piątek, 30 sierpnia 2013

Od Kirito Cd- do Elizabeth

Także przytuliłem Eli i powiedziałem:
-Ja Ciebie też kocham mój ty skarbie.... jesteś dla mnie jak gwiazda świecąca na niebie. Wskazujesz mi drogę i jak na Ciebie patrzę to jestem w niebie.
Elizabeth podniosła głowę dała buziaczka i uśmiechnęła się.
-Oj Kirituś. - powiedziała czule - nie opuścisz mnie prawda?
-Nigdy. Zawszę będę przy tobie. - uśmiechnąłem się
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie całą noc. Rozmawialiśmy o przyszłości jak to będzie. Aż w końcu nastał ranek .
Otworzyłem oczy i zobaczyłem śpiącą na mnie Eli.
-Eli.... Elizabetuś...... kochanie....Wstawaj czas wracać do watahy. - czule szepnąłem
-Nigdzie nie idę. Dobrze mi tu. Jest tak mięciutko i ciepło - wymamrotała.
,,Aż tak jej na mnie dobrze''' Pomyślałem. Liznąłem ją po pyszczku. Eli otworzyła oczy popatrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Dzień dobry misiu.
-No dobry dobry. Jak Ci się na mnie spało?
========
Eli ^^ (Ale zakończenie) xD

czwartek, 29 sierpnia 2013

Od Elizabeth-CD opowiadania Kirito

Serce przyśpieszyło, czułam jak rumieniłam się pod futrem.
-Kirito... ja... ja nie wiem co powiedzieć...
-Elizabeth, zostaniesz moją wyranką? Panią mego serca?
-Tak, Kirito. Chcę zostać z Tobą do końca moich dni. Kocham Cię całym sercem.
Delikatnie liznęłam go w pyszczek i przytuliłam.
-Kocham Cię.- wyszeptałam
~~~~~~~~~~
Kirito?

wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Kirito Cd - do Elizabeth

-No bo wiesz.... ten wieczór jest taki piękny... i to miejsce również... to jest chyba ten idealny moment - powiedziałem lekko podenerwowanym głosem
-Idealny moment ? Na co? - zdziwiła się Elizabeth
Podszedłem do niej. Położyłem swoją łapę na jej. Byłem strasznie podenerwowany... miałem mętlik w głowie. Przełknąłem ślinę, poukładałem myśli i zebrałem odwagę na te słowa:
-Eli. Chcę zostać twoim partnerem. Twoim kochającym Ciebie mężem. Kocham Cię Elizabeth.
Spojrzałem jaj głęboko w oczy. Zobaczyła, że miała w nich ,świeczki'.
=============
Elizabetuś?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Od Elizabeth- CD opowiadania Kirito

Trąciłam go nosem.
-Coś się stało?- wymamrotał
-Mieliśmy iść na spacer, zapomniałeś?
-A no tak.- uśmiechną się -Już wstaje.
Jak powiedział, tak zrobił- wstał i podszedł do mnie.
-To gdzie idziemy?- zapytał
-Tam gdzie zawsze. Nad wodospad.
Z zadowoloną miną trącił mnie łapą i ruszył w stronę jeziora. Podeszłam do niego i z łatwością dotrzymywałam mu kroku. Raz po raz spoglądałam na niego, a on na mnie i z niewiadomych przyczyn wybuchaliśmy śmiechem. Droga minęła strasznie szybko. Zatrzymałam się na małej plaży. Powietrze tego dnia było takie czyste. Położyłam się na brzegu i włożyłam koniuszki przednich łap do wody. Wsłuchałam się w szum spadającej wody. Pogrążyłam się w myślach. Z tego stanu wyrwał mnie męski, bardzo dobrze znany mi głos.
-Eli?
-Tak Kirito?
~~~~~~~~~
 Kirito? Przepraszam, że tak mało i, że tak długo czekałeś.

środa, 21 sierpnia 2013

Od Ceali - CD od FireFox'a

- Nie... nic -powiedziałam 
Doszliśmy do Padającego Drzewa. 
- Wydajesz się smutna - powiedział FireFox 
- Nie... jestem trochę zmęczona - uśmiechnęłam się smutno - Dzięki, że mnie odprowadziłeś. 
~~~~~~~~ 
FireFox'ie?

Od FireFox'e - C.D. od Ceali

- Na razie nie mam innego zajęcia, więc odprowadzę Cię - powiedziałem z uśmiechem - No to w drogę
 Wraz z Ceali, poszedłem do Padającego Drzewa. Droga minęła dość szybko. Szliśmy w ciszy, ja podziwiałem gwiazdy na niebie, a Ceali szła ze spuszczoną głową, sprawiając wrażenie smutniej.
- Ceali ??? - spytałem
- Tak - podniosła głowę
- Coś się stało ????

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ceali ????

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Od Qpy - CD od Conor'a

Stanęłam jak wryta.
- Tak. - Uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno Conor'a.
~~~~~~~~~~~~
Conor?

Od Katee - CD od Boorei'a

Uśmiechnęłam się na widok wracającego Boorei'a. Pożywiliśmy się zającami. Po chwili jeden z maluchów zaczął się niespokojnie wiercić i czołgać w stronę wyjścia z "pokoju". Zaśmiałam się cicho i zawróciłam go delikatnie w drugą stronę.
~~~~~~~~
Boorei?

Od Elm'a - Czas ukarać siostrę!

- Też lubię widok gwiazd i tej reszty nad nami - powiedziałem
Spojrzałem na ziemię. Lekki wiaterek kołysał połyskującą srebrnie trawę. Przeniosłem wzrok na Mirę.
- Takie chwile mogły by trwać wiecznie - szepnąłem
~~~~~~~~
Mirciu?

Od Miry - Czas ukarć Ceali!

- Prawda. Jest przepięknie. Lubię księżyc i gwiazdy, i niebo, i wszystko co w górze. To pewnie przez moją rasę. - Powiedziałam szybko i spojrzałam na Elm'a czułym wzrokiem.
~~~~~~~~
Elmuś?

Od Conor'a-CD od Qpy

Odwzajemniłem uśmiech, wstałem, przytuliłem Qpę i powiedziałem:
-Dziękuje, co ja bym bez ciebie zrobił.
Usiadłem na przeciwko niej i powiedziałem:
-Qpa, znamy się już nawet długo, więc mam pytanie.
-Jakie?
-Czy zostaniesz moją partnerką?
------------------------
Qpa?

Pół roku Watahy Wilczych Serc.

16 sierpnia (tak przegapiłam :P) minęło dokładnie pół roku WWS. Przez ten czas odwiedziło nas tyle komputerów/ludzi/robotów:
http://imageshack.us/a/img15/980/4rri.png
Dziękujemy za tak dużo wyświetleń i te wszystkie chwile.
Alfy Watahy,
Kuu i Eli.
Pisane przez Kuu, która nie potrafi pisać takich rzeczy.

Od Qpy - CD od Conor'a

- Pewnie bym poszła, gdyby mi na tobie nie zależało. Nie zostawia się przyjaciół w takich sytuacjach. - Uśmiechnęłam się.
------------
Conor?
Ou jakie to krótkie :P

Od Boorei'a - CD Od Katee

Popatrzyłem na pozostałe dwa szczeniaki. Jeden z nich zaczął cichutko popiskiwać.
http://pu.i.wp.pl/k,NDc2MDEwNDYsNzU4ODc1,f,31a27e22023edc8b63b1e8bd3fc70c4b_14_19_0.jpg
- Myślę, że dla niego odpowiednim imieniem będzie Simon.
Drugi szczeniak przytulał się do Katee.
 http://fc08.deviantart.net/fs70/f/2011/043/8/a/sois_mon_valentin___by_novabear-d39ebjd.png
- To będzie Naomi.
Katee uśmiechnęła się i powiedziała:
- Teraz trzeba je przenieść do Watahy.
- Racja.
Pomogłem Katee przenieść szczeniaki.
~~Już w Watasze~~
Szczeniaki słodko spały. Postanowiłem coś upolować. Wróciłem z dwoma zającami.
~~~~~~
Katee?
Nie chce mi się dalej pisać xD

niedziela, 18 sierpnia 2013

Od Hecate-CD od Zoe

Eli przyszła do mnie i powiedziała, żebym oprowadziła kogoś po terenie watahy. Zgodziłam się, a Eli musiała biec, miała własne sprawy. W końcu dotarłam do wadery i powiedziałam:
-Ty jesteś Zoe, tak?
-Tak-odpowiedziała.
-Więc muszę cię oprowadzić po terenach. Najpierw zobaczymy staw.
Prowadziłam Zoe po terenach i opisując je, później powiedziałam:
-To koniec, wycieczki.
Pobiegłam w stronę swojej jaskini i Draggy.
------------------------------------------
Zoe? (nie musisz, jak nie chcesz)

Od Conor'a-CD od Qpy

Sean rozmawiał ze mną przez dłuższy czas, w końcu powiedział po co tu jest:
-Jestem tutaj bo za niedługo przybędzie jakaś grupka wilków. Słyszałem jak rozmawiali o twojej matce i usłyszałem, że będą próbować cię zabić.
-Aha, wiesz jak się nazywają?
-Wiem jak jeden się nazywa.
-Jak?
-Jaxom.
-Jesteś pewien?
-Tak, a coś nie tak?
-Zaskoczyło mnie to po prostu. Udawał mojego przyjaciela, a teraz chcę mnie zabić. Pewnie udał się tam gdzie błąkają się dusze, a dusza mojej matki go przekonała, żeby mnie zabił.
-Aha, szkoda Conor, ale wiesz jakie jest życie.
-Wiem.
Rozejrzałem się i zobaczyłem Qpę, która się chowała. Postanowiłem udać, że jej nie zobaczyłem. Nagle usłyszałem wycie, wiedziałem co się dzieje, ale nie myślałem, że to się stanie tak szybko. W końcu wilki dotarły, a na ich czele był ten Jaxom:
http://upload.miau.pl/3/27342.jpg
-Conor...
-Jaxom...
-Wiesz już wiem jaki mam cel w życiu.
-Jaki?
-Doprowadzić cię do śmierci, jak mogłeś zabić własną matkę?!
-Normalnie.
-Jesteś bardzo podobny do ojca, tak i to bardzo. On też był zdrajcą!
-Ty niby nie jesteś zdrajcą?
-Nie, nie jestem...
-To teraz nim jesteś.
-To co, ale ty nie masz powodu by mnie zabić.
-Wiesz, śmierć za zdradę...
Warknął na mnie i kazał odejść swoim towarzyszom. Później powiedział:
-A tam ta suczka?-wskazał na ukrytą Qpę.
-Przyjaciółka...
-To wykończę ciebie i ją.
-Nie masz prawa!
Rzucił się na mnie, odepchnąłem go od siebie. Jaxom nie rzucił się na mnie tylko na małego jeżyka, w końcu zrozumiałem, że ten jeżyk to Red. Rzuciłem się na basiora próbując zadać mu cios, a równocześnie odciągnąć go od jeżyka. Kiedy odciągnąłem go przeskoczyłem obok niego, by powiedzieć Qpię, żeby uciekała. Niestety basior, nie został ogłuszony przez mój atak i pazurami rozdarł mi bok, a równocześnie wszczepić truciznę. Nie mogłem się poddać, ale nie mogłem dopuścić do zranienia innych. Jednak miałem plan, więc zacząłem go realizować. Basior stanął i zaczął się śmiać, więc zacząłem biegać szybko wokół niego. Jaxom nie mógł się zorientować co robię i gdzie jestem. W końcu rzuciłem się na niego i wgryzłem się w jego kark. Po chwili usłyszałem trzask, wiedziałem, że już po nim. Kiedy Jaxom upadł martwy, ja upadłem zmęczony i sparaliżowany. Na szczęście łapa nie była sparaliżowana i mogłem powoli się leczyć. Z kryjówki wyszła Qpa i zaczęła się przyglądać. Powiedziałem do niej:
-Możesz iść, jak chcesz...
-------------------------
Qpa?

Od Kirito Cd - do Elizabeth

-Wspólny spacer powiadasz? Z przyjemnością. - dałem jej całuska - będę czekał.
-Dobrze. - powiedziała i poszła w stronę padającego drzewa.
Odwróciłem się i zamieniłem się w wilka.
-To co by tu porobić? - powiedziałem sam do siebie.
Usiadłem na jakimś kamieniu i spoglądałem na wszystkich. Po godzinie czasu wstałem i poszedłem w stronę lasu. Położyłem się na wilgotnym mchu i przysnąłem.

¤¤¤¤¤Jakiś czasz później¤¤¤¤¤

Obudził mnie strzał z liścia od jakiejś wadery. Otworzyłem oczy i zaspanym głosem powiedziałem:
-Co jest?
-Kontrola. - powiedziała lekko zdenerwowanym głosem Ritta
-O Ritta. Witaj jak ...
-Nie wiem za kogo się uważasz, ale radzę ci teraz milczeć i odpowiadać na pytania. Rozumiemy się?
-Tak. Więc co chcesz się dowiedzieć? - powiedziałem lekko bojaźliwym głosem
- Chodzisz z moją matką. Tak?!
-Tak - uśmiechnąłem się
-A dlaczego? Masz jakieś zamiary? Chcesz jej coś zrobić?! Zostawić jak jak ci się znudzi?! Czy jeszcze coś bardziej okropnego?! - przyparła mnie do drzewa.
Spojrzałem się na nią. W jej oczach widziałem strach i smutek. Mogłem się tylko domyślać co czuła.
-Nie wiem kim był poprzedni partner Elizabeth, ale mogę dać ci pewność, iż ja taki nie będę. Nie zostawię Eli. Za żadne skarby od niej nie odejdę. Będę trwał przy niej i o nią dbał do końca moich dni.
-Kłamiesz!
-Ritta - położyłem rękę na jej głowie- Nie jestem potworem! Nie zrobię krzywdy twojej matce.... nie byłbym w stanie. Ja ją kocham całym swoim sercem.
-Kirito..... to się jeszcze okaże!
Po tych słowach Ritta wzleciała w powietrze i poleciała gdzieś:
-Uf.... urocza wadera. - uśmiechnąłem się - Jak tak będzie codziennie to wykituje. - zaśmiałem się sam do siebie

¤¤¤¤¤Kilka godzin później¤¤¤¤¤

Wróciłem do watahy. Położyłem się na ziemi i czekałem, aż Eli wyjdzie. Zamknąłem oczy i zacząłem myśleć o przyszłości. Jak to Eli będzie się ze mną czuła za kilka miesięcy. Po chwili otworzyłem oczy i ujrzałem Elizabeth.
=============
 Eli :)

sobota, 17 sierpnia 2013

Od Elm'a - Czas ukarać siostrę!

- Nie jeśli to nie problem.
Spojrzałem w oczy Miry. Błyszczały na niebiesko i odbijał się w nich księżyc.
- Piękna noc - powiedziałem z uśmiechem
~~~~~~~~
Mirciu?

Od Miry - Czas ukarać Ceali!

Popatrzyłam się na Elm'a. Moje oczy błysnęły błękitem. Uśmiechnęłam się. Księżyc oświetlał wszystko. Było bardzo jasno jak na noc.
- Chcesz już wracać? - Spytałam.
~~~~~~~~~~
Elmuś?

Od Zoe


Żyłam sobie w podwodnym miasteczku.Dosłownie było ono pod wodą.Miałam tam swoją skrytkę.Wyglądało to tak:
To był wodospad:
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTiUsXSLf880SGgQC9M8dwN3RwX7WOj-ocTyX-PTFyarv5ktZuy
To było miejsce, pod którym było to miasto:
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSz8SE7U6qNW4sLuUu4PmMYjmZR0-PgVonlDWHzt1UAPlLeDl9D
Moja mała jaskinia tuż za wodospadem:
http://miriabili.blox.pl/resource/0_87d2d_66fbb475_orig.jpg
Tam wszędzie było mnóstwo wody.Więc się zbytnio nie bałam, gdyż mało jaki wilk lub drapieżnik potrafi pływać.Wiodłam sobie samotne życie.Nawet wtedy nie miałam jeszcze towarzysza.Lecz gry któregoś razu to było chyba wczesną wiosną.Było mi trudno na coś zapolować.Chodziłam głodna jakiś czas.....Nagle postanowiłam odejść z tego miejsca.To wcale nie było dla mnie łatwe.Dużo łączyło mnie z tym terenem.Ale coś ciągnęło mnie tam daleko w nieznaną mi dotąd przestrzeń.Wybiegłam z wody i szarżowałam pełna dzikości po łąkach.Moje szaleństwo znikło, gdy w oddali zauważyłam wilczycę.Schowałam się w jeden jedyny krzak na polanie."Przecież ona ma mnie jak w garści"-Myślałam.Postanowiłam wyjść z krzewu.Ona mogłaby wziąć mnie za jakąś głupią istotę, która nawet schować się nie umie.Ustałam,Uniosłam uszy,wyprostowałam się i czujnie patrzyłam na waderę.Ku mojemu zdziwieniu podbiegła do mnie i się przedstawiła.
-Witaj jestem Elizabeth dla przyjaciół Eli.
-Siema jestem Zoe dla przyjaciół mam ksywę Blue.
-Należysz do jakiejś watahy?-Spytała
-Jak byłam mała to należałam z rodziną, ale teraz......ja jestem dzika i mam nieograniczone możliwości w samotnym życiu.
-Samotne życie?Uwierz mi to nie dla ciebie.
-Czemu?
-Dołącz do watahy wilczych serc, a przekonasz się, że tam jest twoje miejsce.
-Nie watahy są głupie.Nie chcę sobie życia przez nie marnować-Wrzasnęłam.
-No proszę
"Przecież nie mam nic do jedzenia, a tam, tam mogłoby być chyba tylko lepiej, czyli mnie coś olśniło"-Rozmyślałam.
-Jesteś?-Spytała wadera
-Ach tak.
-Bo patrzyłaś się na niebo jakbyś miała nagle frunąć.
-Ta jasne....yyyy.....to dołączę do tej watahy.
-No dziękuję, że jednak się rozmyśliłaś.
-Ech nie ma za co-Nie chciałam zdradzać jej moich problemów.
-Co taka skryta jesteś?
-Nieważne.
-czy mogłabyś wybrać kogoś kto by mnie oprowadził po watasze?
-Może Hecate?-Spytała
-ok,ok.
-Dobrze to ja po niego pójdę, a ty zaczekaj.

Hecate?Dokończ proszę :-)

Od Elizabeth-CD opowiadania Kirito

Popatrzyłam na niego.
- W sumie... to chyba jesteśmy.
Spuściłam głowę ukrywając nikły uśmiech i czerwone policzki.
-Oj Eli.-  westchną
Już mniej czerwona podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. "Miałam wielkie szczęście, że go spotkałam" pomyślałam. Byliśmy coraz bliżej Padającego Drzewa. Robiło się coraz bardziej tłoczno. Słyszałam krzyki i piski szczeniąt.
-Co tam się dzieje?- wymruczał Kirito
-Szybciej.
Złapałam go za rękę i biegłam. Zatrzymałam się przed placem. Patrzyłam z niedowierzeniem...
-...s-smoki i gryfy?! Iris, co tu się dzieje?!
Puściłam Kirito i podeszłam do siostrzenicy.
-Ten czarny przyleciał z Grupą Wyzwolonych. Reszta pochodzi z pobliskiego plemienia, gryfy przyleciały z...-przerwała
Nad placem przeleciał szaro-niebieski wilk.
Wadera zleciała na ziemie, przed patrzącym na to wszystko Kirito.Przypatrzyła się mu i powiedziała
-A tylko skrzywdzisz moją mamę, to pożałujesz.
-Nie bój się, nie skrzywdzę jej.- powiedział to z miną mówiącą "a kim jest twoja matka?"
-Ekhem... Ritta gdzie się podziały twoje maniery.- popatrzyłam na nią z wyrzutem
-Przepraszam. Ritta.
Zmieniła się w człowieka i podała mu rękę.
-Kirito.
Chłopak ukłonił się lekko, ja wróciłam do rozmowy z Iris.
-Kiedy przyleciały?
-Dziś o świcie. Ritta trochę później, ale narobiła o wiele więcej hałasu.
-Na prawdę brakuje jej ojcowskiej ręki.- westchnęłam- Grupa Wyzwoleńców wraz ze smokiem śpi w zamku. Górka i inne wilki, które z nią przybyły, w pustych grotach. Reszta smoków i gryfów w największej komacie zamku. Przekaż im też, że mają pozwolenie na polowanie na tych terenach. Zapamiętałaś wszystko?
-Tak.
Popatrzyłam w stronę córki, rozmawiała z Kirim. Podeszłam do nich.
-Ritta idź proszę do Iris. Ona wszystko wytłumaczy.
-Dobrze. A ty- zwróciła się do Kirito- jeszcze raz ostrzegam. Skrzywdzisz mamę, to będzie z tobą źle.
-Ritta!- krzyknęłam w tej samej chwili co Iris
-No już idę.
Odwróciła się i pobiegła w stronę wadery.
-Ja bardzo za nią przepraszam... ona ma złe wspomnienia po ojcu i nie wierzy wszystkim... to dlatego...
-Nie tłumacz, rozumiem.
Przytulił mnie
-Dobra, koniec tej parady uczuć! Trzeba to wszystko ogarnąć!- wrzasnęła Zjawa- Eli do roboty!
-Już idę, idę.- wymamrotałam - Jak skończę to może wspólny spacer?
~~~~~~~~~~~
Kirito?

piątek, 16 sierpnia 2013

Od Qpy - CD Od Conor'a

Odwróciłam się podążałam wzrokiem za Conor'em. Gdy dotarł na miejsce. Ja ruszyłam za nim. Dobiegłam na miejsce. Conor zaczął rozmawiać z Sean'em.
~~~~~~~~~~
Conor?
Ależ to długie xD

Od Kelly

Spacerowałam sobie po drużce w lesie. Pomyślałam, że odwiedzę Lukasa i Kasei'a. Wyciągnęłam teleport i pojawiłam się w krainie smoko-wilków. Pobiegłam w stronę "domku" moich najbliższych. Kiedy dotarłam, była tam jakaś dziwna cisza. Nagle pojawiłam się w lesie, zobaczyłam, że coś się czai w krzakach. Później się na mnie rzuciło, to był Kasei, powiedział:
-Masz zabić te szczeniaki, albo ja teraz ciebie zabije!
-Nie!
Odepchnęłam go, ten znów się na mnie rzucił. Zamieniłam się w smoka, żeby mieć równe szanse. Walka toczyła się dosyć długo, ale to ja byłam tą przegraną. Czekałam na ostatni dobijający cios, ale nagle usłyszałam warczenie i ryki. Popatrzyłam, ujrzałam Lukasa, całego we krwi, przestraszyłam się. Lukas podbiegł do mnie, przytulił i powiedział:
-Już wszystko dobrze mamo, już spokojnie on cię już nie zaatakuje.
-Lukas, zanieś mnie do przychodni. Proszę jak najszybciej.
Lukas zamienił się w smoka, wziął mnie na grzbiet i ruszył w stronę medyka. Chwila później na świat przyszło osiem szczeniąt. Lukas wbiegł od razu, kiedy medyk się zgodził i powiedział:
-Jakie małe słodkie słodziaki, ale jak ich nazwiesz?
-Nazwę je Aisha, Konveeku, Galina, Operah, Sasha, Ashley, Vanessa i Mike.
Zaczęłam mu pokazywać po kolei, który to który.
Aisha:
Konveeku:
Galina:
Operah:
Sasha:
Ashley:
Vanessa:
Mike:
-Więc wracam do watahy.
-Pomogę ci.
Uśmiechnął się i wziął wszystkie szczenięta. Pojawiłam się z nim w mojej jaskini, on wrócił do swojego domu, a ja się zajęłam szczeniętami.

Od Conor'a-Cd od Qpy

-Qpa, myślisz, że nie tylko na ciebie nie zwracają uwagi?
Za Qpą zobaczyłem coś dziwnego, odsunąłem się i dostrzegłem Sean'a i jego partnerkę. Powiedziałem:
-Qpa, muszę iść...
Wstałem i pobiegłem w stronę basiora i wadery.
----------------------------
Qpa?

Od Mary

Szłam sobie po Watasze. Zastanawiałam się nad moją rasą. Nikt jej nie znał. Czemu? Moje siostry miały dosyć znane rasy... A ja? Ja byłam odmieńcem. One miały Swoje moce, a ja? Ja nic nie miałam... Inne wilki mnie omijały. Tylko moje siostry mnie tolerowały (no i Elm). Chociaż i z nimi różnie bywało... Wolałam siedzieć w samotności. Dlaczego? Tego nie wiem. Szłam tak przez Watahę. Zobaczyłam lodowy tunel, na końcu niego Kuu. Podeszłam do niej.
CD w Od Kuu

Od Kuu - CD Od Hecate

- Ja ciebie nie zrozumiem? Masz rację nie zrozumiem! Wiesz dlaczego?! Bo ty nie chcesz być zrozumianym przez nikogo! Jesteś fałszywym kłamcą! - Byłam wkurzona. Nie chciałam go znać lub tak mi się wydawało...
Mimo mojej woli do moich oczu zaczęły napływać łzy. Odwróciłam głowę. Z nerwów prze teleportowałam się do mojego Tajemnego Miejsca. Tam przeszłam przez tunel lodu i doszłam do miejsca w którym się znajdował Ognisty Kwiat. Usiadłam i zaczęłam myśleć o tym co zrobiłam. Czemu go nie zatrzymałam? Czemu? Usłyszałam szelest. Nie odwracałam się. Miałam wszystko gdzieś.
- Mamo? - Usłyszałam głos Mary. Był taki spokojny. - Gdzie my jesteśmy?
- To jest moje Tajemne Miejsce. Jak je znalazłaś? - Odwróciłam się.
- Coś mnie tu ściągnęło....
C.D.N.

Od Hecate-CD od Kuu

-Nie rozumiesz Kuu...-powiedział Lavi.
-Tato o co chodzi?
Zdziwiłam się, ale on powoli odchodził i powiedział cicho:
-Nikt mnie nie zrozumie...
Zasmuciłam się i odbiegłam.
--------------------------
Kuu?

Od Kuu - CD Od Hecate

Spojrzałam na Lavi'ego. Miałam mieszane uczucia. Hecate zaczęła tłumaczyć jego historię.
- Lavi, czyli mój ojciec, opuścił nas i udawał zmarłego, po to by odszukać prawdziwego siebie. Kiedy już siebie odnalazł, był sam i był smutny. Przypomniała mu się rodzina do której nie może wrócić...
- Nie może wrócić? To, że ja jestem zła i mnie opuścił nie znaczy, że nie może wrócić. Nie ma tu tylko mnie. Ma też siostrę i dzieci.
-------------
Obecni?

Od Hecate-CD od Kuu

-Mamo, mam Ci zamiar kogoś pokazać.
Koło mnie stanął Lavi, Kuu się zdziwiła i nie była za bardzo zadowolona, ale powiedziałam:
-Znalazłam go jak rozmawiał z Arią. Może chcesz usłyszeć całą wersje wydarzeń?
Na chwile przerwałam i powiedziałam dalej:
-Lavi, czyli mój ojciec, opuścił nas i udawał zmarłego, po to by odszukać prawdziwego siebie. Kiedy już siebie odnalazł, był sam i był smutny. Przypomniała mu się rodzina do której nie może wrócić...
---------------------------------
Kuu?

Od Kuu - CD Od Racoon'a

Spojrzałam na Racoon'a i uśmiechnęłam się. Podniosłam się.
- Chodź coś ci pokażę. - Powiedziałam uśmiechnięta.
Ruszyłam przed siebie. Racoon szedł za mną. Wyszłam z 'pokoju' Eli i weszłam do groty Iris. Siedziała i myślała.
- Dzień dobry. - Odwróciła się do mnie.
- Iris, proszę poznaj Racoon'a. Twojego wujka.
- W-w-wujka?! - Spojrzał na mnie pytająco.
- Tak wujka. - Zaczęłam wychodzić z 'pokoju'. Wyszedł za mną.
- Ale jak wujka? - Zapytał się.
- Derlich był kiedyś moim partnerem. Z tego związku urodziła się Iris. Więc jesteś jej wujkiem. Koniec historii. - Powiedziałam już bez uśmiechu.
Odwróciłam się i szłam w kierunku wodospadu. Nad wodospadem usiadłam i zaczęłam rozmyślać. Wpatrywałam się w swoje odbicie. Zobaczyłam czarny cień w wodzie. Odwróciłam się szybko. Za mną stała Hecate.
~~~~~~~~
Hecate?

czwartek, 15 sierpnia 2013

Od Racoon`a

Poczułem, wracam na ziemie. Otworzyłem jedno oko i zaraz je zamknąłem czując przeraźliwy ból w skroniach. Powtórzyłem czynność i podniosłem się na łapach. Byłem w jakiejś wilgotnej, ciemnej jaskini. Cofnąłem się do tyłu i o cos potknąłem. Odwróciłem się i zamarłem z przerażenia.
-Kuu!? –pochyliłem się nad nią i trąciłem nosem. Była nieprzytomna. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy-Przepraszam –wtuliłem pysk w jej szyję.
-Kim jesteś? –usłyszałem tak dobrze znany mi głos.
Odwróciłem się wolno i z satysfakcją wpatrywałem się w jego przestraszone oczy.
-Dzień dobry Derlich… -przerwałem i wyszczerzyłem kły- B r a c i s z k u.
Opanował się i jego wzrok był teraz normalny. Patrzył na mnie z nienawiścią.
-Co ty tutaj robisz, Racoon? –spytał z kpiącym uśmiechem.
Zawsze go na niebie „nakładał”. To była maska. Maska, przykrywająca jego prawdziwe oblicze. Jego ból, strach, smutek. To była jego obrona.
-Jestem w watasze, którą zaatakowałeś. I porwałeś Ją -wskazałem głową na Kuu- Wiedz, ze to był błąd. Wielki błąd. –wycedziłem ostatnie zdanie.
Znów się roześmiał prowokacyjnie.
-Ach, tak? A może mi to udowodnisz??
Nie odpowiedziałem. Moje ciało przybrało boską formę, a oczy zaświeciły na blado-niebiesko. Derlich uczynił to samo, warcząc prowokacyjnie. On zaczął. Rzucił się na mnie, ale uniknąłem jego ciosu, odskakując w bok.
Dużo ze sobą walczyliśmy w młodości. Jednak mieliśmy jedną zasadę, którą przestrzegaliśmy zawsze- nigdy nie używamy mocy podczas wspólnej walki.
Derlich odkręcił się jeszcze w powietrzu i opadł obok Kuu. Przekląłem siebie cicho, za ten błąd. Skoczyłem na basiora, próbując oddalić go od wadery. Celowałem, tak aby złapać go za kark i przerzucić nad sobą, ale udało mi się tylko kłapnąć zębami nad jego uchem, delikatnie je raniąc. Jednak nie był on już tak blisko Kuu i w razie niebezpieczeństwa, bez problemu mógłbym zareagować.
Znów skoczył, a ja zamiast robić uniki, skuliłem się i łapą przejechałem mu po brzuchu. Basior wylądował za mną cicho sycząc. Odwróciłem się i zobaczyłem, że oczy świecą mu się jeszcze mocniej, a z brzucha sączy się stróżka krwi.
Podbiegłem do niego i zostałem ukąszony w łapę. Pisnąłem i kopnąłem go tylnymi łapami w pysk, orając mu skórę pazurami. Z rany na mojej nodze powoli wypływał czerwony płyn, i czułem, że mam kilka bolących siniaków. Zaczęliśmy warczeć do siebie okrążając się. Nagle basior zniknął.
-Tchórz –warknąłem rozglądając się po pokoju. Podniosłem pysk węsząc w powietrzu, a kiedy poczułem, ze już go nie ma, usiadłem, łapiąc oddech. Nagle usłyszałem, ze coś się poruszyło. W mgnieniu oka, znalazłem się przy Kuu, która kręciła się cicho jęcząc.
-Kuu? –spytałem trącając ją pyskiem.
______________________________________
??

Od Kuu - Fałszywy alarm... C.D

Rano obudziłam się jakby z jakiegoś koszmaru... Derlich stał przy mnie, przyglądał mi się.
- Mam jedno pytanie. - Zaczęłam się podnosić. - Czy ty jesteś w mojej Watasze?
- A jak myślisz? Pewnie, że tak. Jesteśmy w pokoju Eli.
- Zaraz pewnie przyjdzie!
- Ta na pewno. Eli migdali się z Kirito.
- Eh... Albo ktoś nas usłyszy!
- Nie.
- A może jednak?
- Nie możesz krzyczeć...
- Co chcesz ze mną zrobić?
- A jak myślisz?
- Ty parszywy psie!
- To najmilsze określenie mnie przez ciebie...
Warknęłam ostrzegawczo.
- Nie wysilaj się - Uśmiechnął się szyderczo.
Znów zaczęło mi się kręcić w głowie. Upadłam. Widziałam przez mgłę jego jak wychodził z pokoju Eli.
- Jeszcze tu wrócę - Zaśmiał się, a ja straciłam kontakt z rzeczywistością.
C.D.N.

Od Draggy-Ciąg dalszy

-Więc, jak? Zaczynamy Draggy, wspominać?-zaśmiała się.
-Oczywiście.
-Więc jak odeszłyśmy z watahy, to tata nas zostawił, tak?
-Tak, to było chamskie z jego strony.
-To byłyśmy pod opieką Ivan'a, ale my mu uciekłyśmy do jakiejś biednej wioski wilków. Co najpierw mnie zobaczyły i zaczęli panikować. Potem pokazałaś się im i krzyczeli: "Ona nas uratuje! Ona nas uratuje przed tym złem, które tu przyszło!" Wiedziałam, że chodziło o mnie i ci uciekłam.
-No wtedy to byłaś szczególnie wrażliwa, więc poszłam cię szukać. A pamiętasz gdzie cię znalazłam?
-Nie.
-Znalazłam cię w śmietniku, a kiedy mnie zobaczyłaś powiedziałaś: "Czego mnie wrzuciłaś do śmietnika? To boli, wiesz?"
-A to, to były piękne czasy. Może pamiętasz Konohę?
-Tak.
-Jak chciałam już cię zostawić samą, to się wkurzyłaś i mnie zaatakowałaś. Każdy myślał, że przegrałam walkę, że odchodzę przegrana. Ale za to ty zyskałaś tam sławę i chwałę.
-Dziękuję ci...
Hecate się zdziwiła, ale później powiedziała:
-Za co dziękujesz?
-Za ten czas, za to, że przypomniałaś mi co znaczy rodzina, że przypomniałaś mi po co ona jest.
-Draggy, wiedziałaś co to rodzina i zawsze ją będziesz mieć.
-Jak umrę was nie będzie przy mnie, tata jest za chamski, żeby być przy mnie...-spuściłam łeb.
-Jak na razie potrafisz być pomiędzy życiem, a śmiercią...
-Po co to, żeby kontaktować się na razie ze zmarłymi...
-Draggy, zapamiętaj zawsze masz mnie.-podniosła mi głowę-Zapamiętaj, jestem wilkiem Hekate, wilkiem śmierci, zawsze mogę cię odwiedzić, ale dobrze, że jesteś ze mną. W sumie tylko ty walczyłaś o moje prawa.
-Dobrze mówisz, ale ja nie chcę tak żyć. Chcę być tylko żywym wilkiem, a nie...
-Czegoś nie wiem?
-Hecate, j-j-ja zostałam zabita! Ja jestem tutaj jako pół wilk i jako pół duch, nie rozumiesz, zawsze kiedy nie będę już nad sobą panować, obudzi się we mnie ten duch i kieruję mną...
Zaczęłam płakać, ale popatrzyłam na Hecate, z łzami w oczach i zobaczyłam coś dziwnego, coś co Hecate, zawsze ukrywała, zasmuciła się. Zdziwiłam się, zawsze była jak wilk z kamienia, bez uczuć... Otarłam łzy i powiedziałam:
-Hecate, ty płaczesz?
-Tak, przecież byłam ci najbliższa z całej rodziny i niczego prawie o tobie nie wiem...
-Hecate... Jednak masz serce i uczucia...
-Mam, bo zrozumiałam co to znaczy rodzina...
-Hecate, nie płacz już, nie smuć się z mojego powodu.
Wadera otarła oczy i powiedziała:
-Czego? Zawsze będę razem z tobą, będę czuć co ty czujesz. Chcę żebyś była tylko szczęśliwa.
-Hecate!
Krzyknęłam szczęśliwa i ją przytuliłam. Później powiedziałam:
-Jako siostry powinnyśmy się trzymać razem, chcę żebyś była szczęśliwa ze mną!
W oczach Hecate lśnienie, czułam, że chce mi coś powiedzieć. W końcu się odważyła i powiedziała:
-Draggy, jak to jest widzieć kolory świata?
Stanęłam jak wryta, ale odpowiedziałam:
-Przyjemnie, możesz zobaczyć wspaniałe kolory natury, a czego pytasz?
-Bo ci nie powiedziałam czegoś, ja nie widzę kolorów, widzę czarno-biały świat. Smutno mi kiedy ktoś mówi, na przykład:"Ale ładny kolor mają te kwiaty". Ja nie widzę ich naturalnego koloru.
-Hecate, ta wada wzroku czyni cię wyjątkową. Uwierzysz?
-Tak... Wiesz co?
-Co?
-Śpiąca jestem, jest już noc. Chodźmy spać.
-To dobranoc Hecate.
-Dobranoc Draggy.
Poszłyśmy do swoich "pokoi" i zasnęłyśmy.

Od Qpy - CD Od Conor'a

- Nieprawda, po prostu większość wilków mnie nie zauważa... Kiedy ciebie nie było żaden wilk na mnie nie zwracał uwagi... Byłam całkiem sama. Niepotrzebna. - Paplałam nawet nie wiedząc co.
~~~~~~~~~~~~
Conor?

Od Kirito Cd - do Elizabeth

-No z wielką przyjemnością madam- uśmiechnąłem się
-Dziękuję.
-Nie dziękuj. O, a zanim pójdziemy. - włożyłem palec do wody, wyciągnąłem go i dotknąłem noska Eli.
-Kiri!
-No co. Jakoś musiałem Cię obudzić. - zaśmiałem się
-Oj Kiri, Kiri. - uśmiechnęła się
-Eli, a dasz mi buzi?
-Nie.
-Czemu?
-Nie zasłużyłeś.
-Eli. - podszedłem do niej i ją objąłem. - a ja tak ładnie prooosie.
-Noo.... dobrze. - zaczerwieniła się
Elizabeth dala kroczek do przodu, stanęła na palcach i pocałowała.
-Mrrr. - zrobiłem się czerwony jak dojrzała truskaweczka
- Mój kochany mruczek. Chodź idziemy.
Złapaliśmy siebie za ręce i obraliśmy kurs na watahę.
¤¤¤¤Kilka minut później¤¤¤¤
-Eli?
-Tak? - spojrzała się na mnie
-A mógłbym Ci jakoś pomóc? Odciążyć Cię od pracy?
-Kiri wystarczy, że ze mną chodzisz.
-Chodzisz?!
-Mi chodziło, że ze mną spacerujesz i rozmawiasz. Ale chodzić ze sobą to chyba chodzimy. - powiedziała cichutko
-Czyli, że jestem twoim chłopakiem, a ty moją dziewczyną?
===========
Eli ^^

środa, 14 sierpnia 2013

Od Elizabeth- CD opowiadania Kirito

Popatrzyłam na niego, serce biło mi jak szalone.Kirito powoli robił się czerwony jak burak. Sama byłam już czerwona na policzkach. W głowie cały czas słyszałam "Eli.... wiesz ja.... ja..... Kocham Cię!". Przytuliłam go.
-Ja też Cię kocham.- wyszeptałam
Zamknęłam oczy... chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Uśmiechnęłam się i wsłuchałam w szybkie i rytmiczne bicie jego serca. Pogładził mnie po policzku. Popatrzyłam na niego, przyglądał się mi z uśmiechem.
-Wracamy?- zapytał
-A musimy?
-Nie.
-To zostajemy.
-Dobrze.
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy. Wbrew własnej woli powoli zasypiałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Rano ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się na mchu. Sennym wzrokiem badałam przestrzeń przed mną. Zobaczyłam drzewa, małą plażę, wodę i Kirito siedzącego na brzegu. Wstałam i podeszłam do niego.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się lekko
-Dzień dobry śpioszku.
-Kirito, muszę już wracać, bo mam strasznie dużo rzeczy do zrobienia i mógłbyś mnie odprowadzić?
~~~~~~~~~~~~
Kirito?

Od Tamary-CD Hasei'a

-Dzięki...-Było mi niezręcznie.
-Ależ nie ma za co.
Hasei uśmiechnął się szeroko i zaczął wychodzić z mojego "pokoju".
-Hasei?
-Słucham.-Odpowiedział odwracając się w moją stronę.
-Byłeś dziś już na polowaniu?
-Nie nie byłem.Czemu się pytasz?
-Może byśmy się wybrali, zgłodniałam.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na Hasei'a.Zastanawiał się.W tym czasie schowałam szkicownik do szuflady.Nie powinien już się zgubić.Poprawiałam przez chwile włosy.
-To jak pójdziemy?
----Hasei?----

Od Draggy

Obudziłam się w środku nocy, nie mogłam spać. Nie mogłam pomyśleć, że mój mały towarzysz został sam. No cóż, ale to była jego decyzja. Wybiegłam z jaskini, zaczęłam polować. Zobaczyłam bezbronną sarnę, więc zaczaiłam się, a później rzuciła. Po kilku minutach padła martwa, więc zaczęłam ją jeść. Popatrzyłam w lewo i prawo, zobaczyłam Imariego. Uśmiechnęłam się do niego, ale on nic nie robił. Wyglądał jakby jadł, ale mięsa nie ubywało. Zamknęłam oczy, a później je otworzyłam. Pomyślałam: "Mam jakieś schizy". Odbiegłam od sarny, pobiegłam w stronę lasu. Nagle napadły na mnie jakieś wilki, powiedzieli, że Imari, nie żyje. Zszokowało mnie to, bo jeszcze niedawno rozmawiałam. Wszedł do mojej podświadomości i powiedział, żebym się nie martwiła, a okazuję się, że już nie żyje. Wilki odbiegły, a ja wyciągnęłam zdjęcie na którym był Imari i ja:
Pomyślałam sobie, że za niedługo się spotkamy. Nie raz byłam pomiędzy życiem, a śmiercią. Postanowiłam wrócić do jaskini. Na moje szczęście Hecate wstała, ale była jakaś inna, później powiedziała:
-Draggy, wiem, że nie przepadamy za sobą, ale wiem co się stało. Jest mi z tego powodu przykro.
-Hecate, naprawdę?
-Tak.
-Hecate, ja nie chcę tak żyć.
-Jak?
-Chcę, żebyśmy się pogodziły.
-Też tego chcę, ale teraz musisz na razie musisz zapomnieć o Imarim.
-Dobrze, ale jak?
-Powspominamy sobie nasze czasy, jak opuściłyśmy watahę. No nie były to za miłe wspomnienia-
uśmiechnęła się-wszystko od początku.
-Mam nadzieje, że miło spędzimy czas.
CDN

Od Lary cz.2




Wstałam nad ranem, słońca jeszcze nie było widać. Po tym próbowałam zasnąć, ale coś mi się nie udawało. Postanowiłam wybrać się na spacerek po ciemnych terenach. Ciemność okrywała wszystko. Na szczęście potykanie się nie mogło mi grozić. Weszłam w głąb lasu, na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się znajome, ale po chwili zabłądziłam. Biegłam na przód, przed siebie. Wszystko niszczyłam na swojej drodze. Nagle nie czułam dotyku gałęzi. Pod swoją łapą poczułam kamienną dróżkę. W jednej chwili wywaliłam się. Najwidoczniej musiałam się znajdować na górce, bo w ciąż staczałam się na dół. Po chwili leżałam na dole. Otworzyłam oczy i wstałam. Nagle znów upadłam.Próbowałam znów wstać, ale poczułam okropny ból w lewej przedniej łapie. Oraz coś ostrego w tylną prawą łapę. Próbowałam zobaczyć co tkwi w łapie, ale było zbyt ciemno. Poruszałam głową, aby zobaczyć gdzie się znajduję. Wyglądało to na wielką klatkę z kilkoma niedużymi wzniesieniami, jaskiniami i niedużym jeziorem.Można było powiedzieć, że to jest raj bez wydostania się do okrutnego szarego świata. Cały teren otaczały wysokie góry, które były strome. Przyglądałam się im i na samą myśl pomyślałam, że omal się nie zabiłam. Jak mogłam się tu znaleźć? Przecież z takiej wysokości nie da się przeżyć. Wczołgałam się na jedno z wniesień i spokojnie odpoczywałam. Nagle ujrzałam wschód słońca. Delikatne promyki oświecały jeziorko i mój pyszczek. Był to magiczny widok, oraz zastanawiające jak można stąd widzieć wschód słońca. Wpatrywałam się w jezioro. Było takie... lśniące, delikatne i błękitne. Po chwili ujrzałam wilka:
Kąpała się w jeziorze radośnie przy tym śpiewając. Najwidoczniej miała ochotę się odświeżyć. tak strasznie jej zazdrościłam tego, że bez strachu weszła do jeziora. Siedziałam cicho nie chciałam jej wystraszyć. Nagle wadera zniknęła. Po chwili ją znów ujrzałam w kwiatach. I tak w kółko znikała i pojawiała się. Gdy słońce weszło wyżej zniknęła całkiem.
W mojej głowie zrobiło się pusto, jakby ktoś zabrał mi myśli. W moje pustej głowie rozchodziło się echo. W kółko jedno i to samo słowo: "qayıtmaq". Już zorientowałam się co mnie czeka. W kółko to samo słowo. Otrząsnęłam się i powiedziałam:
-Nie dojdę do ciebie.
-Dojdziesz,a przy okazji myśl to a nie krzyczysz.
-Nie mogę dojść.
-Jak to nie możesz?! Jesteś nam potrzebna!
-Jestem w innym miejscu oraz mam drobne obrażenia.
-Już wiemy gdzie jesteś.
-Gdzie?
-Kiedyś ci powiemy, ale tu znajdują się rzeczy, które musisz potem nam przynieść.
-Teraz nie mogę ich przynieść.
-Jak to?! Chcesz nas rozwścieczyć?
-Nie, ale nie jestem do dyspozycji.
-To kiedy to zrobisz?
-Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
-Nie, to nie cierpienia będą cię spotykać.
Głos ucichł. Byłam rozkojarzona. Czułam się tak jakbym nie miała pamięci. Zamknęłam oczy i je wolno otworzyłam. Przed oczami zjawił się tajemniczy stworek:
http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/f/2012/320/9/1/91a87dc0ed15dfb02dfcf9de57ef7a30-d5l7i9p.png
-Ceść jestem Fine. Wystraszyłam cię? A ty jak się nazywasz? Dlaczego tak leżysz?-stworek zadawał mnóstwo pytań.
-Hej, tak, Lara, bo coś mi się stało z łapami.
-Nie za szybko nawijam?
-Na razie nadążam.
-To dobrze. Wiesz gdzie jesteś?
-Nie.
-W raju. Ta dolina nazywa się Magic. Tu wszystko jest magiczne.
-Właśnie to zauważyłam. Zobaczyć ci łapki?
-Ok.
Fine szybko spoglądnął na moje łapki i zaczął nawijać dalej.
-Tak w jedne łapce masz wbitego kamyka, a druga złamana. Zaraz wrócę.
Stworek odszedł a ja usnęłam.

-----C.D.N.----

Od Kirito Cd - do Elizabeth

Popatrzyłem się na Elizabeth po czym przybliżyłem się do niej.
-Nad czym rozmyślasz? - spytałem
-Nad niczym. Wpatruję się tylko w swoje odbicie.
-Jest piękne.
Objąłem ją delikatnie ręką:
-Ładną noc dziś mam. Taką rozgwieżdżoną i romantyczną...
Nagle Eli obróciła się w moją stronę i zawiesiła ręce na mojej szyi:
-Teraz jest o wiele bardziej romantycznie. - zarumieniła się
Oboje przybliżyliśmy się na krawędź mostu.
-Kiri... mógłbyś się cofnąć kroczek do tyłu? - uśmiechnęła się
Cofnąłem się krok do tyłu i zorientowałem się, że nie mam nic pod nogami. Wpadłem do wody.
-Ty to specjalnie zrobiłaś! Niedobra Eli! -powiedziałem ironicznie
-Wybacz...... Nie mogłam się powstrzymać- zaczęła się chichotać
Wszedłem na most. Stanąłem obok Eli i złapałem ją za rękę.
-To teraz zemsta!
-Nie Kiri proszę.
Skoczyłem z nią do wody.
-I znów jestem cała mokra! Zły Kirito.Teraz ci pokażę!
Skoczyła na mnie i zaczęła mnie topić. Po chwili wynurzyłem się z Eli. Patrzyliśmy sobie w oczy.
-Ładnie się uśmiechasz.
-Dziękuję ty też.
-Dobra choć wyjdźmy z wody po jeszcze się rozchorujemy. - powiedziałem
¤¤¤¤ 10min później ¤¤¤¤
Wyszliśmy na pobliską plaże i rozpaliliśmy ognisko by się ogrzać.
Grzebałem patykiem w ognisku. Eli przybliżyła się do mnie i się wtuliła.
-Mógłbyś mnie przytulić? Bo mi zimno. - popatrzyła się na mnie błagalnymi oczami.
-Mógłbym.
Przytuliłem Eli i dałem buzi.
-Eli.... wiesz ja.... ja..... Kocham Cię!
====================
Elizabeth

sobota, 10 sierpnia 2013

Od Kelly

Wstałam rano i szybko wybiegłam z jaskini. Użyłam teleportu i pojawiłam się w wymiarze smoko-wilków. Próbowałam skontaktować się z rodzinnym lekarzem. Znalazłam już medyka i opowiedziałam swoją sytuację, odpowiedział:
-Kelly, już po raz drugi jesteś w ciąży!
Nie wiem kto się bardziej cieszył ja, czy lekarz. Powiedział tylko:
-Kelly uważaj na siebie i cieszę się, że będzie więcej smoko-wilków.
Ja wyszłam i od razu pobiegłam do Kasei'a i Lukasa. Jak zwykle byli w postaci smoka, a wyglądali tak:
Lukas:
Kasei:
Lukas pierwszy zleciał, przytulił mnie, a dopiero później Kasei. Odezwałam się do nich:
-Lukas będziesz mieć rodzeństwo, a ty Kasei zostań znowu ojcem!
Ucieszyli się, ale później dorosły samiec powiedział:
-Kelly.
-Tak?
-Nie mówiłem ci czegoś, moja matka nie była smoko-wilkiem, tak i dziadkowie od jej strony. Lukas, nie jest typowym smoko-wilkiem. On już od szczeniaka potrafi się zmieniać w co kol wiek zechce.
-No i co?
-Nasze szczenięta mogą nie być smoko-wilkami.
-To nic się nie stanie.
Uśmiechnęłam się, a później zapytałam:
-Kiedy wy mnie odwiedzicie?
-Nie wiemy, mamo- odpowiedział Lukas.
-To do zobaczenia, liczę, że kiedyś przyjdziecie odwiedzić szczeniaki.
Odeszłam i znów użyłam teleportu, wróciłam do swojej jaskini i zasnęłam.

piątek, 9 sierpnia 2013

Od Elizabeth-CD opowiadania Kirito

Serce przyspieszyło. Czułam, że robiłam się jeszcze bardziej czerwona. Przełknęłam sline.
-Zrobię to.
Przybliżyłam się do niego. Popatrzyłam mu w oczy i pocałowałam go. Zrobił się czerwony jak burak. Usłyszałam szelest. Zza drzew wyszła Zjawa.
-Ou... bardzo przepraszam. Nie przeszkadzam.
Klacz odwróciła się.
-Zostań proszę.- powiedziałam poważnym głosem
Wyszłam z wody, Kirito zrobił to samo. Podeszłam do konia.
-Słucham.
-Mam wieści od Ritty. Postanowiła pomóc w walce. W pokoju czeka na panią list.
-Dobrze. Możesz odejść?- pokierowałam wzrokiem na chłopaka
Zjawa zrozumiała i dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Podeszłam do basiora.
-Przepraszam, ale muszę już iść.
-To... do wieczora.- uśmiechną się lekko
-Tak, do wieczora.
Odwróciłam się i poszłam w stronę Padającego Drzewa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Padające Drzewo ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Weszłam do pokoju. Wzięłam list i usiadłam na skórze niedźwiedzia. Zaczęłam go czytać...
Droga Matko!
 Doszły mnie słuchy, że rodzina jest w niebezpieczeństwie. Postanowiłam wspomóc was w walce.
Ja i kilkanaście innych wilków przybędziemy na tereny Watahy Wilczych Serc za sześć dni. Możliwe iż dołączą do nas smoki i gryfy. Mam nadzieję, że wygramy i wszystko wróci do normy. 

 A więc do spotkania. 
Ritta.
Odłożyłam kartkę, wstałam i sięgnęłam po mapy. Rozłożyłam je, kilka małych płomyków lewitowało w różnych częściach pomieszczenia. Dokładnie je przestudiowałam i zaznaczyłam miejsca pobytu watahy córki, wroga i mojej własnej. Rozplanowałam wszystko, popatrzyłam przez "okno". Powoli zapadał zmrok, usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.
Do środka wszedł Kirito.
-Gotowa na spacer?
-Tak, poczekasz? Tylko to ogarnę.
-Poczekam.
Mapy zwinęłam w rulon i położyłam na półce, list schowałam.Podeszłam do basiora.
-Możemy już iść.- uśmiechnęłam się lekko
Wyszliśmy na dwór. 
-Too... gdzie idziemy?- zapytałam
-Może nad jezioro?
-Mi to pasuje.
Szliśmy w ciszy. Po paru minutach stanęłam na brzegu. Weszłam na most i oparłam się o balustrade, patrzyłam w wodę. 
~~~~~~~~~~~~~~~~
Kirito?

czwartek, 8 sierpnia 2013

Od Kirito CD - do Elizabeth

-No jak to co?! Poszedłem cię szukać. Tak nagle zniknęłaś. - spuściłem głowę
Eli położyła rękę na moim ramieniu i powiedziała:
-Spokojnie Kirito nie jestem malutka, ja sobie rade dam. O i.... dziękuję, że pamiętałeś o mnie.
Podniosłem powolutku głowę i popatrzyłem na nią. Uśmiechała się jak nigdy wcześniej. Usiadłem obok niej i popatrzyłem się na nią ,zrobiłem pogodną buźkę i otarłem jej twarz.
-Coś się stało? Mam coś na twarzy? - powiedziała zdziwiona.
Szybko oderwałem wzrok.
-N-nie po prostu kropelki wody skapywały ci z noska.
-Kirito?
-Tak Eli?
-Popływamy? -uśmiechnęła się
- Teraz!? Tak sami? WE DWOJE !?! - zarumieniłem się
-Tak. -Nagle wstała, złapała mnie za rękę i wskoczyliśmy do wody.
-O zapomniałam się spytać. Kiri umiesz pływać?
-Całe szczęście, że tak! Jestem cały mokry! Eli nie ładnie tak bez ostrzeżenia. - powiedziałem ze złościom
-Wybacz nie mogła się powstrzymać. - zaśmiała się
Podpłynąłem do niej i objąłem.
-C-co teraz zamierzasz? - zaczerwieniła się
Podpłynąłem jeszcze bliżej i dałem całuska Eli.
-Już wiesz co zamierzam. A co ty teraz zrobisz?
=====================
Elizabeth

Od Haseia-CD od Tamary

-Spokojnie. Na początek trzeba przeszukać twój "pokój".
-Ale ja już szukałam.
-To poszukamy jeszcze raz, na spokojnie.
-Dobrze.
Tamara prowadziła mnie w stronę groty.
~Grota~
Bez słowa zacząłem szykać szkicownika. Patrzyłem w każdą szpare i kąt. W końcu odsunąłem małą szafkę i wyjąłem zeszyt.
-Jest.
Podałem go Tamarze.
~~~~~~~~~~~~
Tamaro?

Od Elizabeth-CD od Kirito

-A jak się nie zgodze, to pewnie będziesz nalegał, aż się zgodze. Tak?
-Echem.- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech
-No to zgadzam się. A teraz przepraszam, ale idę załatwić swoje sprawy.
Wstałam, ziewnęłam i wyszłam z "pokoju". Na "korytarzu" było wiele wilków, głównie dorosłe, lecz szczenięta biegały pomiędzy łapami i nogami. Wróciły wspomnienia, widziałam jak Ritta biega po pomieszczeniach. Była taka mała... niewinna. Nikły uśmiech pojawił się na twarzy. Wspomnienia o córce były jak słabe światełko w tunelu. Zatrzymałam się przy wyjściu. Oparta, plecami, o zimną ścianę, przez chwilę obserwowałam roześmiane, które ścigały się wesoło. Odeszłam od ściany i wyszłam na zewnątrz. Powietrze było lekkie, rześkie. Wiał lekki wiatr. Wolnym krokiem szłam w stronę lasu.
~Las~
Zeszłoroczne liście tworzyły drogę. Skręciłam w stronę drzew dosłownie rosnących centymetry od siebie. Przedarłam się przez liście i pnie, stanęłam przed małym jeziorkiem.Uklękłam przy samej wodzie i delikatnie obmywałam twarz. Gdy skończyłam, popatrzyłam się na swoje odbicie. Krople wody spływały po czole i policzkach. Za mną pojawił się...
-... Kirito! Co ty tu robisz?!- odwróciłam się
~~~~~~~~~~
Kirito?

Od Katee - CD od Boorei'a

- Urodziły się już - uśmiechnęłam się
Kulki zaczęły się wiercić. Jedna podniosła łepek i kichnęła. Wyglądała tak:
- Chciałabym abyśmy nazwali ją RinAsh.
- Dobrze - Boorei kiwnął głową
Spojrzałam na drugą, która zaczęła pełznąć do Boorei'a i po chwili przytuliła się do jego łapy:
- A tę Maiwee. Teraz ty nazwij resztę.

~~~~~~
Boorei?
Dawaj zdjęcia i nazywaj xD

środa, 7 sierpnia 2013

Od Choko

Poszłam do lasu. Biegłam przez chwilę tropiąc zwierzynę. Niestety moje wysiłki nie zdały się na nic. Po kilkunastu minutach poczułam okropny ból.
Zaczyna się, pomyślałam (...)
Na świat przyszły dwa szczeniaki. Pierwsza urodziła się brązowa waderka:
Potem druga:
Od razu wiedziałam, że tęczową nazwę Rainbow. Dla brązowej trudniej było wymyślić imię. Wreszcie pomyślałam, że pasowałoby do niej Taravia. Gdy tylko odpoczęłam zabrałam szczeniaki do Padającego Drzewa.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Od Kuu - Fałszywy alarm...

Usłyszałam wycie. Zaczęło się... Wataha Derlicha ogłaszała atak... Kazałam na razie się wszystkim schować, a sama poleciałam po Eli. Leciałam ile sił w skrzydłach, czyli bardzo szybko.
~~Na terenach Watahy~~
Leciałam do 'pokoju' Eli. Wpadłam zdyszana i wyszeptałam:
- Eli zaczyna się...
- Co się zaczyna? - Zapytała patrząc na mnie.
- Atak się zaczyna. Na razie się chowają, a potem... sama nie wiem co potem... - Zdyszana paplałam. - Eli ktoś mógł za mną lecieć, a szczeniaki... a Wataha... źle postąpiłam mogłam wysłać kogoś innego... - Spuściłam łeb.
Czułam się jakoś dziwnie. Oczy Eli stały się czarne i zamieniła się w...
- Derlich?! Co ty tu robisz?! - Spojrzałam na niego
- Bez ciebie sobie nie poradzą, więc postanowiłem cię zamknąć.
- Akurat, beze mnie sobie lepiej poradzą. - Mówiłam ze zrezygnowaniem.
- Taka już twoja rola, oni świetnie sobie radzą bez ciebie.
- Atak był fałszywy, prawda? - Spytałam ze smutkiem w oczach.
- Pewnie, że tak. - Uśmiechnął się.
Zaczęło robić się ciemno. Jak przez mgłę widziałam, że się śmieje. Widziałam już tylko ciemność. Straciłam przytomność.
C.D.N.

Od Boorei'a - CD Od Katee

- To dobrze.
~~Jakiś czas później~~
Szukałem Katee. Gdy ją znalazłem leżała już z szczeniakami.
~~~~~~~~~~
Katee?

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Od Lary cz.1

Spacerowałam wokół jeziorka. Podobał mi się widok wody, ale niestety się jej boję. Moim marzeniem było pokonać lęk i pływać w niej do końca życia. Mało wilków o tym wiedziało, więc zawsze mnie chlapali aby zachęcić do wejścia. Nikt nie wiedział, że nie jest to miłe uczucie być na moim miejscu jeszcze z moim lękiem. To prawda miałam nawet ciężkie dzieciństwo, w którym a ni razu się nie bawiłam. Teraz nie wiem co to jest zabawa. Pamiętam, że w kółko była nauka i obowiązki. Nikt nie obchodził się z moim zdaniem. Szkolono mnie na medyczkę, ale zawsze coś ciągnęło mnie do magi. Nagle moje przemyślenia przerwał tajemniczy głos, który wołał mnie do lasu. Nie przemyśliwując szłam wolnym krokiem z tamtą gdzie dobiega tajemniczy głos. Gdy byłam przed lasem, stanęłam. Coś mi mówiło aby zostać, ale głos mnie wołał coraz bardziej. Poszłam w głąb lasu, nagle nie mogłam zorientować się gdzie się znajduje. Postanowiłam uciec, ale jakby coś mnie zamknęło w tej części. Zamknęłam oczy i starałam się przebić przez ścianę z gałęzi drzew i korzeni. Nic mi nie pomagało. Nagle usłyszałam głos:
-Nie bój się. Nie chcemy ci wyrządzić krzywdy.
-Ktoś ty?
-Nie bój się. Odprężymy cię troszkę.
Nagle w "klatce" rozległ się cichy szum morza. Wystraszyłam się coraz bardziej. Ten stwór mówił o sobie w dwóch osobach. Nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje.
-I jak nadal dopada cię strach?
-Trochę.
-Jak mamy cię rozluźnić?
-Może przynajmniej się pokaż.
-Jeszcze nie czas.
-A kiedy będzie ten czas?
-Na pewno się znajdzie.
-Proszę wypuść mnie.
-Nie wypuścimy cię.
-Dlaczego?
Nagle poczułam, że coś owija się wokół mojego ciała i uniosło. Byłam uwięziona.
-Nie uwolnimy cię, bo jesteś nam potrzebna.
-Do czego?
-Do czegoś? Ale możemy ci pomóc.
-W jaki to sposób?
-Jakiś się znajdzie.
-Wypuść mnie!
-Jeszcze nie!
Wyszeptałam słowo:
-Proszę.
-Za chwilę. Mamy dużo czasu.
-Pomogę wam.
-Na to czekałyśmy. Będziesz zbierać nam potrzebne rzeczy, ale będziesz też pod stałą kontrolą. Za każdym razem jak będziesz słyszeć słowo "qayıtmaq" wrócisz tu. Będziemy też w twojej podświadomości tylko ty będziesz nas słyszeć.
-Dobrze.
Tajemnicze moce mnie wypuściły. Jakby nigdy nic wróciłam do watahy i usiadłam nad jeziorkiem.

---C.D.N.---

Od Kirito CD - do Elizabeth

Spoglądałem cały czas na Eli. Nie zwracałem uwagi na nic innego.
-Kirito?
-Tak?- uśmiechnąłem się
-No bo.... przez tą burze nie mogę zasnąć.
-.........
-M-mógłbyś mnie przytulić? - zarumienia się
-Ja ciebie?! Przytulić?!
-Tak. Zdziwiło cię to?
-Taaak . - zaczerwieniłem się
-To przytulisz czy nie? -powiedziała zawstydzonym głosem
Wstałem i położyłem się obok Eli. Delikatnie położyłem rękę na jej ramieniu, a ona wtuliła się we mnie. Nie wiedziałem co mam dalej czynić, co powiedzieć. Przełknąłem ślinę i powiedziałem:
-Jeszcze nikt nigdy jak ty nie przytulał się do mnie. Naprawdę cieszę się że ciebie spotkałem.
Wadera nic nie odpowiedziała. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że już śpi.
-Kurczę, aż tak usypiam innym. -objąłem ją drugą rękom i usnąłem.
Rano:
Wstałem skoro świt. Pobiegłem nad jeziorko obmyć twarz. Spojrzałem w tafle wody:
-Co ona we mnie takiego widzi? Przecież jestem zwykłym kolesiem. - powiedziałem sam do siebie
W końcu wstałem i pobiegłem do Eli, Siadłem obok niej. Po chwili otworzyła oczy.
-Dzień dobry śpiąca królewno,
-Dzień dobry. - uśmiechnęła się
-Ja ci się ze mną spało?
-Bardzo dob.... SPAŁO!! NIE, NIE!! TY MNIE TYLKO PRZYTULIŁEŚ!! NIE SPALIŚMY RAZEM!!- krzyknęła
-No tak, tak, Ma się rozumieć. Tylko przytuliłem. - powiedziałem poddenerwowanym głosem
-Zboczuch. - odwróciła głowę w drugą stronę.
-Yyy..... Eli zaczerwieniłaś się. - pokazałem na nią palcem
-NIE PRAWDA!!
-Ok, ok. Bynajmniej wiem, że czujesz się lepiej. - Zaśmiałem się
-Cicho - szepnęła
-O Eli dała byś się namówić na wieczorny spacerek?
=============
Eli ^^

Od Desto-CD od Raschy

Bez słowa delikatnie złapałem Tristitię za skórę na karku i ruszyłem w stronę watahy.
~Padające Drzewo~
Wszedłem do pokoju Raschy i położyłem czarną waderkę na legowisku partnerki. Upewniłem się, że wszystko jest dobrze i poszedłem po kolejnego. Wędrowałem tak trzy razy. W końcu usiadłem obok Raschy i szczeniąt.
-Słodkie maluchy.- uśmiechnąłem się- Mają to po mamusi.
~~~~~~~~~~~~~~
Rascho?

Od Lary-C.D. od FalVie

-Zapytałam się tak z ciekawości. Czasem szukam tematu do rozmowy gdy go nie ma. Szczerze rozmawiam z tobą o czym innym niż zazwyczaj.
-A o czym wcześniej rozmawiałaś?
-Pytali się czy wypełniłam swoje obowiązki a ja po prostu odpowiadałam: "tak".
Odeszłam od FalVie i szłam w stronę jeziora.

----------------------------------------------------------------------------
(jak chcesz to dokończ, ale nie musisz)
FalVie?

Od Raschy - C.D. od Desto

- No dobrze, to skoro maja już imiona pora zanieść je do watahy i przedstawić młodsze rodzeństwo  FalVie, Moon i FireFox'owi. No i będzie też trzeba przełożyć odwiedziny w twojej rodzinnej watasze - westchnęłam i wstałam uważając na szczeniaki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Desto ????

Od Desto-CD od Raschy

-A więc czarna będzie miała na imię Tristitia, a biały... hmmm... może Tanatos... tak, Tanatos.
Popatrzyłem jeszcze raz na szczenięta, cichutko stękały.
~~~~~~~~~~~~
Rascho?

Od Raschy - C.D. od Desto

- Chm... Nie wiem... Może tego brązowego basiora nazwijmy Chris (czyt. Kris) ??? Bardzo do niego pasuje - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Desto
- No dobrze... A resztę ???
- Biała będzie Esmeralda, a ta szaro-brązowa Bleki - spojrzałam na szczeniaki

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Desto ????

Od Desto-CD od Raschy


Podszedłem do Raschy. Uważnie przypatrzyłem się całej piątce. Usiadłem obok niej.
-Jak je nazwiemy?
~~~~~~~~~~
Rascho?

Od Elizabeth-CD od Kirito

Zasnęłam... znalazłam się w miejscu dotąd mi nieznanym. Słyszałam przerażający śmiech, czułam jakby tysiące oczu obserwowało mnie... śledziło każdy mój ruch... każde słowo... bez namysłu brnęłam na przód szukając czegoś znajomego. Z każdym krokiem traciłam siły. Drogę przecinały mi dwa wielkie cienie należące do drapieżnej harpii i wygłodniałego gryfa. Zaczęłam biec, harpia zniżała lot i raniła mnie w grzbiet. Wycieńczona upadłam na ziemie. Nagle świat pogrążył się w mroku, z którego wyszła ona, podeszła do mnie i...
-Nie!- wrzasnęłam
Błądziłam przestraszonymi oczyma po pokoju. Kirito spał, obok mnie, oparty o ścianę. Zaczęłam lekko szturchać jego dłoń.
-Kirito... Kirito wstawaj.- mówiłam
Chłopak, wyrwany ze snu, gwałtownie wstał.
-Co się stało?!
-B-bo o-o-ona... b-była w moim śnie i-i to było straszne.
Ledwo powstrzymywałam falę łez, przyjaciel przytulił mnie mocno i głaszcząc po włosach szeptał...
-Nie bój się, to był tylko zły sen. Już wszystko jest dobrze, jestem tu.
-Ale boję się, że... że... że ona wróci...- kilka łez spłynęło mi po policzku
-Nie bój się, ona już nie wróci.- szeptał
-A-ale...- oparłam o niego głowę
-Ciii... spokojnie... spróbuj zasnąć...
Przytuliłam ciemnowłosego jak tylko najmocniej potrafiłam. Zamknęłam oczy i usilnie próbowałam zasnąć. W "pokoju" panowała cisza, przerywana rytmicznym biciem serca Kirito. Biło na prawdę szybko. Wtuliłam się w niego, zaczął padać deszcz. Niebo na przemian było biało-szare i całkowicie czarne. Co chwilę słychać było głośny huk. Popatrzyłam na basiora, nie zwracał uwago na burze za oknem, tylko czuwał, spoglądał raz po raz na mnie. Wsłuchałam się w bicie serca czuwającego i odgłosy burzy. Nie mogłam zasnąć.
~~~~~~~~~~~~~
Kirito?

Od Raschy - ,,Szczeniaki ^^"

 Spacerowałam sobie w pobliżu wodospadu. Usiadłam na brzegu i spojrzałam na swoje odbiec w wodzie. Już niedługo urodzę. Ciekawe ile szczeniąt się urodzi i jakie będą. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poczułam ból w brzuchu. Zaczyna się. Nie myliłam się, zaczynałam rodzić.

~~Jakiś czas później~~
 Na świat szczęśliwie przyszły szczeniaki. Były takie słodkie. Nagle nie wiadomo skąd zjawił się Desto i podbiegł do mnie. Popatrzył na szczeniaki z uśmiechem. Wyglądały tak:
 
 
 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Desto ???
Pokaż reszte szczeniaków xD 

Od FalVie - C.D. od Lary

- Czy wszyscy to nie wiem... Ale każdy, nie jest tu przyjacielem każdego. Ja nie znam dobrze wszystkich i nie muszę. A czemu pytasz ????

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lara ???

Od Lary - C.D. od FalVie

-Ja mam ogromną rodzinę. Nie da się spamiętać wszystkich. Nawet nie wiem jak moi to rodzice zrobili. Mam starsze rodzeństwo jak zarówno i młodsze. Pewnie nie znam wszystkich.- Po tych słowach zaczęło mi się robić gorąco. Jakby ktoś włączył gorące powietrze. Starałam po sobie ukryć jak się czuję. Na razie mi się udawało, a FalVie zwyczajnie stała i się na mnie patrzyła.- A u was wszyscy się tak dobrze znają?

FalVie ?

Od FalVie - C.D. od Lary

- Ja pochodzę stąd, z Watahy Wilczych Serc. Moi rodzice to Rascha i Desto, siostra Moon, a brat FireFox. Nie długo będę miała młodsze rodzieństwo - powiedziałam dumnie - A twoja rodzina ???

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lara ?????

Od Lary-C.D. od FalVie


Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Zawsze rozmawiałam tylko o obowiązkach. Nie wiedziałam jak się zachowywać i jak mówić. W końću ukradkiem zerknęłam na FalVie i odpowiedziałam jej:
-Pochodzę z ogromnej watahy, która zwie się watahą nadziei. A ty?

----------------------------------------------------------------------
FalVie?

Od FalVie - C.D. od Lary

- No dobrze, to chodź za mną... - powiedziała z lekkim zdziwieniem

~~Po zwiedzaniu~~
 Pokazałam dokładnie Larze wszystkie tereny. Przez cała drogę nic nie mówiła. Była trochę dziwna...
- Skąd pochodzisz ??? - spytałam Lare, sama nie wiedząc czemu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lara ?????

Od Lary


Wyszłam z jaskini nad jezioro. Usiadłam na brzegu jeziora i zaczęłam przyglądać się swojemu odbiciu i myśleć. Jeszcze w tej watasze czułam się nie swoja. Nie lubię zawierać nowych znajomości. Jest to dla mnie najgorsze utrudnienie w życiu. Czasem obserwuje bawiące się szczeniaki i rozmawiające wilki. Sama nie wiem dlaczego akurat ja jestem nieśmiała. Miałam duże rodzeństwo oraz rodzinę. Może to dlatego, że zostałam odtrącona? Albo przez to, że długo siedziałam sama. Nie wiem, ale problem na pewno tkwi we mnie. Moje przemyślenia przerwał Faluś. W wodzie zobaczyłam jej odbicie i natychmiast wstałam.
-Przepraszam jak przeszkadzam. Mogę natychmiast zejść ci z drogi.
Wadera uśmiechnęła się i powiedziała:
-Dlaczego masz mi przeszkadzać? Przecież nic nie robisz.
-Ale niektórym wilkom przeszkadzam.
-Ale nie mi.
-To dobrze.
Faluś szedł dalej. Nie wiedziałam co zrobić. Postanowiłam zrobić pierwszy krok do pierwszej mojej znajomości.
-Poczekaj chwilę. Mogłabyś mnie oprowadzić po terenach. Nie znam jeszcze tych okolic.

Faluś?

Od Tamary-CD Od Hasei'a


-No to cześć.Może jutro się zobaczymy.
-Może.To do zobaczenia.
-Pa Hasei.
Weszłam do jaskini i się położyłam.Znów zaczęłam coś rysować.Narysowałam coś a potem zgniotłam i rzuciłam w kąt.Nie mogłam się skupić.Nadal myślałam o Haseim.Odłożyłam zeszyt.I zasnęłam.
-----Na następny dzień-----
Obudziłam się i zobaczyłam że nigdzie nie ma mojego zeszytu.Zaczęłam przetrząsać wszystkie rzeczy.Wyleciałam jak strzała z groty.Nagle spotkałam Haseia.
-Hasei widziałeś gdzieś mój zeszyt?Wiesz ten z rysunkami -Powiedziałam zdyszana.
----Hasei?----

Od Conor'a-CD od Qpy


-Qpa, jesteś już dorosła, nie potrzebujesz dużo uwagi. Może źle zrobiłem starzejąc Cię, może chcesz wrócić do swojego prawdziwego wieku. Może powinnaś żyć jak twój brat, czyli normalnie. Może powinnaś zostać jeszcze nastolatką.
-------------------------------------------------
Qpa?

Od Kirito Cd- do Elizabeth

Serce zaczęło mi bić jak szalone. Postanowiłem także zamienić się w człowieka. Objąłem Elizabeth i delikatnie podniosłem jej głowę.
-No już nie płacz, jestem przy tobie. - otarłem jej łzy.
Spojrzałem jej w oczy, Były takie hipnotyczne. Traciłem kontrolę nad ciałem i umysłem. Wtedy wiedziałem, że mam po co żyć na tym świecie. Przybliżyłem się do Niej. Ocieraliśmy się noskami. Przysunąłem się jeszcze bardziej, zamknąłem oczy i pocałowałem. Czułem się szczęśliwy.Nagle się otrząsnąłem:
-Wybacz Eli, ja.... ja nie chcia....
-Ciii ..... Kiri, nic nie mów.
Elizabeth przytuliła mnie jeszcze mocniej i pocałowała. Spojrzałem na nią. Była czerwona jak burak, ja pewnie nie lepiej wyglądałem.
-Wybaczcie chyba wróciłam w złym momencie. - powiedziała Kuu
Szybko cofnąłem głowę,
-No..... bo Elizabeth....... ona zasłabła. - powiedziałem jąkając się
-No właśnie. - przytaknęła wadera
-Tak,tak ja swoje widziałem. Słodka tak razem wyglądacie jak się tulicie.- zaśmiała się Kuu
Wziąłem Elizabeth na ręce i położyłem na kocu.
-Kirito mógłbyś ze mną tu posiedzieć do puki nie usnę? - spytała lekko zdenerwowanym głosem Alfa.
-Mógłbym, chyba, że Kuu ma coś przeciw? - Spojrzałem na Kuu
-Ja nic nie widziałam, nic nie słyszałem. Tylko mi się tu nie migdalić! - uśmiechnęła się
Kiwnąłem głową na ,,TAK JEST GENERALE''. Usiadłem obok Eli i patrzyłem jak zasypia.
10min później.
Wadera już spała. ja także kimałem na siedząco. Kilka godzin po północy, Gwałtownie się obudziłem. Zobaczyłem, że Eli mnie szturcha po ręce.
-Co się stało?!
==========
Elizabeth ^^

niedziela, 4 sierpnia 2013

Od Elizabeth-CD od Kirito

-Tak?
-D-dziękuje.- powiedziałam z trudem
-Za co?
O resztkach sił wstałam, usiadłam obok Kirito.
-A musi być powód do powiedzenia "dziękuje"?- wyszeptałam
Zmieniłam się w człowieka i lekko przzytuliłam basiora. Był taki ciepły, a jego furo takie miękkie i delikatne. Wtuliłam się w niego, westchnęłam lekko. W głowie miałam tysiące myśli, głównie o Kirito. Uśmiechnęłam się.
-Jeszcze raz dziękuje Ci, dziękuje, że jesteś przy mnie i wspierasz mnie. Jestem ci za to bardzo, bardzo wdzięczna.- szeptałam
Łzy nadal spływały mi po policzkach. Siedziałam wtulona w aksamitne, brązowe futro wilka, nikły uśmiech gościł na mej twarzy. Nie słuchałam co Kirito mówił. Dla mnie liczyło się to, że tu jest... jest przy mnie. Powoli zasypiałam.
~~~~~~~~~~~~
Kirito? Bardzo, bardzo przepraszam, że CD jest takie krótkie. Weny mi zabrakło.

sobota, 3 sierpnia 2013

Od Kirito Cd- do Elizabeth

-Elizabeth!! Gdzie ty byłaś?! -objąłem ją.
-To długa historia potem ci ją opowiem, o Kiri mógłbyś mnie puścić?
-Wybacz nie chciałem.
-Nie, nie to było całkiem miłe, tylko jestem zmęczona i cała obolała.
-Rozumiem. To pójdź odpocząć ja coś ci upoluję na kolacje.
-Nie fatyguj się.
-Nalegam.
-No dobrze. -uśmiechnęła się
Pobiegłem szybko na polanę. Po 20min wróciłem z upolowaną zdobyczą do watahy. Wszedłem do groty. Ujrzałem śpiącą Eli i siedzącą obok niej Kuu:
-Jak z nią? -spytałem
-Dobrze.Jest tylko zmęczona.- odparła Kuu. - Kirito?
-Słucham?
-Mógłbyś tu z nią chwilkę posiedzieć?
-Aktualnie nie mam nic do roboty. Więc .... czemu by nie.
-Wielkie dzięki.
Po tych słowach Kuu wstała i wyszła. Usiadłem obok Eli i patrzyłem na jej słodki pyszczek.Nagle Elizabeth otworzyła oczy i rozejrzała się do okoła.
-G-g-gdzie ja jestem? - powiedziała wystraszonym głosem
-Spokojnie. Jesteś w watasze ... w domu.
Spojrzała na mnie, łzy jej spływały po policzkach.
-Ki-Kirito........

==================
Elizabeth ^^ Kiedy Cd (He he ) :D

Od Silvershade - C.D. od Matt'a

- Tak, właśnie zwidziałam tereny
- Aha... Jestem Matt, a ty ???
- Silvershade, ale mów mi Silver.
- Dobrze. Widziałaś już wszystkie tereny ???
- Raczej tak - jeszcze raz przyjrzałam się basiorowi - Znasz jakieś ciche miejsce gdzie można sobie odpocząć ???

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Matt ???

Od Matta-CD od Silvershade

-To ja przepraszam, nie patrzyłem na droge. Jeszcze raz przepraszam.
Odsunąłem się o kilka kroków dając waderze przestrzeń osobistą.
-Jesteś nowa?
~~~~~~~~~~~~~~
Silvershade?

Od Hasei'a- CD od Tamary

-Jasne, chętnie potowarzysze ci w drodze do Padającego Drzewa.
Wstałem.
-To co, idziemy.- uśmiechnąłem się
-Tak, idziemy.
Szedłem obok brązowowłosej, trzymałem w ręku kartkę z tygrysem. Byłem pod wrażeniem jej talentu. Dziewczyna coś mówiła, nie rozumiałem jej słów, szedłem jak zaczarowany patrząc na arcydzieło. Nie wiedziałem ile czasu minęło, byłem pod Padającym Drzewem. Stałem obok Tamary.
-No cóż, to już tu.- powiedziałem z nutką zawodu
~~~~~~~~~~~~~~
Tamaro?

Od Silvershade

 Zwiedzałam sobie tereny w samotności i tak rozmyślałam nad swoim losem... Jestem, jaka jestem, a moje siostry chcą bym była taka jak one... Przecież od tak się nie zmienię. Jestem ich zupełnym przeciwieństwem... Nagle wpadłam na jakiegoś wilka, co wyrwało mnie z rozmyślania.
- Wybacz zamyśliłam się trochę - powiedziałam i spojrzałam na wilka

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Matt ????
Weny mi zabrakło xD

Od Kiry-Moje życie legło w gruzach cz.1

4 miesiące temu moje życie legło w gruzach.
A jak? W najokrutniejszy sposób dla mnie.
Ja z Xaną bawiłyśmy się w najlepsze, zabawa się nie kończyła. Dla mnie i dla Xany było superowo.
Do czasu... Chwile później usłyszałyśmy wycie, ale jeszcze wtedy myślałyśmy, że to nasze stado nas woła, żebyśmy już wróciły. Ale my nie zamierzałyśmy jeszcze wracać. ( niestety to nie było nasze stado to było inne stado wilków i niechcący wtargnęłyśmy na ich terytorium. ) Chwile po tym znowu usłyszałyśmy wycie. Ale znowu nic sobie z tego nie robiłyśmy. Jak bawiłyśmy się usłyszałam jak coś biegnie w naszą stronę. Powiedziałam o tym Xanie. Jakąś godzinę potem znowu usłyszałam to coś jak się do nas zbliża i to jeszcze podczas zabawy.Potem stanęłam i wyglądałam tego czegoś co na nas biegnie. Xana stanęła obok mnie i razem ze mną wpatrywała się w dal na to coś, co na nas biegło. Spojrzałyśmy się wzajemnie na siebie i po chwili niepewnymi krokami ruszyłam na przód.
CDN

piątek, 2 sierpnia 2013

Od Erosa

To był dzień jak każdy inny.Siedziałem sobie na chmurze i patrzyłem się w dół.Nagle usłyszałem dzwonek.
-Znowu mnie wzywają-Pomyślałem.
Poleciałem w stronę bogów.Po chwili byłem na miejscu.
-Dobrze że jesteś.
Zeus podszedł do mnie zadowolony.
-O co chodzi.Znów muszę lecieć?Przed chwilą co byłem...
-Nie nie o to chodzi.Po prostu widziałem jak ci dobrze idzie...No i każdy z nas dostaje urlop, nie?
-No tak...I co to ma wspólnego ze mną?
-No że dostajesz urlop, ale wiesz od czasu do czasu będziesz wzywany tu na górę.
-No dobra dzięki.
-Tyle że wiesz...Teraz będziesz przebywał w innej postaci.
-Co?
-To znaczy będziesz mógł być aniołem ale będziesz także...kimś innym.Dobra nie ważne, idź już.Miłego urlopu życzę.
Zeus pstryknął palcami, i chmury nagle zniknęły a ja zacząłem spadać.Walnąłem z hukiem o jakąś łąkę.
-Ta i to ma być ten urlop?Zobaczmy w co ja mogę się zmieniać?-Pomyślałem.
Zmieniłem się...byłem wilkiem.No jasne niczego nie było tylko wilk?Dobra może się jakoś przyzwyczaję.Ruszyłem przed siebie.W końcu dotarłem do jakiegoś wodospadu.Na brzegu siedziała jakaś wadera.
-Hej jak masz na imię?
-A ty to niby kto?
-Jestem Eros.
-Aha należysz do jakiejś watahy?
-Nie nie należę...Mam urlop przed chwilą co tu trafiłem.
Na twarzy wilczycy pojawiło się zdziwienie.
-Długa historia...-Westchnąłem i usiadłem obok wilczycy.-To jak masz na imię?
-Iris.
-Ładne imię.Czy znasz może jakąś watahę?
-Tak chodź zaprowadzę cię do niej.
Uśmiechnąłem się i wstałem.
-Dzięki.
-Eros, mam pytanie.
-Słucham?
----Iris?----

Od Elizabeth-CD

Wokół słyszałam kapanie wody i piski zwierząt zamieszkujących jaskinie. Łańcuch ograniczał mi ruchy i obcierał szyje. Usiadłam przy skalnej ścianie, towarzyszył mi chłód i nietoperze przelatujące obok mojego łba. Próbowałam położyć się, nic z tego metalowy sznur nie tylko ograniczał mi ruchy, był za krótki. Siedząc, wsłuchałam się w odgłosy nietoperzy i wody. Powoli przyzwyczajałam się do ciemności, rozróżniałam pewne części podziemnego więzienia. Usłyszałam dźwięk poruszonego kamienia, oślepiło mnie słabe światło. Zamknęłam oczy, po chwili je otworzyłam. Zobaczyłam małe kule ognia lewitujące przy ścianach. Latający lokatorzy uciekali w popłochu jedynym możliwym wyjściem- wąskim korytarzem. Na środku stała Saranema.
-Jak się masz królewno?-rzuciła mi niemiłe spojrzenie
-A jak myślisz?
Podeszła do mnie piorunując mnie wzrokiem.
-Widzę, że długo nie wytrzymasz. Jesteś taka słaba, mogłabym cię wypuścić, jedynie gdy przyłączysz się do mnie. Jeśli twoja odpowiedź będzie brzmiała "nie", D i A rozszarpią cię. Masz równo trzy godziny, od teraz.
Odwróciła się i wyszła, ogień gasł, znów zapadał mrok. Zostałam sama, pośród odgłosów kapiącej wody i szumu skrzydeł. W głowie kłębiły mi się setki myśli. Wyczerpana usiadłam...
-Jeśli zgodzę się, moje życie zmieni się na gorsze, jednak jeśli nie zgodzę się, to zginę.- mówiłam do siebie- Co mam wybrać?
Podleciał do mnie nietoperz i cichutko piszczał. Chciał mi coś przekazać, jednak nie rozumiałam go. Musną mnie skrzydłem po łapie, po czym wzbił się i wyleciał. Reszta poszła jego śladem. Znów zapłonęły oślepiające ognie... znów weszła...
-I co? Przyłączysz się, czy zginiesz?
-Ja...
Przerwał mi głośny huk. Jedna ze ścian zawaliła się, wszędzie unosił się pył. Rozległy się rozkazujące krzyki, warki. Żałosne wycie Saranemy biegło po jaskini. W powietrzu unosił się zapach krwi. Gdy resztki pyłu opadły, zobaczyłam sześć wilków i trzy lwy. Jeden z nich podszedł do mnie, ściągną łańcuch...
-Lepiej?- zapytała lwica
Zszokowana opadłam na ziemie. Dwa wilki pomogły mi wstać.
-D-dziękuje.- wykrztusiłam
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co się stało. W skalnej ścianie była widoczna dziura, upadła bogini nie żyła.
-Trzeba ją stąd wynieść.- powiedział rosły, czarny lew
Ktoś podniósł mnie, z głodu, pragnienia i braku energii powoli traciłam przytomność. Wyniesiono mnie, na wpół przytomna słuchałam ich rozmowy.
-... trzeba poczekać, pomóc jej. Przecież ona nie może umrzeć. To sprzeczne z naszym celem.
-Zgadzam się z tobą. Ta wadera na pewno ma rodzinę, lub przyjaciół, którzy martwią się o nią...
-No dobra! Koniec gadania! Patrzcie na nią, jest u kresu wytrzymałości! Matt, woda!- mówiła wadera
Basior, na pewno wspomniany Matt, podał wodę.
-Masz, pij i zdrowiej.- powiedział miłym głosem
Pomógł mi usiąść, dał mi wodę do picia. Powoli wypiłam ją.
-Lepiej?
-Tak.- wyszeptałam
-Masz rodzinę? Lub watahę?
-T-tak.
-Podaj nazwę.
-Wataha... Wilczych... Serc...- dukałam
-Orianna, sprawdź mapę!- wadera wydawała rozkazy
-Jest! To strasznie daleko.
-Nie obchodzi mnie to, pomożemy jej wrócić.
Na niebie pojawił się czarny smok, wylądował tuż obok. Gromada pomogła mi wstać, chwiejnie weszłam na grzbiet wielkiego zwierzęcia.
-Połóż się i śpij, przed nami długa droga.- mówiła gepardzica
-Remi ma racje. Musisz odzyskać siły.
Kiwnęłam, potakująco, łbem. Położyłam się i próbowałam zasnąć. Smok wzbił się w powietrze. Zasnęłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Jakiś czas później ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Obudziłam się, powoli otworzyłam oczy, zmieniłam się w człowieka. Usiadłam i patrzyłam na tereny pod czarnym. Z daleka widziałam Padające Drzewo. Już niedaleko. pomyślałam uśmiechając się. Pośród głosów wilków, lwów i gepardzicy, szumu skrzydeł smoka, słyszałam wesołe krzyki szczeniąt. Byłam coraz bliżej ziemi... coraz bliżej przyjaciół... coraz bliżej rodziny.  Smok lekko staną na ziemi. Zobaczyłam Kirito, oczy zabłysły mi ze szczęścia. Z pomocą Remi zeszłam na ziemie. Podparta o geparda podeszłam do brązowego basiora.
-Witaj Kirito.- powiedziałam z uśmiechem
~~~~~~~~~~~~~~
Kirito?

Od Carindela-CD Ifus

-No tak kto by nie usłyszał o ukochanym bracie choć czasem za bardzo się troszczy o swoją siostrę.
Zaśmiała się cicho.
-Aż tak się o nią boisz?
-Dawny incydent z przeszłości...
-Nie martw się.
-Wiesz ja jej po prostu nie chcę stracić.
Zacząłem przyśpieszać tempo.Ifus nie rozumiała... Zatrzymałem się.Ifus także stanęła.Rozejrzałem się i poprawiłem fryzurę.
-Czy coś się stało?-Spytałem z uśmiechem
----Ifus?---

Od Tamary-CD Od Hasei'a

-Nie oczywiście że nie.-Także zmieniłam się w człowieka.
Z torby wyjęłam zeszyt i ołówek.Postanowiłam coś narysować.Po 15 minutach rysunek był gotowy.
-Podoba ci się?
-Tak.Jest przepiękny.
-Weź go sobie.
-Nie, nie mogę.
-To jest prezent mam jeszcze wiele takich obrazków.
Pokazałam dla Hasei'a zeszyt.Były tam szkice wielu zwierząt.
-Skąd umiesz tak rysować?
-Brat mnie nauczył.Ale już dawno przestał.
Dałam kartkę dla wilka, a zeszyt i ołówek schowałam do torby.
-Hasei wracasz ze mną?Lubię czasem z kimś pogadać.
----Hasei?----

Od Hasei'a- CD od Tamary

Usiadłem obok niej.
-Bracia boją się o swoje siostry. Sam mam siostre, została w rodzinnych stronach. Nie odstąpiłem jej na krok, do chwili dołączenia tu. Do tej watahy. Zobaczysz, niedługo mu przejdzie.- uśmiechnąłem się
-Mam nadzieje.- zaśmiała się
Zmieniłem się w człowieka.
-Od razu lepiej.- powiedziałem do siebie podwijając rękawy- Nie przeszkadza ci to?
~~~~~~~~~~~~~
Tamaro?

czwartek, 1 sierpnia 2013

Od Qeen - C.D. od Nick'a

- To wspaniale - powiedziałam - Teraz będzie cię prześladować szczęscie - zaśmiałam się

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nick ????
Koniec weny :(

Od Nick'a - CD Od Qeen

- Nic mi nie jest, ale czy nie mam pecha. - Uśmiechnąłem się. - Sprawdźmy.
Przeszedłem kawałek dalej, gdzie było pełno korzeni. No dawaj Nick. Uda ci się... Szedłem przez siebie. Nie potknąłem się ani razu.
- Udało się! Nie mam pecha! - Ucieszyłem się i pobiegłem w stronę Qeen.
~~~~~~~~~~
Qeen?

Od Ifus - CD Od Carindel'a

Poszłam jeszcze raz do Loary. Okazało się że to fałszywy alarm, nie jestem w ciąży. Poszłam się przejść. Zauważyłam człowieka warknęłam.
- Spokojnie. Jestem Carindel a ty?
- Jestem Ifus. Do jakiej watahy należysz?
- Do tej samej co ty.
- Skąd wiesz do jakiej watahy należę?
- Czytanie w myślach.
- Co?
- Nic takiego.
Znów zmienił się w człowieka i spokojnie ruszył w głąb lasu.
- Gdzie idziesz?
- A czy ja wiem? Jak chcesz możesz iść ze mną. Przyda mi się towarzystwo.
- Z chęcią się przejdę. A ty jesteś bratem Tamary?
- Tak, skąd wiesz?
- Mam swoje sposoby. - Uśmiechnęłam się tajemniczo.
~~~~~~~~
Carindel?

Od Carindela

Usłyszałem że Tamara wychodzi ze swojej groty.Nie poszedłem z nią.Wiedziałem że chce iść sama.Postanowiłem iść na spacer.Wybiegłem z groty i zacząłem biec w stronę lasu.W końcu tam trafiłem.Zmieniłem się w człowieka i zacząłem coś nucić.Nagle coś mi przerwało.Natychmiastowo zwróciłem głowę w kierunku skąd pochodził głos.Zobaczyłem wilczycę, warczącą na mnie.Zmieniłem się ponownie w wilka.
-Spokojnie.Jestem Carindel a ty?
Spojrzałem w oczy tajemniczej wilczycy.
-Jestem Ifus.Do jakiej watahy należysz?
-Do tej samej co ty.
-Skąd wiesz do jakiej watahy należę?
-Czytanie w myślach.
-Co?
-Nic takiego.
Znów zmieniłem się w człowieka i spokojnie ruszyłem w głąb lasu.
-Gdzie idziesz?
-A czy ja wiem?Jak chcesz możesz iść ze mną.Przyda mi się towarzystwo.
----Ifus?----

Od Qeen - C.D. od Nick'a

Nic nie odpowiedziałam tylko z uśmiechem i łzami (szcześcia) w koczach podbiegłam do Nick'a i znów go przytuliłam.
- Jak się cieszę, że nic Ci nie jest - powiedziałam

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nick ????

Od Nick'a - CD Od Qeen

Zobaczyłem jednego z moich przodków. Powiedział:
- Nick. To koniec twojej Pechowości. Chociaż nadal będziesz wilkiem Pecha, ty go nie będziesz mieć.
Zacząłem się budzić. Otworzyłem oko. Qeen była bliska płaczu. Szybko się podniosłem.
- Nic mi nie jest. To koniec mojego Pecha. - Uśmiechnąłem się.
~~~~~~~~~~
Qeen?

Od Qeen - C.D. od Nick'a

Wystraszyłam się i odskoczyłam do tyłu. Nie wiedziałam co się dzieje. Była bliska łez. Myślałam, ze go stracę i znów będę sama.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Nick ????

Od Nick'a - CD Od Qeen

- N-n-na prawdę? - Spytałem.
- Tak.
Przytuliłem Qeen.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Uśmiechnąłem się.
Wtedy niebo się zachmurzyło. Zaczęły walić błyskawice. Jedna trafiła mnie.
~~~~~~~~
Qeen?

Od Qeen - C.D. od Nick'a

Zaniemówiłam.
- P-pa-partnerką ?? - spytałam z nie do wierzeniem
- Czyli nie - Nick posmutniał i spuścił głowę - Chyba już pójdę...
- Nie zostań, po prostu zdziwiło mnie twoje pytanie, a od powiedz na nie brzmi tak - uśmiechnęłam się i przytuliłam Nick'a.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nick ???

Od Nick'a - CD Od Qeen

- Niedawno przyszedłem.
- Co mi chciałeś powiedzieć? - Zapytała.
- No... Jesteś miłą wilczycą i... - Zacinałem się co chwila.
- No powiedz. - Nalegała.
Nabrałem powietrza i:
- No, więc jesteś bardzo miłą waderą i i lubię cię bardzo, bardzo. Zostaniesz moją partnerką? - Zawahałem się. - Jeśli się nie zgodzisz zrozumiem...
~~~~~~~~~~
Qeen?

Od Qeen - C.D. od Nick'a

- Dobrze - kiwnęłam głową na tak
 Nick i Night Holw odeszli a ja zastanawiałam się co takiego chciał mi powiedzieć i czemu wybrał tamto miejsce ????

~~Wieczorem~~
 Nastał wieczór, a ja prawie zapomniałam o tym spotkaniu. Szybko pobiegłam do Miejsca dla Zakochanych. Nick już tam czekał.
- Wybacz... Długo czekasz ???

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nick ????

Od Nick'a - CD Od Qeen.

- Wiesz chciałem ci coś powiedzieć. - Zcząłem.
Nagle podbiegł do nas Night Howl.
- Nick, możesz mi pomóc? - Zapytał.
- Jasne. - Westchnąłem - Widzimy się wieczorem  na miejscu dla zakochanych?
~~~~~~~~
Qeen?

Od Qeen - C.D. od Nick'a

- No więc... Eee... Chodziło mi.... Oo... - zastanowiłam się chwilkę i nagle mnie olśniło - Chodziło mi o przyjaźń, tak, najważniejsza jest przyjaźń - odetchnęłam z ulgą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nick ????

Od Loary - CD Od Parys'a

- Po prostu zachowuj się normalnie. - Uśmiechnęłam się.
~~~~~~~~
Parys?

Od Nick'a - CD Od Qeen

- Mnie nic nie zrani możesz powiedzieć.
~~~~~~~~
Qeen?