
-Żadnego ale. Jesteśmy małżeństwem.
Podniosłem głowę i czule ją pocałowałem.
-Eluś, Skarbie o czym jeszcze nie wiem ?
=============
Eli jak na spowiedzi proszę ^^
piątek, 4 października 2013
Od Elizabeth - CD opowiadania Kirito
Schodząc z "ringu" czułam ból. Kulałam na prawą, tylną łapę. Łańcuch na szyi wpijał się w skórę... Bolało i to bardzo...
- Bezużyteczne zwierze. - warkną facet
Spojrzałam na niego z nienawiścią. On kopnął mnie w ugryzienie. Żałośnie pisnęłam i podkuliłam ogon.
- Lepiej ze mną nie zadzieraj bo pożałujesz! - groził
Otworzył klatkę i wepchał mnie do niej po czym przypiął łańcuchami. Zmieniłam się w człowieka i skuliłam się. Zobaczyłam siny ślad, na kostce, po ugryzieniu. Delikatnie dotknęłam palcem jasno-purpurowego śladu. Syknęłam i zaczęłam powtarzać sobie...
- ... Elizabeth bądź silna... Dla Kirito... Dla Ritty... Dla rodziny i watahy... musisz żyć! - szeptałam
Wtuliłam się w nogi. Miałam mroczki przed oczami, po chwili straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Kilka Godzin Później ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy, oślepiło mnie jasne światło. Czyżby słońce? Nie, to nie mogło być ono, w jaskini nie ma słońca. Poczułam przyjemny zapach... Kirito?... tak, to był jego słodki zapach i delikatny dotyk. Leżałam na jego nogach. Chłopak obejnował mnie i coś nucił. To nie mogłabyć prawda! On nie mógł być aż tak głupi aby pakować się w sam środek obozu walk po to aby mnie uratować! On nie wie w co się wpakował! To musi być sen... Tak, to tylko sen.
~~~~~~~~
Kirito?
- Bezużyteczne zwierze. - warkną facet
Spojrzałam na niego z nienawiścią. On kopnął mnie w ugryzienie. Żałośnie pisnęłam i podkuliłam ogon.
- Lepiej ze mną nie zadzieraj bo pożałujesz! - groził
Otworzył klatkę i wepchał mnie do niej po czym przypiął łańcuchami. Zmieniłam się w człowieka i skuliłam się. Zobaczyłam siny ślad, na kostce, po ugryzieniu. Delikatnie dotknęłam palcem jasno-purpurowego śladu. Syknęłam i zaczęłam powtarzać sobie...
- ... Elizabeth bądź silna... Dla Kirito... Dla Ritty... Dla rodziny i watahy... musisz żyć! - szeptałam
Wtuliłam się w nogi. Miałam mroczki przed oczami, po chwili straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Kilka Godzin Później ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy, oślepiło mnie jasne światło. Czyżby słońce? Nie, to nie mogło być ono, w jaskini nie ma słońca. Poczułam przyjemny zapach... Kirito?... tak, to był jego słodki zapach i delikatny dotyk. Leżałam na jego nogach. Chłopak obejnował mnie i coś nucił. To nie mogłabyć prawda! On nie mógł być aż tak głupi aby pakować się w sam środek obozu walk po to aby mnie uratować! On nie wie w co się wpakował! To musi być sen... Tak, to tylko sen.
~~~~~~~~
Kirito?
Od Carl'a- C.D. od FalVie
-Wiesz co? Muszę iść z tobą.
-Powiediałam jak chcesz.
-To i tak chcę.- uśmiechnąłem się do wadery z nadzieją, że a odwzajemni.
Sophia patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, ale potem uśmiechnęła się do mnie.
-To gdzie idziemy na to polowanie?
-Do lasu.
-Nie zaatakują nas sztywni?
-Carl to jest inny wymiar. Nie ma tu jakiś zombie czy co tam jest w twoim wymiarze.
-Mam nadzieje. A i jeszcze coś.
-Co?
-Nie potrafię polować, jako wilk, jedynie umiem strzelać, ale w postaci ludzkiej.
-To się nauczysz. Przecież dla chcącego nic trudnego.
-Wolę strzelać.
-Tu się nie strzela.
-To może to zmienie?
-Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!
-No weź.
-Co mam wziąć?
-Tak się gada.
-To co idziemy na to polowanie?
-Ok.
Ruszyliśmy w głąb lasu. Ciągle myślałem, że zaraz sztywni nas dopadną. Sophia co chwilę mnie zapewniała, że nikt nas nie "zje". Podczas drogi dużo rozmawialiśmy. Nagle Sophia wyczuła coś. Zaczęła biegnąć przed siebie, nie wiedziałem co robić, więc popędziłem za nią. Byłem w tyle, powoli znikała mi z oczu. Po chwili zobaczyłem ją jak zajada się sarną.
-No co się tak patrzysz? Nie jesz ze mną?
-Nie. Nie jestem przyzwyczajony, by jeść surową sarne.
-Ogarnij się! Jesteś wilkiem.
-Ale też człowiekiem.
-Widzę, że trzeba cię nauczyć wielu rzeczy.
-Ta ciekawe czego.
-Zachowania wilczego.
-Powiedzmy, że zachowuje się jak wilk.
-Nie można powiedzieć.
-Można.
-To udowodnij.
-Jak?
-Ugryź sarne.
-Nie!
-No to widziesz nie można powiedzieć.
-Można!
-Ugryź!
-Ok.
Podeszłem do sarny. Spojrzałem na Sophie. Z jej spojrzenia wynikało, że nigdy nie odpuści. Pochyliłem się. Sam zapach surowej sarny przyprawił mnie o mdłości. Wziąłem małego kęsa, ale to było tak okropne, że od razu wyplułem. Sophia upadła i zaczęła się tarzać na iemi ze śmiechu. Smak był ochydny, że natychmiast musiałem znaleźć wodę. Zaczęłem pędzić ile sił w łapach, aby jak najsybciej znaleźć wodę. Biegałem w kółko, a wadera wciąż się śmiała.
-Gdzie jest woda???!!!
Jednak nie dostałem odpowiedzi, gdyż Sophia wciąż tarzała się ze śmiechu. Pobiegłem, więc dalej. Nie poznawałem otoczenia, ale wciąż szukałem wody. W końcu ją znalazłem. Odczułem ulgę, już nie czułem ochydnego smaku sarny. Gdy skończyłem pić za mną stała Sophia..
-Tępoku gdzie ty nas wyprowadziłeś???!!!!!
-Nie wiem.- ze zdziwieniem przyglądałem się nowemu miejscu.
-To twoja wina!
-Nie potrzebnie biegłaś za mną!
-Jesteś nowy. Można powiedzieć, że jestem trochę za ciebie odpowiedzialna.
-Jestem już dorosły.
-Ale zachowujesz się jak dzieciak, a po za tym tylko w moim wymiarze jesteś dorosły.
-Ale za to ty w moim jesteś jeszcze dzieckiem.
Kłótnia ciągnęła się dość długo. Gdy już prawie skończyliśmy zapadł zmrok.
-O i widzisz?! Gdybyś się ze mną nie kłócił bylibyśmy dawno w watasze.
-Bo najlepiej zwalić wszystko na mnie.
-Bo to twoja wina!
-Przecież sama nie wiedziałaś, gdzie jesteśmy.
-Gdybyś nie łaził w tą i we wtą to bym znalazła drogę powrotną.
-Nie zwalaj winy na mnie.
-Dobra, przestańmy się już kłócić.
-Ok. To co teraz?
-Znajdziemy jakieś miejsce, aby przetrwać noc.
-To chodźmy na autostrade.
-Pamiętaj, że to inny wymiar.
-A no tak.
-Dobra idziemy coś znaleźć.
Błąkaliśmy się. Nie można było powiedzieć jak długo. Na szczęście znaleźliśmy jakąś jaskinie. Była mała ale zawsze coś niż nic. Gdy weszliśmy do środka byliśmy przerażeni. Wszędzie pajęczyny, pająki, małe szkielety itp.
-Co taka zmęczona? Może cię zmęczyło śmianie się ze mnie.
- A żebyś wiedział.
Na tym skończyła się rozmowa. Oboje położyliśmy się. Sophia na jednej stronie jaskini, a ja na drugiej.
Niestety ja nie mogłem zasnąć. Cały czas dręczyła mnie myśl co dzieje się z moją rodziną.
***Rano***
Nie spałem całą noc. Poszedłem obudzić Sophię.
-Sophia wstawaj.
-Już zaraz.
-Teraz. Mam coś ci do powiedzenia.
-No to gadaj.
-Przepraszam cię za kłótnie. Nie jestem przyzwyczajony do tego wymiaru. No i wczoraj mnie poniosło. Miałaś racje, że nie jestem wilkiem, no w pełni. Wybaczysz mi?
----------------------
Sophia (FalVie)?
-Powiediałam jak chcesz.
-To i tak chcę.- uśmiechnąłem się do wadery z nadzieją, że a odwzajemni.
Sophia patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, ale potem uśmiechnęła się do mnie.
-To gdzie idziemy na to polowanie?
-Do lasu.
-Nie zaatakują nas sztywni?
-Carl to jest inny wymiar. Nie ma tu jakiś zombie czy co tam jest w twoim wymiarze.
-Mam nadzieje. A i jeszcze coś.
-Co?
-Nie potrafię polować, jako wilk, jedynie umiem strzelać, ale w postaci ludzkiej.
-To się nauczysz. Przecież dla chcącego nic trudnego.
-Wolę strzelać.
-Tu się nie strzela.
-To może to zmienie?
-Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!
-No weź.
-Co mam wziąć?
-Tak się gada.
-To co idziemy na to polowanie?
-Ok.
Ruszyliśmy w głąb lasu. Ciągle myślałem, że zaraz sztywni nas dopadną. Sophia co chwilę mnie zapewniała, że nikt nas nie "zje". Podczas drogi dużo rozmawialiśmy. Nagle Sophia wyczuła coś. Zaczęła biegnąć przed siebie, nie wiedziałem co robić, więc popędziłem za nią. Byłem w tyle, powoli znikała mi z oczu. Po chwili zobaczyłem ją jak zajada się sarną.
-No co się tak patrzysz? Nie jesz ze mną?
-Nie. Nie jestem przyzwyczajony, by jeść surową sarne.
-Ogarnij się! Jesteś wilkiem.
-Ale też człowiekiem.
-Widzę, że trzeba cię nauczyć wielu rzeczy.
-Ta ciekawe czego.
-Zachowania wilczego.
-Powiedzmy, że zachowuje się jak wilk.
-Nie można powiedzieć.
-Można.
-To udowodnij.
-Jak?
-Ugryź sarne.
-Nie!
-No to widziesz nie można powiedzieć.
-Można!
-Ugryź!
-Ok.
Podeszłem do sarny. Spojrzałem na Sophie. Z jej spojrzenia wynikało, że nigdy nie odpuści. Pochyliłem się. Sam zapach surowej sarny przyprawił mnie o mdłości. Wziąłem małego kęsa, ale to było tak okropne, że od razu wyplułem. Sophia upadła i zaczęła się tarzać na iemi ze śmiechu. Smak był ochydny, że natychmiast musiałem znaleźć wodę. Zaczęłem pędzić ile sił w łapach, aby jak najsybciej znaleźć wodę. Biegałem w kółko, a wadera wciąż się śmiała.
-Gdzie jest woda???!!!
Jednak nie dostałem odpowiedzi, gdyż Sophia wciąż tarzała się ze śmiechu. Pobiegłem, więc dalej. Nie poznawałem otoczenia, ale wciąż szukałem wody. W końcu ją znalazłem. Odczułem ulgę, już nie czułem ochydnego smaku sarny. Gdy skończyłem pić za mną stała Sophia..
-Tępoku gdzie ty nas wyprowadziłeś???!!!!!
-Nie wiem.- ze zdziwieniem przyglądałem się nowemu miejscu.
-To twoja wina!
-Nie potrzebnie biegłaś za mną!
-Jesteś nowy. Można powiedzieć, że jestem trochę za ciebie odpowiedzialna.
-Jestem już dorosły.
-Ale zachowujesz się jak dzieciak, a po za tym tylko w moim wymiarze jesteś dorosły.
-Ale za to ty w moim jesteś jeszcze dzieckiem.
Kłótnia ciągnęła się dość długo. Gdy już prawie skończyliśmy zapadł zmrok.
-O i widzisz?! Gdybyś się ze mną nie kłócił bylibyśmy dawno w watasze.
-Bo najlepiej zwalić wszystko na mnie.
-Bo to twoja wina!
-Przecież sama nie wiedziałaś, gdzie jesteśmy.
-Gdybyś nie łaził w tą i we wtą to bym znalazła drogę powrotną.
-Nie zwalaj winy na mnie.
-Dobra, przestańmy się już kłócić.
-Ok. To co teraz?
-Znajdziemy jakieś miejsce, aby przetrwać noc.
-To chodźmy na autostrade.
-Pamiętaj, że to inny wymiar.
-A no tak.
-Dobra idziemy coś znaleźć.
Błąkaliśmy się. Nie można było powiedzieć jak długo. Na szczęście znaleźliśmy jakąś jaskinie. Była mała ale zawsze coś niż nic. Gdy weszliśmy do środka byliśmy przerażeni. Wszędzie pajęczyny, pająki, małe szkielety itp.
-Co taka zmęczona? Może cię zmęczyło śmianie się ze mnie.
- A żebyś wiedział.
Na tym skończyła się rozmowa. Oboje położyliśmy się. Sophia na jednej stronie jaskini, a ja na drugiej.
Niestety ja nie mogłem zasnąć. Cały czas dręczyła mnie myśl co dzieje się z moją rodziną.
***Rano***
Nie spałem całą noc. Poszedłem obudzić Sophię.
-Sophia wstawaj.
-Już zaraz.
-Teraz. Mam coś ci do powiedzenia.
-No to gadaj.
-Przepraszam cię za kłótnie. Nie jestem przyzwyczajony do tego wymiaru. No i wczoraj mnie poniosło. Miałaś racje, że nie jestem wilkiem, no w pełni. Wybaczysz mi?
----------------------
Sophia (FalVie)?
czwartek, 3 października 2013
Od Lei - CD od Josepha
Cofnęłam się. Poczułam za sobą chłodną ścianę. Nie wiedziałam co zrobić, nie przypuszczałam, że basior usłyszy moje pytanie. Spojrzałam obojętnie w jego oczy, choć wewnątrz mnie toczyła się walka sprzecznych emocji. Zawsze tak było. Jakaś część mnie chciała go wypytać o wszystko i zawrzeć przyjaźń, lecz jak zwykle zdominowała ją moja samotnicza natura. Wytrzymałam w spokoju jego spojrzenie starając się wybrnąć jakoś z niezręcznej sytuacji.
- Pytałam czy jesteś nowy - powtórzyłam - Wywnioskowałam, że tak, ale teraz nie będę już przeszkadzać i pójdę.
Wyszłam na świeże powietrze. Szybko ogarnęłam spojrzeniem otoczenie i pobiegłam w stronę lasu. Po chwili z nosem przy ziemi podążałam śladami zwierzyny. Mój bieg zmienił się w ostrożny chód, gdyż wypatrzyłam cel mego polowania (..). Zostawiłam zdobycz przed jaskinią i udałam się nad strumień. Nim jeszcze zobaczyłam wodę, usłyszałam jej szum. Oparłam przednie łapy na wystającym kamieniu z wody i zaczęłam pić. Gdzieś za mną pękła gałązka. Chcąc jak najszybciej się obrócić w stronę źródła dźwięku poślizgnęłam się na śliskiej powierzchni kamienia. Wpadłam do płytkiej, lecz okropnie zimnej wody. Podniosłam się szybko i stanęłam na kamienistym dnie rzeczki. Woda spływała po mnie małymi strumyczkami wydając ciche pluski. Mrucząc coś pod nosem usiadłam zła na brzegu. Po jakimś czasie ciepłe promienie słoneczne wysuszyły moje futro. Wstałam postanawiając powrócić do jaskini. Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego basiora co w jaskini. Nie wiedziałam ile czasu już mi się przyglądał. I co myślał.
______
Joseph?
Ktoś wreszcie musiał napisać to CD, a jak widać niestety zrobiłam to ja xD
- Pytałam czy jesteś nowy - powtórzyłam - Wywnioskowałam, że tak, ale teraz nie będę już przeszkadzać i pójdę.
Wyszłam na świeże powietrze. Szybko ogarnęłam spojrzeniem otoczenie i pobiegłam w stronę lasu. Po chwili z nosem przy ziemi podążałam śladami zwierzyny. Mój bieg zmienił się w ostrożny chód, gdyż wypatrzyłam cel mego polowania (..). Zostawiłam zdobycz przed jaskinią i udałam się nad strumień. Nim jeszcze zobaczyłam wodę, usłyszałam jej szum. Oparłam przednie łapy na wystającym kamieniu z wody i zaczęłam pić. Gdzieś za mną pękła gałązka. Chcąc jak najszybciej się obrócić w stronę źródła dźwięku poślizgnęłam się na śliskiej powierzchni kamienia. Wpadłam do płytkiej, lecz okropnie zimnej wody. Podniosłam się szybko i stanęłam na kamienistym dnie rzeczki. Woda spływała po mnie małymi strumyczkami wydając ciche pluski. Mrucząc coś pod nosem usiadłam zła na brzegu. Po jakimś czasie ciepłe promienie słoneczne wysuszyły moje futro. Wstałam postanawiając powrócić do jaskini. Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego basiora co w jaskini. Nie wiedziałam ile czasu już mi się przyglądał. I co myślał.
______
Joseph?
Ktoś wreszcie musiał napisać to CD, a jak widać niestety zrobiłam to ja xD
wtorek, 1 października 2013
Od Kirito Cd - do Eluś ^^
Byłem w takim szoku, aż niemogłem wykrzeszac żednego słowa.
-Ja.... nie wiem ? - wymamrotałem
Ritta strasznie się zezłościła. Jeszcze mocniej zacisnęła pięść i mnie udeżyła.
Otrząsnołem się. Wiedziałem, że należało mi się.
-I co?! Masz zamiar tak siedzieć i nic nie robić. Wiesz, obiecałeś mi coś, ale jak widzę to twoje słowa są bez znaczenia.
Ritta wstała odeszła parę kroków i zaczła płakać.
-Ritta - podszedłem bliżej niej- Masz rację jestem kiepskim partnerem. Kiepski to i tak za mało powiedziane ... jestem do bani. Przepraszam.
Gdy to powiedziałem Ritta się odwruciła. Była podobna do Elizabeth.
-Eli.... - opuściłem głowę- Wybacz mi.
Gwałtownie się zerwałem i pobiegłem za tamtymi typami.
-Co ty robisz głupku?! Nie idź tam. Oni cię zabiją! - krzyknęła Ritta
-To bez znaczenia. Mnie mogą zamknąć i katować, a nawt zabić, ale Eli mają nie tykać! - wrzasnąłem
Złapałem trop i biegłem co sił w łapach przed siebie. Biegłem i biegłem... zapach Eli był coraz bardziej wyczuwalny. Nagle za mną pojawiła się Ritta.
-Samego cię nie puszczę. Ktoś w końcu musi cię obronić.
Spojżałem na nią.
-Dziękuję Ritta. Twoja pomoc mi się przyda.
Oboje odbiegliśmy do jakiejś groty. Przed wejściem stało dwóch typków.
-Znam ich... to ci sami co wzieli Eli. Ona pewnie jest w środku . Ritta czy....
-Nic nie mów wiem co masz na myśli.
Wyszedłem z krzaków i stanowczym krokiem szedłem w ich kierunku.
-Ty zobacz. To ten koleś co był z naszą ofiarą. Będziemy mieli się z kim zabawić - powiedział jeden ironiczym głosem
Cały czas szedłem przed siebie. Kilka metrów przed nimi zerwałem się i rzuciłem na nich. Powaliłem jednego na ziemię. Ritta w tym samym czasie starała się otworzyć drzwi do gorty. Po długiej i męczącej walce udało mi się z pomocą Ritty pokonać wroga.
Wszedłem do gorty. Było tak podejrzanie cicho ,,Pewnie reszty wrogów nie ma. Widocznie uciekli'' . Nagle usłyszałem kołatanie łąńcóchów.
-Eli ? To musi być ona! - biegłem w kierunku dźwięku
Stanołem przed żelaznymi drzwiami. Zamieniłem się w człowieka otworzyłem je i ujrzałem Eli przykutą łańcuchami. Podbiegłem do Niej i odpiołem łańcuchy. Starałem się ją ocucić, lecz niestety była nieprzytomna.
-Już nigdy Cię nie zostawię samej.
Wziołem ją na ręcę i wyszedłem z groty. Przed wejściem czekała na nas Ritta.
-Mama! Co z nią?
-Wszystko jest z nią dobrze. To twarda dziewczyna. - uśmiechnąłem się
~~~~~~ W watasze ~~~~~~~
Leżałem przy Elizabeth kilka godzin czekając, aż się obudzi.
===========
Eluś ? :P
-Ja.... nie wiem ? - wymamrotałem
Ritta strasznie się zezłościła. Jeszcze mocniej zacisnęła pięść i mnie udeżyła.
Otrząsnołem się. Wiedziałem, że należało mi się.
-I co?! Masz zamiar tak siedzieć i nic nie robić. Wiesz, obiecałeś mi coś, ale jak widzę to twoje słowa są bez znaczenia.
Ritta wstała odeszła parę kroków i zaczła płakać.
-Ritta - podszedłem bliżej niej- Masz rację jestem kiepskim partnerem. Kiepski to i tak za mało powiedziane ... jestem do bani. Przepraszam.
Gdy to powiedziałem Ritta się odwruciła. Była podobna do Elizabeth.
-Eli.... - opuściłem głowę- Wybacz mi.
Gwałtownie się zerwałem i pobiegłem za tamtymi typami.
-Co ty robisz głupku?! Nie idź tam. Oni cię zabiją! - krzyknęła Ritta
-To bez znaczenia. Mnie mogą zamknąć i katować, a nawt zabić, ale Eli mają nie tykać! - wrzasnąłem
Złapałem trop i biegłem co sił w łapach przed siebie. Biegłem i biegłem... zapach Eli był coraz bardziej wyczuwalny. Nagle za mną pojawiła się Ritta.
-Samego cię nie puszczę. Ktoś w końcu musi cię obronić.
Spojżałem na nią.
-Dziękuję Ritta. Twoja pomoc mi się przyda.
Oboje odbiegliśmy do jakiejś groty. Przed wejściem stało dwóch typków.
-Znam ich... to ci sami co wzieli Eli. Ona pewnie jest w środku . Ritta czy....
-Nic nie mów wiem co masz na myśli.
Wyszedłem z krzaków i stanowczym krokiem szedłem w ich kierunku.
-Ty zobacz. To ten koleś co był z naszą ofiarą. Będziemy mieli się z kim zabawić - powiedział jeden ironiczym głosem
Cały czas szedłem przed siebie. Kilka metrów przed nimi zerwałem się i rzuciłem na nich. Powaliłem jednego na ziemię. Ritta w tym samym czasie starała się otworzyć drzwi do gorty. Po długiej i męczącej walce udało mi się z pomocą Ritty pokonać wroga.
Wszedłem do gorty. Było tak podejrzanie cicho ,,Pewnie reszty wrogów nie ma. Widocznie uciekli'' . Nagle usłyszałem kołatanie łąńcóchów.
-Eli ? To musi być ona! - biegłem w kierunku dźwięku
Stanołem przed żelaznymi drzwiami. Zamieniłem się w człowieka otworzyłem je i ujrzałem Eli przykutą łańcuchami. Podbiegłem do Niej i odpiołem łańcuchy. Starałem się ją ocucić, lecz niestety była nieprzytomna.
-Już nigdy Cię nie zostawię samej.
Wziołem ją na ręcę i wyszedłem z groty. Przed wejściem czekała na nas Ritta.
-Mama! Co z nią?
-Wszystko jest z nią dobrze. To twarda dziewczyna. - uśmiechnąłem się
~~~~~~ W watasze ~~~~~~~
Leżałem przy Elizabeth kilka godzin czekając, aż się obudzi.
===========
Eluś ? :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)